Czy słusznie mam do niego pretensje?

Umawiamy się, on obiecuje że zaraz będzie, za kilka minut, że już niedługo, po godzinie znów odwleka spotkanie twierdząc, że się spóźni, ale NA PEWNO BĘDZIE, po czym na sam koniec stwierdza, że już za późno i nie przyjedzie. Wielokrotnie mu mówiłam, że ma mnie nie zwodzić w ten sposób, bo marnuje mój czas, niech od razu powie, że musimy zmienić plany, ale in mimo obietnic wciąż postępuje tak samo. I tak już od kilku lat. Postanowiłam w końcu zakończyć ten związek, bo czuję się lekceważona, nie wiem, czy dobrze zrobiłam, czy to jakieś moje fanaberie...

Dyzio ma zakodowane w mózgownicy to powiedzenie , że 'jak kocha to poczeka' !

To nie fanaberie tylko inne podejście do czasu i wszystkiego co z nim związane. On swojego podejścia nie zmieni bo nie ma z tym problemu i nie zauważa że inni mają, a nawet jak zauważa to nie jego problem. Można takiego kogoś akceptować lub nie. Pretensji nie ma o co mieć bo jeden się rodzi biały, a drugi czarny i tego nie zmienisz. Większy procent ludzi ogarnia czas, ale on akurat nie należy do tej grupy. Taka to już osobowość.