Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nieszczesliwa w malzenstwie. Waszym zdaniem racje ma on czy ja?

Polecane posty

Gość gość

Jestem nieszczesliwa w malzenstwie. Moj maz mysli glownie o sobie i swoich potrzebach. Zajmuje sie hobbystycznie graniem na instrumencie i wlasnie dzis wybral sie kolejny raz na probe z kolegami, choc spokojnie mogl to przelozyc na ktorys wieczor lub popoludnie dnia powszedniego, gdy jakos lepiej mi sie z malutkim dzieckiem znosi samotnosc niz w sobote, kiedy powinna byc rodzina razem. On wszystko ustawia pod siebie. Mamy male 6miesieczne fdziecko, siedze z dzieckiem sama od 11 do 19:30 od pon do pt bo on sobie wpiera ze on nie pojdzie do pracy na 9 ani na 8, bo on po pracy chce jeszcze dlugo siedziec i robic swoje rzeczy a rano dluzej spac. W efekcie ja siedze wieczorami z dzieckiem sama, a wieczory sa bardizej dotkliwe niz ranki, kazdy sie chyba zgodzi ze wieczorami czlowiek lapie dola. I w efekcie jest tak ze jak on wraca do g...wno sie z malym pobawi i maly zaraz idzie spac, a ja padam na pysk bo dziecko bardzo *****iwe. Maz wymawia sie tym, ze wolal dzisiaj zagrac te probe bo dzisiaj wszystkim bardziej pasuje i on wieczorami nie ma na to sily i woli w sobote. Nie liczy sie dla niego to co ja czuje. Ja mam przewalone, bo w tym miesice nie mam nikogo. Kilka lat temu zakochana przyjechalam tutaj kontynuowac studia, zostawilam przyjaciolke i znany mi swiat, znane mi miasto, postawilam wszystko na 1 karte, zmienilam swe zycie o 180 stopni dla milosci wiec oczekiwalam ze on wiedzac ze w nowym miejscu moge byc samotna i nie miec do kogo pojsc, bedzoe tak wszystko ustawial by minimalizowac moje siedzenie samej. Skoro ja tyle poswiecilam bysmy nie zyli na odleglosc (on tu mal dobra prace ktorej nie oplacalo mu sie zmieniac, ja moglam studiowac wszedzie), to myslalam ze on bedzoe choc minimum zmienial dla mnie. Niestety on wszystko uklada pod siebie. Chcialam Was zapytac o opinie bo kiedys na kafe juz zakladalam podobny temat i mnostwo osob zjechalo mnie od idiotek i ze to ja sie go czepiam. On mi zarzuca ze "podcinam mu skrzydla", "zaluje mu jednej sobooty raz na jakis czas". Ale ludzie jakbym mu nie zalowala 3 godzin, a on dzisiaj znika na 8 bo jada z kolega po probie po nowego keyborda a wynalezli przez allegro gdzies 2 godziny drogi stad okazyjnie nowego prawie. Maz uwaza ze ja przesadzam i go ograniczam, aj uwazam ze on ma w d***e rodzine. Czuje sie samotna. Dzis tesciowa chce tu przyjsc bo jej zal mnie i dziecka ze znow siedzimy sami. Jest taka mimo ze na poczatku zwiazku nie lubila mnie (jak kazdej swojej synowej). I kto ma racje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam lubię siedzieć sama i jak mój gdzieś wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:26 ale ja jestem czesto sama i czesto z dzieckiem sama. No i wiesz, to wracanie do domu wieczorem i chodzenie do pracy na 11..to chore...wszystko na mojej glowie, on mysli ze jak polozy pieniadze na stol to dajcie mu wszyscy sw. spokoj...tak to widze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mozemy wiedziec, na ile obiektywne jest co piszesz tutaj, ale skoro nawet tesciowa Ci wspolczuje, to cos musi byc na rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chce być okrutna, ale widziały gały co brały. Byłam w podobnej sytuacji, też się przeprowadziłam daleko od domu do swojego faceta. Ale on nigdy się tak nie zachowywał. Po pierwsze od razu mnie wprowadził w swoje środowisko, do swoich znajomych - kiedyś zapraszał tylko kumpli, dla nie zaczął ich zapraszać z osobami towarzyszącymi, żebym mogła poznać jakieś koleżanki. Tak ustawiał nasze życie, żeby było optymalnie. Twój mąż jest egoistą. Zawsze taki był, ale mimo że wiedziałaś, to wyszłaś za mąż i urodziłaś dziecko facetowi, który ma w d***e Ciebie i Waszego syna. Zapytam tylko, gdzie miałaś oczy przed ślubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie mialabym nic przeciwko jego wyjsciu dzisiaj, ale on czesto zajmuje sie wylacznie swoimi sprawami...i jak widze inne malzenstwa jak tyle z\rzeczy robia razem,caly weekend razem, to im zazdroszcze... moj to mnie chyba traktuje jak dodatek do swojego napietego grafiku. Mysle o tym czy by nie wyjechac na dlugo do rodzicow z synkiem. Po co mu jestesmy potrzebni? Nie trzeba miec wielkiej wyobrazni by sie somyslic ze moj zly nastroj wynika z faktu ze jeszcze i w sobote siedze dzis sama z dzieckiem. Nie mielibysmy dziecka to bolalaby mnie ta sobota mniej, bo gdzies bym sobie wyszla...a on wie jak jestem wymeczona a mimo to nie umie zrobic dla mnie nic dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haze, widocznie bylam slepa, a Ty masz sporo racji. Powiedz mi, czy wierzysz w slowa mojego meza ze "nie dalo sie inaczej", "nie moglem inaczej postapic, koledzy w inny dzien nie moga a je wieczorami nie dalbym rady tego nagrac/zagrac probe"? On mnie zapoznal z czlonkami zespolu i ich zonami/dziewczynami, znam te dziewczyny ale wiadomo ze na probe nie chodzimy z nimi bo to chore. Kazda ma swoje zycie. Jak postrzegasz slowa mojego meza: "Podcinasz mi skrzydla, nie moja wina ze nie ma do ciebie fdzis kto przyjsc, trzeba bylo zapoznac kolezanki". Gdzie? Swoje zostawilam daleko. Tutaj nikogo nie poznalam, tzn. jedna fajna ale okazala sie slaba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce byś pomyślała ze na Ciebie najeżdżam ale nie bardzo Cie rozumiem. Ja tez dzis jestem sama z dziećmi bo mój jest w pracy na swoje życzenie... ale nie bardzo rozumiem jak dorosła kobieta z dzieckiem może czuć sie samotna bo maz wyszedł? Odpuść a za tydzień idźcie razem we 3 na basen ;-) po za tym mam wrażenie ze jak byś ty chciała spędzić trochę czasu bez nich to maz by nie robił Ci wymówek... Słonko swieci weź dzieciątko na spacer, spędzacie miło dzień, przygotuj jakaś fajna kolacje z winem i z mężem zróbcie sobie miły wieczor we 2 jak dziecko zaśnie. Następnym razem ze spotkania ze znajomymi bedzie chętniej wracał do Ciebie. Powodzenia autorko, uśmiechnij sie i czerp przyjemność z dnia z dzieckiem ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haze gdzie mialam oczy? Bylam slepa. Bylam SLEPA przyznaje. Cierpie .... powiem tyle, ze jak dziecka nie mielismy to tesciowa nie uwazala ze dzieje sie mi krzywda, ale teraz uwaza. Chyba slusznie, bo jak sama stwierdzila "malzenstwo i rodzicielstwo to jest firma, kazdy musi cos wkladac, nie moze byc tak ze jedna strona drugiej nie wspiera". najgorsze ze nie widze wyjscia z tej matni. Nie jestem tez majetna i jesli sie rozejde z mezem. syn bedzie polsierota, a ja wroce do swojego malego miasta, gdzie na pewno nie znajde pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w tym miescie jesli zostane to bede mieszkala na jakiejs stancji, w malym pokoiku ze studentami chyba...mam 28 lat i nie mam jakiejs wielce dobrej wyplaty, nie wiem jak dam rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez wyjechalam do mojego faceta daleko od domu, do jego miasta. Nikogo tu nie znam. Ale ja jestem odludkiem introwertyczka,lubię być sama. Czytam sobie książki,po necie surfuje, więc nie nudzi mi się jak on gdzieś wyjdzie. Nie jestem towarzyska wiec nie chodze z nim po kolegach i znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:32 Jakos nie potrafie, jakos mnie to nie cieszy :( Jakby byl w pracy to co innego, bo w pracy czasem szef kaze cos zrobic i nie jest to meza widzimisie. A mi jest przykro bo jego dzisiejsze zachowanie to JEST jego widzimisie. On tego nie robi bo musi, bo nie bedzie mial kasy. On to robi bo chce, bo to mu sprawia przyjemnosc, a ja i dziecko sie nie liczymy. On wie jak ja znosze samotne weekendy. Zal mi siebie ze tak sie dalam zrobic w balona. Dzisiaj tak sie zdenerwowal ze mam dola i robie mu wymowki o wyjscie, ze napisal ze chetnie znajdzie sobie wesola dziewczyne ktora bedzoe go wspierala zamiast wkurzala, bo to dla niego wazne to hobby a ja go niby nie rzoumiem. "Straszy" rozwodem przez sms, ja sie nie boje, powiedzialam mu ze mi wszystko jedno, jak chce rozwodu to bedzie go mial. Alez ja rozumiem, ale teraz mamy dziecko, pewne rzeczy trzeba ograniczyc albo zmienic tak bym ja tez nie byla poszkodowana! Dlaczego dziecko ma miec tylko matke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:36 Kobieto, ale Ty nie masz jeszcze dzieci. To zmienia postac rzeczy. My mamy male dziecko i nie powinno byc tak, ze wszystko inne jest dla niego wazniejsze od rodziny. A to jego chodzenie do pracy tak by wracac wieczorem a rano dlugo spac? To cholernie niezyciowe, nierodzinne i egoistyczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, ja bym mu powiedziała, że jak chciał być wielkim muzykiem, to się nie trzeba było żenić i robić dziecka, a teraz jego miejsce jest przy Was, a nie przy piwku i gitarce z kolegami. Twoje dziecko i tak jest półsierotą - ojca nie widzi prawie w ogóle, nawet w weekendy. Nie jest w stanie nawiązać z nim więzi, bo Twój mąż się nim nie zajmuje. Przykro mi, ale taka jest prawda. Na Twoim miejscu poprosiłabym teściową o interwencję. Niech pogada z synem, wyjaśni mu na czym polega małżeństwo, bo chyba wcześniej nie wiedział. Nie mam nic przeciwko spędzaniu czasu na swoich własnych pasjach, ale nie w sytuacji, kiedy jego wiecznie nie ma w domu, niczym się nie interesuje i zaraz dziecko go nie pozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haze, dokladnie to samo mysle. Ale wiesz, nie wiem czy powinnam tak bardzo odkrywac sie przed tesciowa. Wiesz dlaczego? Ano dlatego, ze ona na poczatku nie byla mi przychylna, nawet probowala rozbic ten zwiazek, bo byla zazdrosna o syna (miala syndrom pustego gniazda, nie ma meza, drugi syn tez juz ma swoja rodzine). Co z nia przeszlam to moje. Na szczescie on umial sie postawic po pewnym czasie i problemy skonczyly sie. Po naszym slubie ona zmienila sie wobec mnie, jest dla mnie wzglednie ok. Po urodzeniu przeze mnie dziecka tez sie zmienila jeszcze na plus. Choc fakt, rzadko tu zagladala bo ma dosc daleko, ale co tydzien zapraszala nas do siebie na caly dzien, bawila sie z wnukiem. Tak ze nie wiem czy moge jej zaufac, bo ona to moze obrocic przeciw mnie, rozgadac po rodzinie, nie do konca jej ufam bo ona jest w synu zakochana i nawet jak go opieprzy to i tak zaraz mu lezie w tylek...ma jakiegos fiola na jego punkcie i mysle ze po czesci dlatego on jest tak skupiony na sobie. To mu wpojono. Ma kochac glownie siebie. A teraz tesciowej zal mnie i wnuka. No ale nie wiem czy powinnam jej mowic takie rzeczy...sama powiedz. Nie mam jak zaufac jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Haze jeszcze: Sytuacja ze slubem byla taka ze on mial do tego luzne podejscie, mowil ze jeslibym nie chcial slubu to zero problemu dla niego, bo najwazniejsze jest to co miedzy ludzmi a nie "deklaracje przy ludziach", ale poniewaz jestem wierzaca to sie oswiadczyl i slub byl. Co do dziecka, dzieci on zawsze lubil, chcial miec bo wiele o tym razy rozmawialismy ale mowil ze on nie musi miec dziecka teraz, moze za kilka lat, moze pozniej nie musi teraz, ale jesli ja bardzo chce teraz to nie ma dla niego prblemu miec teraz. No wiec mamy teraz, bo ja od dawna mialam marzenie miec dziecko. No i teraz on w chwilach klotni mi mowi: "Sorry nie miej pretensji, to ty chcialas dziecka akurat teraz. Ja moglem miec pozniej, wiec to ty masz wiecej obowiazkow". Tak, a za kilka lat nastapiloby cudowne uzdrowienie i bylby nagle zaangazowanym ojcem? kogo on chce oszukac? P.S. i tak jestem rozczarowana bo on lubi dzieci i zawsze do nich w rodzinie lgnie wiec myslalam ze ojcem bedzie lepszym i zangazowanym duzo bardzoej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem mu z tym, ze mogl sie nie zenic i nie robic dziecka. Bo niezaleznie od tego komu na dziecku zalezalo bardziej, to przeciez sama sobie tego dziecka nie zrobilam, a wspoldecydujac sie na nie, przeciez rozumie sie samo przez sie ze jest to ze strony faceta deklaracja ze bierze chyba odpowiedzialnosc za to nowe zycie, a nie tylko ja. Bral w tym udzial, nie zaplodnilam sie strzykawka przeciez, to dlaczego teraz argumenty "bo ty go chcialas bardziej!" Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co Ci doradzić. Ja też ze swoją teściową miałam siedem światów przez jakiś czas, teraz wrócił jej rozum do głowy i gdyby mój chłop się zachowywał jak poroniony, a moja interwencja by nie działała, to poprosiłabym teściową o pomoc. I, na Twoim miejscu, powiedziałabym jej wprost, że albo jakoś na niego wpłynie i on się zmieni, albo zabierasz dzieciaka i wracasz do rodziców, bo to nie jest życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haze, ale on mi mowi "przeciez nie jestem na probie co sobote, tylko raz w miesiacu, to o co ci chodzi?" I na to co powiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Że 8 dni w miesiącu spędzonych razem to żaden szał i obcinanie czasu, który powinien spędzić z dzieckiem i żoną nie świadczy o nim dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja chyba dzis porozmawiam szczerze z tesciowa, zreszta mysle ze on tylko spojrzy i juz bedzie widziala co ja czuje. Ze mnie mozna czytac jak z ksiegi, a dzis mam mine zbitego psa i prawie placze od kilku godzin. dziecko teraz spi, jak wstanie to musze znow miec maske wesolka, dla dziecka. Nie moge sie lamac a wszystko w srodku krzyczy! Spalam tylko kilka godzin, bo maly dzis zle spal. Od 5 rano nie zmruzylam oka a zasnelam kolo2 w nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mowilam mu podobnie, to on ma na to nastepujaca odpowiedz: "Nie zrezygnuje ze swoich pasji bo ty tak chcesz. Trzeba bylo myslec wczesniej skoro ci nie pasuje" I jeszcze mnie dzisiaj rozwodem "straszy"...a ja sie nie boje. Wiesz co, jestem w szoku w sumie, ale tak naprawde doszlam do tego dopiero odkad mamy dziecko, ze juz mi obojetne czy bede z nim czy nie. I tak mentalnie jestem ciagle sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze mi powiedzial: "Nagrywanie mam raz na 5 lat a tobie sie nie podoba ze jedna sobote raz na jakis czas poswiecam na swoj hobby" Dzisiaj miedzy kupowaniem a graniem maja cos nagrywac, wlasnie pierwszy raz od 5 lat i mowi do mnie "nawet raz na 5 lat masz problem! Nie wspierasz mnie! Zyebalas mi dzien!!" takie smsy dostalam. jak widac, nie widzi on nic poza czubek wlasnego nosa i nie widzi jakie sa moje problemy. Co czuje ja. Napisalam mu ze zaluje ze zostawilam moja przyjacilke w innym miescie i ze wszystko poswiecilam a teraz nie mam nic. A on mi na to "twoja przyjacilka ma cie i tak juz w d***e" no ma, bo ja ja zostawilam. Ostrzegala mnie ze moge zalowac, ona sie lepiej znala na zyciu. ostrzegala ze takie stawianie wszystkiego na 1 karte jest niebezpieczne. Nie sluchalam nikogo. Dzis siedze i moge tylko sobie pluc w brode. Pokochalam kogos kto nigdy mnie nie kochal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym mu napisała "Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz" i tyle. Nie ma się co wdawać w dyskusje. Facet jest egoistą i musisz się zdecydować, co ze sobą zrobić. Albo będziesz się męczyć, albo zaryzykujesz i wrócisz do domu. Być może poznasz normalnego faceta i razem stworzycie rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haze, z tym ze ja bede musiala wracac do miejsca gdzie szaleje bezrobocie, a przeceiz wlasnie przed tym stamtad m.in. na studia ucieklam. Nie mam prawie zadnych oszczednosci. Moj ojciec i matka wiem ze by mnie przyjeli, ale ojciec krzywo by patrzyl bo patrzy na to co ludzie powiedza "a, dziecko im do domu corka przyniosla, pewnie facet kopnal ja w d...pe". Jak kiedys zostalam u rodzicow z synkiem bo mialam dosc meza i jego egoizmu, to ojciec nie byl ukontentowany i widac bylo ze razem z matka choc ciesza sie z mojej obecnosci to sa zwolennikami utrzymywania zwiazku na sile. W ogole to mam wrazenie ze ojciec wyznaje zasade ze corka to balast i najlepiej ja dobrze wydac za maz niech kto inny jej doklada jak nie ma kasy itp. Tak czuje. Moj ojciec tak uwaza, tylko nigdy tego nie powie. Ale widac po minie, aluzjach, czynach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ze widzisz, mam alternatywe cudowna wrecz. Powrot do malej miesciny gdzie nie ma pracy, szaleje bieda, pod skrzydla ojca i matki, ktorzy poczytywali beda to jako swoja porazke i bedzie im wstyd przed ludzmi (to wierzacy ludzie, bardzo malomiasteczkowi i patrza na pozory), na dole mieszka jeszcze babka ktora jak przyjechalam do domu mi dopiertalala "a to ty sie nie boisz go tak samego puszczac a tu z dzieckiem zostawaic? ktos ci go moze poderwac" na co ja powiedzialam "tego kwiata jest pol swiata" a babka "ale nie tak fajnego jak twoj maz!" A ja na to "a czemu babcia nie zapyta czy on sie nie boi ze mnie ktos tu poderwie" "A, bo ty masz dziecko to ciebie nikt nie bedzie chcial" Fajna mam rodzine, co nie? Chyba wole do domu samotnej matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze, jestem zalamana. I masz racje, bede sie meczyc jesli zostane w tym zwiazku. Tak ogolnie to mysle sobie czesto w ten sposob, ze co nie zrobie, bedzie zle. Mam alternatywe wrecz straszna. Zaborcza mama, ojciec ktory mial mnie w d..pie i przez ktorego mam niziutenka samoocene - powrot do nich, zaczynanie od zera, bycie przegrywem bez pracy (tam jej nie znajde, tu ja mialam, teraz jestem na macierzynskim) albo zostac z kims kto ma mnie serdecznie i gleboko w d...pie. Ciekawe co mysla moje dawne kolezanki jak na mnie patrza. Pewnie mysla, ze zwariowalam i jestem z kims kto ma mnie w d..pie. Jakim ja jestem przegrywem..Boze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wybacz ze nie bede owijala w bawelne ale wyglada na to ze maz musi czuc sie znudzony i znuzony faktem ze jego zycie mialoby sie skurczyc i mialby poswiecac mniej czasu swojej pasji a wiecej rodzinie. Jak to sie mowi.. serce zawsze rwie sie do tego co bardziej kochamy. Maz najwyrazniej bardziej zywy i spelniony czuje sie grajac muzyke niz siedzac w domu z zona i malym dzieckiem, ktorzy nie wzbudzaja w nim tak przyjemnych emocji jak jego muzyka. Ty i dziecko jestescie po prostu obowiazkiem - tak jak praca, zarabianie pieniedzy itd - a muzyka jest tym co daje mu powietrze i przestrzen. Moze nie dobraliscie sie, moze wydajesz mu sie nudna i malo absorbujaca ty i wasze dziecko, przestal cie kochac? Kiedy mowi ze podcinasz mu skrzydla to czuje tak naprawde bo chcesz mu zabrac cos co sprawia ze potrafi oddychac pelna piersia. Rozumiem ze czujesz sie tu poszkodowana ale slabo to widze. Mozesz go zmusic do zmiany zachowan ale znienawidzi cie bo taki wolny duch i nawet jesli wszyscy beda cie popierac ze przeciez rodzina jest najwazniejsza to on niekoniecznie musi uwazac inaczej. Kazdy z nas jest egoista nie sadzisz? Czy nie bylo egoizmem z twojej strony chciec dziecka teraz? Fakt nie zrobilo sie samo i fakt twoj maz zgodzil sie na dziecko ale w przewazajacej mierze to bylo przede wszystkim twoje marzenie, nie jego. Jak widzisz nie kazdy zawsze pragnie tego samego i mimo pojawienia sie dziecka wciaz nie musi tego pragnac, milosc nie jest wcale kwestia naszej woli. Nie wymusisz na nikim aby chcial tego co ty, aby kochal to co ty. Na przyklad twoj maz moglby tylko dla swietego spokoju zaczac spedzac wiecej czasu z wami ale czy czulabys sie szczesliwa wiedzac ze nie robi tego z potrzeby serca tylko z przymusu? Wiem ze to trudne ale nie da sie zmusic nikogo do zmiany uczuc i pragnien. Zwiazek w ktorym czlowiek musi wyrzekac sie siebie jest skazany na porazke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko po tym co piszesz jednak po tobie pojadę! On po za rodzina ma tez hobbi a ty jak byś go kochała i szanowała to byś to zrozumiała! Raz w miesiącu poświęca sobotę na coś co daje mu masę radości, co jest dla niego motorem który napędza dobre samopoczucie... dziwisz sie ze dzis go nie ma ze zdesperowana żona której wszystko nie pasuje nawet godziny pracy? Ty cierpisz? Litości!!! Cierpisz bo nie jest alkochlikiem i nie napierdziela Cie bo zupa była za słona? Za dobrze Ci i Ci sie w d***e poprzewracało!!! Zamiast tu skwierczeć to pobaw sie z dzieckiem a w wolnych chwilach poucz sie języka albo sie dokształcaj bo prędzej czy pózniej rozwalisz to małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest też inna opcja, praca + alimenty i jakoś sobie poradzisz. Póki co, staraj się to rozwiązać polubownie. Chociaż ode mnie mąż za tekst o znalezieniu sobie innej, fajniejszej dziewczyny dostałby zwyczajnie w twarz. Ale ja mam zupełnie inną sytuację od Twojej, więc mogłabym sobie pozwolić na zupełnie inną reakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×