Czy sadzicie, ze zajęty facet naprawdę może walczyć z wlasnym zaangazowaniem?

Więc poznałam pewnego faceta na zajęciach tanecznych. Tańczyliśmy najpierw razem w parze, potem on odprowadzał mnie do domu i coś zaiskrzyło. Nawet doszło do kilku pocałkunków. Szybko zaczełam czuć "motylko w brzuchu" i zaczelo mi zalezec. jednak okazało się, że on kogoś ma na poważnie. Że ma narzeczoną od kilku lat. Wtedy powiedziałam mu, ze nie bedziemy sie w takim razie juz spotykać, ale na zajeciach z tanca znow poczulam "to cos" do niego i pozniej spotkalismy sie jeszcze parę razy. On powiedział mi, że jestem wspaniałą dziewczyną, ale nie może zrywać z tamtą i nie chce, że zaczął się w to angażować, ale sam musi walczyć z tym zaagnażowaniem do mnie bo mu jakoś tam zaczeło zalezec.. faktycznie przez jakis czas miałam wrazenie, ze mu bardziej zalezy. teraz już nie odzywa się po spotkaniu 3 dzien...Myslicie, ze to co mowi, to jest prawda, czy nie powodobam sie mu na tyle?

A i co dość ważne- oni już maja wyzanaczoną datę ślubu i nawet opłaconą salę i wszystko :O Także faktycznie jest z ta dziewczyną na powaznie

up

Na razie Ciebie nie zna oraz nie jest za Ciebie odpowiedzialny więc chyba nie ma mowy o żadnym zaangażowaniu.

Trochę już się zdązylismy poznac przez ten czas... nie wiem po prostu czy wierzyc jego slowom, że on NIE CHCE się zaangazowac i nawet musi z tym walczyc, czy jestem nie w jego typie i jakbym byla to by zrezygnował z tamtej narzeczonej

Myślę że się Tobą tylko bawi aby wykorzystać ostatnie chwile kawalerskiego życia.