Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Lukkii89

Rozstanie, rozwód i ciąża

Polecane posty

Gość Lukkii89

Witam, jestem facetem 27 lat z żoną jesteśmy ze sobą od szkoły średniej - w sumie 10 lat. 3 lata po ślubie. Od jakiegoś czasu się psuło, ale my nie zważając na symptomy kupiliśmy mieszkanie i staraliśmy się o dziecko. Hmmm przez prawie rok nic z tego nie było. Po ostatniej awanturze (tak jestem wybuchowy, ale dbałem o żonę jak mogłem - nigdy nie zdradziłem i kochałem ją) coś pękło. Osobne sypianie, brak rozmów itp. W końcu porozmawialiśmy ze sobą że chyba nie ma to sensu i czas się rozstać. Powiem szczerze że podczas rozmowy byłem też tego zdania, jednak jak sobie przemyślałem to chciałem spróbować jeszcze raz. Żona nie chciała, zastanawiała się tydzień. Po tygodniu szczera rozmowa co kogo boli itp. Miałem ciągle nadzieję - chciałem się zmienić, naprawić to co ja zepsułem. Jednakże rozpad związku to nie tylko moja wina... Jak zawsze jest to ciąg zdarzeń... Żona po tym tygodniu powiedziała że nie widzi tego że się zmienię i powiedziała że definitywnie koniec. Po tym spotkaniu coś we mnie pękło :) Jestem twardym facetem, często się nie zwierzam ale musiałem z kimś pogadać. Padło na matkę - jak nigdy rozkleiłem się. Nie wiem co się zmieniło po tym czasie ale chyba przestało mi zależeć. Zacząłem myśleć o tym co przez te 10 lat straciłem, pogodziłem się w pewnym stopniu z rozstaniem. Żona wyjechała do rodziców, miała iść do lekarza w związku z problemami kobiecymi. Ja zacząłem pisać z innymi kobietami - oczywiście tylko pisać (choć na kawę też czas znalazłem). I w tym momencie po kolejnym tygodniu informacja że żona jest w ciąży... Zamurowało mnie, i po przemyśleniach pomyślałem że jest dla kogo spróbować. Jak się później okazało nie jest to chyba takie proste. Coś we mnie pękło po tym poniedziałkowym rozstaniu :( Z żoną zaczeliśmy rozmawiać szczerze, każde z nas ma mętlik - tu dziecko i 10 wspólnych lat, a z drugiej strony czy być jak coś nieszczęśliwym?? Postanowiliśmy zostawić status quo. Ja powiedziałem że poznałem kilka fajnych kobiet, że chciałbym nadrobić to co mnie omineło - może to jest egoistyczne i samolubne ale tak czuję. Żona chce się spotkać na kawę ze swoją szkolną miłością. Postanowiliśmy dać sobie czas.. Jeżeli mamy do siebie wrócić, docenić to co było i to odbudować to do przyjścia dziecka mamy czas. Żona mówi żebym się wyszalał - dziwne dla mnie, oznacza chyba to już obojętność. Oczywiście nie zostawię jej samej, dziecko pokocham bo to moja krew. Boję się tego co będzie dalej... Nigdy nie sądziłem że znajdę się w takiej sytuacji... Gdyby nie dziecko to było by prościej - jak rozmawialiśmy decyzja była jednogłośna aby spróbować od nowa ułożyć sobie życie, a teraz :) Ktoś coś powie? Doradzi?? Czuje się podle że spotykam się z innymi - ale w sumie nie jesteśmy już razem... Tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×