Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

tak naprawdę to, że mam kasę zawdzięczam mężowi

Polecane posty

Gość gość

Postanowiłam napisać ze względu ma wiele postów, które krytykują te kobiety, które nie pracują lub post jak to mąż porównuje swoją żonę do kobiety, która pracuję u swojego męża. Pracowałam w miejskim urzędzie. Z koleżanką po studiach dostałyśmy się na staż. Po stażu zatrudnione na 3/4 etatu i pensja co to dużo pisać bardzo niska. Mój założył firmę. Najpierw prowadził ją sam a ja pracowałam w urzędzie. Potem padł pomysł, żebym pracowała u niego. I tak trwa to już 15 lat. Dostaję normalną pensję plus korzystam normalnie z dochodów firmy. Moja praca to logistyka, klienci, negocjowanie, pilnuję terminów, przyjmuję nowych pracowników. Moja koleżanka pracuje dalej w tym urzędzie. Zarabia jakieś 2400. Ja tak naprawdę prawie 3 razy więcej. Mamy po jednym dziecku. Nie utrzymujemy za częstych kontaktów, żyjemy 400 km od siebie. Uważam, że mi akurat się udało. To co wykonuję w pracy jest pracą na najwyższym poziomie, ale po przeszkoleniu 80% kobiet mogłoby ją wykonywać i osiągać efekty. Tylko, że nie mają takiej możliwości. Od kilku lat mąż ma wspólnika. Firma ma kilka oddziałów i w jednym z nim pracuję żona wspólnika. Kobieta po humanistycznym kierunku, która jak sama mi mówiła nie miałaby bez męża szansy na wysokie zarobki. A też świetnie sprawdza się w pracy. Robi kawał dobrej roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak naprawdę większość Polek swój status materialny zawdzięcza mężowi albo spadkowi po babci, kasie teściów lub rodziców. Polka idąca z domu rodzinnego wprost do domu faceta to standard. Sama najczęściej nie ma zdolności kredytowej, a jej majątek przed ślubem to czajnik elektryczny i firanki, w wersji full wypas mały samochodzik, który dostała na urodziny od tatusia albo w nagrodę za ukończenie zarządzania i marketingu. Znam od groma babek "pracujących" u teścia. Pal licho gdyby naprawdę coś robiły w firmie ale najczęściej tylko podpisują listę fikcyjnego zatrudnienia i czekają na przelew, mieszkanie mają w spadku po babci, wesele za kasę rodziców. Nie mają nic tak naprawdę w stu procentach swojego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
az pewnego dnia klapa ..... i d..... blada . Mam właśnie takich znajomych - tylko, że oni mają 3 dzieci w tym jedno chore. Było fajnie do czasu.... Szkoda mi ich. Tak jest z działalnością gosp. Najlepsza to państwowa pasadka- ja zarabiam więcej niż Ty autorko :) i nie zakładam na ten temat postów... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:19 No, wypisz wymaluj moja szwagierka (zona brata mojego meza, a nie zona mojego brata - gwoli scisloci). Ona tez byla poczytywana przez moja tesciowa jako lepsza partia dla jej mlodszefo synka niz ja dla starszego. Dlaczego? Dlatego ze tamta ma ojca jubilera ktory dal jej duzo drogich kamieni, a wuj sprawil jej dobre auto + mieszkanie w Warszawie. Ja nic nie mam, wiec dla tesciowej zerem jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracowałam kiedyś w salonie kosmetycznym, który dobrze sytuowany facet sprezentował swojej żonie na zasadzie "jak chce to niech się pobawi". Znam też dzieci pracujące w firmach rodziców. Jak się w branży odnajdują to super. Gorzej jak tylko udają, że pracują, kręcą się po firmie w garniturku, z teczką, nie wiadomo po co (zapytani o zakres obowiązków mówią dumnie brzmiące słowo menager) i idą na łatwiznę. To się mści na tych biznesach prędzej czy później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja coś tam od rodziny dostałam, ale nie mam problemu z przyznaniem faktu, że to czy tamto nie jest moją osobistą zasługą. Mnie tylko denerwuje jak osoby, które same miały start życiowy ułatwiony, wszystko podane na tacy udają wielce zaradnych wobec rówieśników. Kuzyn mojego partnera uwielbia teksty "ja w twoim wieku miałem już żonę, dwójkę dzieci i zastanawiamy się nad kolejnym". Wszystko cacy tylko wesele za kasę teściów, kasa na mieszkanie od ojca i żona właśnie z tych podpisujących listę i udających, że pracuje w firmie rodzinnej (z braniem l4 i ZUS-em na kolejne ciąże zero problemu). Gdyby miał na to wszystko robić samemu to nie miałby pół lusterka do bmw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam kasę dzieki mężowi. Bo mam fajnego faceta który rozumie że chce sie rozwijać i kocham swoją pracę. Więc dzielimy obowiązki domowe i nic nie muszę tłumaczyć i prosić. Po prostu dzięki jego wsparciu moge prowadzić firmę i zarabiać. Być może kiedyś będziemy pracować razem ale na razie ma etat - bo tak wydawało się bezpiecznej (firma to spore ryzyko). Mamy 3 dzieci i bez męża nie byłabym spełniona zawodowo i rodzinnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często na takim zatrudnianiu rodziny wychodzi się jak Zabłocki na mydle, a jeszcze jak się nie potrafi rozdzielić życia prywatnego od firmowego i przenosi frustracje z firmy do domu to jest masakra. Lepiej samemu do czegoś dojść i nie musieć całe życie wysłuchiwać żali i być dozgonnie wdzięcznym. Znam takie rodzinne spotkanie kiedy to po kolejnej wódce tatuś wypomina synkowi każdą wydaną na niego złotówkę, a synek wie, że do tatusia lepiej nie podskakiwać, bo jeszcze kurek zakręci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety, ale tak jest w zyciu, ja to zobaczyłam za pózno... z moich obserwacji, to bogactwo danej rodziny to prawie w 80 % zarobki i zaradnosc faceta, kobiety w tym kraju zarabiaja beznadziejnie.. Czytałam chocby na tym forum rózne historie kobiet co miały patologie w domu, i sie chwaliły ze z tego wyszły, i ze sie da... ale jak ktos dobrze przyznał, wyszły bo znalazły faceta, co sie nimi zaopiekował.. Ja wyszłam za renciste, co jeszcze uwazał, ze praca fizyczna hanbi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam się !Ja z domu nie dostałam nic ,maz dostał od tesciowej dom tyle ze z bratem 8 lat i siostra 15 na utrzymaniu bo teściu zmarł mlodo a tesciowa nigdy nie pracowała ......lata leciały rodzeństwo się wyuczylo co prawda mieli rente po teściu 900 zl ale to było ich ,maz robil opłaty, placil za wyżywienie ,dawal na ciuchy itp....teraz siostrzyczka zalozyła rodzine i jej cora {5 lat}do mnie z tekstem ,ze to nie jest nasz dom tylko babci.....ja nigdy nie podwazalam tego ze dom mamy od teściowej ,ale zabolało mnie to po pierwsze ze szwagierka napuszcza mało bo wiadomo skad tak male dziecko takie teksty a dwa zapomniala ze przez 10 lat siedziała za free i miała wszystko pod nos.A szwagierka wybudowała dom z mezem za kase cioci meza która zapisala mu hektary które przekwalikowali na działki budowlane i szpan bo oni wybudowali .....takie cos mnie wk.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci tez dostają z domu a fakt ze lepiej zarabiają od kobiet i nie przerywają kariery na macierzyński tez jest nie bez znaczenia.Takue życie kobiety generalnie mają cięższe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cóż...ja również dostałam z domu wielkie NIC w sensie materialnym , Rodzice nie mogli mi nic dać bo sami mieli niewiele jednak wyniosłam zdolność do przetrwania,umiałam sobie poradzić i nie bałam się pracy więc zawsze jakieś pieniądze miałam. Na prawo jazdy nazbierałam np. zbieraniem borówek i malin,jabłek. Piekłam torty na zamówienie, szyłam bo mam zdolności krawieckie i nawet sprzedawałam swoje prace,rysowałam karykatury ludzi wprost na ulicy...po technikum zatrudniłam się u gościa,gdzie odbywałam praktyki i pielęgnowałam jego ogród. Koszenie trawy,przycinanie drzewek i krzewów,opieka nad szklarnią,podlewanie,sadzenie itp. to była nie raz ciężka fizyczna praca ale udało mi się zarobić na studiów i zdobyć doświadczenie w swoim fachu. Mieszkałam w tym czasie jeszcze u rodziców,dojeżdżałam na autobus rowerem nawet zimą.Było bardzo ciężko. Potem wynajmowałam pokoik aby było bliżej. Studiowałam i pracowałam dalej. Brałam co było:ulotki,call center,kelnerowanie i jakoś całe studia przeszły na pracy i nauce. Nie zaznałam wiele studenckiego życia ale nie o to mi chodziło.Męża poznałam jeszcze w technikum i nie wstydzę się tego ,że już wtedy snuliśmy plany,marzenia o swoim biznesie. Był moim pierwszym i jedynym facetem,tak jak ja jego kobietą. Po studiach wyjechaliśmy na trochę za granicę i po powrocie wzięliśmy ślub, sami wszystko załatwiliśmy i opłacili. nieoczekiwanie otrzymaliśmy pomoc od rodziców męża,którzy początkowo przeciwni mojej osobie (bo z ubogiej rodziny) pomogli nam,udostępnili miejsce i powoli,nie bez problemów ale otworzyliśmy swój sklep z artykułami ogrodniczymi,nawozami itp. Prowadzimy go razem. Póki co mieszkamy u teściów ale budujemy się . Domek będzie mały ale nasz własny,jesteśmy szczęśliwi i nie wydaje mi się aby ktoś miał prawo rozliczać mnie z czegoś ,zwłaszcza osoby,które dostały wszystko na start. Ciekawy temat. Brawo autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*na studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie co raz częściej otwierają swoje biznesy i pracują na swoim i spora grupa dostała pomoc od rodziny i to chyba normalne że gdy są możliwości to rodzina pomaga.....tyle że jak iż ktoś pisał spora grupa tych osób zadziera nosa bo oni sobie wybudowali bo sami zapracowani. ..i to faktycznie może denerwowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A niech pomaga, nie widzę przeszkód, ale niech te osoby także dadzą coś od siebie albo przynajmniej nie udają, że majątek zawdzięczają ciężkiej pracy własnej. Dziwnym trafem takie osoby często są pierwsze w kolejce do prawienia kazań o zaradności życiowej innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy patrzę na swoje otoczenie to większość ma dzięki temu że dostali od rodziców , spora grupa do robiła się sama pracując za granicą ale to ci co zaczęli jeździć 15-20 lat temu teraz to już też nie jest aż takie proste. I zgadzam się ze ci co dostali umieją udzielać najlepszych rad.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam znajomych którym teściowa zapisali dom tesciowie mieszkają na gorze a na dole są lokale które wynajmują pod sklepy .Mlodzi wybudowali sobie dom.Młodzi biorą kasę z czynszów ok 4 tys miesięcznie -ostatnio myślałam że z krzesła zlecę gdy koleś rzucił teksty ze jego żona z domu poszła z jedną reklamówka. ....... Chyba zapomniał o tej kasie która co miesiąc mają dzięki teściom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przewaznie ten ma wiecej kasy co mial wiecej szczescia. Mam taka znajoma, tepa dzida, nie chciało jej się uczyć, na studia nie poszła, ze wsi, wcześnie się hajtnela, a teściowa miała firmę rachunkowa, wziela dzewcze przyuczyla ( wiadomo teraz programy komputerowe wszystko licza) maz też zaradny i kasy mają jak lodu. Ona teraz się "zrobila" i inwestuje w siebie. Samochody, ciuchy, kosmetyki. Ważna sie zrobiła jak nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak zawsze było jest i będzie. ....moja teściowa dostała posag dzięki majątkowi swojej przyrodzie siostry - jej mama była bogata zmarła podczas porodu ojciec się ożenił miał dwie córki i to one dostały majątek..... teść dostał gospodarstwo od samotnej ciotki .....trochę wyremontowali dom kupili traktor i teściowej się wydaje ze kim ona to nie jest ..... na szczęście my mieszkamy na swoim ale szwagier ka (żona brata meza) nie raz ma wspomniane ze mieszka u niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak zawsze było jest i będzie. ....moja teściowa dostała posag dzięki majątkowi swojej przyrodzie siostry - jej mama była bogata zmarła podczas porodu ojciec się ożenił miał dwie córki i to one dostały majątek..... teść dostał gospodarstwo od samotnej ciotki .....trochę wyremontowali dom kupili traktor i teściowej się wydaje ze kim ona to nie jest ..... na szczęście my mieszkamy na swoim ale szwagier ka (żona brata meza) nie raz ma wspomniane ze mieszka u niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja swoją kasę zawdzięczam sobie. Nie mam ani męża ani bogatych rodziców. Byłam zdeterminowana i był w moim życiu czas życia w wynajętym po taniości pokoju ciężkiej pracy i nauki, tak że już niewiele czasu zostawało na spanie i nie było kiedy wydawać zarobionych pieniędzy. Dziś mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna i poradzę sobie chyba w każdej sytuacji :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.00 Po części się zgadzam. Bogaci rodzice inwestują w dzieci zapewniając im edukację, kursy, takie dziecko widząc zaradnego rodzica wynosi z domu pewien model, ale czasami rodzice po drodze popełniają błąd i wychowują roszczeniowego lenia, który nic nie musi "bo najwyżej pójdę pracować u ojca. Znam przypadek z życia... Ojciec miał dwóch synów. Jeden został przy ojcu, wdrażał się w prowadzenie firmy, ma do tego smykałkę, jest pracowity, ojciec powoli przekazuje mu kierowanie interesem. Syn poszedł na studia, które wcześniej przerwał, bo wie że mu się teraz przydadzą. Drugi syn to typ, który powinien zatrudnić się w mopsie przy obsłudze interesantów, bo ma tak obcykane co mu się z jakiego tytułu od państwa należy, że pięciu złotych nie przepuści. Wiele od ojca dostał a i tak wywalają go z każdej roboty po krótkim czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'Przewaznie ten ma wiecej kasy co mial wiecej szczescia. Mam taka znajoma, tepa dzida, nie chciało jej się uczyć, na studia nie poszła, ze wsi, wcześnie się hajtnela, a teściowa miała firmę rachunkowa, wziela dzewcze przyuczyla ( wiadomo teraz programy komputerowe wszystko licza) maz też zaradny i kasy mają jak lodu. Ona teraz się "zrobila" i inwestuje w siebie. Samochody, ciuchy, kosmetyki. Ważna sie zrobiła jak nie wiem co.' I to jest właśnie dowód na 'nie znam się, to się wypowiem'. Koleżanka nie może być jednak tak głupia jak mówisz, bo przepisy podatkowe, zasady rozliczania kosztów, cała ta bieganina wokół spraw związanych z ZUSem, GUSem, Urzędem Skarbowym (oraz innymi instytucjami w zależności od branży, w której działa klient takiego biura rachunkowego) wymaga bardzo dużej wiedzy i zaangażowania. Uzupełniania wiedzy na bieżąco, śledzenia ciągle się zmieniających przepisów. Nie, programy nie liczą same wszystkiego, trzeba umieć je obsługiwać, wiedzieć jakie dane do nich wprowadzać, rozstrzygać na bieżąco o kwalifikowalności kosztów np. Trzeba też pozyskiwać klientów i być na każde ich gwizdnięcie, a uwierzcie, że problemów i spraw dotyczących księgowości każdy ma dziesiątki. To jest non stop napierniczający telefon, to są setki mejli dziennie. Ta praca jest bardzo trudna, odpowiedzialna, a konkurencja nie śpi. I właściwie nie ma się wolnego. Ja prowadzę z matką firmę rachunkową i wdzięczni są wszyscy klienci - od chłopaka co pracuje w call center, po lekarza, właściciela sporej kliniki, wiedzą, że zajmując się tym o czym oni nie mają pojęcia, zdejmujemy im z głowy spory ciężar. Cudzą pracę trzeba szanować, trzeba szanować ludzi, 'tępa dzida' by się na rynku nie utrzymała, nawet z pomocą mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja kasę zawdzięczam głównie sobie. Gdy poznałam męża miał tylko audi i zarobki 3 tys zł co wg niego było to aż audi i dobra wypłata. Ale to ja i moja rodzina pokazaliśmy mu, że to nic i przyszłości z tego nie będzie. Bracia i tata wzięli go do pracy, nauczyli fachu, pokazali co to prawdziwe zarobki. Potem sami pomogli otworzyć firmę i teraz interes chula jak tralala a mąż sam mówi, że jestem jego wygraną w totka bo my byliśmy życiowym wsparciem i pomocą. Szkoda tylko, że ja stoję w miejscu jako księgowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olaaaala
Pracowałam całe 5 lat studiów dziennych na zlecenie w pewnym sklepie. Miła atmosfera, super przyjaźnie, pieniędzy mało. Po studiach zostałam tam na etat. Było mi dobrze. Ślub, ciąża, macierzyński, wychowawczy, druga ciąża itd. Mąż w międzyczasie zmieniał dwa razy pracę i w efekcie naprawdę zaczął zarabiać dużo. Było nas stać bym była w domu z każdym dzieckiem do lat 3. Jak drugie poszło do przedszkola chciałam wrócić do sklepu. A mąż mnie namówił, żebym poszukała czegoś bardziej rozwijającego. Nie wierzyłam w siebie, myślałam, że nadaję się tylko do zmiany pieluch i sprzedawania tanich jeansów. Ale spróbowałam. 50 cv, kilka rozmów kwalifikacyjnych, kilka porażek. Obecnie mam satysfakcjonującą pracę i sporo wyższe zarobki i jestem w końcówce trzeciej ciąży. Mąż nie dał mi etatu, ale dał mi wiarę we własne możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Zawdzięczasz kasę sobie czy jednak bratu i ojcu, którzy nauczyli Twojego męża zarabiać? Czy zarabiasz tak dobrze jako księgowa a to o mężu to byla tylko dygresja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:00 jest dokładnie jak piszesz - bardzo dużo znaczy gdy rodzice dali dziecku poczucie bezpieczeństwa wartości i wiary w swoje siły. Gdy rodzice nauczą dziecko ze można i trzeba mieć marzenia ale ze należy też robić coś w tym kierunku by te marzenia zrealizować. Gdy dostanie się coś od rodziny i nie zaczyna się od zera jest o wiele łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to samo. Mąż zarabia sześć razy więcej niż ja. Jedyny plus, że ja pracuję w biurze, gdzie siedzę i pachnę. Ale prowadzę jeszcze dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jest to, że zwykle mężowie pań z kafe zarabiają bardzo dużo. A średnia krajowa to wciąż jakieś 4200 zł - brutto.... Sama elita finansowa tu się wypowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dzisiejszych czasach jest moda na lans - nawet idąc na rozmowę o pracę pracodawca pyta a jakie są pani pasje hobby bo pracodawcy chcą ludzi kreatywnych. Wśród znajomych tez często rozmawia się o hobby itp.....ludzie już tym przesiakli , każdy chce zrobić wrażenie zaradnego ,obytego itp.....Jeden przed drugim chwali się gdzie był na urlopie im dalej tym lepiej. Zresztą wystarczy popatrzeć na Facebooka jak większość się chwali każda p*****la i swoim mega szczęśliwym życiem a wiadomo ze większość to fikcja. Tak samo jest z majątkiem którym chwala się 30 latkowie.....tylko kiedy i gdzie się go tak szybko dorobili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×