Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

babcia nic nie musi? pisza to zazwyczaj osoby ktore nie maja dzieci, taka prawda

Polecane posty

22:19 - Jak jest tak to super, chodzi mi bardziej o taki ból czterech liter i oburzenie jak autorki, że jak chce się podrzucić dziecko to się teściowie nie zgadzają. Jeśli dla dziadków nie jest to żaden problem to nic tylko się cieszyć ale złorzeczenie na nich bo nie chcą dziecka popilnować to moim zdaniem już zwykła bezczelność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Barrranek, nie jest to niemozliwe do udzwigniecia, ale moze ty z partnerem/mezem zyjesz bez wspolnych wyjsc i czasu tylko dla was samych i jest wam z tym dobrze, my z mezem bysmy oszaleli bez tego i na szczescie nasze zycie nie konczy sie tylko na macierzynstwie i tacierzynstwie, a nasi rodzice i tesciowa to rozumieja. To ty mylisz pojecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziadkowie nie muszą. Ale czy to nie dziwne, że nie chcą? Ja i moi rówieśnicy mieliśmy kontakt z dziadkami, jeździliśmy z nimi na grzyby, na działkę, na ferie i to było normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dwoje dzieci. Teściowa ma matkę z demencją - zgroza co ta babcia wyprawia, łącznie ze smarowaniem ścian fekaliami :o a moi rodzice jeszcze pracują i po pracy chcą odpocząć, bo są autentycznie zmęczeni, mają po 62 lata. Który to twój temat dziecko? Co nie wyszalało się w młodości i teraz frustracja wychodzi? Nianię sobie zatrudnij skoro taka wymęczona jesteś! Trzeba było się za młodu uczyć, pracować, mieć pomysł na siebie zamiast tuż po maturze w rodzinę się bawić. Dzisiaj miałabyś wykwalifikowaną nianię kilka razy w miesiącu, sprzątaczkę raz w tygodniu i czas dla siebie i męża hahaha, a podobno młode mamunie mają tyle zapału i energii, nie to co my staruszki w wieku lat 30 rodzące :P Wyszło właśnie jakie jesteście jurne i żwawe. Tak, tak każda chciała,każda się cieszy, a prawda jest taka, że zazdrościcie ludziom, którzy tej młodości użyli bez dzieci uczepionych do nogi i dzisiaj mogą sobie pozwolić na wiele ułatwień choćby takich jak niania do dzieci gdy chcesz z mężem iść na kolację albo pojechać do spa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak powiedziałam, jest różnica pomiędzy podrzucaniem dzieci a dobrowolnym spędzaniem czasu z wnukami. Jeśli dziadkowie tego chcą to nie ma w tym nic złego, ale jeśli sobie tego nie życzą to też nie jest to nienormalne. Mogą chcieć spędzać czas wraz ze swoimi dziećmi i wnukami ale niekoniecznie zostawać samym z dzieckiem. Co ludzie to inne charaktery i zarówno dla mnie jedna jak i druga sytuacja nie odbiega od normy. Jeśli dziadkowie są chętni to czemu nie, ale jeśli nie są to nie macie prawa na nich narzekać bo oni wcale się nie pisali na pilnowanie dzieci, to nie jest ich obowiązek. Tyle ode mnie w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Schize to ty masz autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do w samo sedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ci autorko babcie takiego robią, że nie możesz odetchnąć? Może ich po prostu nie zapraszaj, urwij kontakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zajmowanie się dziećmi jest nudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nianie wynajmijcie, wygodnickie raszple !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie za to bawi jak ktoś pisze że babcia się nie interesuje wnukami, a później wychodzi że interesuje się jednak- owszem, dzwoni, pisze, rozmawia, odwiedza albo zaprasza do siebie, tylko po prostu nie chce, nie może albo nie potrafi podjąć się samodzielnej opieki nad maluchem. Ale to już nie jest mile widziane, taka wydzwaniająca teściowa czy wpadająca non stop na kawkę mamusia, albo rodzice którzy oczekują że się będzie wpadać na niedzielne obiady "jakby nie było ciekawszych zajęć"- dla wielu matek tutaj jedynym słusznym przejawem "interesowania się" jest zabieranie wnuka do siebie i dawanie jego rodzicom wolnego. Do głowy by mi nie przyszło twierdzić że rodzice czy teściowie nie interesują się czy nie zajmują wnukiem, bo im go nie podrzucam. Teściowa wiem że kocha małego, chętnie się z nim bawi, odwiedza jak jest w okolicy, ale kobieta pracuje na pełen etat, ma chorą matkę, i to raczej my staramy się jej pomóc. Nie mówiąc już o tym że mąż jest z rodziny wielodzietnej, wnuków obecnie ośmioro od pięciorga jej dzieci, prawie wszystkie to małe dzieciaki, i jakby każdy tak raz- dwa razy w miesiącu jej chciał podrzucać "na godzinkę" dziecko czy dzieci to by kobieta nie miała w ogóle kiedy odsapnąć. Zresztą nie czarujmy się, nikt do kina czy na kolację nie wychodzi na godzinę, z tego robi się 5-6 godzin, czyli pół dnia w praktyce... i najlepiej jakby taka babcia zmyła się potem sama w nocy albo zostawiła wnuka na noc u siebie, prawda? Moi rodzice też pracują na pełen etat, też się interesują, zawsze wiedzą jak się mały czuje, co w przedszkolu- występy, wycieczki, wiedzą czym się lubi bawić i jaki wybrać prezent, i chętnie nas zapraszają, ale nie mają po prostu dużo siły. Bardzo chętnie nas goszczą, ale widzę że są przemęczeni. I teściowa, i rodzice deklarowali pomoc, i bywa że korzystamy- awaryjnie, naprawdę. Awaryjnie to jak mały się totalnie rozłoży w ostatniej chwili, jak mąż w delegacji a ja nie mam nawet jak wyjść z chorym dzieckiem albo potrzebuję dłużej zostać w pracy... takie sytuacje nie zdarzają się często, powiedzmy że właśnie raz na miesiąc. I tak nie czuję się dobrze z tym że kogoś obciążam, ale jestem wdzięczna za pomoc. Lubimy wychodzić we dwoje ale jeśli już mamy zostawiać dziecko w celach rozrywkowych, to ostatecznie prosimy którąś siostrę męża, i, rzecz jasna, owdzięczamy się tym samym. Jak ktoś zafunduje sobie wieczór z trójką brykających maluchów to potem przemyśli zanim kogoś o to poprosi. Dzieciak rośnie, i jeszcze trochę sam wieczorem zostanie, a my sobie spokojnie wyjdziemy do tego kina. Bywa też że mamy wolne ranki i chwilę kiedy on jest w przedszkolu. Nie mówiąc o tym że nie jesteśmy jakimiś lwami salonowymi czy królami parkietu, dla nas wieczór we dwoje, z fajnym filmem albo z grą, bo oboje gramy, to też przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Barrranek wczoraj Rodzice nie są bardziej "fajni" czy mniej tylko dlatego, że biorą lub nie dzieciaki do siebie. Każdy człowiek jest inny a to, że babcia nie chce niańczyć wnuków wcale nie znaczy, że od razu jest jakaś gorsza. " Masakra co za podejscie. Co to za ludzie, dla ktorych wnuki to jakies brzemię, ze nie moga spedzic z nimi czasu . Potem nie ma co sie dziwić, ze dziecko z taka babcia nawet nie chce przebywać, nie ma zadnej wiezi. A dla mojego dziecka jedna babcia jest wlasnie fajniejsza i w ogole sie temu nie dziwie. Ta, ktora ma go gdzies w odpowiedzi dostaje to samo. No ale coz, niektorzy to takie zimne ryby i egoisci, ktorzy do szczescia nie potrzebuja najwidoczniej drugiego czlowieka, i maja najblizszych w doopie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
00:16 - żadna z moich babć nigdy mnie nie niańczyła a jakoś więzi mam z nimi bardzo silne. I co? Twoja dziwna teoria upada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja w ogóle nie rozumie.podejcia babć które mówią że one swoje wychowaly same i nie pomogą... Bo to w 90% nieprawda. Były inne czasy jeszcze moj tata był wychowywany przez swoją babcię bawił się z ciocia starsza o 2 lata dzieci były wychowywane przez całą rodzinę która mieszkała obok siebie . A teraz babcia niema czasu bo ona pracowala ma emeryturę itp tylko przepraszam bardzo czemu ta babcia dziwi się ze potem jest sama dzieci odwiedza ja raz w mieisacu a wnuki wolą gdzieś pojechać zamiast do niej. Kiedyś dziadkowie zabierali wnuki całe wakacje dzieci miały wspaniałe wspomnienia i gdy później trzeba było pomóc pamiętała kto robił najpyszniejsze placki z jabłkiem. Nie podoba mi się takie podejście jak teraz i mam nadzieję ze moje dzieci będą mieć takie wspomnienia jak ja i gdy ich dziadkowie będą już starzy to nie Beda myśleć o oddaniu ich do domu starców ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bo nie musi, może. I fajnie jeśli można taką pomocną mieć. Mieszkamy z teściową. Nigdy nie pomogła. Jest hipochondryczką wiecznie chorą. Mam pracę w prywatnym zakładzie, każdy wie jak jest z chorobowym. Syn po przejściu do przedszkola dość sporo chorował. Nie pomogła, jak miałam nóż na gardle, wyprowadzałam się do mamy na kilka dni, ona z małym siedziała, ja się troszkę urywałam z pracy i jakoś dawałam radę. Teściowa została z nim raz (jak już miał skończone 4l) Dziecko jest bardzo grzeczne i wystarczyłoby żeby podać mu jeść. Teraz siedzę na macierzyńskim z drugim, i teściowa też z nim nie siedzi. Jeśli mam do załatwienia sprawy urzędowe, zostawiam małego u mamy. Na zakupy nie chodzę. Chodzi mąż z teściową. Ogólnie z mężem aktualnie nie wychodzimy nigdzie. Ostatni raz byliśmy przed urodzeniem drugiego dziecka, jak zawsze ze starszym siedziała mama... Tak, ze tak to wygląda jest to tylko dobra wola drugiego człowieka. Gdyby mama nie pomogła to trudno :( przecież nie zmusiłabym jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Barranek - ja jestem gościem z wczoraj z 22:06. Ja się z Tobą zgadzam. Jest tylko pewne ale - moja teściowa non stop podrzucała swoje dziecko/później dzieci swojej matce. I to jej pasowało. Sama się do tego przyznaje i otwarcie zastanawia (TERAZ) jak ona mogła tak robić. Że to dużo wysiłku kosztuje. Więc ona podrzucała, a zająć się sama absolutnie nie chce. Nie mówimy o opiece non stop. Ani razu przez 5 lat nie miała naszych dzieci u siebie bez naszego nadzoru. Nawet w kontekście lekarza czy wesela. Nigdy. To też jest przesada jakby nie było. Moja mama podrzucała nas mniej, ale też zdarzyło im się nas podrzucać na kilka dni do jej rodziców. A tutaj w drugą stronę teraz tego nie ma. Nie i już. I też otwarcie się mówi, że się jej nie chce. Bo to, bo tamto. Nadal nie mówimy o ciągłej opiece, a już na pewno o kilku dniach. Nawet jeden sobotni wieczór przez 5 lat. Także ja teraz wychowuję swoje dzieci w 100 % Zdecydowanie nie dam się wciągnąć w stałą opiekę nad wnukami. Ale raz na jakiś czas, na weekend, czy kilka godzin wieczornych ze spaniem to ich będę brała. Nie mam w sobie żadnego oporu przed tym. Także widzisz różnie bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ano właśnie różnie bywa a kiedyś było inaczej. ogólnie rodziny były bardziej zżyte ze sobą kiedyś. widzę po swoich dzieciach że kontakt z rodziną jest tak rzadki że nie mają rozeznania kto jest kto mimo iż małe już nie są tylko te więzi rodzinne takie rozluźnione. sporo ludzi się rozjechało czy do innych miast czy nawet za granicę i kontakt słaby jest. natomiast co do dziadków. moja mama nie żyje a ojciec jest schorowany i sam potrzebuje wsparcia i zainteresowania. nie znaczy to że się nie interesuje wnukami ale raczej takie stateczne rzeczy z nimi robił typu rysunki, gry planszowe [tata jest po kilkukrotnej operacji żylaków i ma problemy sercowe]. szybko się męczy więc nie są to też długie wizyty chociaż zawsze bardzo się cieszył. jak były malutkie to nie czuł się na siłach zajmować maluchami i ja to rozumiem. za dzieckiem trzeba podbiec, czujnym być - wiadome. natomiast co do rodziców męża to dziadek tylko przy świętach widuje wnuki i nie potrzebuje się z nimi bawić czy jakiś większy kontakt mieć - człowiek typu - dzieci i ryby głosu nie maja a to są babskie sprawy żeby się dziećmi zajmować. natomiast teściowa niedługo jak się pierwszy syn urodził zaproponowała tzw. pomoc za bardzo konkretne pieniądze. odmówiliśmy na zasadzie damy sobie rade [ nie mielismy takich pieniedzy nawet] na co ona sie tak obrazila ze do tej pory nie ma za wielkiego kontaktu z naszymi dziecmi - bo przeciez nie chcielismy. ano właśnie różnie bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×