jestem idiotka, rozstać się czy walczyć?

poznaliśmy się pół roku temu,od razu coś zaiskrzyło, więc zdecydowaliśmy się być razem, ale ostatnio mamy kryzys, do tego miewam napady myśli typu " czy ja chce z nim być".. wiem ze dużo spieprzyłam, przez jego prace mogliśmy spotykać się tylko 2 weekendy w miesiącu, a mi ostatnie 2 wypadły przez chorobę.. rozumiem że mógł być rozgoryczony, bo to miesiąc bez spotkania, ale nie rozumiem, że kazał mi przemyśleć moje zachowanie. "bo on by się poświecił i przyjechał". nie wybrałam sobie tego.. zaczynam się czuć jak w klatce.. do tego mam wrażenie, że go krzywdzę i zaczynam źle patrzeć na niego i na siebie.. zależy mi na nim, nawet jeśli on już w to nie wierzy, ale przez takie zachowanie zaczynam myśleć, że ten związek nie ma sensu.. dodam że mieszkamy 300 km od siebie, dlatego nie chciałam jeździć na antybiotyku...

twoja wyobraznia wprawia mnie w zachwyt...wiec teraz wiem dlaczego cie pokochalem...

To dlaczego się nie poświęcił i nie przyjechał?

mam wrażenie że za bardzo obwiniasz siebie... skoro byłaś chora, to dlaczego on do ciebie nie przyjechał? skoro mu zależy na tobie, to powinien się poświęcić i przyjechać do ciebie...

Ja pierdzielę, związek z kimś kto mieszka 300km dalej... bez sensu. Tego typu związki w większości przypadków się rozpadają i szkoda na nie czasu, bo prawdziwą więź można zbudować jedynie poprzez fizyczną bliskość i to częstą bliskość.

Jak chcesz wiedziec co on myśli co czuje, napisz do mojej wróżki Sofii, jest świetna. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl