Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co Wy z tym majątkiem dla dzieci? normalne jesteście?

Polecane posty

Gość gość
Ja dostałam majatek po rodzicach :) Mam dom bez kredytow i pare dzialek. Zyje nam się fajnie, maz pracuje ja jestem w domu z dziecmi. Na wswzytsko mam czas, zyjemy z mezem na luzie bez spinania się. Fajne jest takie zycie . Wspolczuje ludziom którzy maja duże kredyty na kilkanaście lat :( nie wyobrażam sobie tego. No i wcale nie jestem niewdziecznica, doceniam bardzo to co dostałam od rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ty to ty, a ja to ja :) nie musisz żyć jak ja, nie zmuszam cię do tego. Nie obchodzi mnie co ty dasz dzieciom i nie krytykuję cię za to. Ja córce kupiłam na kredyt dwupokojowe mieszkanie. Wynajmujemy je teraz i nie dość, że kredyt się spłaca to jeszcze zostaje nam kasy. Owszem damy jej wykształcenie takie jak będzie chciała ale mieszkanie w czym przeszkadza? Ja też dostałam na start i jestem wdzięczna rodzicom i dziadkom, że nie tułałam się po wynajmach ani od rodziców do rodziców i że nie musiałam babrać się z kredytem jak większość z moich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie, chociaż stare mieszkanie dostać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 3 dzieci, żyjemy na średnim poziomie, nie głodujemy stac nas na polskie wakacje i na prywatne lekcje angielskiego ale nic nie mozemy odłożyc, tak ze ja napewno nic swoim dzieciom nie dam , no bo zeby im cos dac to teraz musielibysmy jesc chleb ze smalcem, dzieci nie jezdziłyby na wycieczki nie mogłyby isc do kina, syn ma teraz studnióke- ubranie i opłata to koszt prawie 1000zł. dzieci maja ze szkoły różne wycieczki wyjazdy i basen , tak ze my żeby cos dać dziecku na start musielibysmy teraz strasznie oszczedzac,nie wiem colepsze alemy zyjemy tak, nie miałabym sumienia odmówic dziecku wyjazdu z klasa na wycieczke zeby coś odłożyc, -tak zle i tak niedobrze,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Posługujecie się modelem bogatego zachodu tylko porównajcie sobie jak tam wygląda życie, a jak wygląda życie w Polsce, bo nie powiecie mi, że płace i możliwości mamy takie same jak we Francji czy w Niemczech. Niestety jesteśmy byłym demoludem i jeszcze długo z tego błota się nie otrząśniemy i nie żyje się u nas tak jak na zachodzie żeby każdy na luzie mógł wyfrunąć z gniazda. widzę jak moi koledzy z uczelni pochodzący przeciętnych domów do dziś pracują u kogoś albo mają gigantyczne kredyty na gabinety. Ponadto ja akurat znam mnóstwo osób, z UK, Francji i Niemiec, którzy dali dzieciom na start bardzo duże majątki i nie zgodzę, się, że jak ktoś dostaje majątek to jest leniwy, nieambitny i nie ma motywacji do działania. Moi rodzice są stomatologami, a ja poszłam w ich ślady. W trakcie studiów dostałam swoje mieszkanie w fajnej rezydencji w centrum Warszawy i nowe luksusowe auto. Skończyłam studia z bardzo dobrym wynikiem, odbyłam staże i kursy za granicą, poszłam dalej niż rodzice i zostałam chirurgiem stomatologicznym, następnie rozwinęłam przychodnię rodziców jako ta świeża krew i wywindowałam ją do poziomu nowoczesnego centrum z pełną paletą usług dentystycznych. Dlaczego to piszę? bo zaraz jadowite żmije napiszą, że się przechwalam i wywyższam otóż nie! chodzi mi o to, że to wszystko właściwie dzięki nim. Nie musiałam myśleć o podstawowej egzystencji dlatego zajęłam się pomnażaniem tego co zbudowali, pcham to dalej, nie zaprzepaściłam niczego. Co w tym złego? Ja rozumiem, że nie każdy ma taką możliwość ale mieć kasę i na przekór zabrać ją do grobu dla zasady? Dla mnie to chore. Nie rozumiem co jest złego w tym, że ktoś mądrze ułatwia dzieciom start mając taką możliwość. Żyjcie swoim życiem i dajcie żyć innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
opisze wam sytuacje -my z siostrąpochodzimy z przecietnej rodziny, rodzice wyprawili nam wesela i dali w gotówce po 5000zł. i tyle, zawsze pamietaja o wnukach urodziny mikołaj itp. tesciu siosrty nie był zadowolony że jego jedyny syn żeni s ie z dziewczyna z miasta , ma jeszcze 2 siostry jedna zostaje u nich w nowo wybudowanym domu , drugiej dał działkę, -oni maja hektary, przed ślubem była mowa ze dostaja od nich działk.ę budowlaną by sie mogli budowac, po ślubie tesć zmienił zdanie powiedział że on da działke. jęśli moi rodzice wybudują im dom, moi rodzice są na marnych emeryturach wiec powiedzieli ze ich na to nie stać, tak że synuś nie dostał działki , mieli pieniądze z wesela wzieli kredyt i kupili mieszkanie w bloku,kredyt na 30 lat, teścia mojej siostry stac było by dac ta działkę bo pole przekwalifikował na działki budowlane i sprzedał już 3 za gruba kase , stac go było by nawet im ten dom wybudować ale cham z niego i tyle,oni maja teraz 3 letniego synka i ten teściu powiedział że na 18 dostanie jedna z działek,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
samo wychowanie i danie szkoły to nie majątek, to jest zasranym obowiązkiem każdego rodzica,bo jak i na to nie stać to się nie robi dzieci, proste jak wuj. A czy jesteśmy bogatym narodem, nie pieprzcie, to po cholerę dają teraz za darmo 500+, na waciki do uszu czy na chleb dla tych dzieci bo popieprzone rodzice narobiły jak króliki i nawet nie mieli co im dać jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś już dowartościowałaś się bogata panienko, która goowno wie o życiu? Jesteś żywym dowodem na to że byłabyś nikim gdyby nie kasa tatusia. Nic byś nie osiągnęła!!! dlatego nie kasa się liczy a wykształcenie i pomysł na siebie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(18:04) - jedyna sensowna wypowiedź. Mamy podobnie - moja mama odziedziczyła dom i działkę po swojej mamie. I mimo iż ja miałam wtedy dopiero 8 lat, a mama miała chętnych kupców, bo działka w dobrym miejscu, to mama już wtedy zdecydowała, że domu nie sprzeda i kiedyś przekaże go mi.. Dom otrzymałam od niej w prezencie ślubnym. Dom jak to dom po starszej osobie, wymagał gruntownego remontu, na który oczywiście z mężem zarobiliśmy już sami. Oczywiście, gdybyśmy nie otrzymali takiego prezentu od mojej mamy sami byśmy musieli zarobić na kupno działki, na wybudowanie domu. Zrobilibyśmy to. Bo chcieliśmy założyć rodzinę, a innej opcji wspólnego zamieszkania nie mieliśmy, bo ani rodzice męża nie mieliby nas gdzie przyjąć ani moja mama. A dzięki otrzymanemu domowi, tak jak napisała autorka postu 18:04 zajęło nam to dużo mniej czasu i kosztowało dużo mniej pieniędzy. Dzięki temu i rodzinę mogliśmy szybciej powiększyć, bo bez warunków mieszkaniowych nie zdecydowalibyśmy się na dzieci. Ktoś napisał tutaj, że takie prezenty nie niosą korzyści globalnych, że ludzie i gospodarka się nie rozwija, bo ludzie osiadają na laurach i czekają, aż im spadnie z nieba. Uważam wręcz przeciwnie, dzięki takiemu prezentowi my z mężem zdecydowaliśmy i mogliśmy pozwolić sobie na trójkę dzieci, która właśnie będzie tą gospodarkę po części napędzała. Bez takiego prezentu nie wiem, czy nawet dwójkę dzieci byśmy mieli w tym momencie, bo pewnie nadal byśmy się dorabiali na dom bez kredytu, lub spłacalibyśmy 30-letni kredyt. I tak jak już tutaj pisali - Ci których stać na takie prezenty dla dzieci będą "za" takimi bonusami na przyszłość, a Ci których nie stać - będą krytykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem porównywanie się nie ma sensu, bo każda z naszych rodzin ma inną sytuację finansową i inne możliwości. Na pewno każdy chce zapewnić dzieciom jak najlepszy start, na miarę swoich możliwości i "majątek" jest dobrym sposobem, ale na pewno nie powinno się dążyć do tego za cenę bieżącego komfortu rodziny w czasie dzieciństwa. Ja uważam, że w dzisiejszych czasach nieruchomość dla małego dziecka to kiepski pomysł: a) ludzie są dziś bardzo mobilni i nigdy nie wiadomo gdzie dziecko będzie chciało osiąść, b) ceny nieruchomości są bardzo płynne szczególnie w mniejszych miejscowościach. Tak naprawdę nie wiadomo czy ten "majątek" nie okaże się po prostu niezbywalnym zgniłym jajem na początek życia (znam kilka takich przypadków). Uważam, że mając jakąś nadwyżkę finansową lepiej ją odkładać (mniejsza o formę) i zdecydować dopiero wtedy, kiedy dziecko ma już jakieś własne marzenia, plany i ambicje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"już dowartościowałaś się bogata panienko, która goowno wie o życiu? Jesteś żywym dowodem na to że byłabyś nikim gdyby nie kasa tatusia. Nic byś nie osiągnęła!!! dlatego nie kasa się liczy a wykształcenie i pomysł na siebie!!! " Nie jestem kobietą do której piszesz i nie mam takiej sytuacji jak ona, nigdy nie będę miała. Ale jesteś po prostu żałosną, podłą żmiją, której gul chodzi. Skąd cipo wiesz, ze nic by nie osiągnęła? Wiesz tylko, że potrafiła świetnie wykorzystać to co jej rodzice dali. A Twoje małe, złe serduszko aż nie może wytrzymać, że ktoś jest zwyczajnie bogaty, jego dzieci sa równie bogate, wcale nic nie roztrwoniły i co gorsze - są szczęśliwe? x I to świetnie pokazuje jacy zazdrośnicy tu siedzą. Rację miał ktoś jak pisał, że szczekają z reguły Ci, którym rodzice nic nie dali i są zazdrośni, że inni mieli szczęście urodzić się w zamożniejszych domach. Albo w bardziej myślących rodzinach - ja od urodzenia miałam specjalną książeczkę założoną (po 89 sie rodziłąm), nie było z niej super majątku, ale zawsze coś co ułatwia sprawę. x PS. Historie o zachodzie gdzie przeciętnie koło 30 ludzie biorą kredyty i kupują mieszkania.domy to też se wsadźcie. Tam mnóstwo osób na wynajmie żyje do 40-50, część wcześniej owszem kupuje na kredyt, ale to nie jest taka norma jak w Polsce, wynajem często jest tańszy niż u nas (w przeliczeniu do średniej pensji) wiec logiczne, że ludzie nie mają kultury "musisz mieć mieszkanie" bo bez niego świetnie sobie radzą. U nas natomiast wynajem, który byłby tańszy od kredytu to rzadkość, stąd dla ludzi kupno jest takie istotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko topiku, a jak się nie zechcą uczyć to co, powybijasz ich, czy wygonisz do schroniska bo nie będą mieli gdzie mieszkać. Planować to sobie można a rzeczywistość czasami jest brutalna. Bo małe dzieci mały kłopot, duże duży kłopot. Albo małe nie dają spać, duże zyć. Znasz to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko topiku, a jak się nie zechcą uczyć to co, powybijasz ich, czy wygonisz do schroniska bo nie będą mieli gdzie mieszkać. xxx Nie jestem autorką topiku, ale jeśli moje dzieci nie zechcą się uczyć to będzie tylko i wyłącznie ich problem. Mogą mieszkać ze mną na początek, ale będą musiały się dokładać do wszystkiego. Może wtedy jednak zacznie chcieć im się uczyć :-) Nigdy nie tolerowałam u ludzi braku chęci do pracy, wygodnictwa i niezaradności i u moich dzieci też nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam paru znajomych, ktorzydostali od rodzicow na depozyt na mieszkanie/dom. Powiem wam, ze bardzo bym chciala, zeby moi rodzice co kolwiek mi pomogli, nawet emocjonalnie. To ja ciagle musze im pomagac. Sa rozwiedzeni. Ojca widzialam 15 lat temu, nie mnie przelewam siostrze ££ co miesiac, zeby mu dala, bo z glodu zdechnie. Matka, no coz, nawet zlotowki nie dostalam w prezencie slubnym. Czuje sie jak sierota, bez korzeni, opieki, niczego. Na nikogo nie moge liczyc, zazdroszcze rodzicom z "korzeniami".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam takie pytanie - co Wy rozumiecie przez to "uczenie się" i naukę? Przecież do wielu zawodów żadne studia nie są potrzebne, wystarczy technikum czy zawodówka i potem ewentualnie kursy. A czesto nawet i tych kursów nie trzeba. Naprawdę nie znacie ludzi bez wyższego, którzy mają zwykłą, normalną pracę, którą podjęli po ukończeniu szkoły średniej/zawodowej? Kwestia zarobków to też kwestia odnalezienia się w danej pracy, dobra fryzjerka zarobi więcej niż biurwa. Więc jak rozumiem dzieciak, który po 18 pójdzie do pracy ma się dorzucać do wszystkiego, a dzieciak co po 18 będzie studiował to ma jeszcze 5 lat laby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja odpowiem na to pytanie tak: "dzieciak" który ma własne dochody z pracy, własnej firmy itp. powinien się dokładać do wydatków jeśli mieszka z rodzicami, może nie w takiej wysokości jak wynajmując u obcych, ale jednak powinien już rozumieć, że jego utrzymanie też kosztuje. Dzieciak w tym samym wieku, który dochodów nie ma, a przyczyną nie jest lenistwo tylko np. czasochłonne studia lub np. choroba lub okres bezrobocia powinien móc liczyć na pomoc rodziców. Ja chętnie pomogłabym nawet 40-letniemu dziecku jeśli popadłoby w finansowe tarapaty, ale to nie to samo co utrzymywać zdrową dorosłą osobę - w ten sposób ją krzywdząc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co wam te dzieci? nie dając im odpowiedniego startu skazujecie ich na tułaczkę w tych warunkach jakie mamy w kraju. Praca za 1500 zł śmieciowe umowy i jeszcze brak mieszkania. Tułanie się po wynajmach, bezpłatnych stazach, użeranie się z obcymi ludźmi na wynajmowanym to jest katorga i nie wszyscy są tak odporni psychicznie żeby to przetrwać. Moi rodzice mieli takie podejście ja ty autorko, nie dostałam od nich wsparcia w dorosłym życiu nawet psychicznego. Uznali że jestem dorosła a oni swoje obowiazki spełnili. Widziałam jak koleżankom jest łatwiej bo dostali mieszkanie, albo rodzice załatwili prace. Ja sie tułałam wiele lat na wynajmie, zmieniałam ciągle pracę, robiłam dodatkowe kursy, szkolenia. Ledwo wiazałam koniec z końcem, nie byłam nigdy na żadnych wakacjach. Dopiero w wieku 30 lat można powiedziec ze sie czegoś dorobiłam bo mam dobrą prace i mieszkanie. Ale straciłam 10 lat życia, kiedy moje koleżanki imprezowały, poznawałay chłopaków, wyjeżdżały, ja zapierdzielałam. Nikt mi tego czasu nie zwróci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:45 Ja nie neguję partycypacji w kosztach dziecka pracującego. Ja zastanawiam się o co chodzi z tym magicznym "uczeniem się" i stawianiem sprawy "będzie się uczyć to mu pomogę". To myślenie rodem z lat 90.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - u 40 letniego tarapatami finansowymi może być picie, hazard, bo nikt o zdrowym umyśle nie bierze pożyczki nie mając z czego spłacać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Dopiero w wieku 30 lat można powiedziec ze sie czegoś dorobiłam bo mam dobrą prace i mieszkanie. Ale straciłam 10 lat życia, kiedy moje koleżanki imprezowały, poznawałay chłopaków, wyjeżdżały, ja zapierdzielałam. " Ale coś osiągnęłaś ciężką pracą i to jest wartość sama w sobie :P Ja tyle co Ty pewnie osiągnę ok. 35-40 roku życia (ale mieszkanie na kredyt bo inaczej teraz jest cięzko). Pluję sobie w brodę, że na studiach intensywniej nie działałam, ale czasami własnie myślę co lepsze. Zapieprzanie od 20stki na 2 etatach (studia+praca, lub praca+praca), czy kilka lat młodości. Ja nie imprezowałam szczególnie, nie miałam jakiegoś ekstra bujnego życia, ale szczerze było całkiem nieźle i doceniam to w pełni dopiero po fakcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie dając im odpowiedniego startu skazujecie ich na tułaczkę w tych warunkach jakie mamy w kraju. Praca za 1500 zł śmieciowe umowy i jeszcze brak mieszkania. Tułanie się po wynajmach, bezpłatnych stazach, xxx Są ludzie, którzy uważają, że lepszą inwestycją w dziecko będzie zapewnienie mu dobrego wykształcenia - dobre szkoły, studia, zajęcia dodatkowe, rozwijanie pasji, nauka języków, pokazywanie dziecku świta na różnych wyjazdach itp. Wówczas, dziecko z takim zapleczem różnych umiejętności będzie w stanie znaleźć sobie lepszą pracę niż taką za 1500 zł. Dużo lepszą. A jak to nazywasz "tułanie" po wynajmach (na samym starcie kariery zawodowej) może być bardzo dobrą szkołą życia. Są też ludzie, którzy wolą oszczędzać na start dla dziecka w sensie materialnym - mieszkanie czy działka. Czasami okupione jest to odmawianiem sobie różnych rzeczy i tzw. ciułaniem. Mało jest osób, które mogą zapewnić jedno i drugie jednocześnie. Które podejście jest lepsze? Nie wiem. Ale ja jako rodzic wolę dostatnie życie teraz. Wolę zapewnić mojemu dziecku niezbędny rozwój teraz. Wolę oszczędzać na swoją emeryturę, aby w razie jakiś moich problemów nie wisieć później na moim dziecku i nie zmuszać go do opieki nad starą, schorowaną matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A my będziemy pomagali moim dzieciom do usranej śmierci i nic Wam do tego. Nawet ostatnio opieprz od mojego męża w tej kwestii dostałam i bardzo słusznie. Mój mąż był na imprezce u kuzyna, dużo wcześniej zaplanowanej, mi nie chciało się iść, więc poszedł sam, oczywiście za moją zgodą, bo zaproszenie mieliśmy wspólne, ale mi się nie chciało, nie miałam ochoty. Miałam tylko po niego pojechać o umówionej godzinie. Pojechałam, w drodze powrotnej zadzwonił mój ojciec - od którego raz, że złotówki nie dostałam, to jeszcze nie raz mnie okradł - że wypił piwo i czy go do pracy zawiozę. Zgodziłam się, bo się bałam, że wywalą go z roboty i znowu mama będzie musiała go utrzymywać. To wożenie zajęło nam prawie 1,5h, przez co byliśmy z mężem o te 1,5h później w domu, a co za tym idzie mój mąż w sumie stracił 1,5h na dojście do siebie po imprezie, a na drugi dzień do pracy. Przy ojcu nic mi mąż nie powiedział, ale w domu mi się oberwało, że jak jeszcze raz z powodu mojego ojca pijaka będę mu przeszkadzała w zarabianiu na dom i dzieci to inaczej będziemy rozmawiać. Że jego celem jest zarabianie pieniędzy na dzieci, dla dzieci, by móc im jak najwięcej w przyszłości przekazać, bo tak jak ja od swoich tak i on od swoich niczego nie dostał prócz zapewnienia bytu do 18-roku życia, co i tak było ich zasranym obowiązkiem. Po tym opieprzu pokochałam mojego męża jeszcze bardziej. I Tobie autorko nic do tego, Tobie Twoich pieniędzy nikt nie liczy, do portfela nikt nie zagląda, więc skąd te Twoje bóle? Wydawaj kasę na co chcesz, ale nie licz innym co mają ze swoją kasą zrobić. Każdy ma inne cele w życiu. Każde ma inne priorytety. Twoimi się nikt nie interesuje, więc Ty zrób tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, znasz chociaż jedną osobę, która jest niewdzięczna rodzicom za to, że coś im zostawili? Czy to tylko tak z teorii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proponuję pooglądać sobie np. sprawę dla reportera. Tam jest dużo sytuacji pokazujących jak dorosłe dzieci traktują rodziców, którzy zapisali im swój majątek za swojego życia. Co druga sprawa jest albo o tym, albo o tym jak rodzeństwo kłóci się ze sobą o majątek przekazany im przez rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko ładnie, pięknie, można dać na start dziecku mieszkanie, samochód, pieniądze czy co tam jeszcze, a przy tym zapewnić mu nienaganne wykształcenie. Tylko co zrobić jak ma się więcej dzieci, np. troje. Wszystkim kupić po mieszkaniu na start zapewniając im również cudowne dzieciństwo, studia i co tam jeszcze chcą, żeby mogły zdobyć zawód taki jaki chcą. Trochę to mało wykonalne dla przeciętnego zjadacza chleba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okej - jak kogoś nie stać to nie stać. Wiadomo, że tak jest i nikt nie powinien mieć pretensji. I zauważ, że nikt nie oczernia tutaj takich osób. Tylko dlaczego osoby które na to stać nazywa się nienormalnymi? Moich rodziców nie było stać, by mi czy moim siostrom coś dać. Nie mam pretensji. Ale mnie samą już stać, między innymi dlatego, że mój mąż dostało sporo od swoich rodziców i to samo chcemy przekazać naszym dzieciom. I dlaczego jesteśmy za to oczerniani? Co to za pomysł w ogóle? Autorko, jaki cel Ci przyświeca? Co chcesz tym osiągnąć? Bo tak się dłuższą chwilę zastanawiam i nie wiem. Bo jak na razie opisałaś dlaczego Ty swoim dzieciom nie chcesz zostawić majątku, ale nic nie piszesz o tym dlaczego tacy jak ja są według Ciebie nienormalni. Możesz podać jakieś sensowne argumenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto i skąd może wiedzieć jakie będą warunki w kraju za 20 lat i w jakim w ogóle kraju to moje dziecko za 20 lat będzie żyło? Myślenie "jak będzie się uczyło to pomogę" oznacza mniej więcej tyle "jak będzie w tym wyższy sens, np. nauka wymarzonego zawodu uniemożliwiająca pracę", bo wyręczanie dziecka w jego obowiązkach to nie pomoc - to szkodliwa nadopiekuńczość jak np. noszenie na rękach dziecka, które mogłoby samo chodzić i rozwijać tę umiejętność albo karmienie go łyżeczką - chyba po to żeby nie mogło się nigdy nauczyć jeść sztućami. Sztuką jest znaleźć granicę między mądrym wspieraniem a rozleniwiającym rozpuszczaniem dzieci - im zamożniejsi jesteśmy tym trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość1227
To czy pomozesz czy nie to kazdego indywidualna sprawa. Nie uwazam ze pomoc dziecku to cos zlego jezeli wychowalismy to dziecko na osobe pelna szacunku dla ludzi pracy, zaradna i rozsadna. Jesli od malenkiego uczymy dziecko ze wszystko mu sie nalezy, kasa z nieba spada, to w zyciu doroslym mimo majatku i tak pograzy sie w biedzie. Ja w Polsce nie mieszkam, nikt tu ( poza Polakami) nie ma cisnienia ze musi kupic dom, wynajmuja I kiedy jest potrzeba pakuja walizki i zmienila miasto za praca. Nie uwiazuja sie do kredytow, miejsc. My jestesmy inaczej wychowani. My uwazamy za jak posiadamy ,,majatek,, to jestesmy Kims. Tutejsi za miare swoich sukcesow maja czas spedzony razem z rodzina- wycieczki,kino, kregle itp. Ja dziekuje tubylcom bo wyluzowalam. Ja juz nie gonie za pieniadzem, ja zyje, korzystam z kazdego dnia wraz z rodzina- daje im co mam tu i teraz bo nie wiadomosc NIC. Dzis jestesmy jutro moze nie. Kazdy wybiera jak woli I nikt nie ma prawa tego negowac ani nie ma po co zazdroscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko ładnie, pięknie, można dać na start dziecku mieszkanie, samochód, pieniądze czy co tam jeszcze, a przy tym zapewnić mu nienaganne wykształcenie. Tylko co zrobić jak ma się więcej dzieci, np. troje. Wszystkim kupić po mieszkaniu na start zapewniając im również cudowne dzieciństwo, studia i co tam jeszcze chcą, żeby mogły zdobyć zawód taki jaki chcą. Trochę to mało wykonalne dla przeciętnego zjadacza chleba. może wystarczy dołożyc do wkładu własnego? pomóc psychicznie, wesprzec w trudnych momentach? Wiesz jak jest ciężko kobiecie która nie dostała wsparcia od rodziców i dodatkowo nie ma faceta? Jak jest ciężko samej się kobiecie utrzymac w obcym miejscu a co dopiero czegoś dorobić. Jak kobieta jednocześnie pracując zawodowo sama musi urządzać mieszkanie, pilnować fachowców, sama kupować i przywozić meble i reszte sprzętów przy wykończeniu mieszkania, sama bujac sie z kredytem mieszkaniowym? I tak, nie mam faceta bo nie miałam gdzie go poznać, nie dośc ze nie miałam pieniędzy nigdzie wychodzić bo cała kasa szła na studia i mieszkanie to jeszcze walczyłam z depresją. I też skończyłam studia, nauczyłam się jezyka obcego ale takich ludzi jest mnóstwo więc jak ktoś tam wyżej napisał jesli myśli że jego dziecko ot tak sobie dostanie na start dobrze płatną pracę to sie grubo myli. No chyba że mu rodzice załatwią, ale przeciez nie załatwią bo już swój obowiązek spełnili, wychowali i wykształcili. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość1227 dziś Gdzie mieszkasz jeśli można wiedzieć? Pochwalam styl zycia, też uczę się (powoli) nie gonić za pieniądzem i nie ciułać jak to miałam w zwyczaju. I to jest przyjemne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×