Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

siostra z depresją

Polecane posty

Gość gość

Dzień dobry, piszę z nadzieją że może mi coś poradzicie. Mam starszą siostrę (jest osobą dorosłą, ma własną rodzinę), która od wielu lat jest wiecznie zdołowana, brak jej nadziei, jest pesymistką i wszystko wskazuje że ma depresję. Nic ją nie cieszy i jest osobą z którą ciężko się rozmawia bo po prostu jej nastrój udziela się innym. Kilka razy umawiałam ją do psychologa, tłumaczyłam, żeby się leczyła, żeby zadbała o siebie i nic z tego nie wynika bo sama od siebie nie zrobiła nic żeby sobie pomóc. Nigdy nie poszła do psychologa i tylko trwa w depresji i z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Czasami jestem tak na nią zła że nic z tym nie robi, ze mam ochotę się odciąć bo kontakt z nią jest już dla mnie toksyczny (jej ciągły pesymizm działa na innych) jednak tego nie robię bo to moja siostra i nie chce jej zostawiać samej sobie. I tu mam pytanie gdzie jest ta granica pomagania? Ile można komuś pomagać, wspierać skoro osoba chora sama sobie nie chce pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie pomyślałaś że te Twoje "próby pomocy" mogą przynieść odwrotny skutek? daj jej spokój, jak będzie chciała iść do psychologa czy psychiatry to pójdzie sama. dołuje Cię rozmowa z nią? to do niej nie dzwoń. jak ona zadzwoni to chwilę pogadaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem psycholog nie wystarcza, lepszy jest psychiatra. A często jest tak, że lepiej namówić siostrę na wspólną wycieczkę, rozmowę w jakimś ładnym miejscu, zwiedzanie zabytków, spacer po lesie. Nakłanianie jej do pomocy psychologa nic nie da, ją trzeba wyrwać z domu, pozwolić by zaczerpnęła innego "powietrza", żeby się czymś zachwyciła. Piszesz, że ona ma swoją rodzinę. Co w tej rodzinie jest takiego, że powoduje jej "depresję"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że granicą pomagania jest Twój poziom dobrego samopoczucia. Jeśli Twoja siostra działa na Ciebie w ten sposób, że po kontakcie z nią czujesz się źle to już powinien zadzwonić dzwonek ostrzegawczy. Nie możesz swojego zdrowia poświecać dla dobra siostry, tym bardziej, że ona nie chce sobie pomóc. Nikogo nie zmusisz żeby się poddał leczeniu. Ona ma wybór. Takie osoby jak Twoja siostra często doprowadzają osoby, które chcą im pomóc do gorszego samopoczucia, a nie rzadko i do depresji. Na Twoim miejscu rozmów się z nią szczerze i nie owijaj w bawełnę, powiedz jak bardzo Ty cierpisz z jej powodu i jeśli nie podejmie żadnych kroków, ogranicz kontakty do minimum. Ona jest dorosła a Ty za nią życia nie przezyjesz ani nie weźmiesz na barki jej smutków/problemów bo sama dźwigasz swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja siostra pracuje, ma dwójkę dzieci i wyjście z domu nic tu nie pomoże. To nie jest chandra na którą pomaga spacer czy wyjście do kina. W skrócie jej sytuacja wygląda tak, że ma za sobą trudne dzieciństwo, złe relacje z własną matką, jest nieszczęśliwa w małżeństwie, mąż ją nie wspiera nie ma w nim oparcia, ma skłonności do jedzenia kompulsywnego, zajada smutki przez to tyje i jeszcze bardziej pogarsza jej się samopoczucie. Zaczyna mnie obciążać jej stan a zwłaszcza dobija mnie ta niemoc że nie chce nic z tym zrobić. Nawet argument żeby zrobiła to dla dzieci nie działa. Jeśli się od tego odetnę to czy znaczy, że ją zostawię samą w takim stanie? I czy moje odcięcie może jej pomóc w mobilizacji do leczenia? Powiem szczerze że strasznie mnie już męczy jej stan..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, powinnaś się od niej odciąć i to jak najszybciej. bo takie p********ie w stylu "zrób to dla dzieci" jeszcze bardziej pogarsza jej stan. ona ma wyjść z depresji dla siebie, a nie dla Ciebie czy dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alkoholika też trzeba zostawić samemu sobie żeby zrozumiał i sam zechciał się leczyć, na siłę zadna terapia nie pomoże jeśli chory nie chce. Twoja siostra także ma chorobę przewlekłą [ dystymia - to taka depresja rozciągnięta w czasie] i gdy sama nie zrozumie, że należy TO leczyć to na nic Twoje starania. Odetnij się od niej bo wkrótce Ty sama znajdziesz się w kłopocie i byc może w kolejce do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lotka88
Ja podejrzewam ze moj chlopak ma depresje. Mozna powiedziec ze " ciagnie mnie w dol". Jest przez wiekszosc czasu zdolowany. Mam dobry humor, wiele pomyslow. Wpadnie on, pare slow, juz mi sie wszystkiego odechciewa. Jest tu ktos komu udalo sie wyciagnac taka osobe z tego stanu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taka osoba musi wyciągnąć się sama. żadne próby z zewnątrz jej nie pomogą, a wręcz mogą pogorszyć jej stan. Serio, ja wiem, że chcecie pomóc ale nie ma nic gorszego niż " spójrz jak pięknie słońce świeci, a Ty wciąż jesteś smutny", "inni mają gorzej niż ty i mają prawdziwe problemy", "zmień swoje myślenie!", " no, ja już nie wiem jak ci mam pomóc"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpinam się pod temat, bo mnie to też poniekąd dotyczy. Otóż moja dorosła córka też należy do osób pesymistycznych, jak jest jej dobrze to nie dzieli się wrażeniami, natomiast, gdy ma problem to ciągle skarży się mojej drugiej córce tzn. kładzie na jej karb swoje problemy.Nie szuka jednakże pomocy, tylko po prostu okazji do wygadania się.Chodzi głównie o związek z psychopatą, który niszczy ją psychicznie . Przez to moja druga córka, jest już tym wszystkim zmęczona, gdyż wie, jak źle jest w rodzinie u siostry. Niestety ta druga , nie chce nic u siebie zmienić, pomimo że ma dwoje małych dzieci i one najbardziej cierpią, żyjąc pod jednym dachem psychopatą. I właśnie ostatnio rozmawiałyśmy z drugą córką( tą wysłuchującą) gdzie jest granicy niby pomocy, bo ona ma też już tego dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tym którzy piszą o odcieciu się ,życze prawdziwej klinicznej depresji! autorko dobrze ktos napisał -wez ją na kilka dni w góry,nad morze,same,bez facetów i dzieci. zamów wizytę domowa psychiatry prywatnie,pilnuj by brała przepisane leki,jak sie uda i leki beda dobrze dobrane to po około miesiącu mozesz powoli namawiac na psychologa,na rozwód,na terapie w zwiazku z toksyczną matką. Nie mów nigdy że ciebie dołuje jej stan,nie użalaj się ,po prostu bądz obok,posprzątaj bo ona na pewno nie ma tez sił fizycznych,wez na fitness...ugotuj cos pysznego i niskokalorycznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzisz, akurat ja (jedna z piszacych o odcięciu się) mam kliniczną depresję z której powoli, małymi kroczkami wychodze. I wyobraź sobie, że postępy zaczęły się dopiero, kiedy ja sama chciałam się wyleczyć i sama zaczełam szukac pomocy. A odcięcie się od osób które na siłę chcą Ci pomóc, jest jedną z najlepszych rzeczy jakie można zrobić dla osoby z depresją. Pozwól jej walczyć w spokoju, w swoim tempie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×