Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak można "wyliczać" obiady? Przecież to chore...

Polecane posty

Gość gość
Dalaby jej córce kanapke to też by byla obgadana :) to nic, ze to niespodziewany gość, ma mieć podany obiad z dwóch dan, nie jakies tam male porcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam zawsze wyliczony obiad, bo u mnie dużo się naraz nie jada i potem się marnuje. Nie lubimy odgrzewanych obiadów i nie ma też zwyczaju dojadania jedzenia z obiadu na kolację. To po co mam gotować na zapas? Zresztą ja nie rozumiem tego zwyczaju obżerania się. W moim domu rodzinnym tak właśnie było, mama robiła chyba ze 20 kotletów na 4 osobową rodzinę plus górę ziemniaków i potem ojciec z bratem wciskali w siebie po 3 na obiad, po dwa na kolację, a potem kolejnego dnia trzeba było dojadać to co zostało, bo "się zmarnuje". Ojciec z bratem po dziś dzień wyglądają jak szafy. Ja wolę zrobić 4 kotlety, każdy zje po porcji, a jak zgłodnieje to za 2-3 godziny zrobi sobie podwieczorek. Zdrowiej jest jeść częściej, ale mniejsze porcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie wiem, ze gdzie do kogo nie pójdę, to każdy je te wyliczone kotlety. Jest tyle pomysłów na obiad, nawet z kuchni polskiej, że nie wiem, co ludzie mają z tymi kotletami. ja piekę mięsa, ryby, robię je w rękawie, często robię zupy, makarony z sosami i na nudne kotlety nie starcza mi czasu, ale jeśli już robię schabowe, to nigdy wyliczone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gotuje rzadko, i jak juz to na porcje, ew zeby bylo na dwa dni ale tez dokladnie. Wiecej to moge ciasta czy zupy zrobic, ale po co dan obiadowych? W knajpie/na wynos jakos nikt nie placze, ze nie ma szwedzkiego stolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyglądają jak szafy 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem kobietą i 1 schabowym bym się nie najadła, a co dopiero facet. Ważę 51kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie dziwi ta "pora obiadowa" bo czy w obecnych czasach to ciężko o stałą porę obiadową więc strach teraz gdzieś dziecko puścić co by to w porę obiadową do kogoś nie wysłać. Ale tak np my jemy obiad tak 17-18 i nie raz o tej porze ktoś jest u nas ale np ja bym nie potrafiła dziecku nie dać zjeść. Wiadomo dzieci są ciekawe, każdemu smakuje lepiej u kogoś niż w domu ale ja bym po prostu nie zjadła tylko dała dziecku. Ja przeżyję bez tego kotleta więc co to za kuzynka, że bez schabowego się nie obyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No widzisz, a mój facet najada się jednym schabowym, a pracuje fizycznie. Woli zjeść mniej, a częściej, niż napchać się jak prosie i potem trawić to pół dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ziemniaki robię "odliczone", nie na sztuki, ale mam swoją miarę wg garnka, nie lubie wyrzucać jedzenia, a zimnych nie zjem. Natomiast mięso co nożna robię w kilku małych kawałeczkach zamiast w jednym dużym (np. małe klopsiki, małe kawalki schabu), łatwo to podzielić. Czasami mam obiad z byle czego (najczęściej jemy poza domem), np. dziś ja smażony camembert, mąż resztka bigosu :p i z tym trudno byłoby się dzielić ;) ale zawsze można zrobić jakiś omlet, sadzone jajko itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, kiedys podobny temat był już wałkowany przez wiele stron i stanęło na tym, że najlepiej dziecka do nikogo nie puszczać, nie posyłać, bo może trafi na obiad i popełni gafę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalnie. U nas też większość rzeczy na co dzień jest "wyliczona", bo nie lubię marnotrawstwa. A tak zjedzone, pozmywane i nie trzeba kombinować, co zrobić z reszteczką czegoś tam albo na siłę zjadać (wyrzucanie jedzenia u nas nie wchodzi w grę). Więcej robimy tylko wtedy, gdy wiadomo, że ta nadwyżka do czegoś będzie potem potrzebna (więcej zmielonego mięsa do nadziania warzyw następnego dnia, czy więcej kaszy do zrobienia sałatki etc.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Należy jeść częściej, a mniejsze porcje. Nie rozumiem jak można zjeść na obiad dwa kotlety, już po jednym jestem najedzona. Ale większość ludzi nie lubi żre jak świnie, a potem marudzi że ma taką złą przemianę materii....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym była w takiej sytuacji, na miejscu tej kobiety, nie zjadłabym sama obiadu, a poczestowała dziecko, które zostało niespodziewanie podrzucone :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi. Normalna sytuacja. We wtorek np. jedli schabowe i zostały 3. w środę każdy zjadł po kotlecie + dogotowali ziemniaki, tyle ile zawsze jedzą. twoja córka nie była zapowiedziana, więc chyba normalne, że nie liczyli jej na obiad. temat z d**y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co cię to autorko obchodzi? Jak można, jak można!!! no można, bo każdy żyje inaczej. Czy to jest nielegalne? NIE więc o ch...j ci chodzi? nie masz większych problemów jak zaglądanie komuś do gara? a to że ktoś ma dobrą sytuację finansową to nie znaczy, że ma gotować kotły strawy. Ja też wyliczam porcje. Wiem ile kto je w domu i tak robię, bo nie zwykliśmy zostawiać niczego na jutro ani dojadać wieczorem obiadów. Na kolację jemy zawsze coś lekkiego, a nie mięcho z obiadu. Jakoś z głodu nie umarliśmy i nikt z domowników nie narzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma co dyskutować na temat tego czy podrzucone znienacka dziecko należy nakarmić odejmując sobie od ust- faktycznie była tu już cała burza na ten temat i nie ma się co powtarzać. A co do tematu autorki- ja przeważnie też "wyliczam". Nie wszystko i nie zawsze, ale np. sos do makaronu robię na dwa dni- taką porcję że każdy z nas zjada po małej misce makaronu z sosem i tyle, sosy raczej treściwe. Gdyby przyszło kogoś poczęstować, musiałabym jeść porcję jak mój pięciolatek. Jemy na obiad niezbyt duże porcje, nie mamy dwudaniowych obiadów, nie jest to jakiś super główny posiłek na który się objadamy. Jedynie ziemniaków czasem dorzucam więcej, bo lubię odgrzewane z dodatkami, albo robię sobie mini zapiekankę ziemniaczaną, no ale nie zawsze jemy ziemniaki akurat. Ryby każdy dostaje kawałek, bo co mam później z nią robić? Odgrzewana pieczona ryba nie jest już zbyt smaczna. Zupy nawet gotuję raczej stałą ilość, na dwa dni dla naszej trójki, i też drugiego dnia nie ma dodatkowej porcji. Właśnie w moim domu rodzinnym to samo- to zapiekanka z wczoraj, tu talerz kotletów z dzisiaj, w lodwóce jeszcze przedwczorajszy krupnik, nawet resztki surówek, gotowanego makaronu w miseczkach, poprzykrywane, mama właśnie jakby nie zauważyła że jej pisklęta wyfrunęły z gniazda i gotuje jak dla rodziny wielodzietnej, mimo że mają w domu tylko jedną studentkę która często je na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczyt chamstwa autorki tematu, popilnowała kuzynka dziecko a ta ją publicznie obgadała ! fuj co za kretynka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja zawsze wyliczam, bo wiem ile idzie. W życiu żadne z nas nie zjadło 2 kotletów, a nawet jakby nagle chciało - to po prostu NIE MA i już. Nikt normalny nie jest potwornie głodny po zjedzeniu normalnej porcji obiadowej. Jak ma ochotę "dopchnąć" to wystarczy zjeść owoc na deser niż napychać się na zapas, z samego łakomstwa. To samo z ziemniakami - nie widzę sensu gotować więcej i stale wyrzucać. Nie toleruję zjadania obiadu na kolację, jeśli coś zostaje to zamrażam albo jest na kolejny dzień - też wyliczone w porcjach. Mielonych ile wyjdzie to wyjdzie - zostawiam 6 na 2 dni, resztę do zamrażarki. Niespodziewanych gości nie miewam, więc nie przewiduję takich sytuacji. Ale na miejscu kuzynki odkroiłabym dziecku kawałek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jejuu temat z d**y. Co innego mielone a co innego schabowe ktore kroi juz ekspedientka wiec nbierze się tyle ile chce a z mielonego zalezy czy się zrobi małe czy wieksze wiec roznie wychodzi. Zresztą podrzucilas jej dziecko w porze obiadowej,powinnas zadbac o to by tez podrzucic w pudełku zapakowany obiad do podgrzxania,kuzynka nie musiala jej czestowac ani gotowac wiecej niz dla swojej rodziny. jak ja uwielbiam takie roszczeniowe idiotki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka Po pierwsze nie wysłałam dziecka do kuzynki jak to któraś napisała. To była wyjątkowa sytuacja, normalnie nie zawiozłabym tam córki w porze obiadowej. Po drugie nie oczekiwałam, że kuzynka nakarmi córkę. Córka i tak by odmówiła więc tutaj nie chodzi to, że mała głodna siedziała, bo to nieprawda. Mnie zaskoczyło po prostu, że kuzynka to wylicza tak skrupulatnie. I przestańcie już z tym obgadywaniem:O Czy ja tu jej dane wywlekam? opisuję sytuację rodzinną? Mieszkanie? kuchnie? Nie. Napisałam tylko, że to co ona robi mnie dziwi i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka do tej z 20:51 sama jesteś idiotką, bo nigdzie nie napisałam, że wymagałam czestowania mojego dziecka czymkolwiek. Naucz się czytać, bo córka i tak by odmówiła, więc tu nie o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie mogla spokojnie zjesc,oddalabym swoja porcje a sama zrobila kanapke albo cos na szybko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedynaczka1
Staram się gotować trochę więcej żeby nie było na styk.Gdybym miała taka sytuację,że dziecko by przyszło w czasie pory obiadowej, na pewno bym dzieciaka poczęstowała obiadem. Zle bym się czuła gdybyśmy wszyscy jedli a mała by patrzyła.Nawet bym nie przełknęła.Wszystko zależy od człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki" to co vię wgl obchodzi jak kto zyje?? wylicza sobie kotlety-jej sprawa. ja nieraz gotuję na 2-3 dni a nieraz tylko na 1 dzien zalezy jak mam ochotę. ogólnie nie lubię robic zapasów ani napychac zołądka wieczorem resztkami z obiadu " zeby się nie zmarnowało". a jak kuzynka miala schabowe to miala tylko tyle ile liczy jej rodzina-widocznie kuzynka ma poukladane w głowie i nie gotuje jak dla grubasów,bo to tez niezdrowe tak się obżerać. wiadomo ze jak się robi zupy albo np bigos to się robi wiecej a nie gotuje się bigosu w małym garnuszku a kotlety widocznie kupila tyle ile chciala. sama robisz afere nie widomo z czego i piszesz ze to chore a to twoje myslenie jest chore,kazdy sobie gotuje jak chce a ty zamiast się cieszyc ze mialas komu podrzucic dziecko bo nie kazda ma to jeszcze zle i obgaduje,wiadomo ze jej danych tu nie ma ale pisze się tak ogólnie, kuzynbka wyswiadczyla ci przysługę a ta jeszcze krytykuje,jakby miala wiecej kotletów to bys napisala ze ma okruchy na blacie w kuchni jak tak mozna,to chore... Ty sama jestes chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam na styk bo jemy niewiele. Z jednej piersi kurczaka jemy w trojke. na kolację nie jemy dań obiadowych bo za ciężkie. Wyrzucać nie lubię. A co byście zrobiły jakby sytuacja z niespodziewanym gościem dotyczyła osoby dorosłej A nie dziecka? Też oddalybyscie swój obiad/podzieliły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro kuzynka nie ma dzieci i jest tylko z mezem to nie musi gotowac jak dla wojska, moze sobie ugotowac 6 ziemniakow a tobie nic do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka kuzynka ma dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki: kuzynka jest samotną matką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja troche z innej beczki,zdarzylo sie ostatnio,ze byli koledzy syna u niego,wiedzialam o tym wczesniej wiec bylam przygotowana,ale...wszyscy prawie jego koledzy to niejadki,to nie sa male dzieci tylko 12 latki i zawsze ten obiad podziubia,podziubia i zostawiaja.I co,ja musze to potem wyrzucic.Stwierdzilam,ze chyba nie bede zapraszac dzieciakow na obiad.A co do wyliczania obiadow,to tak wyliczam kotlety,mielone,golabki,bo lubie miec pomrozone jak sie narobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie robię więcej tylko na styk,ale nie dlatego,ze oszczędzam,ale dlatego że nie lubię wyrzucać jedzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×