Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niemile widziana

Pojechalibyście na domówkę na którą jesteście zaproszeni a

Polecane posty

Gość niemile widziana

jednocześnie nie czujecie się tam do końca mile widziani? Kolega z pracy zaprosił wszystkich współpracowników, ja niestety nie jestem zbyt lubiana, nie mam w pracy żadnej bratniej duszy ani nawet kogokolwiek do luźnych "small talków". Jak chodziłam na imprezy firmowe też zawsze byłam na uboczu i co bym nie robiła zawsze tak to wyglądało. Na domówce od kogoś z firmy jeszcze nie byłam. Zapowiada się fajna biba, prawie wszyscy się tym jarają, ale to chyba nie impreza dla mnie. Nikt nawet raz się mnie nie zapytał czy będę. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to po kiego tam idziesz, zostań w domu jak masz się tam nudzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemile widziana
No właśnie raczej nie pójdę, choć trochę mnie korci, bo lubię imprezy, wiem że umiem dobrze się bawić a jednocześnie w tym przypadku czuję się zblokowana, bo między mną a ludźmi z firmy jest jakiś dziwny dystans, którego jakoś nie umiem przełamać. A nie chcę też pchać się na siłę tam gdzie mnie po prostu nie chcą. Ostatnio byłam na sylwku u kumpeli ze szkoły z którą nie widziałam się parę lat, byli ludzie których nie znałam i bawiłam się przednio, koleżanka przekazała, że osoby z którymi tam się bawiłam wypowiadały się o mnie pozytywnie. A tu nie jestem w stanie pojechać na melanż z ludźmi z którymi spędzam 8h/5 dni w tygodniu od ponad roku. Czy to nie przykre?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybyś nie była lubiana to kolega by Cię nie zaprosił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z litości ją zaprosił, tępaku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z litości ? teraz ludzie nie mają litości debilko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemile widziana
Ale on zaprosił wszystkich zbiorczo, nie podszedł do mnie ani nie wysłał maila do mnie osobiście, więc w pewnym sensie tak naprawdę nie miał możliwości by mnie nie zaprosić, pominąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na złość idź !!! tak na złość wszystkim tym mądralińskim i baw się dobrze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czemu nie jesteś lubiana? Było jakieś konkretne zdarzenie, czy oni od zawsze byli tacy zdystansowani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chyba mimo wszystko bym poszla.Oni beda sie swietnie bawic a potem przez tydzien beda gadac o tej imprezie i wtedy bedziesz jeszcze bardziej sie czula jak piate kolo u wozu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemile widziana
Pewnie sporo racji w tym powyższym komentarz, ale mimo wszystko raczej nie pojadę. Nie dostałam ani jednego sygnału od kogokolwiek, że ktokolwiek chciałby mnie na tej imprezie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet może wysłał zaproszenie grupowo, zbiorowo ,a nie do każdego personalnie tylko dlatego, abyś Ty konkretnie nie poczuła się źle, że Cię nie zaprosił. Inaczej wygląda to w oczach innych pracowników, kiedy zaprosi wszystkich, a nie wszystkich PRÓCZ tej jednej osoby. Może zaprosił również i Ciebie doskonale zdając sobie sprawę, że nie przyjdziesz. Ja na Twoim miejscu bym nie poszła. Z doświadczenia wiem, że takie stosunki w pracy dobrze nie rokują i nie pomogą tutaj żadne imprezy. Lepiej idź ze swoim gronem, a pracę traktuj jak pracę, rób swoje i wychodź, nie spoufalając się ze współpracownikami. Miałam to samo kiedy zaczynałam swoje pierwsze dorywcze pracy. Czułam się nawet lubiana, może nie przez wszystkich, choć do dziś nie wiem czemu. Może potencjalnie widzieli we mnie źródło zagrożenia, choć nikogo nie chciałam wygryźć. Nigdy nie dałam się namówić na wypad na piwko, czy spotkanie, bo po prostu nie widziałam sensu. W pracy miałam kilka zgrzytów i nie spoufalałam się z pracownikami, nie zwierzałam się i nie opowiadałam historii życia. Tobie też tak radzę. Idź ze swoją ekipą i bawcie się dobrze we własnym towarzystwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemile widziana
Katrinakasia dzięki serdeczne za obszerną wypowiedź, jak najbardziej przychylam się do tego co napisałaś. Ja właśnie takie mam podejście: przychodze do pracy, robię swoje i schluss. Tylko u mnie w pracy jest taka atmosfera że większość się lubi (przynajmniej pozornie) i mocno spoufala a ja dość mocno odstaję od tego trendu, choć naprawdę staram się być dla każdego miła, dokładam się do składek urodzinowych itd. Zdaję sobie sprawę, że praca nie musi być miejscem, gdzie prowadzimy bujne życie towarzyskie, ale jak widzę te kółeczka wzajemnej adoracji, jak wychodzą co chwilę razem na kawkę, papieroska czy jeden do drugiego przyłazi pogadać, a ja co? Siedzę jak ten mruk i tylko pracuję i może nawet jakoś bym to wszystko zniosła, ale po prostu obawiam się, że bycie poza tym towarzyskim tyglem skazuje mnie na porażkę czysto zawodową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma się co dołować, nie każdy musi każdego lubić i się z każdym kumplować. Nie masz obowiązku trzymać z nimi sztamy i bawić się z nimi. Po prostu utrzymujecie kontakty czysto współpracownicze, rozmawiając na tematy związane z pracą, a nie na gruncie osobistym, rodzinnym, czy przyjacielskim. Z drugiej strony ktoś może nie lubić imprez masowych w lokalach, tj. dyskotekach i nie będzie chodził tylko po to aby się przypasować do reszty ekipy. Masz pracę, chodzisz do niej, mówicie sobie hej i rozmawiacie na tematy strikte związane z pracą. U mnie też były wzajemne adoracje, robienie sobie obiadzików do pracy, przebywanie na przerwie, wspólne gadanie, trzymanie sztamy i podejrzewam podpierdzielanie innych. Ostentacyjnie umawiały się to co, lecimy w niedzielę po pracy na piwko ? I wymieniały kto idzie z nimi. Nie ma się co przejmować, właśnie nie powinnaś iść z tego powodu, aby nie robić z siebie ofiary i piątego koła. Nie idziesz- nie masz ochoty z nimi przebywać- nie potrzebujesz ich towarzystwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×