Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aaaaq

Dieta Dobrych Produktów cz. 2

Polecane posty

Gość ibinia
Japonko, ale fajnie, pierwsze sukcesy! Motywacja najlepsza z możliwych :D Zosiu, może gotowana kapusta będzie w porządku? Kiszonki to silne histaminouwalniacze, lubią bałaganić w organizmie, choć z drugiej strony dają sporo dobrego. Ciekawe, jak będzie po kapsułach. A jak ostatnio się czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Julko, no i artykuł potwierdza moją patową sytuację. No, może "patową" (w cudzysłowie, bo jednak uważam, że z niej wyjdę). Mam dominację (trudno mówić o dominacji, gdy oba ramiona układu odpornościowego strzeliły za wysoko) i th1 i th2. Wskazane regulatory powodują pogorszenie. Zostaje mi DDP i lawirowanie między oboma typami limfocytów, aż stopniowo się wyciszą. Dziękuję ci bardzo. Jesteś bardzo pomocną osóbką z sercem na dłoni, buziak ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ibinia,ogólnie czuję się bardzo dobrze, poza tymi jednorazowymi odpowiedziami,ale i tak będę próbować co jakiś czas:p histaminouwalniacze, mam wypisane na pierwszej stronie dzienniczka ,jest ich sporo.Jeszcze biorę pod uwagę to,że mogą być problematyczne ,ale nie muszą. aaaaq,u mnie tak działają wszystkie herbaty,a zauważyłam to dopiero będąc na DDP. najlepsze to takie z suszonych ziół typu pokrzywowa,melisa,mięta ,może być imbirowa,ale też nie można nadużywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Zosiu, no oczywiście, ty pierwsza zawsze radzisz, żeby nie odstawiać problematycznego pokarmu "na zawsze" ;-) Ja bym musiała przestać jeść, hmm... Dawno nie jadłam sałaty, dzisiaj mi się zdarzyło i.... brzuch boli paskudnie. Jak czegoś dłużej nie używam, to potem reakcje mam silniejsze niż wcześniej. Taki oto zonk! Herbaty (takiej zwykłej, czarnej) nie lubiłam od dziecka i nadal nie bardzo mi wchodzi. Bardziej zielona pasuje, jeśli nie pojawia się w filiżance zbyt często. Owocowe i ziołowe napary zbyt mieszają w metabolizmie, choć ziołówki dla odmiany bardzo mi smakują, mimo to szkodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :D Za mną DW, wieprzowina (sos do spaghetti), piwo i 2 kawałki pizzy. Rano bardzo zapchana prawa dziurka w nosie, dodatkowo czułam się jakbym była przeziębiona, plamy na twarzy. Na szczęście wróciło do normy wszystko. Pozwalam sobie na zboża ok raz na miesiąc, dwa i to raczej bezglutenowe. Piwo już mi nie smakuje jak kiedyś :) ale pizza była pyszna. Wczoraj mnie spuszyło to wszystko, brzuch jak balon hehe. Dzisiaj też wieprzowina. x Ibinia, tak jest często, że po rotacji coś bardziej szkodzi niż zwykle albo ty to nagle zauważasz. Potem jest coraz lepiej. x Mój mąż mówi często, że jego złe samopoczucie po glutenie, to moja wina, bo jak jadł wcześniej codziennie wszystko było ok ;D Nie jest na DDP, ale glutenowe odstawił, rotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ibinia, "jak czegoś dłużej nie używam, to potem reakcje mam silniejsze niż wcześniej". Też tak mam i powiem szczerze,że mnie to martwi.... Basia,pisze,że tak jest a potem jest coraz lepiej.Oby tak było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Zosiu, pamiętam ten traumatyczny przypadek Basi, gdy po dłuższym niejedzeniu mlecznych zjadła coś z tej grupy i skończyło się nieciekawie. Znaczy w sumie dobrze, bo po jakimś czasie zaczęła tolerować jakieś tam ilości mleczaków, no ale co przeżyła, to przeżyła. I to jakoś tak dziwnie się układa. Najpierw wydaje się produkt nieco oswojony, potem totalny odlot po jego zjedzeniu i dopiero wtedy powolne akceptowanie przez organizm. Pewnie nie każdy tak ma, jednak już kilka osób to opisywało. Dziwne to i straszne, bo mnie straszy, przyznaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Cha cha :D Basiu, mąż ma znakomite podejście :P A twój organizm już bardzo ładnie radzi sobie z "duperelami". Świecisz mi przykładem. Zwłaszcza to że już nie jesteś auto, ani nawet immuno, że o agresji nie wspomnę ;-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znakomite, znakomite winny musi być ;) Raz się zakrztusił jak na mnie popatrzył (jadł chyba kanapkę). x A tak serio dziewczyny, wcale nie jestem pewna, że "to" było po mlecznych. Miałam wtedy jakiś dołek psychiczny, mąż wyjechał do Anglii, odbywało się spotkanie rodzinne..i wtedy to się stało. EBW pozwala (niechętnie raczej) jeść czekoladę i inne z powodu psychiki, która moim zdaniem jest najważniejsza (wpływ na nią ma dieta). Ibiniu, ogrzewasz się żółtym kolorem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może macie racje,nie ma co się przejmować takimi objawami jak wzdecia,gazy,napuszony brzuch, uczucie jak przy przeziebieniu,ale dziewczynki kochane ja tak nie potrafię.Po to stosuję DDP żeby odczuć dobrostan jak określą p.Ewa. Dlatego mnie takie huśtawki martwią :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie Basiu czasami trudno jednoznacznie określić mleczne,czy kapustne, problem może mieć znacznie szersze podłoże w rożnych okresach rożne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
No tak, Basiu, mogło tak być, że psychika "siadła", ale... Pani Ewa mówi, że to też jest dietozależne. I jeszcze trudne jest to, że np. mleczne w towarzystwie buraka mogły zaszkodzić, ale jakby się znalazły obok sałaty to byłoby w porządku. Przykład "z kapelusza" oczywiście. Albo: jak poprzedni posiłek składał się z baldaszkowatych, to następny z mlekiem zaszkodzi, ale jak... itd. itp. To więcej niż kosmos!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Zosiu, mnie w pewnym sensie takie huśtawki "cieszą". Na początku miałam cięgiem tak samo źle we wszystkich sferach ciała i ducha, teraz są wahadełka, tyle że taki kociokwik w tym wszystkim panuje, że nijak wyciągnąć wnioski. Jeszcze czasu potrzeba. Ale jak już jest lepiej, a nagle wahadełka wybijają nas z błogostanu, to rozumiem rozgoryczenie. Na innym etapie jestem, jeszcze waszych pięt nie widzę nawet :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Jeszcze o żółte pytasz, Basiu. Tak, od czasu do czasu. Mąż wpada kiedyś do domu i niczym myśliwy zdobycz wyciąga: żółta koszulka :D No to ja w zachwyt wpadłam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sałata zielona z pomidorami suszonymi , oliwkami i szczypiorem. Potem coś z siemienia .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Zosiu, sałata szkodzi :P ;-) U mnie (poza nieszczęsnym rzymskim - bo sałata rzymska - upadkiem) powtórka z wczoraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Basiu, pozdrowienia przekazane i odwzajemnione, czyli bądź pozdrowiona! :D Zosiu, na zdrowie! 🌻 Chyba kawę z żółtkiem wypiję na wiwat! :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję ibiniu :) Dzisiaj oliwki (strasznie mnie sycą małe ilości nawet) w szkole i teraz masełko z nerkowców - pycha :) Spróbuję pogadać z rodzicami, tylko jest taki problem, zę jak przychodzi temat i próbuję nawet coś wytłumaczyć to tata mówi mi, że mam się nie oddzywać :( bo on jest po prostu zamknięty na to i tyle. A jedzenie w szkole dozwolonych rzeczy nie wchodzi w grę - tylko drożdżówki, bo chleb je taki swojski, grubo sb zawsze kroi, oprócz chleba je ziemniaki (frytki, w zupie), raz na rok faza na pomidorówkę z kluskami lanymi (tu się da wcisnąć mąkę gryczaną i się nie zorientuje), barszcz, rosół, rzadko czipsy z jarmużu, wieprzowinę, kurczaka, indyka, chociaż mu się obecnie przejadły... także on ma monodietę i wiem, zę to jest ok, no czasem jadał ser panierowany :) także u niego jakieś orzeszki i domowe wypieki to odpadają - nawet nie spróbuje, nie zje i tyle, uparty jest, przekonanie go do spróbowania jarmużu trochę trwało i posmakował :) Ale z mamą pogadam i spróbuję na spokojnie potem z tatą jak już mamę przekonam :) Bo na dzień dzisiejszy to on w szkole nic nie je :) czasem śniadanie przed, a czasem dopiero po, a czasem idzie na SKS, potem jakiś tenis i wraca do domu i je o 19 :) Przesyłam całuski :) czekają mnie ciężkie dwa dni i weekend :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ibiniu, a może kontakt z jakimś dobrym dietetykiem klinicznym typu Wierzbicka ? JA wiem, że DDP cię w końcu wyleczy, ale jeśli można sb pomóc to czemu nie ? Tylko do niej są długie terminy i kosmiczne ceny, oczywiście można znaleźć kogoś tańszego, ona jest po prostu najlepsza... Tak tylko podsuwam, bo nie mogę tak myśleć/patrzeć jak cierpisz... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ibinia
Kochany z ciebie promyczek, Julko, ale kasy to ja już nie mam na żadnego dietetyka klinicznego, ani na badania potrzebne do ich terapii. Majątek wydałam na dotychczasową diagnostykę, bo szpitalna doprowadziła do stałego pobytu w szpitalu, gdzie szykowano dla mnie chemioterapię (nie na nowotwór ale taką samą). Brata kochaj, wspieraj, a jednak trochę mu odpuść, bo się najeży na dobre i z przekory będzie jadł świństwa ;-) Zobaczysz, że twój przykład będzie najlepszym drogowskazem dla całej rodziny, nieważne słuchają, czy nie słuchają. Ty dajesz im obraz działania DDP, i to będzie największy motor napędowy dla wszystkich. Ciężkie dni w szkole? Dużo nauki? Jesteś w klasie maturalnej, Julko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, druga liceum, ale mam już drugi sprawdzian z biologii w tym tyg. a czas, żeby się uczyć, będę miała dopiero jutro - dzień przed :( A bratu odpuszczam, tylko denerwuje mnie, że on sobie potem do szkoły nie idzie, bo ja w jego wieku też bym tak chciała (teraz nie) :) Dobra, lecę się uczyć, jutro 4 matmy, polski, niemiecki i na wszystko coś jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaq,zrobiłam twoje placki z siemienia,ale to dobre ! Pisałeś,że się rozpadają wiec dodałam pól łyżeczki mąki ziemniaczanej i pięknie się usmażyły.Dzięki ,to moje smaki.... Smażyłam na oleju kokosowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Julia - nie rób na siłę...czasami do pewnych decyzji trzeba dojrzeć...każdy ma prawo popełniać własne błędy, ucz, ale nic na siłę, bo to przyniesie odwrotny efekt... x @zosia - no jakoś dzisiaj się nie rozpadały...proste i pyszne, mi też smakują, strasznie sycące są...ale za dużo zrobiłem i mam na jutro na drugie...a na pierwsze nie chciało mi się nic robić, więc będą orzechy ziemne.... 2B, ale rośline...ujdzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co tu taka cisza:D Podano do stołu! Zupa dyniowa,przecierana z imbirem,ozorki cielęce w galaretce. Pochmurało się ale dla Was 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, właśnie widzę, że jakoś tu cicho :) Ja się jednak nie uczę, spr. przełożony i chyba zajmę się tym w niedzielę :) Ja dziś żółtkuję :) PS. te moje arcysycące oliwki mnie uczulają, pow tarzalne reakcje miałam wwe wtorek i środę, a nie podejrzewałabym ich nigdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idę robić majonez i usmażę frytki, a co :) mam czas, to się rozpieszczam :) nigdy nie jadłam frytek z majonezem, ale po noć pycha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, ale dobry ten majonez (od 2 lat chyba majonezu nie jadłam :) A domowy pierwszy raz robię i wyszedł :) Taki żółciutki piękniutki :) Czekam teraz na fryteczki, smażą się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Test

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×