Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość KoKoszmarna

Współlokatorzy. Dziwne zachowania, bałagan, problemy.

Polecane posty

Gość KoKoszmarna

Wiem, że temat ch*jowych współlokatorów to temat rzeka, ale ze względu na to, że zwykle każdy (kto mieszkał z innymi) ma na ten temat wiele do powiedzenia, pomyślałam, że będzie to doskonały wątek na to forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KoKoszmarna
Z rozkoszą zacznę od historii o jednej z moich współlokatorek. Była to pani 50+, a ja, wówczas młoda studentka lat 19, nie miałam jeszcze doświadczenia w wynajmie i zdecydowałam się na mieszkanie z właścicielką. Na początku było świetnie, miła staruszka. Nie przyprowadzałam żadnych gości - ściany były cienkie, nie chciałam, żeby słuchała rozmów, toteż zawsze wychodziłam - więc była bardzo serdeczna. Ale... no właśnie. Była serdeczna aż za bardzo. Wchodziła do pokoju o losowych godzinach, także pod moją nieobecność. Podlewała kwiaty, których nastawiała mi na parapecie. Mówiłam jej, że mogę robić to sama - ale po prostu się nie zgodziła, twierdząc, że każdy ma inną porę podlewania. Przymknęłam na to oko, ale już wtedy nie podobało mi się, że wchodzi mi do pokoju, a swoją drogą dowiedziałam się o tym w momencie, gdy wróciłam kiedyś do mieszkania nie korzystając z kodu w domofonie, więc nie zadzwonił i nie uprzedził jej, że wejdę. Dobrze, to jeszcze nic takiego. Ale potrafiła wejść mi o 21 bez pukania (lub z pukaniem, ale bez poczekania na odpowiedź) i zacząć mnie zagadywać o różne rzeczy, raz nawet wtedy, gdy byłam w staniku (zignorowała fakt, że jestem półnaga i mówiła o jakichś tam sprawach). Co więcej robiła, bo to oczywiście nie wszystko, to może później dodam, żeby nie robić takiego strasznego bloku tekstu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra, co jeszcze? Była pedantką. Każdy kubek, wazonik, talerzyk, cokolwiek, co stawiała na jakiejkolwiek powierzchni, MUSIAŁ leżeć na ręczniku jednorazowym. Kiedy przychodziłam do kuchni i stawiałam pusty kubek, czekając, aż zagotuje się woda na herbatę, potrafiła podnieść go i podłożyć mi pod niego ręcznik jednorazowy. Po mojej kąpieli raz weszła do łazienki i mnie woła. Ja przerażona, że coś zostawiłam - staram się zawsze sprzątać łazienkę po korzystaniu, nie zostawiam włosów, ubrań itd. - a ona do mnie: "wannę po kąpieli musisz wytrzeć do sucha, bo się robią zacieki, zlew tak samo". Naprawdę? Czy ktoś z Was wyciera wannę/zlew po używaniu? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tak jakbyśmy my byli cudowni i nieskazitelni. Brak dogadania się z współlokatorem ukazuje braki po obu stronach konfliktu. Jest etap docierania się, tak jak też w każdym małżeństwie. Tylko że w małżeństwie zwykle miłość łagodzi problemy dotarcia się osobowości a w przypadku wynajmu musi tę kwestię rozwiązać TOLERANCJA i zdrowy dystans, tak do siebie jak i osoby z którą przychodzi nam zamieszkać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oprócz tego pani właścicielka prowokowała niezręczne sytuacje. Kiedyś w czasie sesji piłam bardzo dużo herbaty i to prawda, poszłam do toalety dwa razy w przeciągu może godziny. Po chwili - puk, puk - pani wchodzi i zwraca się do mnie z pytaniem: "Bożenko (imię robocze), czy masz biegunkę? Chcesz tabletkę?" Ja wiem, że chciała być miła. Tym bardziej trudno było mi jej powiedzieć, że nie chcę, aby się mną tak interesowała. Jednak trzeba było widzieć wtedy moją minę! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tą panią zazwyczaj było właśnie tak - poświęcała mi za dużo uwagi. Czułam się, jakbym mieszkała u mamy, a przecież wyjechałam po to, by być niezależna. Jeśli nie wróciłam na noc do domu, pani wypytywała rano, gdzie byłam, i kazała się informować o wszystkich nieobecnościach. Powiedziałam jej, że nie ma takiej potrzeby i że nie powinna się martwić, o ile nie zniknę na tydzień, ale nie trafiały do niej takie argumenty. Chciała wiedzieć o każdym moim wyjeździe lub wyjściu na noc i już. Wiedziała, kiedy zaczynam zajęcia i kiedy kończę. Gdy raz odwołano zajęcia na 8 i mogłam wstać 1,5 godziny później, o szóstej trzydzieśc***ani przyszła do mojego pokoju; obudziłam się z jej twarzą nad moją: "Bożenko, czy nie zaspałaś?".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PowiedzmyŻeEliza
Mój współlokator notorycznie rozciągał swoją strefę na korytarz, siedząc wiecznie przy otwartych drzwiach, co było krępujące, przy otwartych drzwiach także spał i chyba nie zamykał ich nigdy, nawet jak się przebierał, po prostu korytarz też należał do niego, haha. Taki pokój przechodni sobie zrobił. A, no i oczywiście napieprzał głośno swoją jazzopodobną muzyką praktycznie całą dobę, po 00:00 nieznacznie przyciszał ale z powodu otwartych drzwi i tak bardzo ją słyszałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tygrysiak11
tylko raz w życiu mieszkałam ze wspóllokatorami, całe 3 miesiące i o 3 miesiące za długo. Smiesznie się dobralismy bo mieszkalismy we 4 osoby - 19 letni chlopak co właśnie zaczął studia na PWr, ja - wtedy 26 lat, i parka ok 30 lat. Ta para mieszkała w tym mieszkaniu najdłużej, ja ze studentem wprowadziliśmy się jednocześnie. O matko... większych brudasów nigdy nie spotkałam. Mieszkali tam na tyle długo że najwidoczniej się zadomowili, w całkiem złym tego słowa znaczeniu a "mlodemu" to nie przeszkadzało. Niewynoszone śmieci przez kilka tygodni, tylko odstawiane coraz to nowo zapełnione worki na balkon kiedys chciałam wynieść jeden to się okazało że jest pęknięty od spodu i kazali mi nie ruszać bo sie wszystko wysypie i kto to pozbiera Nieumyta wanna po kąpieli, masa meskich włosów w wannie, umywalce, a raz na mojej szczoteczce do zębów! Mieli psa który wszędzie zostawiał swoje włosie, no wiadomo normalka. Problem że włosia nie dało sie pozbyć bo... odkurzacz się popsuł pół roku temu i nie opłaca się go naprawiać (po co, jest mop! ) a na nowy ich nie stać ciągle jedli jakieś ryby, sledzie chyba i słoiki po tych tłustych śledziach ciągle stały w zlewe, a że najwidoczniej oszczędzali na ciepłej wodzie,to wszystko mimo że umyte, było tłuste taką rybną wodą brrr okrutnie się brzydziłam z nimi mieszkać, na szczęscie szybko się dało wyprowadzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inne problemy, jakie miałam ze współlokatorami, dotyczyły głównie sprzątania. Jeden z moich kolegów wciąż zastawiał kuchnię brudnymi naczyniami, mył je raz w miesiącu. Pewnego dnia się pokłóciliśmy, ponieważ stwierdził, że ciągle on sprząta kuchnię, a ja nigdy nie zmywam naczyń. To dopiero było bezczelne - zwłaszcza, że myłam wszystkie części wspólne, kuchenkę, zlew, nie dotykałam tylko jego ohydnych naczyń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta pani z tego co piszesz nie była współlokatorką,tylko właścicielką mieszkania.Rzeczywiście może trochę nietaktownie się zachowywała,ale jak to mówią "Wolnoć Tomku w swoim domku" Prawo własności jest święte, twoim prawem było to,że mogłaś się wyprowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och, cieszę się, że się udzielacie. Ktoś jeszcze ma jakąś historię? Może przystopuję na razie z moimi, nie chcę przecież prowadzić tutaj swojego wykładu, ale także poczytać o Waszych przypadkach, zabawnych, a może odrażających? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Masz rację, rzeczywiście - źle użyłam słowa "lokator". Sprostuję zatem, że przy zakładaniu tego tematu miałam na myśli wszystkie przypadki związane z wynajmowaniem mieszkań, nieważne, czy z właścicielami, czy z innymi lokatorami. I tak, długo tam nie wytrzymałam - wyprowadziłam się po pół roku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jeszcze raz "nie na temat" Jakiś rok temu wynająłem pokój młodemu chłopakowi. Nawet nie ze względów finansowych, co nie lubię wracać do pustego mieszkania a swoją ex muszę jeszcze odreagować i na jakiś czas mam dosyć związków. Ale do rzeczy. Młody dostał instrukcję, że wszystko co jest w mieszkaniu (poza moją sypialnią) ma do swojej dyspozycji i ma korzystać z tego bez żadnych ograniczeń. Nic z tego. Chłopak stara się być niewidzialny. Praktycznie nie spotykamy się na tych 45 metrach kw. Siedzi w swoim pokoju po ciemku, prądu nie zużywa, z kuchni nie korzysta, tyle jego mediów co weźmie kąpiel czy spuści po sobie wodę. Można by powiedzieć - wynajem doskonały. Tylko, że mnie to męczy i stresuje. Moje oczekiwania były inne. Chciałem, żeby ta druga osoba czuła się jak u siebie w domu. Nawet kosztem mojego spokoju :-) A tu ktoś stworzył sobie więzienie bez krat. I tak już od roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś - ojej, to brzmi naprawdę strasznie. Ciekawe, z czego to wynika? Może w domu tak tę osobę nauczono, może to jakiś mechanizm przystosowawczy? :) Ja miałam współlokatorkę, która 24 na dobę siedziała w pokoju i widywałam ją może raz czy dwa w tygodniu; zdaje się, że wychodziła do toalety tylko i wyłącznie pod warunkiem, że ja byłam akurat w swoim pokoju. Podobnie z kuchnią, nie było mowy, aby weszła do niej, gdy z niej korzystałam. Rozumiem, że można nie chcieć rozmawiać, ale takie zachowania rzeczywiście mogą zastanawiać... Zastanawiamy się wtedy, czy to aby z nami nie jest coś nie w porządku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To weż mu powiedz prosto z mostu,że chcesz żeby ci podokuczał.Chłopaczyna się boi może ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sytuacja sprzed 2 minut: współlokatorka robiła sobie gorącą czekoladę, taką z torebki i jeszcze ją posłodziła. Przecież to samo w sobie jest bardzo słodkie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś / dziś Raczej nic na to nie wskazuje. W kontaktach bezpośrednich jest bardzo otwarty, rozmowny, nawet cienia jakiegoś sztucznego dystansu ... po czym znika na kolejne tygodnie. Ale nie rozwijajmy, bo zamysł autorki tematu był inny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj tam,temat o współlokatorach przecież.Ja wiem:boi się,że mu doliczysz jakąś kasę jak będzie za dużo zużywał prądu czy wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się dorzucę z historią, bo w sumie dzisiaj akurat miałam sytuację... Wiecie, nie odczuwam potrzeby zmywania 30 sekund po zjedzeniu posiłku, a najlepiej jeszcze w trakcie. Rzecz jasna nie mówię o zaleganiu śmierdzących garów przez cały tydzień tylko np. o pozmywaniu po śniadaniu dopiero po zajęciach, bo rano nie zawsze czas na to. I dzisiaj właśnie otrzymałam sms-owy elaborat o chlewie w kuchni w postaci uwaga! deski, dwóch talerzy i kubka w zlewie. Ja rozumiem, że ktoś lubi porządek, ale bez przesady, nie mamy 3 sztuk naczyń, żeby nie było na czym zjeść jak ktoś nie pozmywa. I też nie oczekujemy że ktoś pozmywa po nas. Nie lubię syfiarstwa, ale lekkie wyluzowanie na bank nikomu nie zaszkodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wez flaszkę i idz zacieśnić więzy.To zawsze pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś - ależ, nie mam nic przeciwko temu wątkowi, w końcu to się wpasowuje w te "dziwne zachowania", prawda? :) Może jest skrajnym samotnikiem i nie lubi mieć kontaktów z ludźmi, jak ta moja współlokatorka, a kiedy już się z Tobą spotyka, to brakuje mu asertywności, żeby powiedzieć, że nie ma ochoty pogadać... Właściwie powodów może być wiele. Może spróbuj kiedyś o to delikatnie zapytać? Oczywiście jak już uda Ci się go gdzieś złapać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KoKoszmarna Dla mnie ludzie są odrębnymi wszechświatami :-) Szanuję czyjąś intymność i o ile nie występuje ostry konflikt interesów staram się raczej przyglądać im niż ich zmieniać :-) Tą osobista przykrość, o której wspomniałem kładę na karb kosztów wynajmu :-) dziś No way Młody pół roku temu włożył do lodówki butelkę żubra. Leży tam po dziś dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zakoś mu tego żubra i idz pogadać.Ja ci mówię.Dobrze to wam obu zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eej...co się nie odzywasz?Pijecie tego żubra w końcu czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mój współlokator notorycznie rozciągał swoją strefę na korytarz, siedząc wiecznie przy otwartych drzwiach, co było krępujące, przy otwartych drzwiach także spał i chyba nie zamykał ich nigdy, nawet jak się przebierał, po prostu korytarz też należał do niego, haha. Taki pokój przechodni sobie zrobił. A, no i oczywiście napieprzał głośno swoją jazzopodobną muzyką praktycznie całą dobę, po 00:00 nieznacznie przyciszał ale z powodu otwartych drzwi i tak bardzo ją słyszałam. " To brzmi znajomo, w sumie mój współlokator nie robi aż tak, że się przebiera, i czasem zamyka te drzwi, ale to niefajne gdy idę np. do toalety (naprzeciw jego drzwi) i on ciągle jakby widzi, jak tam przechodzimy. Bo nikt nie chodzi tam na koniec korytarza w innym celu. Nie wię, może lubi sluchać odgłosów z kibelka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całkiem spoko temat. Hmmmm, u mnie może dodam tak... Moi współlokatorzy są raczej w porządku, nie syfią jakoś strasznie w strefie wspólnej, ale jeden z nich właśnie ma coś z tymi drzwiami do pokoju. Nigdy ich nie zamyka i jak wychodzi, to zostawia je otwarte. Nie wiem, niby mogłabym zamknąć, ale to trochę naruszenie prywatności, jeszcze by było, że mu do pokoju wchodził ktoś. W każdym razie zostawia je otwarte, a za nimi wielki syf, na który muszą wszyscy patrzeć. Puste butelki po coli, skotłowana pościel, ubrania wszędzie. Nic szczególnego, ale jak się tak lubi chwalić pokojem, to niech go zamyka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to mu powiedz żeby zamykał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Och. Od miesiaca mieszka z nami nowa lokatorka. Widze jakie witryny odwiedza. Okazuje sie ze wieczorami lubi wchodzic na dziwne strony pornograficzne ze scattingiem, pierdzeniem i innymi chorymi rzeczami... Heh. A na co dzien taka niepozorna. Staram sie jej nie dotykac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lecz sie! Nikt ci nie wierzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×