Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Całą niedzielę przeryczałam

Polecane posty

Gość gość

no już naprawdę sięgnełam dna emocjonalnego... wszystko w moim życiu się p***********o, od miesięcy stoję w miejscu i każdy krok wydaje się mega niebezpieczny, więc stoję w tym bagnie i już nie mam sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresja czy coś innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
już sama nie wiem czuję że doszłam do ściany i nijak nie mogę nic zrobić ze swoim życiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale masz jakiś problemy z pracą, pieniężne, choroba? Jest konkretna przyczyna, czy coraz większy dół i bezsens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 36 lat od 10 lat nie miałam ani jednego wolnego popołudnia... kiedys mi to nie przeszkadzało, ale teraz ryczec mi się chce, ze inni mają wolne popołudnia, mogą zjeść obiad jak normalni ludzie, moga iść na spacer itp. a ja całą młodość spędziłam w pracy, pracując po 12-14 h na dobę teraz chciałam z czegoś zrezygnować, ale ogarnia mnie przerazenie na samą myśl nie umiem zadecydować, boję się, że będę żałować i tak się bujam w miejscu, nei wiem co robić, a jednocześnie tracę każdy dzień. Ta huśtawka i bezsilnosć mnie wykańczają już a do tego brak jakiegokolwiek wsparcia rodziny czy znajomych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolejna żałosna c**a obudziła się z ręką w nocniku - uwierzyła w "samorealizację" i "karierę" :D skończy jako alkoholiczka z kotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Soboty i niedziele też pracujesz do wieczora? Co to za robota że po 12, 14 godzin?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym mieć chyba trochę więcej czasu wolnego Chciałabym poczuć że żyję tu i teraz, zrobić coś dla siebie, bo zdałam sobie sprawę, ze od lat spełniam wymagania innych goniąc za złotówkami, ale tego juz wcale nie chcę z drugiej strony rozpoczełam pewne bardzo kosztowne inwestycje, ale bylo to jeszcze zanim się obudziłam... teraz pragnę zupełnie czegoś innego, chcę miec czas, aby choć 3-4- razy w tygodniu móc zjeść normalny ugotowany, ciepły obiad, a nie bułkę czy banana za kierownicą goniąc w stresie z jednej pracy do drugiej :-( Niedziela jest jedynym dniem w którym nie pracuję cały dzień i zamiast cieszyć się, pójśc na spacer, to od miesięcy, a nawet lat spędzam niedzielę w piżamie snując się po mieszkaniu, bez sił, chęci życia, energii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwalniaj się i to szybko bo oszalejesz, szkoda życiz i zdrowia i na pewno znajdziesz pracę która nie wyniszczy ciebie jak obecna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomocy szukasz na tym zidiociałym forum ?? rozumiem że jesteś singielką ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tylko pieniądze, znajdź inną robotę,najwyżej będzie skromniej,ale za to będziesz bogatsza-w wspomnienia,w życie ,w radość. Na pewno znajdziesz robotę,papiery ze masz doświadczenie dostaniesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie no w niedziele nie pracuję, ale w ogóle nie czuję tego dnia i nie obudizłam się z ręką w nocniku ani nigdy moim celem nie było robienie kariery, po prostu tak mi sie życie ułożyło, że jako młoda 25 letnia kobieta straciłam męża i jedynym ratunkiem była dla mnie praca. Przez te 10 lat to praca mnie ratowała przed destrukcją i tęsknotą, pracę na etat dopchałam założoną firmą, która się utrzymuje i prosperuje do dziś, no i te zajęcia pochłaniały mnei totalnie przez ostatnie lata, ale ostatnio jakbym się przebudziła, zupełnei jakbym otworzyła oczy, coś mnie strasznei gniecie, nie pasuje, coś mi przeszkadza i tak sie wiercę od miesięcy,a le nie wiem co zrobić, jakie decyzje podjąc, zeby coś zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to w sobie szukaj przyczyny i w tym jak kierujesz swoim życiem. Bo sama wybrałas pęd za pieniądzem, stac cię na wiele, a potem jak masz dzień wolny to i tak nie potrafisz go przyjemnie wykorzystać. To trochę takie biadolenie " mam wszystko, ale jest mi źle, bo brakuje mi tego i tamtego". Cóż twój wybór, ale źle nie masz, tylko nie potrafisz docenić tego co masz i cieszyć sie tym, nawet w taki dzięń jak dziś. Albo zmień myślenie i działanie, albo prace, bedzie więcej czasu, ale już biedniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie szukam tutaj pomocy, ale musiałam gdzieś wyrzucic to z siebie, bo czuję że chyba zaraz oszaleję :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem że przyczyna jest we mnie nie umiem podjąc decyzji z czego zrezygować, bo boje się że źle zdecyduję i w przyszłosci będe miała problemy finansowe. NIe wiem czy zamknac firmę (niby jest sie na swoim ,ale ciągły stres i zapiernicz całymi dniami) czy rzucić etat ( w którym źle się czuję, mam poczucie marnowanego czasu, zła atmosfera, wrogość, kiepska kasa, ale względne bezpieczeństwo i pewna kasa na koncie itp.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazdy zle sie czuje , zycie jest smutne i ciezkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może jakies trzecie wyjście? Albo zmień branże w swojej firmie, albo zmień pracę na inną, albo wyjedź do pracy z agranicę??? Albo weź urlop, pojedź gdzieś i na spokojnie wszystko przemyśl. Często nowe miejsce to nowe postrzeganie świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wątpię czy każdy widze moje koleżanki, które po pracy umawiają się do kawiarni, na zakupy, na spacer, bawią sie z psem, idą do kina i robią milion innych rzeczy a ja każdego dnia robię coś dla innych zatracając siebie w zupełnosci i żyjąc w ciągłym stresie bez szans na normalny, ciepły obiad, spacer czy popołudnie z książką... marzę o tym od lat, ale dopiero teraz zrozumiałam, ze to jest chore!!!! żeby tego nieć. Wieczorem po pracy, biorę prysznic, włączam tv i zasypiam nawet nei wiem kiedy o 21 ileś tam... w niedzilę mogłabym poczytać, ale czuję się taka skonana, wyczerpana, że nie mam ani ochoty ani sił, ani na ksiażkę, ani na wstanie z łózka, ani na ugotowanie obiadu, ani na spacer :-O jakei to jest żałosne! :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem facetem i mam podobnie a nawet gorzej wszystkim w około się pomaga ( to że bezinteresownie już nie wspominam ) ludzie tego nie doceniają, mają cały czas cię w d....... i jeszcze się obrażają że nie jesteś do dyspozycji 24/24 w każdym momencie Nie szanują twojego czasu za to wszyscy szanują swój czas . A teksty typu ja nie mam tyle czasu co Ty pomagać innym są dobijające. trzeba znaleźć odskocznię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się ma firmę to ciężko z urlopem... bardzo trudno zostawić firmę samej sobie i ot tak wyjechać, bo sa kontrakty, terminy, umowy zobowiązujące, nawał rpacy a mam firmę jednoosobową i wszystko muszę ogarniać sama i to nie jest takie proste, żeby wziąć urlop :-( ale masz rację, sama czuję, ze bardzo potrzebuję wolnego jestem po prostu zmęczona i nie mogę przestać ryczeć, cały dzień siedzę i wyję, łzy same mi się cisną do oczu i mam juz tego wszystkiego dość, w dodatku zaczynam mieć problemy ze zdrowiem, z rodziną kiepsko... mam wrażenie że wszystko idzie nie tak jak trzeba i nie widze wyjscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:51 ja potencjalne odskocznie miałabym, ale skad wziac na nie czas i energię? Ja mam pasje, ale już zupełnie poszła w odstawkę teraz tylko za nia tęsknię i marzę o chwili, zeby sie zaszyc w domu i robić to co kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a za granicę nie wyjadę, pracowałam kiedyś za granicą i juz nie chcę, jestem na to "za stara" bo chciałabym żyć spokojnie u siebie, bez stawiania wszystkiego na głowie. I ja nie myśle o zmianie branży bo pracuję w dobrej branży, w której mam wręcz nawał pracy. Praca ta daje mi pewną satysfakcję i dobzre się w niej czuję, ale czuję też że jest już tego wszystkiego w moim życiu po prostu za dużo, że ja nie mam NIC, ŻADNEGO ŻYCIA POZA PRACĄ i niby jest prosta rada na to, zrezygnowac z czegoś, ale boje się, bo nie wiem jaką decyzję podjąć, nie wiem z czego zrezygnować. Etat jest niby bezpieczny, ale w każdej chwili można dostać wypowiedzenie, a swoja firma to stres i zapiernicz 24/24, bo nigdy nie przestajesz o niej myśleć i działać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra to teraz będzie opier%l :D to taka terapia wstrząsowa. To kierfa w następną niedzielę robisz tak: śpisz jak długo dasz radę, potem robisz sobie sniadanie, puszczasz muzykę i jesz spokojnie. Potem bierzesz prysznic, ubierasz się i wychodzisz na spacer. Po drodze kupujesz gotowe danie na obiada na wynos z jakies dobrej knajpki. Wracasz jesz, oglądasz tv. Po południu idziesz do jakieś kolezanki, znajomych, albo kina. Wracasz zapalasz świece, żeby była przyjemna atmosfera, muzyka, bierzesz kąpiel, i do łózka - książka, tv, cokolwiek. I nie mów mi że nie dasz rady. Cała niedziela twoja i luzacka, a nie wycie do ściany. Rozumiesz i widzisz różnice?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja całą niedzielę gram w wiedźmina ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:02 dzięki :-) zrobię to! Zmusze się, bo wiem, ze nie bedę żałować, ale najtrudniej przełamać tę nijakość, zniechęcenie i brak energii do działania. Juz wiele razy po koszmarnej niedzieli sobie obiecywałam w poniedziałek, ze koniec z tym! bez przesady!!! w następną niedzielę robie to i to i ide tam i tam, czasem nawet wykupowałam bilet do teatru żeby mieć motywację, ale potem kończył sie tydzień, wstawałam w niedzielę i dopadała mnie ta obezwładniająca niemoc i juz nawet straconej kasy na bilet mi nie było żal, po prostu fizycznie i psychicznie siły nie mam. Moze tym razem będzie inaczej... moze po prostu sie zmuszę. A co Ty byś zrobił/a na moim miejscu? Bo mnie gniecie ten brak decyzji i stanie w miejscu... etat czy firma? wydaje mi sie, ze jak już podejmę decyzję to bedzie inaczej, bo takie zmienianie zdania kilka razy na dzień przez całe miesiące po prostu mnie rozwala juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co bym zrobiła, bo musiała bym dokładnie wiedzieć jak jest z firmą a jak jest w pracy. To juz Ty sama mozesz tylko zdecydować, gdzie będzie Ci lepiej. Zrób może listę "za i przeciw". Tylko zrób tą listę jak będziesz odprężona, a nie zestresowana. Ale zacznij od tego, żeby własnie przyszła niedzielę wykorzystać dla siebie, potem następną i następną i może nagle się okaże, że potrafisz lepiej sobie radzić i nawet firma i praca będa łatwiejsze. Bo nawet samo przełamanie monotonii dużo pomaga. A Ty zacznij cieszyć się tym co masz, bo płakać do ściany można, jak się z głodu lub choroby umiera, jak nieszczęścia spadają jedno po drugim... więc zawsze pamiętaj że gorszy świat cię omija i ciesz się tym jakie masz możliwości. (bez opier%lu ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuje Ci bardzo... widzisz ja mam doła, bo nawet nie mam z kim porozmawiać, znajomi i rodzina to tylko powierzchowne sprawy... nikogo nie interesują moje problemy i sprawy, wiem, ze Ciebie tez nie, ale przynajmniej poświęciłas swój czas na przeczytanie co pisze i zechciałas coś odpisać, pomóc. Doceniam to i dziękuję. Żal mi, że moje życie tak wyglada, że jestem tylko w pracy, nie mam nic poza nią i nie może tak dłuzej być! A listę za i przeciw robiłam już z milion razy, sęk w tym, że i w jedym i drugim są plusy i minusy. raz jest dzień, ze przeraża mnie samodzielnosć i działanie tylko w firmie i minusy etatu wcale nie wydaja się takie straszne, a chwilę potem czy na drugi dzień juz mam myśli, ze zycie jest tylko jedno, ze nie chce tracić czasu na etacie i na te gierki, koszmarną atmosferę i ze sobie poradzę w firmie. Gdy juz sie do tego przekonam, spada na mnie lęk... jak to tylko firma? na sam ZUS trzeba zarobić 1200zł a gdzie reszta? i znowu pozostaję w rozterce, rozchwiana, w****iona i bezsilna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprzedniczka dobrze prawi :-) A może na początek wystarczy ograniczyć zlecenia? Bo rezygnacja z działalnosci to poważna decyzja. Ale tak z jednego klienta na przykład?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taki chaos mam w głowie od prawie roku i chyba dlatego juz tak mnie to wykańcza, bo w ciągu 1 dnia potrafię 2-3- razy zmienic zdanie i już układać w głowie wizję dalszego życia... czuję się tak, jakbym miała zwariować, oszaleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, chodzi mi to po głowie, ale nie umiem a raczej BOJĘ SIĘ zrezygnować z czegoś. To jest jakiś irracjonalny lęk, ale obawiam sie, ze jak z tego 1 zrezygnuję to już nigdy nic nowego się nie pojawi i firma padnie. to trochę głupie myślenie, ale tak mam... z kolei tez ciezko zrezygnować z pieniedzy, które są większe niż na etacie i gdzie człowiek czuje się doceniony, ale to etat pochłania moją energię i praktycznie 8 h wciągu dnia za to daje niewielkie, ale stałe pieniadze. jak jestem na L4 to nie umieram ze strachu że nie zarabiam w firmie, bo wiem, że dostanę kasę z etatu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×