Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy u was też z upływem czasu mija cał ten duch świąt?

Polecane posty

Gość gość

Pamiętam jak obchodziliśmy święta 10 lat temu - wszyscy się cieszyliśmy, każdy szukał super oryginalnych prezentów dla bliskich, dekorowanie domu, wspólne spacery wieczorem po śniegu były czymś magicznym, co napędzało do życia, pracy, przygotowań świątecznych. Czas mija, jesteśmy starsi, dzieci podrosły i sprawy mają się tak, że nikomu już się nie chce, każdy traktuje święta na zasadzie "dobra, 3 dni szybko miną". U wszystkich tak jest czy to tylko w mojej rodzinie coś nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie pojawiaja dzieci to znow czuc klimat swiat, szykujesz dla niech prezenty a pote, cieszysz sie z nimi jak wariuja pod choinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda, duch świąt wraca jak są dzieci :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam to samo i martwię się bo obawiam się że to zjawisko co opisałaś to nie dotyczy tylko świąt ale wszystkich innych rzeczy w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Mnie też to martwi. Mamy w domu 2 dzieci w wieku szkolnym i malucha 3-letniego. Faktycznie, wszystko przekłada się na dom, na nasze relacje. Ale np taka głupota - na mikołajki zawsze z mężem robiliśmy sobie jakiś drobny upominek, naprawdę drobny, powiedzmy za 10, 15 zł - śmieszne skarpetki, smaczną owocową herbatę, jakieś łakocie, cokolwiek, ale zawsze było nam z tego powodu miło, ot, kolejna okazja, żeby sprawić sobie wzajemnie uśmiech i miły początek dnia. W tym roku- umówiliśmy się, że nie robimy sobie nic, gdzie jeszcze 2 czy 3 lata temu do głowy by nam nie przyszło się umawiać na cokolwiek :o Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi. Oczywiście nie o tę pierdołę i upominek ale o to, że... że już nam nie zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze dodam że sama mam dziecko i może rzeczywiście dzięki niemu wraca niby ten jak to nazwałaś duch świąt ale tylko częściowo wraca to że się go widze w oczach dziecka, ale we mnie samej chyba nigdy nie wróci już tak naprawdę. Można to porównać do tego jak bardzo się cieszyłam jako dziecko lalką Barbie. Mogłam ją przebierać godzinami i odgrywać scenki. A jak dostałam dla niej jakieś nowe ubranko albo gadżet to byłam zachwycona i przeżywałam przez cały tydzień. Długi tydzień dodam, bo wtedy nie istniało pojęcie czasu, teraz każdy tydzień trwa tyle co krótka chwila. Pędzi szybko i to budzi nerwowość i lęk. No ale tak sobie pomyślałam. Teraz jestem dorosła i oglądam czasem te zabawki w sklepie z dzieckiem. Czasem widzę na półkach tę Barbie. Myślę sobie niektóre egzemplarze tych lalek czy dodatków są piękne, ale trzymając je rękach nie potrafie odczuwać tego co czułam będąc dzieckiem. Jest to dla mnie już zwykły przedmiot. I to samo jest chyba ze świętami. Świat widziany oczami dziecka to jest magia. W oczach dziecka świat jest ekscytujący, każda tandeta jest szlachetnym, godnym podziwu skarbem, a kazdy dorosły jest bohaterem. W oczach dorosłego to cały świat jest szary a jakiegoś bohatera to ze świecą szukać, skarbów też się ciężko doszukać a nawet jak się je gdzieś zobaczy to nie pasują one do codzienności. Nadają sie do muzeum. Tak to już jest. Fajnie jest mieć dziecko, mogę czasem spojrzeć na ten świat patrząc w jego oczy. Cieszyć sie jakąś zabawką dzięki temu że widzę zachwyt w oczach dziecka, ale wiem że to tylko dzięki dziecku, bo gdyby jego nie było to te przedmioty byłyby smutne, a nawet chyba nie mogłabym ich znieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie,autorko, nie mam tak.dla nas to czas wyjątkowy. Kocham Święta, kocham moją rodzinę i za każdym razem jest to dla mnie magia.Jesli chodzi o inne rzeczy w życiu to także cieszę się z tych najdrobniejszych spraw, czekam na te nawet najkrótsze piękne chwile i generalnie kocham życie. Mam prawie 40 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:22 Napisałaś to tak pięknie, że aż mi łzy poleciały. Autorko, ja mam tak samo. Takie jest chyba życie, tak jak Pani wyżej napisała. A za oknem tak pięknie dziś pada śnieg....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety to prawda... z biegiem lat to się przekształca często w smutny obowiązek, robimy to dla dzieci, bo wypada, bo inni tak robią...W wielu rodzinach relacje są zatrute i to sztuczne siedzenie razem przy stole bywa katorgą :O...udajemy ze jest miło i czekamy kiedy się to skończy, ta szopka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo w tym prawdy. Ale chyba dla dzieci warto się postarać i w te Święta jakoś spędzić rodzinnie czas odkładając problemy rodzinne na bok... Żeby też miały piękne wspomnienia tak jak my. Bo te wspomnienia kształtują człowieka na przyszłość. W rodzinie od mojej strony też jest średnio... Ale wiem że synek kocha dziadków i resztę rodziny więc nie chce go pozbawiać tych pięknych chwil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepsze swieta byly jak bylam dzieckiem, mama gotowala, tata przynosil choinke az mi sie lza w oku kreci... teraz????? mimo, ze mam corke to nie czuje swiat, dla mnie to jakis koszmar , ktory trzeba odbebnic. i juz sie trzese jak mysle, ze to niedlugo. ale ja to jestem skrajny przypadek , kloce sie z tesciami i dlatego cala atmosfera poszla w pissssdu. kiedys ogólnie ludzie zyli bardziej rodzinnie , wigilie po 20 osób, pamietam jak bylam dzieckiem, teraz e szkoda gadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Święta to jednak bardzo skomplikowany czas :) Myślę jednak ze jest doskonalą okazja aby wykorzystać go do " zabliźniania ran " w naszych rodzinnych relacjach i może zamiast utyskiwać jakie to wszystko jest sztuczne i nieszczere zdobyć się na wielkoduszność ? wybaczyć i poprosić o wybaczenie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest taka gadka szmatka z tym czasem pojednań...kto z was ten czas przy stole powziął taki zamiar, odważył się? to przeciez czesto moze wywolac kłótnie, stres...takze wiekszosc ludzi woli sobie pochrzanic głupoty, poprzytakiwac i rozejsc sie do domow i do nastepnych swiat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:12 :-D :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi magia przeszła jak miałam naście lat i już nie wróciła. Bo wtedy spadają klapki z oczu i właśnie widzi się jak osoby co to szczęśliwie siedzą przy jednym stole potem toczą ciche wojny itp. Widzi się jak bardzo kasa i konsumpcja się wciska drzwiami i oknami - by się od tego odciąć najlepiej nie oglądać tv, nie czytać gazet i 3 tyg nei wychodzić z domu. Ja wieeem, Wasze rodziny zawsze były idealne, wszyscy się kochali i było cacy, jednak w realu więcej rodzin znam z problemami. Gdzie małżeństwo się rozsypuje, ale na wigilię udają, ze nic się nie dzieje, czy właśnie mają jakieś animozje, ale przy opłątku to trzeba być miłym. Co z tego, ze za 2 tyg będą obgadywać sobie d**y, baa, nawet dzień później zdążą skrytykować strój świąteczny czy przyniesioną potrawę. Trrochę taki teatr - pokazówka jak bardzo sie kochamy, a potem ploteczki, dogryzki. Dlatego ja nie przywiązuję wagi do żadnych świąt - ważne jest dla mnie 365 dni w roku i to je staram się zapamiętać. Bo to łatwo ulega spowszednieniu, zapomnieniu -prościej jest sobie kodować "umysłową pocztówkę" z wigilii gdzie wszyscy jedzą wspólnie niż codzienną herbatę do łóżka, bycie gotowym na rozmowę i pocieszenie, głupie żarciki po całym tygodniu pracy i mnóstwo innych małych spraw, które są prawdziwe, ale nie są tak efektowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest taka sama radość co roku,mam 30ci lat nie mam dzieci,a z mężem cieszymy się jak głupki na każde święta :) już mam choinkę ozdobiony dom,jest pięknie.Mimo że parę osób już Nie żyje I jest trochę inaczej bez nich to i tak czujemy te magię, i nawet obecność ukochanych osób. Myślę że to zależy od ludzi,od tego czy sacszczesliwi i weseli,czy są wiecznie obraz dni,mają problemy i nie cieszą sie z zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to jakie macie święta, pochodzi od tego jakimi osobami jesteście,myślę że na codzień jest wam źle i brak miłości między wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już po świętach. Jest spokój. Mam małą rodzinę domową - ja , mąż i mój tata. Przygotowania muszę robić sama. Choinkę ubiera mąż no a reszta to moja działka. Pomoże czasem mąż ale wszystko pokazane palcem. Wszystko wymuszone. Przecież nie musisz tyle tego szykować - odpowie. Wcale nie wymyślam wielu potraw. Czuję sie osaczona codziennymi obowiązkami i tym,że mam jeszcze szykować te swięta. Mieszkamy w domu i mam cały na głowie. Wcześniej była mama i babcia.Jak pomyślę,że mam to wszystko ogarnąć to na samą myśl czuję ciarki. Po prostu nie mam już sił tego pokonać. Oboje pracujemy a obowiązki domowe to praktycznie moja działka. Na wigilię przyszła moja ciotka. Nawet nie spytała wcześniej czy coś pomóc. Przyniosła śledzia i gotowe. Jeszcze trzeba było ją przywozić i odwozić. Nie chodzi mi o jakąś góre żarcia od niej ale mogła spytać. Mam wrażenie,że wszyscy do o koła mają w d...e to czy ktoś się stara czy nie. Idą na łatwiznę i biorą bez zobowiązań. Prezentów pod choinkę tez nie było. Od zawsze to my z mamą kupowałyśmy wszystkim i sobie nawzajem. Teraz ja przez kilka lat kupowałam ale nic nie dostawałam. W tym roku nie było prezentów bo ja nic nikomu nie kupiłam. Obserwuję jak inni podchodzą do świąt czy innych okazji. Zaczęłam też być obojętna. Od męża nie dostałam nigdy nic na urodziny. Ja dawałam mu drobne upominki ale skończyłam z tym. Ogólnie nie dajcie się wykorzystać. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu - mawiała moja nauczycielka .pozdrawiam mądrych i rozsądnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×