Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy jakaś mądra dziewczyna wyjaśni mi jak to u Waszej płci jest?

Polecane posty

Gość gość

Kiedy mężczyzna długi czas nie jest w związku, wiadomo że potrzebuje seksu, gdyż nadmiar nasienia nie daje mu spokoju. Wtedy dopiero silny orgazm (a ten zawsze połączony jest z wytryskiem nasienia) pozwoli mu na "wyluzowanie", jest wtedy zaspokojony. A jak to jest u kobiet? Mówi się, że czasem kobiety bez seksu wręcz wariują... Ale z drugiej strony znaczna część kobiet nie doświadcza orgazmów podczas seksu. Co w takim wypadku stanowi ten bodziec rozładowujący napięcie? A może podczas stosunku to napięcie spada stopniowo? Czy któraś z Was udzieli wyczerpującej odpowiedzi? Zawsze mnie to zastanawiało... Będę bardzo wdzięczny za łopatologiczne wyjaśnienie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 353453
U nas to tak nie działa. Przeprowadzałam doświadczenia na samej sobie. Np. przez 2 tygodnie wcale nie doprowadzałam się do orgazmu (zazwyczaj mam codziennie) i po tych 2 tygodniach wcale nie miałam większej ochoty ani orgazm wcale nie był silniejszy. Zrobiłam to wtedy przed długo oczekiwanym seksem, bo liczyłam że będzie świetnie. Było zwyczajnie. Intensywność orgazmu przynajmniej u mnie zależne jest nie od czasu "posuchy", ale od stopnia podniecenia., ponieważ mogę mieć naprawdę wstrząsający orgazm powiedzmy godzinę po poprzednim. Ponadto zauwazyłam że rzadsze orgazmy obniżają libido. To właśnie stały rytm orgazmów utrzymuje libido na wysokim poziomie. A co rozładowuje napięcie? Fizyczne/seksualne - orgazm. Ale my potrafimy odczuć satysfakcję z seksu nawet gdy nie mamy orgazmu, choć dla facetów to niepojęte. Po ostrym rżnięciu, gdy tylko facet się spuścił - odczuwam zaspokojenie jakbym też miała orgazm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponoć u kobiet jest tak że właśnie regularne współżycie powoduje utrzymanie libido na dość stałym poziomie natomiast takie długie okresy braku seksu mogą doprowadzić do coraz mniejszej chęci czy wręcz zaniku.. Ponoć też u kobiet drugi orgazm jest intensywniejszy od pierwszego (u mnie często tak bywa) a u mężczyzn ten pierwszy (jeśli w ogóle dojdzie do następnego :D ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za obszerne wytłumaczenie. No właśnie to kolejna dziwna rzecz... Nie wyobrażam sobie przerwać seksu w połowie stosunku bez wytrysku. Nawet, kiedy jest to 3x z rzędu... i choćbym miał bzykać się jeszcze pół godziny, żeby móc wytrysnąć, bo inaczej mimo że wcześniej trysnąłem już 2x, to będę niezaspokojony, muszę doprowadzić do końca... A kobieta, mimo że nie miała orgazmu, może po wytrysku faceta normalnie położyć się spać... Więc u Was to napięcie musi jakoś stopniowo się uwalniać podczas seksu... Chodzi o przypadek, kiedy kobiety nie mają orgazmów podczas seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Z tym utrzymaniem libido we właściwej kondycji - to dotyczy w takim razie obu płci. Facet również, jeśli uda mu się wytrzymać ze 2 miesiące bez wytrysku, później jest już z górki. Potwierdzam... pierwszy orgazm u mężczyzn zawsze najsilniejszy, każdy kolejny - słabszy. Orgazm po długim czasie posuchy - zawsze strasznie intensywny i wtedy wrażenie, jakby nasienie wypływało hektolitrami - coś fantastycznego. Oczywiście od stopnia podniecenia również zależy. Myślę, że u kobiet też siła orgazmu jest wprost proporcjonalna do czasu od ostatniego... Przecież jakby tak nie było, mogłybyście przeżywać po 20 orgazmów w ciągu dnia, a tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dodałabym od siebie, iż jednak seks kobiet i mężczyzn różni się też tym iż potrzeba rozładowania napięcia bardzo góruje u płci męskiej (zwłaszcza do 30-tego r.ż.), u kobiet zaś dominuje potrzeba więzi. Myślę, iż to także ma znaczenie iż kobiece spełnienie często nie jest jednak utożsamiane z samym orgazmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 353453
U mnie z cała pewnością pierwszy orgazm jest najsilniejszy, późniejsze są słabsze (jeśli mówimy np. o orgazmach w ciągu pół godziny). Nie wiem tez czy to prawda z tą więzią. O jaką więź chodzi? Nie idealizujmy aż tak kobiet. Ja lubię być dobrze zerżnięta i nie musi się to wiązać z miłością. Po prostu jakby matka natura wymusiła na nas by cieszyć się seksem nawet gdy orgazmu nie ma. Musiałyśmy przystosować się do tych warunków. Dla Was, facetów to byłoby straszne, ale dla nas nie jest aż tak straszne. Co innego bezpośrednie pobudzanie skierowane na orgazm - np. gdy facet pobudza mi łechtaczkę, nagle przestaje i sobie idzie - wtedy byłabym wściekła. Ale co innego stosunek. Wtedy jestem nastawiona że mogę nie dojść, więc raczej frustracja z tego nie wyniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:34 Mój rekord to 10, fakt do 20-stki trochę brakuje. Ale nie zarzekałabym się że to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No ale czy do zaspokojenia tej więzi konieczna jest penetracja? Przecież można się poprzytulać, to też daje bliskość... Czy w ten sposób też będziecie zaspokojone?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja od roku nie uprawiam seksu bo sie rozstałam. Mam mega ochote ciagle :D tylko nie mam z kim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 353453
"Przecież jakby tak nie było, mogłybyście przeżywać po 20 orgazmów w ciągu dnia, a tak nie jest. " Kobieta może przezywac nieskonczoną ilośc orgazmów. Jako nastolatka lezałam godzinami i się onanizowałam, mając np. 100, 200 orgazmów w ciągu powiedzmy 4 godzin. Fizycznie jest to w pełni wykonalne. Tylko że potem one są słabe, nie ma z nich takiej przyjemności. Teraz ani mi się nie chce ani nie mam na to czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:43 To nie idealizowanie, to sprawa poniekąd hormonów, poniekąd psychiki - kobieta zazwyczaj szybciej się przywiązuje do partnera seksualnego (stąd słowo więź - nie musi tyczyć kwestii duchowych czy samej miłości, prędzej oksytocyny). 15:44 Ojj przecież kobiety często mówią, iż przytulasy im np. dzisiaj wystarczą i wcale nie muszą oznaczać gry wstępnej :D Ale odkąd pamiętam to dla facetów było nie do pomyślenia - same przytulaski bez seksu? ;) Jak to, tuli się, całuje a na seks mówi dzisiaj nie? ;) Są dni gdzie naprawdę takie zachowania mi wystarczają i nie musi być penetracji. 15:49 Znam panie co po kilku latach 'czekania' przestały odczuwać chęć. Ale wchodzą też kwestie indywidualne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem dziewczyną i też póki nie dojdę to mogłabym tak z 2 godziny żeby tylko dojść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i u mnie to ile czasu tego nie robię też niema znaczenoa zawsze orgazm jest chyba taki sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się że oprócz kwestii płciowych wchodzą także różnice indywidualne. Inaczej może się zachowywać osoba która rozpoczęła życie seksualne i np. orgazm to dla niej najlepsza frajda a jego brak rodzi frustrację a inaczej ktoś w wieloletnim związku gdzie czułość, odpowiedni dotyk może być równie przyjemnym doznaniem (oczywiście to tylko przykład, nie reguła, u kogoś może być jeszcze inaczej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:49 Znam panie co po kilku latach 'czekania' przestały odczuwać chęć. Ale wchodzą też kwestie indywidualne x dokladnie, cos tam sie sama pomasturbuje ale po 3 i 1/2 r. bez seksu chyba mi maleje libido.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdaaa32
ja o wiele częściej mam orgazm sama ze sobą niż z moim mężem. Nie jestem zadowolona z seksu z nim. Zmienia rytm, nie potrafi walić mnie długo i rytmicznie bo jak mówi "traci wtedy czucie" i mu opada. Stosunek wygląda tak że np. 10 sekund posuwa mnie z całych sił, potem 20 sekund umiarkowanie, potem 10 sekund zmienia układ moich nóg, kolejne 40 sekund posuwa mnie wolno, potem znów zmienia ułożenie mojego lub swojego ciała. Mówi że inaczej nie może. Owszem, doprowadza mnie potem lub wczesniej do orgazmu np. palcami, ale mnie to nie zadowala, chciałabym mieć orgazm w czasie seksu. Poza tym widze że jego to wtedy już nudzi, jest po swoim orgazmie, a czasami mi dokucza niby w zartach że za długo dochodze (dla niego 15 minut to jest długo, oczekiwałby żebym dochodziła w 5 minut). Powoli ale skutecznie dojrzewa we mnie myśl do poszukania sobie kochanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Magda, powinien Cię rozgrzać wcześniej, byś mogła dojść szybko, w trakcie. Współczuję kobietom, które nie doświadczają orgazmów podczas seksu. Ja zawsze mam orgazm, a wlasciwie dwa. Chyba , ze mam ochotę na seks bez orgazmu, to mówię mezowi od razu. Moze wtedy nie zwracac na mnie uwagi, i dochodzić w swoim rytmie i tempie. Wiele razy blokowalam się na seks, gdy mąż wyjeżdżał. Jego nie ma itematu nie ma. Aż do powrotu. Kwestia głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdaaa32
"Magda, powinien Cię rozgrzać wcześniej, byś mogła dojść szybko, w trakcie. " Nawet jeśli, to i tak bym nie doszła, bo stosunek nie jest rytmiczny. Co chwile jest przerywany na zmianę pozycji ciała, raz wolno, raz szybko. Ja tak nie dojdę. Tuz przez orgazmem potrzebuję mocnej, rytmicznej stymulacji przez parę minut. I koncentracji, bez zmiany ułożenia ciała, a on mnie wciąż przerzuca jak lalkę - noga wysoko, noga nisko, pupa na boku, albo jednak nie. Nie jestem w stanie tak dojść. Nasz seks jest więc dla niego, nie dla mnie. Pozwalam mu korzystac z mojego ciała. Natomiast w samotności załatwiam sama swoje potrzeby z dildo, marząc o innym facecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zawsze jest ochota na pelny seks. Czasem przytulanki, duużo calowania i delikatna, "od niechcenia", palcóweczka daje super odlot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym widze że jego to wtedy już nudzi, jest po swoim orgazmie, a czasami mi dokucza niby w zartach że za długo dochodze (dla niego 15 minut to jest długo, oczekiwałby żebym dochodziła w 5 minut). Powoli ale skutecznie dojrzewa we mnie myśl do poszukania sobie kochanka. x Kurde, 15 minut to jest długo...A ty chciałabyś "obsługiwać" męża przez 15 min, jak sama byłabyś tuż "po"? Nie dziwię mu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Magda, przykro mi. Ja lubię powoli, napięcie rośnie, i pod koniec szybciej. I po dzentelmensku mam pierwszą orgazm, albo razem, jednocześnie. Nigdy nie musiałam się bawić sama po wspólnym seksie. No, moze kilka razy, jak mi sie chciało 5 i 6 orgazmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdaaa32
"Kurde, 15 minut to jest długo...A ty chciałabyś "obsługiwać" męża przez 15 min, jak sama byłabyś tuż "po"? Nie dziwię mu się. " 15 minut to długo? Zero gry wstępnej (ale to dobrze, nie lubię jej, ja lubię od razu penetrację), stosunek 5 minut, więc na bezpośrednią stymulację 15 minut to długo? Ja wolałabym żeby te 15-20 minut mnie rżnął, nie oczekuję od niego gry wstępnej. Doszłabym wtedy. Wiem, bo z ex partnerem tak było i wiem, że faceci potrafią tyle posuwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co w takim wypadku stanowi ten bodziec rozładowujący napięcie? A może podczas stosunku to napięcie spada stopniowo? x Autorze. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tej materii (jeden partner, który w dodatku niezbyt o mnie dbał w tej materii), ale napiszę to, co wiem: 1. Miewałam zbliżenia, które nie kończyły się orgazmem. A było tak dlatego, że tak naprawdę na te zbliżenia tak strasznie ochoty nie miałam. tak więc nie było napięcia i nie było czego rozładowywać. 2. Analogicznie - jak było napięcie (podniecenie), to to napięcie było rozładowywane (orgazm). 3. Wydaje mi się, że kobiety, które pomimo podniecenia (napięcia) nie mają orgazmu kończą po prostu z....nierozładowanym napięciem. I tłumaczą sobie że "ważne jest samo zbliżenie, a nie orgazm", "dobrze, że przynajmniej jemu było dobrze". Ale to tylko moje gdybanie, więc może inne panie się wypowiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
magdaaa32 dziś "Kurde, 15 minut to jest długo...A ty chciałabyś "obsługiwać" męża przez 15 min, jak sama byłabyś tuż "po"? Nie dziwię mu się. " 15 minut to długo? Zero gry wstępnej (ale to dobrze, nie lubię jej, ja lubię od razu penetrację), stosunek 5 minut, więc na bezpośrednią stymulację 15 minut to długo? Ja wolałabym żeby te 15-20 minut mnie rżnął, nie oczekuję od niego gry wstępnej. Doszłabym wtedy. Wiem, bo z ex partnerem tak było i wiem, że faceci potrafią tyle posuwać. x No ok, masz rację. Patrzyłam na to po prostu z perspektywy faceta, który już jest "po". Postaw się w takiej sytuacji. Oczywiście twoja sytuacja też jest kiepska - ale o tym nie pisałam, no bo to jest oczywiste i co tu komentować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.40 jako doswiadczona mezatka przyznaję Ci rację. Kobiety "poswięcają"się w seksie dla partnera, rezygnując z orgazmu. Jeśli mężczyzna nie podchodzi do zbliżenia z kobietą po dzentelmensku, tylko egoistyczne, wiele kobiet pozostaje nie zaspokojonych, w stanie przewlekłego napięcia. Być może, co jakiś czas rozladowują się same, gdy nie pomaga aerobik, intensywne sprzątanie, czy codzienny kierat w domu. Raczej jazda kobieta zna swoje ciało i potrafi samą sobie sprawić orgazm. Jeśli nie potrafi, to powinna nauczyć się swego ciała, eksperymentować z dotykiem, pieszczotami dotąd, aż "zaskoczy". Mężczyźni generalnie za mało zwracają uwagę na fakt, że seks z kobietą to wspólne, potegujace się doznania. Każdy mężczyzna powinien nauczyć się kontrolować swój wytrysk, a można się tego nauczyć, tylko trzeba chcieć. Łatwiej jest nie umieć, a kobietę używać do własnego rozładowania. Mężczyzna lubiący i szanujący kobiety nigdy nie zostawi kobiety niezaspokojonej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdaaa32
"Magda, powinien Cię rozgrzać wcześniej, byś mogła dojść szybko, w trakcie" Co do tej rady - i tak by się nie udało, bo jemu by opadł. Więc gdy ja byłabym gotowa, on już nie i trzeba byłoby jego pobudzać, co zajęłoby kolejne 5 minut (on ma tak, że jak mu opadnie po podnieceniu, to wolniej mu staje kolejny raz), a wtedy mi by przeszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:40 Masz rację że bywają takie kobiety co seks traktuja tylko jako przyjemność dla mężczyzny. To moim zdaniem błąd, prędzej czy później kobieta nie wytrzyma. Jeśli ja nie mam ochoty to mój partner zaraz to widzi, automatycznie mniej się angażuje choćbym chciała udawać ale jeśli nie mam ochoty on to szanuje i przerywa akcje (jak ja nie mam ochoty on także ją traci). Ale są też takie przypadki, może to dziwić, gdzie naprawdę orgazm nie był konieczny aby mieć dużą przyjemność z samego zbliżenia i nie czuć potrzeby rozładowania (np. kilka razy mąż spił się za bardzo a chęć miał ogromną, rozpaliliśmy się ale ostatecznie długo nie podziałał :D ale ile frajdy z tego było). I sama byłam zdumiona że nie mam potrzeby rozładowania się samej. Bardzo dużo zależy od samej relacji i własnych cech, tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.12 pewnie, że tak. Każdy orgazm to wysiłek emocjonalny i fizyczny, i nie zawsze ma się ochotę na "wysilek":), a na zespolenie, na pełną bliskość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę się z tym nie zgodzę... wiele kobiet zwyczajnie nie osiągnie nigdy orgazmu podczas seksu ze względu chociażby ich budowy... może niższego libido i wystarczy im seks bez orgazmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×