Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

koleżanka narzeczonego i nękanie

Polecane posty

Gość gość

Powiedzcie co o tym sądzicie, bo nie wiem czy dobrze myślę. Jesteśmy z narzeczonym młodymi, ale dorosłymi ludźmi. Nie mamy jeszcze 30, ale z liceum wyszliśmy oboje parę ładnych lat temu. Mamy poukładane życie, w miarę stabilne finanse, jesteśmy razem już kilka lat i nie chwaląc się, wśród znajomych uchodzimy za wzór dobrego związku. Nie kłócimy się nigdy, rzadko sprzeczamy, wiele rozmawiamy i jesteśmy dla siebie nawzajem najważniejsi. Jego dziadkowie wysyłali mi na święta smsy z życzeniami jak jeszcze byliśmy parą, nawet nie narzeczeństwem, a wiadomo jaki stosunek do „dziewczyn” zazwyczaj mają dziadkowie. To nieco mówi o naszej relacji jak poważnie my i wszyscy dookoła ja traktujemy. I tu pojawia się problem, bo zaistniała sytuacja, w której nie umiem się zachować. Mamy z narzeczonym wspólną znajomą. Ja chodziłam z nią do szkoły, on troszkę później ją poznał, ale bardzo się przyjaźnili. Do niczego między nimi nie doszło, ale wiem, że były takie zakusy z jej strony. Nie mniej była to dość intensywna relacja, można powiedzieć przyjaźń zahaczająca o licealny romans, która zakończyła się mniej więcej 2 lata przed tym jak się poznaliśmy z K. Mnie natomiast łączą z nią skrajnie inne uczucia, mianowicie nękała mnie w szkole. Jako dziecko byłam skryta, nieśmiała, niezbyt ładna, więc miała używanie i akurat wybrała sobie mnie na ofiarę. Nękanie to naprawdę było uporczywe, to nie były docinki 8 latków, które można wybaczyć. Tylko już poważny, szkolno/gimnazjalny wiek, wiele obelg, wyśmiewania, wyszydzania i zachęcania grupy do tego. Miałam przez to wiele problemów przez całe dorastanie. Niedługo szkoła się skończyła, zmieniłam towarzystwo i udało mi się trochę od tego zdystansować, aż nagle w okolicach zaręczyn „przyjaciółka” mojego narzeczonego postanowiła odświeżyć kontakt. Poniekąd wtajemniczyłam go w sytuację, że pamiętam ją ze szkoły, że to zła osoba itd. On nie utrzymuje z nią kontaktu, zaproponowała spotkanie, ale K grzecznie wygasił tę propozycję, na wiadomości nieraz odpowiada (a czasem nie) i to raczej tak, że nie prowadzi dalej rozmowy. Przy czym ona udaje wielki zachwyt i zadowolenie naszym związkiem. Wypytuje K. o nas, jak nam się układa, komentuje słodko nasze zdjęcia. Rzygać mi się chce jak na to patrzę. Boję się tylko jednego, co zrobić jeśli kiedyś przypadkiem na siebie wpadniemy? Czy przywoływanie konfliktu sprzed kilkunastu lat jest dojrzałym zachowaniem, czy powinnam raczej podać rękę i udawać, że nic się nie stało? Trzęsie mnie na samą myśl, wręcz obrzydza. W sytuacji przypadkowego spotkania chyba po prostu odeszłabym mówiąc, że ludzie się nie zmieniają i brzydzi mnie kontakt z nią. Czy to przesada? Jak byście zrobiły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olac ja, zablokowac, nie odpisywac, proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×