Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dotąd rozrzutna

listopad za 1000zl, możliwe to czy nie?

Polecane posty

Gość gość
Dla mnie też takie menu odpada. My staramy się jeść niedrogo, ale jednak tak, żeby to było jedzenie w miarę zdrowe. I tak np. w zeszłym tygodniu obiady wyglądały następująco: - kotlety z fasoli, surówka z kapusty, kasza jęczmienna, sos grzybowy (z własnych suszonych grzybów) - makaron z tuńczykiem w sosie własnym i pomidorami - gulasz z serc, kasza gryczana, sałatka z ogórków kiszonych - frittata z warzywami - "pasztet" z indyka i kaszy jaglanej, sos majonezowo-czosnkowy, brokuły - zupa-krem z dyni, domowa pizza - w niedzielę sushi, ale domowe Można? Można, to wszystko nie są rzeczy drogie, przeciwnie. A jak widać urozmaicone i w miarę zdrowe. Ciast i słodyczy jemy bardzo mało, raz czy dwa w miesiącu jest coś domowego, a tak to tylko na stałe są gorzkie czekolady i krówki, które lubimy ale okazjonalnie. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio zdarzyło mi się jedzenie wyrzucić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz to 3000 zł znaczą tyle, ile, jeszcze 5 lat temu 1000zł ! A puste łby z tv stale wmawiają nam obniżki i deflację! Jak to jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale co w moim Menu uważacie za niezdrowe? zupy, które jemy? no może was że zupy to kostka rosołowa plus zupka z pączki ale moje są oparte na porządnym bulionie z różnego rodzaju mięs, dużej ilości warzyw, nie zabielane ani nie zageszczane. A ze raz czy dwa razy w miesiącu zjemy naleśniki na obiad? Bo lubimy i dla nas jest to zbyt wiele aby nazwać to deserem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też czasem robię naleśniki na obiad. średnio raz w tygodniu mamy coś słodkiego typu naleśniki, pierogi z owocami lub serem, makaron z truskawkami czy kompot z makaronem, albo kopytka leniwe w serem, bułką i cukrem :) raz w tygodniu jest ryba, raz-dwa razy jakieś mięso a tak to zupy :) na 3 osoby na jedzenie wydaje ok 1200-1300zl. wszyscy jesteśmy ZDROWI i szczupli. białego pieczywa w ogóle nie jemy, tylko ciemne, prawdziwe bo piekę sama :) kawy, herbaty nie slodzimy, nie jemy słodyczy, za to dużo orzechów. autorko planuj zakupy to przestaniesz wyrzucać! też dopiero od pół roku kupuje z głową, ale efekty są wspaniałe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez często wydaje dużo na jedzenie. Skrupulatnie planowanie na cały tydzień lub miesiąc posiłków jjest nie dla mnie. Szkoda mi na to zycia:) Za to umnie działa często chodzenie za zakupy np codziennie. mam pod nosem biedronke więc jak idę z listą na dzisiaj zakupy trwają 15min. W pracy zawsze myślę co dzisiaj zrobię. Po pracy szybko do biedronki i już mam :) Jak jeździłam do Tesco na DUŻE zakupy to wstawalam czasem 600zł a potem w tygodniu i tak kupowałam a to co kupiłam się marniwalo bo nie miałam ochoty na obiad jeść tego co w piątek tydzień temu zaplanowałam.albo kupiłam za dużo lub owoce/warzywa szybciej się zepsuly. Bardzo ciężko kupić na cały tydzień tak żeby się nie zmarnowalo, żeby nie jjeść tego na co właśnie nie mamy ochoty llub żeby nie spędzić godzin na przetwarzaniu tego co kupiliśmy żeby się nie zmarnowalo. Co więcej w sklepie typu Tesco, Real zawsze wpadnie mi w łapy jakas bluzka, spodnie, zabawka dla dziecka więc to co oszczedze wydam na głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z 3000na 1000 raczej będzie ciężko się przestawić, ale spróbuj zmieścić się w 1800.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
da się :) my nie kupujemy słodyczy, napoi kolorowych, woda z filtra lub w szklanych butelkach, warzywa kupuje na Broniszach od kilkunastu lat od jednego sprzedawcy, mięso z lokalnej rzeźni, ryby z lokalnych stawów i generalnie wydajemy jakieś 900-1200 zl, w zależności czy np kończy się zapas mąki, kaszy itd. Mam dużą spizarnie-16mkw, z zejściem do piwniczki, wiec mam gdzie trzymać zapasy :) nie bawię się w kupowanie mąki czy makarony co kilka dni bo szkoda mi czasu. wolę go spędzić z kawą na tarasie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz ja np jak cos dlugo lezy w lodowce np warzywa I zaczyna je "brac"to siekam I do zamrazarki bedzie do zupy ,tak samo z owocami wrzucam do zamrarzarki I np dzisiaj wyciaglam kilka jablek sliwek morela itd dozucilam garsc truskawek I kompot gotowy ,sosy jak zostana tez mroze ,nawet ser bialy do pierogow bedzie ,przecier pomidorowy napoczety dobrze zalac np oliwą,olejem dłuzej przestoi ,wedlina tez mroze potem laduje w bigosie,o statnio kupilam za duzo parowek cielecych I lezaly I wiedzialam ze nie zjemy wiec wyladowaly w zamrazarce ,zawsze mozna wrzucic na wrzatek ;)itd ,ponadto gotuje wiecj np bigosu I sobie mroże poporcjowane I mam jak znalaz wrazie braku czasu na gotowanie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dotąd rozrzutna
no mój plan już trafiło... maz i syn oprotestowali zupy... stwierdzili ze to nie jedzenie... poza tym znów dziś strzelilam kawę na miescie-choć jest postep-kupiłam w macu za 9 zl a nie w ulubionej kawiarni za 20... także moje Menu ewoluowalo: dziś kotlety rybne, surówka z białej kapusty i mieszanka kasz jutro i piątek bez zmian nad sobota i niedziela się zastanawiam, ale może zrobię właśnie bigos :) I zamroze będzie na szybki obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż i syn prawdopodobnie uzależnieni są od cukru. To pierwszy i najpopularniejszy środek o działaniu narkotycznym. Detoks trwa od 2 do 4 tygodni, trzeba do niego dorosnąć. Dziecko samo nie wyrazi zgody bo nie rozumie, że to co się z nim dzieje jest złe. Po odstawieniu będzie agresywne, będzie przysłowiowe "rzucanie się po ścianach". Autorko, jeśli mąż się nie zgadza na zdrowsze odżywanie to nic z tym nie zrobisz, niech dalej tyje i je ciasta i czekoladki. Aby oszczędzić i przestać wyrzucać jedzenie mniej go kupuj. Zrezygnuj z kupowania owoców, skoro rodzina ich nie je. Nie przynoś do domu słodyczy. Nie piecz ciast, których nikt nie chce jeść. Kupuj tylko składniki na proste obiady (zapas gulaszu na tydzień z 2,5 kg mięsa, porcjami odmrażać, do tego ziemniaki i ogórek kiszony) , ewentualnie chleb, masło i żółty ser. I to w ilości dla męża i syna, siebie nie licz skoro i tak wolisz jeść na mieście i tak jest ci łatwiej. Już oszczędzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli lubicie ryby zamiast mięsa można piec w piekarniku i wychodzi obiad w pól godziny. Bo tyle będą się gotować ziemniaki i piec ryba. Dobre są te surowe filety z Lidla lub Biedronki dorsz/łosoś/pstrąg. Ja to płuczę, solę, pieprze i polewam cytryną, na wyłożonej folią blaszce piekę 25 minut, można też w tę folię zawinąć. Po wyjęciu daję trochę masła, jeszcze świeżej cytryny i jest to bardzo smaczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dotąd rozrzutna
syn na pewno nie jest uzależniony od słodyczy bo nie raz i tydzień nie zje nic słodkiego. A maz.. być może jest. ja wolę zastąpić słodycze owocami i domowymi wypiekami. na jedzenie do domu w tym tygodniu wydalam niecałe 100zl, ale kolejne 200zl na jedzenie na miescie, kawę i wyskoczylysmy wczoraj z koleżankami na piwko po pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dotąd rozrzutna
W tym tygodniu na zakupy poszło 300 zl, w tym tylko 50zl na głupoty na miescie... powoli robię postępy. A dziś już w ogole-tylko 2 zl na bułkę wydalam :) miałam wodę w torebce i nie kupiłam kawy na miescie choć tak ładnie pachniala....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×