Czy jest tu ktoś z niedoczynnością i hashimoto?

Hej, piszę tu bo jestem troche zaniepokojona własnym stanem zdrowia. 10 lat temu bardzo przytułam w krótkim czasie. Byłam jak balon mimo iż nie miałam apetytu. Nikt mi nie wierzył, każdy myślał że się żre jak prosiak w ukryciu. Ale tak wyszło, że zrobiono mi badanie TSH i nie pamiętam dokładnie ile to było ale wynik był bliski 300. Moja lekarz rodzinna kazała mojej mamie iść ze mną do psychiatry a gdy pokazałam jej wynik to przeprosiła mnie i moją mame. Na pierwszej wizycie u endokrynologa dostałam euthyrox z dawką 200 na kilka miesięcy. Gdy mi się uregulowało to zmiejszyła mi na 135 ale po jakims czasie to było za mało i brałam długo 150 jednak od 1,5 roku biorę juź 175 bo miałam za wysokie tsh. Mam 27 lat a jestem mega zmęczona, zero energii i czuje się jak emerytka. Chodziłam do kilku endokrynologow i zawsze słyszałam, że jak mam dobry wynik to powinnam się czuć swietnie.. ale się nie czuje. Mam też hashimoto i tyle wiem, że moja tarczyca jest bardzo mała i powoli zanika coraz bardziej. Gdy się pytam lejarzy dlaczego mam taką dużą dawkę to mówią, że tyle potrzebuje i to normalne. A zawsze gdy się pytam innych osób z niedoczynnoscią to zazwyczaj biorą 25, 50 lub 75. Nawet moja mama, która ma 58 lat bierze na zmiane 50 z 75. A ja 175 a potem co 200? 250? 300? Czuje się koszmarnie i bo jestem bez energii. Nawet moja mama ma więcej życia niż ja. Przed zachorowaniem byłam inną osobą i zauważyłam że z roku na rok kapcieje coraz bardziej. Jeszcze z 3 lata temu mialam znaczniej więcej energii.

Troche za długie, wybaczcie... licze, że jest tu ktoś z podobną historiś do mojej. Już sama nie wiem co mam robić. Boje się, że złapie mnie cukrzyca lub jakieś choroby serca.