Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mąż nie chce bym poszła na magisterke. Jakich argumentów użyć?

Polecane posty

Gość gość

Witajcie. Między mną a nim są cztery lata roznicy. Poznaliśmy sie, gdy ja bylam na 1 roku polibudy. Gdy on bronil mgr, ja jeszcze nie mialam inż. On dostal prace daleko od uczelni, dwa lata rozjazdów i jak obronilam inż, to juz mialam dosc rozłąki i nie poszlam na mgr. W sumie też mi sie troche nie chcialo. Prace znalazlam i tak bez problemu. Teraz przewijamy 5 lat w przod. Żyjemy sobie dobrze, juz jako małżeństwo. Oboje mamy dobre prace. Dzieci brak bo on nie chce, ja w sumie od kilku lat jestem gotowa i on wie, ale zwleka. Wiec moja kariera rozwija sie niezle. Nieglupio byloby zrobic zaocznie tego mgr. To by sie wiązało z rozlakami w weekendy, ta specjalnosc jest tylko na uczelni 200km od domu. No i on strzela focha jak tylko podejmę temat. Wg niego to ja chce imprez i zdrad (nigdy nie zdradzilam choc imprezy lubię) . A tak naprawdę troche mi brak mgr uwiera, bo wszyscy inni maja i zaczynam tracic punkty na rynku. Poza tym bylam jedna z najlepszych studentek, lubie sie uczyc, lubie przyswajac wiedzę, chcialabym jeszcze cos dla polskiej nauki zrobić ;) No ale spotykam sie z dziecinnym wrecz oporem. Trochę on ma racji, bo ja świeżo po obronie inż mówiłam, ze mgr to strata czasu, ze po co to itp. Ale nie sadzilam ze uda mi sie tak dobrze pokierować karierą i ze te studia przydadzą mi sie teraz! Wtedy, jako 23 latka widzialam sie raczej niebawem w roli matki. No a ze dzieci wciaz brak, czas by sie znalazl.... Nie dociera do niego argument finansowy - tak czy siak zarabiamy dobrze, a moje mgr niekoniecznie sprawi mi podwyżkę (raczej koszty), jedynie powiedzmy umocni moja pozycje i pozwoli zapunktowac potem. On jest chorobliwie zazdrosny i w zjazdach widzi tylko chlanie i zdrady. Coz, jak to na polibudzoe, chleje sie duzo, ja tez poimprezowac lubię, ale taki moj przywilej teraz, poki nie mam dzieci i do 30stki jeszcze ciut ciut. Oczywiście jemu nie bronię sie bawic. Jak dotrzeć? A moze studia to glupi pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zerwij z nim bo to stary dziad dla ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na twoim miejscu poszlabym te mgr-ke zrobic.maz sie pofocha i przestanie.postaw na swoim,a swoja droga to powinien cie wspierac i byc dumnym,ze ma tak ambitna zone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, idz. Nie używaj żadnych argumentów. Tylko idz. Powiem ci z doświadczenia, ja postawilam na swoim, poszlam na studia i zrobilam az do mgr plus podyplomowe od razu. I to jako matka. Studia w dzisiejszych czasach sa konieczne. Znaczy tyle ile kiedys matura. Teraz nie za dobrze nam sie uklada. I w razid gdybysmy sie rozeszli mam tego mgr, nie zostaje z niczym. Nigdy nie warto calkowicie sie poświęcać. Swoją droga nie wiem czy ty tylko ja tak mam, ale gdy maz mi mowi czego nie powinnam robic itd to odbieram to jako chec abym byla mnie samodzielna i od razu wlacza mi sie tzw. lampka, ze musze to zrobić :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic mu nie tłumacz. Złóż papiery, obwieść mu to, ze zaczynasz zjazdy z uśmiechem na ustach i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje Wam za slowa wsparcia. Mimo wszystko mam jakieś opory, chciałabym aby to była wspólna decyzja. Mi byloby przykro, gdyby on wymyslil jakies studia i nic mi nie mowiac, po prostu poszedł. To sa dwa lata zjazdów jednak. Mnie sie marzy ze ja ide a on to akceptuje. Nie tak dawno ja mialam lepsze stanowisko od niego mimo krótszego stażu i on bardzo zle to znosil, obecnie awansował i znow on jest "lepszy". Więcej zarabia itp. A mi nie w głowie rywalizacja z wlasnym mezem. Pisze to, by pokazać, ze on chyba moze czuc sie zagrozony, ze osiągnę więcej? Zawsze bylam ambitna, mialam mase stypendiów naukowych i nagrod. On był zwykłym studentem, ale jest uparty i tym uporem i ciężka pracą tez duzo osiągnął. Podczas rozmowy na temat moich studiow powiedział ze podobno ja zawsze chcialam byc kura domowa a teraz mi sie karier zachcialo. Co jest nieprawdą, od dziecka chcialam projektowac wielkie budowle i do takiej szkoly i na studia poszlam i choc lubie gotowanie itp. to nigdy nie bralam pod uwage rzucenia pracy zawodowej! No chyba, ze jak beda male dzieci, których on nie chce. Więc on mnie kocha ale wolalby chyba potulną panią domu bez ambicji:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×