Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie umiem zrozumieć siebie swoich emocji

Polecane posty

Gość gość

Nie zawsze wiem, co i czy czuję, emocje pojawiają się i znikają, nie wiem czy traktować takie chwilowe przebłyski jak kompas czy jako przypadek. Nie zawsze nawet wiem czy kogoś lubię, a tym bardziej kocham, mam potężny zgryz w związku z jedną znajomością, wszystko się tutaj miesza: obojętność z czułością, brak popędu z jakimś dziwnym wrażeniem, ale na tyle krótkim i przelotnym, że nie przykładam do tego wagi, całkowita akceptacja tej osoby wraz z myśleniem o niej bardziej negatywnie (różne drobne rzeczy - ale na głos jej tego nie mówię), ale i tak jest bardzo dobrze bo jakoś te pozytywne emocje i tak się utrzymują, dawno tak nie było. Dlatego to tym trudniejsze, bo te negatywne albo ich brak (popęd) stają się tym większym problemem. Często nie czuję nic i nie mam ochoty na nic, czuję obojętność. Nie wiem nawet, czy to jest normalne, bo zawsze mi się wydawało, że pewne rzeczy są stanem ciągłym, a nie przerywanym i takie zaniki to coś nienaturalnego. Nie wiem czego chcę w życiu, kocham pewne rzeczy ale sporo ma związek z czymś czego lata bym się musiała uczyć. Powinnam pisać pracę na studia a siedzę i piszę tego posta, został mi jeden dzień. Nie wiem jak zawsze co ja robię, ostatecznie pewnie spadnę jak kot na cztery łapy, ale nie będę z siebie zadowolona kolejny raz. Tu nie chodzi o to, że chcę coś robić byle jak, tylko właśnie jak najbardziej perfekcyjnie i przeżywam ból, kiedy mi coś nie wychodzi. A pisanie tej pracy też mogłoby być jedną z sytuacji, gdzie to by się ujawniło. Poza tym czuję się gorsza i mniej bystra od innych, na tyle, że unikam wielu wielu rzeczy, gdzie potrzebne byłyby różne umiejętności albo myślenie. Ja w planszówki nie lubię grać i reaguję na to paniką. Moja ostatnia gra w planszówki wyglądała na zasadzie: siedzę sztywna i spanikowana i mylę się w prostych rzeczach, chcac uciec. Gryzę paluchy, nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Przeklinam dzień, w którym poznałam tego chłopaka, bo przez tą znajomość znowu zaczęło mi odbijać. Rozpadam się. Chciałabym zerwać to natychmiast i uciec do swojej bezpiecznej kryjówki. Widzę, że on jest naprawdę zakochany we mnie, to nie jest ot takie 'chcę mieć dziewczynę'. Co ja narobiłam? chciałam poczekać, zobaczyć, a wychodzi na to, że spierniczę wszystko. A zawsze starałam się być uczciwa w stosunku do innych. Kim jestem, czego dokładnie chcę, czy nie mam pewnych emocji czy też to blokada - nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś mi może pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest kilka schorzeń które charakteryzuje takie zachowanie, midzy innymi osobowość Borderline. Raczej nikt ci na forum nie pomoże, powinnaś porozmawiać z kimś kto ma szerszą wiedzę na temat zaburzeń emocjonalnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy Ty Bartek nie zgłupiałeś już od tego internetu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedys myślałam, że mam borderline, ale ja się nie zachowuję aż tak skrajnie, a te sprzeczności w odbiorze ludzi nie są duże, to znaczy jednego dnia nie uważam kogoś za czułego, drugiego za zimnego, raczej nagle drobne rzeczy stają się argumentem a raczej pretekstem by zerwać znajomość. I nie musi to być gwałtowne przejście emocjonalne, to się dzieje kiedy uważam znajomość za dobrą i bezpieczną, już po zaufaniu. Nie jestem w stanie znieść bliskości na dłuższą metę, chce mi się płakać. Chcę być wolna i być całkowicie niezależna. Umiem z siebie dać dużo innym, ale nie chcę by to prowadzili do synergii i jakiejkolwiek więzi Nawet ludzi którzy bardziej otwarcie okazują, że mnie lubią,się bardziej boję. Kiedyś bardzo dziwna przy takowych osobach byłam, dziś już trochę mniej, ale nadal czuję się delikatnie to określając - mocno zakłopotana Okropne jest też poczucie, że jestem gorsza od innych nawet w małych rzeczy - a to nie tylko lęki, to się dzieje czasem naprawdę - uważam czasem siebie wręcz za wyrzutka. Nie powiodło mi sie ostatnio na referacie, nie umialam tam nawet myśleć, kobieta traktowała mnie troche protekcjonalnie, to bylo dla mnie niejako potwierdzenie mojej beznadziejnosci Wiem że forum to nie terapia, ale tu są ludzie, i niektórzy mogą mieć podobnie i uświadamiać sobie więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
większość tego typu schorzeń ma spektrum - nie musisz mieć "aż tak" ekstremalnych huśtawek emocjonalnych, ale weź pod uwagę, ze dla otoczenia Twoje reakcje byłyby przesadzone. Nie będę cię tu diagnozować, ty też tego nie rób, ale umów się na wizytę u specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko ja byłam na terapii tylko bardziej pod kątem fobii społecznej, a właściwie dwóch. Żaden terapeuta słowem o borderze nie wspomniał. Raczej o cechach charakteru że jestem bardzo stanowcza i uparta, a równocześnie maja przeczucie że łatwo mnie zranić. Ale relacje międzyludzkie przerabialiśmy w kółko i nic mi nie pomogło, mimo że byłam zupełnie szczera i mówiłam o wszystkim. Często nie zgadzaliśmy sie z ostatnim terapeutą. Starałam sie ale ostatecznie zrezygnowałam. Przez ostatnie parę miesięcy bylo mi tak normalnie, że teraz jestem wręcz wściekła na tą znajomość z chłopakiem, teraz mam pretekst że bylo mi lepiej jak go nie znałam i chwilowe przypływy czułości do niego nic nie załatwią. Chcę być znów sama, a niezle sie wpakowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to sie przejdz do psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
borderline

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×