Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

A moje dzieci nie chodzą na żadne zajęcia dodatkowe

Polecane posty

Gość gość

mimo, że nas stać i mają się swietnie nie rozumiem tej mody na jezyki, baseny i reszte p*****l wyciagajacych kase i czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarny Księżyc
Popieram bo to g****o:classic_cool:.Co innego np. nauka strzelania z armaty:D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i git. Gorzej jeśliby chciały a nie miały takiej możliwości. Ale uważaj zaraz Cię zaatakują ze Twoje dzieci zostaną kasjerkami w Lidlu, bez urazy dla pań kasjerek .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiej mody?jestem po 30tce a jak bylam dzieckiem to Mialam zajecia dodatkowe,moja mama chodzila na lekcje piano.Tu nie chodzi o mode tylko rozwoj dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje też nie chodzą. Lepiej im robi zabawa na świeżym powietrzu niż pianino czy balet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a właśnie ze o mode. może nie wszędzie ale prawie wszędzie. Np jak ja miałam te 10-12 lat to nie było takiej mody. Może jakąś dziewczynka chodziła na siatkówke a korki z matmy tou dzielały starsze kolezanki czy siostry jak groziła pala na półrocze.. Teraz to balety srety baseny,szkoły muzyczne czy językowe. To tak samo jak ta głupia moda na starodawne imiona :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :-). ja też nie jestem za nadmiernymi zajęciami dodatkowymi. jak dziecko może pobiegać po dworze, pochodzić z rodzicami po lesie, to jest to dużo lepsze niż lepienie z gliny czy inne tego typu zajęcia. Podoba mi sie natomiast jak rodzice inspirują dzieci razem z nimi coś wykonując. Moja córeczka ma niecałe pół roczku, więc raczej na razie odbywamy spacerki po lesie w wózeczku, ale niedługo będę ją chciała zapisać na basen, bo sama uwielbiam pływać. Potem może narty, konie, ale raczej na zasadzie inspiracji, a nie musowych zajęć. A co do języków, to jak dzieci są małe, można im puścić na krótko tv obcojęzyczną. Dziecko z łatwościa osłucha sie z jężykiem i będzie mu potem łatwo sie uczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko chodzi na basen any sie nauczylo plywac. A na gimnastyke artystyczna chodzi bo lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*aby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Języki mają sens dla takich małych dzieci, bo są najbardziej chłonne, najlepsza nauka przez słuchanie. Zajęcia są ok jeśli naprawdę dziecko to lubi i naprawdę z nich czerpie. W innych wypadkach to tylko wyciągnie pieniędzy od rodziców. Albo, gdy dziecko nie ma talentu, a biedne musi się męczyc, bo rodzice chcą. Jednakże uważam, że warto od malenkosci coś w dziecku zaszczepić. Nam mama pokazywała jakieś różne zajęcia, ale nie chciałysmy. Ja nieźle spiewalam i mama namawiala mnie na nauke śpiewu w gimnazjum, ale tam edukacja była wraz z instrumentem, co mnie wydalawo'się traumą, nigdy nie czułam ciagatow do instrumentow i teraz żałuję trochę. Ukończyłabym to nawet dla siebie, może czasem bym pospiewala, może uczyła właśnie jakieś dziecko;) Także temat wart przemyślenia,'jeśli to ma procentowac w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie tez stac, a moja dwojka nie chodzi na zajecia dodatkowe ;) i jestem z tego bardzo dumna, ze nie dałam sie zwariowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez dobrze dobrane zajecia dodatkowe, w rozsadnej ilosci i zgodnie z potrzebami dziecka sa dobre. A ta "moda" istnieje od lat. Rodzice uczyli sie gry na instrumentach, ja na balet, muzyke, brat na judo, oboje na szachy z w roznym okresie - ale zawsze bylo 1- 2 rodzaje ekstra zajeć w ciagu roku Basen byl w ramach szkoly ( nikt nie powie,ze plywanie jest zbedne). W lecie na kurs zeglarstwa, jezykowy, narty, konie. Robilismy, co nam odpowiadało i nie zalujemy, wszystko sie przydało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje nie chodzą, bo nie chce mi się ich prowadzać. Jak dorosną i same pójdą to niech cały dzień przesiadują na tych zajęciach. Jestem po powrocie z pracy tak zje......, że jedyne o czym myślę to łóżko, kocyk i herbatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedyś się wypowiedziałam na ten temat,to mnie zjechały. :D Popieram autorkę,też uważam,że to jakaś moda. Wysyłanie dzieci na zajęcia dodatkowe od najmłodszych lat i oczywiście każda twierdzi,że jej dziecko te zajęcia wprost kocha i nie może bez nich żyć. Myślałam,że padnę jak tu przeczytałam kiedyś o lasce,która wzięła dodatkowy angielski dla ROCZNEGO dziecka. :/ Po co to wszystko? Wasze dzieci nie będą po tym mądrzejsze,nie będą wyprzedzały rówieśników,nie będą fajniejsze ani bardziej cool. Ja rozumiem gdy dziecko ma jakąś pasję ,np pływanie czy gra na gitarze,ok, spoko,czemu nie. Ale odnoszę wrażenie,że matki upychają te dzieci na ile się da; basen,konie,szachy,balet,angielski,niemiecki,piłka nożna,tenis.... Ludzie,kiedy te dzieci mają się bawić? Jakie będą mieć wspomnienia z dzieciństwa? Tak krzyczałyście,że 6-latki do szkoły niet! Bo to skraca dzieciństwo. Ale nie przeszkadza wam to w zmuszaniu 3-4 latków do nauki czytania,pisania,liczenia,nie wiem na jaką cholerę,od tego jest szkoła. Oczywiście,zaraz napiszą,że dziecko samo chce i to jest w formie zabawy. Super. To może lepiej w formie zabawy niech wyjdzie na dwór,poskacze na skakance, niech idzie na huśtawki,do piaskownicy, pobawi się z innymi dziećmi,pobiega? Nie lepiej tak? Dziecko ma się rozwijać swoim naturalnym rytmem,a nie narzuconym przez was,bo wy tak chcecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna gość
Zawsze wszyscy wokół mnie mieli zajęcia dodatkowe. Najpierw szkoła 8 godzin, a potem narzekali na jeszcze kolejne godziny dodatkowego angielskiego czy karate. Ja zajęć dodatkowych nigdy nie miałam i uczę się o wiele lepiej od wszystkich znanych mi osób, które te zajęcia miały i mają. Nie popieram zajęć narzuconych z góry przez rodziców. Co innego pasja dziecka, ale nic z przymusu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka ma 6 lat i tez nie chodzi na żadne zajęcia dodatkowe. Jest 9 godzin w przedszkolu i uważam ze to wystarczy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. U mnie wśród znajomych akurat niewiele osób miało zajęcia dodatkowe, było co najwyżej harcerstwo albo SKS (zajęcia sportowe na sali gimnastycznej późnym popołudniem 1-2 razy w tygodniu,dla chętnych). Ale miałam jedną koleżankę,która bardzo dobrze się uczyła,była przesympatyczną dziewczyną,ale po szkole praktycznie nie miała czasu dla siebie, codziennie miała coś albo basen,albo gitarę,albo hiszpański,albo chórek kościelny,albo oaza,albo coś tam...na część z tych zajęć musiała dojeżdżać jeszcze z 40 minut autobusem. Pamiętam,że chociaż rzadko jej się zdarzało narzekać,bo była z natury bardzo pogodna, to bywało,że przełykała łzy i szła na te zajęcia jak na ścięcie,i to jej spojrzenie kiedy ja z koleżankami umawiałam się na wyjście na dwór po obiedzie. To byla wtedy jakoś 5-6 klasa podstawówki. Dziewczyna dzisiaj wyrosła na wspaniałą kobietę,ale z tych wszystkich zajęć przydała jej się w zasadzie tylko gitara,bo używa jej do zajęć z dziećmi w pracy. Jej matka była niesamowicie ambitną osobą,udzielała się w komitetach,zawsze miała najwięcej do powiedzenia...i córeczkę sobie wytresować chciała. Ale to tylko taki przykład. Nie róbcie tego swoim dzieciom,jeśli tego nie chcą.Nie zawalajcie ich zajęciami dodatkowymi. Pozwólcie im przeżyć to dzieciństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale kto mowi,ze zajecia dodatkowe skaracaj dziecinswo? jesli syn chodzi na judo z najlepszym kumplem, (ma zreszta ruch)? A corka kocha konie? pzreciez nie tzreba wysylac na wszytkie zajecia jednoczesnie, mozna to rozlozyc na lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No a ja nie wyobrazam sobie by dziecko roslo bez zainteresowan I dodatkowego rozwoju,bo szkola to zamalo.Sama jako dziecko chodzilam na tance,uczylam sie aktorstwa.Moja mama jak byla mloda chodzila na balet jej brat skonczyl szkole muzyczna.To wszystko rozwija muzyka np uwrazliwia dziecko,sport uczy dyscypliny I jest zdrowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczesność, zwłaszcza w mieście, nie daje dzieciom wiele możliwości wyżycia się i rozwoju. Gdybyśmy żyli zgodnie z naszymi potrzebami, właściwymi gatunkowi, codziennie dzieci lepiłyby garnki, rozpalały ogień, coś konstruowały, huśtały się na gałęziach, pływały, śpiewały przy ognisku... Ale nasze dzieci głupieją siedząc w domach, bez nowych wyzwań i nowych znajomości, gasząc w sobie ciekawość świata. Mądry rodzic wyszukuje więc dla dziecka jakieś aktywności. Moja obecnie siedmiolatka kiedyś chodziła na balet, bo akurat na to miała chęć. Potem były zajęcia z szycia w klubie osiedlowym. Teraz w innym taniec i studio piosenki oraz chór. Muszę znaleźć jakieś pływanie, przypomniałyście mi. To świetnie rozwija i odpręża. A póki co, córę cieszy gimnastyka. Już nie wspomnę o tym że pięknie gra na skrzypcach, choć to już jest raczej ciężka praca. Gmin nie zrozumie, co najwyżej każe potem swoim dzieciom podziwiać te inne, które rozwijają talenty, a po oglądaniu owych innych w telewizji - pozmywać naczynia. Ja urodziłam nie przypadkiem, czuję się odpowiedzialna. Córka ma więc to, co w życiu ciekawe i stymulujące do rozwoju oraz dające wzorce. Przykro mi tylko że plebs daje sobie wmawiać że jego dzieci na poszerzanie horyzontów, znajdowanie zainteresowań i pracę nad talentem nie zasługują. Ale może tak musi być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem za tym, żeby ciągać dzieci na siłę gdziekolwiek, jak robią to niektóre matki. To na siłę na język angielski, bo musi umieć, to znowu na siatkówkę, bo koniecznie musi uprawiać sport. Zresztą moje dziecko tyle biega, że siatkówka jest mu już chyba naprawdę zbędna. Jeśli coś go zainteresuje, spodoba mu się, chętnie zapiszę, ale kiedy zacznie jęczeć, że ma już dosyć, to wypiszę, żeby go nie zniechęcać do rozwijania jakiejkolwiek pasji w sobie. Teraz chodzi na zajęcia z ceramiki, wygląda później jakby wykopywał tą glinę sam z ziemi, ale skoro ma z tego zabawę, to niech chodzi na zdrowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Była w szkle taka nimfa jedynaczka córka bogatych rodziców "z amibcjami" .Oczywiscie masa zajęć ,kilka jezyków itp . Matka pękała z dumy jaka to córa alfa i omega .A naprawdę była prosta jak drut dziewucha , te zajecia były dla niej katorgą :) :(:(:( jak niektóre pisały ..I co z tego wyszło ? Dwa razy nie przyjęta na ambitne studia ostatecznie skończyła pedagogikę i teraz praca z maluchami :O śmiech dlatego bo pamiętamy jak to "wszechstronnie rozwinięta i wykształcona znająca x jezyków" : wg rodziców miała co njamniej Oxford skończyć :D na niektóre zajecia ojciec woził ją po 30 km :)O . Nawet w wakacje jej spokoju nie dawali .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moda... Mam 32 lata i chodziłam na angielski i basen, później do szkoły muzycznej. Rzeczywiście "moda". Tyle że ta moda trwa od dawna. I jakoś nie czuję jakby mi dzieciństwo uciekło. Autorko bądź dumna i daj żyć innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu piszecie o skrajnościach? Co ma z tego wynikac? WIadomo, ze przesada w jedna i druga strone zawsze jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz i ja wiele takich "zajec dodatkowych" organizowalismy sami - sami uczylismy jezdzic na nartach, plywac, jezyków, poczatkow gry na pianinie. Ale niektore zajęcia sa dobre ze wzgledy na kontakt z rowiesnikami o podobnych zainteresowaniach, nie tylko kolegami z klasy. I to w takich zajeciach jest fajne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RobieJakUwazam
A moje dziecko chodzi...i dobrze jej z tym :) w zeszlym roku byl balet- i jako 5latka nauczyla sie szpagatu- ciezka praca własna :) wystepowała na duzej scenie, przed publicznoscia- tego ja Jej jako rodzic nie dałabym rady dac...w tym roku chodzi na hip-hop dance i jest mega szczesliwa ;) raz w tygodniu chodzimy na basen, ja jestem instruktorem, lub moj mąż :) i duma mnie rozpiera jak moje 6 letnie dziecko wchodzi na słupek i skacze na główkę :) i jak w weekend mówi do męża "tato dzis nie pada, idziemy pograc w kosza" :) lub jade z nia na rowerze 10km i zaliczamy przy okazji "park ćwiczeń" :) oglada bajki, doskonale obsługuje kompa ;) i ma kolezanki/kolegow w piaskownicy...ale spedza tez aktywnie czas nie tylko z instruktorami, ale i rodzicami...bo mimo, że padam na pysk po pracy to mi tez daje to radosc :) ale kazdy robi jak uwaza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że dobrze dobrane zajęcia dodatkowe mogą bardzo dziecku pomóc w przyszłości! Oczywiście nic na siłę i nie 7 razy w tygodniu po milion godzin, ale z rozsądkiem. Ja ponad 20 lat temu od 11 roku życia chodziłam na zajęcia plastyczne prowadzone przez wykładowców ASP i to zaprocentowało - kształciłam się dalej w tym kierunku i dziękuję rodzicom, że pomogli mi rozwinąć moją pasję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 37 lat i chodziłam na zajęcia plastyczne i tańce, zajęcia plastyczne od najmłodszych lat, pomogły mi ukończyć architekture, ale najważniejsze mam wspaniałe wspomnienia, dlaczego odbieracie to swoim dzieciom?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem gdy dziecko ma jakąś pasję ,np pływanie czy gra na gitarze, x ale jak mają odkryć tą pasję jak najpierw nie zapiszesz ich na dane na zajęcia trzeba wszystkiego spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jako dziecko uwielbiałam pływać, ale mam nie zapisała mnie do żadnego klubu, bo nienawidzi sportu. Do dzisiaj tego żałuję. napiszcie mi, dlaczego fakt, że chłopiec biega za piłką, bo to lubi, jest skracaniem dzieciństwa? Koleżanki córka jako dziesięciolatka pojechała na finał Pucharu Tymbarka do Warszawy. Grała na stadionie Legii, przywiozła mnóstwo nagród i wspomnień. To przygoda, której wasze dzieci chodzące po lesie nigdy nie będą miały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×