Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość spring chicken
kupie sobie dopiero latem, jak pojade do Polski. Przeczytalas? Naprawde kochaja zolzy? Umiem byc zolza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Poznaniu piękne słońce, kończę urządzać mieszkanie po remoncie.... mam upragniony kominek, komodę i resztę ale.......... No właśnie.... do tej pory to ja zostawiałam facetów...do kochanka ( 8 lat temu)chwilowego, niepotrzebnego- nic nie czułam a teraz ktoś mnie śmiał zostawić i do tego zakochaną.... to prawda wyleczyłam się ale... nie daruję....to ja odchodzę..... mnie się nie zostawia!!!!! I widzicie co za głupoty wypisuję, no i niestety robię. A wczoraj rozpoczęłam grę.... nawet napisałam ( spring, ja tylko po niemiecku więc nie wiem jak tam mój angielski ) GEAMS IS OVER! Znów zazdrosny mąż, który w swych domysłach strzelił ( choć o tym nie wie) w dziesiątkę! Nawet wykonał telefon do NIEGO! ( w końcu to jego kumpel..hahahahaha...KUMPEL!!!!! ) Mam co chciałam i okaże się czy zemsta jest słodka? Po co to robię? żeby GO ukarać, że czuję się upokorzona? Mam satysfakcję ON się teraz boi... panicznie.. i dobrze MU tak...ZA MNIE!!!! I to chyba WYSTARCZY..... Mieszkanko mam już fajne...zawieszam zasłony, mąż mnie kocha, dzieci...tzn. chłopaków mam super, pogoda piękna....wiem jedno nigdy nie dam się już skrzywdzić... a MOTYLE jeśli będą to będą \" tresowane\"..za TEGO JEDNEGO pozostali mogą cierpieć!!!! Czuję, że w poniedziałek.............. Pa!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzwonił 14.46.. nie odebrałam 15.35..też nie.....ja przeżywałam KIEDYś piekło teraz ON ma swoje \"piekiełko\" Jestem zła? BYć MOżE......... To MY jesteśmy najważniejsze a ONI to tylko składnik MOTYLI.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pacynka_
przegrałam swoje życie, myśle tylko o samobójstwie, nie chce mi sie juz nawet oodychac, po co ja jeszcze zyje, niech mi ktos powie? co ja takiego zrobilam w zyciu, zeby tak bardzo bolało......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Pacynka - nie przegrałaś, jeszcze zaświeci słońce i dla Ciebie, zobaczysz, że jutro będzie lepiej. Musisz tylko przetrwać te koszmarne godziny bólu i mówię Ci, że po nich zawsze następuje ulga. Owszem już wiem, ze ból wraca, ale z czasem godziny ulgi też się wydłużają, aż nareszcie nadejdzie dzień całkowitego wyzwolenia! Zielona - wyzwolona kobieto, ciesz się swoim kominkiem, mebelkami i całą resztą, my wszystkie też będziemy kiedyś się cieszyć, obojętnie czym, ale będziemy! Na razie dni mijają drętwo, mimo natłoku zajęć myśli ciągle wędrują... Ciągle w środku coś ściska, mimo,że to taki drań, ale już lepiej. W lipcu rozpoczynam budowę domu i mam nadzieję, że to będzie przełom..., zacznę czymś się cieszyć...rosnącymi murami..., dachem..., ale będę! muszę.... on był całym moim życiem, ale BYŁ!!!! i już go nie ma!!! musi być też radość w życiu i bez niego!!!! Dom też będzie bez niego... ale będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
No moze Zielona sie cieszysz, moze.... the game is over, bo ja wiem???? Ja, otoz ja tak dlugo tu z Wami siedze i mysle, jak to zrobic, zeby nie myslec, ze wszystko mi sie poprzewracalo w glowie, takze - Zagubiona123, nie wiem, czy budowa domu Cie oderwie tak do konca, aczkolwiek moze, w koncu to ogrooomne przedsiewziecie, angazujace tez umysla. a poza tym Ty chyba z mezem to robisz i jest w porzadku, ale Pacynke rozumiem... ja nie pamietam historii Pacynko, ale naprawde to moze nia ma wiekszego znaczenia. Ja probuje z NIM nawiazac kontakt, troche mi to wychodzi, ale jestem niepewna. Nie odzywa sie codziennie i nie wiem, co mysli, bo w sumie on napisal raz, a ja juz dwa razy. Opowiadalam o wakacjach i takie tam, zadnych ozdobnikow. On tez nie pisze, ze mnie kocha ani nic emocjonalnego, bo ja wiem. Zaprosilam go z powrotem na moj profil i przyjal zaproszenia (ciesze sie, a jednoczesnie boje sie, ze to dla niego nic nie znaczy, klikniecie mysza), w koncu to ja wyslalam slowa podziekowania za to, ze zgodzil sie byc moim przyjacielem. Ale na razie zero reakcji... ok, poszedl moze spac, a jak sie obudzi, to moze cos napisze. Moze - to wlasnie byl moj najwiekszy problem przed "wirtualnym rozstaniem". Ja juz nie moge wytrzymac, chcialabym go spotkac, moge wymyslic najbardziej nierealna historie swiata i po prostu pojechac na wakacje daleko stad... ta weryfikacja rzeczywistosci nie daje mi spokoju. Ciagle o nim mysle - to jest chore. A co dopiero Ty Pacynko, sama widzisz jak te emocje nas zrzeraja. Wiesz, wydaje mi sie, ze wiekszosc z nas (oprocz Zielonej, hehehe, nie obraz sie) jest takimi naiwniaczkami z silnie rozbudowanymi emocjami: myslimy, ze ta milosc to jest cos najwiekszego, co moglo nam sie w zyciu przydazyc i nie chcemy sie zgodzic, ze to tracimy. Wiemy, dobrze wiemny (a tu akurat jestem pewna), ze takie silne emocje nie zdarzaja sie codziennie, sa wyjatkowe i chcemy, zeby byly prawdziwe, nasze i trwaly. "Tak kocha sie tylko raz" (cyt. z Manaam, pewnie mlodziez nie pamieta tego zespolu). Cytuje, ale naprawde wiem, ze tak kocha sie rzadko, ale nie jest powiedziane, ze tylko raz. To tak na pocieszenie. A jednak nie chcemy pozwolic temu uczuciu, zeby nas opuscilo, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
... ja bede czekac na te cholerne e-maile czy inne message, bede sie starac zatrzymac go jak dlugo sie da, moze sie nie da, ale wlasnie taki mam plan, chce go przytrzymac... mam nadzieje, ze znow... no wiecie, a jesli nie, pewnie znow poniesie mnie furia. Teraz baaaardzo sie staram byc grzeczna dziewczynka. Tylko jakis jelop wypisal mi na profilu cos koszmarnego i on to wiedzial... no trudno, mam nadzieje, ze to nie wplynie na jego decyzje, jesli jakiekolwiek podjal, hehe, ale powaznie, hahaha. Wiec bede grzeczna. Moze ta strategia jakos wreszcie wypali. Zolzy sie kocha? To on by juz lezal u moich stop, gdyby tak bylo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapominajki kwiatki z bajki
Pacynka----jakbym czytala o sobie:( niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna170
najlepiej to sie wogole nie zakochiwac zeby pozniej nie musiec zapominac i nie cierpiec nie ryczeć bo on kocha inna:( miłosc słowo przereklamowane i ch.. warte!;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna, miłość to nie jest przereklamowane słowo. Miłość istnieje, miłość jest piękna i można spotkać na świecie połówkę... tylko trzeba dbać o wszystko...Bo inaczej drogi się rozchodzą, przychodzi rutyna, potrzeba motyli, adrenaliny. Problem zaczyna się gdy: - jesteście w związkach - oni są w związkach - są dzieci - oni są waszym lekarstwem na nudę w związku - wy jesteście ich lekarstwem na nudę - pojawia się rutyna, brakuje ognia... - kliny.... i tak to się później kończy... wielkimi łzami, smutkiem itd. Dołując się, płacząc itd. wcale nie poprawisz nastroju. Nastawiając się - nie uwierzysz i nie dasz sobie nadziei....chcesz tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Nie bedzie to optymistyczne, no ale....5 miesiecy walki o zapomnienie, walki ze sobą , bycia 150 metrów od nich skończyło sie tym , że sie wypaliłam. Już dłuzej nie mogę, mam wrażenie , że głupieję...wszystkie argumenty rozumiem ...ale ja nie moge sie z tego dołu podnieśc, podskakuję, podskakuje i upadam ...upadam ..upadam...zaczełam brać tabletki.....a pamietam jak dziś opowiedziałam mu historię jak znajomą porzucił facet, ona totalnie załamana i depresji a facet na to nic.....pamietam jak dziś jak mnie glaskał , patrzył w oczy i zapewniał, przysięgał , że mnie taki los nigdy nie spotka, że on nigdy na to nie pozwoli choćby się świat walił.....no i masz...na razie chcę tylko przestać odczuwać...tylko tyle...mól mózg musi odpocząć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bibi ja też żarłam prochy, byłam na terapii, ale nic nie pomogło, dopóki nie powiedziałam sobie twardo NIE...KONIEC...NIE! Bo dopóki nie spojrzysz w lustro, nie powiesz NIE i nie odetniesz się, choćby miało to oznaczać zmianę całego życia, włącznie z pracą, domem . nie spotykania - to nie ma na to szans. Było bardzo trudno, nie wiem czy kiedykolwiek w życiu było cokolwiek trudniejszego do przejścia...nie sądzę. Bolało jak cholera.. Większy ból czułam tylko dwa razy w życiu - raz jak umarł ktoś strasznie mi bliski..a drugi kiedy dowiedziałam się strasznej prawdy o kimś innym... Nei chciałabym przeżywać tego jeszcze raz...nigdy. ale wiem, że można przez to przejść i wiem że można zapomnieć, albo inaczej - pozwolić sobie i siebie kochać przez kogoś innego, zostawić za sobą inny świat i zamknąć drzwi... Ja wierzę, ze Ty też to potrafisz. Bez leków....bo one tylko przytępiają ból, ale nie leczą przyczyn. Buźka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
nadal jestem zdania, ze przezywajac cos, o czym myslimy, ze to jest wlasnie to, ze na pewno sie nie powtorzy, wcale nie chcemy zapomniec... jak mozna zapomniec o czyms, co jest tak wyjatkowe? co nigdy sie nie zdarza, moze raz w zyciu, no, moze dwa (hehehe) i tak jak powiedziala ...ania... ta "milosc" jest w glowie i w sercu, to wszystko, co mamy, jesli sie tego pozbedziemy, to bedzie... - tak jak narkotyk, uzalezniony nigdy nie chce pozbyc sie uzywki. Po odstawieniu "uzywki" jest pieklo, a potem dopiero rzeczywistosc, rownowaga, zycie... Nie chcemy sie pozbawic tego "ognia", nawet jesli to iluzja stworzona w naszej glowie... wyrzucanie tego z siebie boli jak wyrywanie zeba - osemki. Mysle, ze trzeba naprawde wiele przejsc, zeby chciec sie tego pozbawic... a czasem wciaz chce sie "brac"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pacynka_
Mysha...dziękuję, dziękuję Wszystkim za to co tu piszecie, ja tez od tygodnia jestem na prochach, macie rację to nie pomoże, ale w trudnych chwilach lepiej sie "troche obezwładnić"...po co zrobić cos głupiego, ból czasem jest nie do wytrzymania...ja coś takiego również przeżywam drugi raz w życiu. Może trochę jest lepiej, ale boję się, ten ból powraca jak bumerang...ta beznadziejność, pustka...ale naprawdę staram się, jak mogę...życzę Wam również siły, mówią ludzie, że kazdy nowy dzień przynosi nadzieję...Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Witam wszystkie dziewczynki. Już wróciłam, było super - tym razem byłam bardzo grzeczną dziewczynką. (te niegrzeczne idą do piekła). I może to banalne co powiem, może to już nie raz było mówione, ale naprawdę trzeba, kobitki, czasu. Najzwyklejszego czasu żeby zapomnieć. Ja nie mówię, że mi lekko, że mi całkowicie przeszło, pewnie, że czasami myślę, wspominam. Ale najważniejsze to powiedzieć sobie KONIEC. Dopuki tego nie zrobimy będziemy czekały, miały nadzieję... a po co nam? Naprawdę gdy kończy się nadzieja kończy się też cierpienie. Można z tym wygrać, trzeba tylko naprawdę tego bardzo mocno chcieć. I zdecydować, tak jak w przypadku Spring, czy chcesz dalej z Nim się kontaktować, czy już pora zakończyć. Najlepiej uciąć wszelkie kontakty, zrobić jedno ostre cięcie, które najpier boli jak cholera, ale szybko się goi. Najgorsze są takie rany szarpane, rozdrapywane ciągle na nowo. Zielona, naprawdę sprawia Ci to satysfakcję, że On dzwoni a Ty nie odbierasz? Po co? Buziaki i trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
eeee1 - ja zrobilam raz ostre ciecie, wytrzymalam ponad miesiac (5 tygodni!), tzn. nie odzywalam sie, ale caly czas mialam na cos nadzieje. A najgorzej bylo, gdy wyjechalam na te tygodniowe wakacje, wtedy myslalam tylko o nim, raz poklocilam sie z byle powodu z mezem i zostawilam go z corka na pol dnia itp. (itp. to znaczy, ze wiecej klocilabym sie z mezem i zostawiala go, gdyby nie byl takim poczciwina i mi nie poblazal). Po powrocie po prostu nawiazalam kontakt a Nim - nie wutrzymywalam juz. Tylko, ze on sie teraz nie odzywa, wlasciwie prawie wcale, nie wiem, co u niego. Wyslalam e-mal, odpowiedzial, wyslalam dwa - nic, cisza (?????) Nie pisalam, ze tesknie ani nic o emocjach, napisalam tylko, za bylam na wakacjach i same "neutralne" rzeczy. Mysle najgorsze: ze on zaczal sie z kims spotykac. Niw wiem, po co pozwolil mi na kontakt i zaakceptowal moja "friend request", znow pojawiamy sie na swoich profilach, tyle, ze on nie wchodzi na swoj. Bawi sie mna jak kot mysza? Zemsta? Nie wiem co? Osiagnelam co chcialam, tzn. nawiazalam kontakt (nie odrzucil go), ale wlasciwie nie utrzymujemy tego kontaktu (????). Teraz sama juz nie wiem, co....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
... mam taka refleksje, smutna i pesymistyczna, zawsze moze byc jeszcze gorzej niz bylo... To jakie macie te prochy, w razie czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Spring, wara od jakichkolwiek prochów.... hahaha damy radę bez tego, lepiej mieć "trzeźwy" umysł i otwarte, choć obolałe serducho. Tak już z nami jest, że pchamy się zawsze tam gdzie niepowinnyśmy. Ja wytrzymuję już tyle czasu, że na dobrą sprawę zapomniałam już Jego twarz, uśmiech, gesty, zapach.. Całe szczęście, że nie mam możliwości spotkania Go gdzieś przypadkiem, bo pewnie motałabym się tak samo jak Zielona czy Bibi. Takie życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
eeee! zalozylam aparat na zeby, ile to bedzie tak bolalo, bo juz mam serdecznie dosyc. Teraz wiem, dlaczego tak szybko zapomnialas, hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
No, to też dobry sposób na zapominianie. A jaka dobra dietka odchudzająca. Nic nie możesz jeść. Ja mam aparat 3-ci miesiąc. I boli cały czas, szczególnie po podkręceniu śróbek. Ale najgorszy był pierwszy mc. Potem się przyzwyczaisz. A jak fajnie się ząbki ruszają. Masz na dole i górze? Bo ja na razie tylko na dole, pod koniec czerwca zakłada mi na górę. A jak Twoje serducho?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dałam sobie porządnego \" klapsa\" !!!! Czas abym się wzięła w garść- kończę z tym wszystkim......nie chcę \"nawrotów\" tym bardziej, że teraz odżyły we mnie bardzo seksowne uczucia do męża i... niech tak już zostanie.... nie chce mi się \" gonić\" za czymś tam, bo się wykończę. Najważniejsze, że zdałam sobie z tego sprawę. Żegnam GO . To ja się liczę... JA!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielona, nie lej się za mocno, ale mały klapsik może się przydać. Jeżeli pomoże. Nie da się zapomnieć jeżeli się tego nie chce. Miłego dnia, poznanianko!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tobie też miłego dnia życzę warszwianko!!! Paskudnie się dziś psychicznie czuję.....mam nadzieję, że to przejdzie....dlatego POSTANOWIŁAM-KONIEC....RESETUJĘ....zostawiam za sobą.... Trzeba cieszyc się życiem...a pogoda jest cudowna...... Pozdrawiam Was wszystkie NIESZCZĘŚNICE !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAGUBIONA123
Już było tak dobrze i znowu.... Po co ta cholera kręci się pod moim oknem???!!! Sama odpowiem - postawił auto na parkingu i wystarczyło... chyba zwinę się pod jakimś pretekstem z pracy...Piękna pogoda i tak smutno...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
coraz bardziej doceniam odległość jaka nas dzieli... te 300 km. dają mi duże poczucie bezpieczeństwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
A ja uwazam, Zielona, ze takie jak my to nawet nalezy postawic pod pregiezem i wytluc z nas te wszystkie niepotrzebne emocje. Ja na wlasne zyczenie zapominam sie, chce chyba definitywnie dostac po d... zeby juz ewentualnie tez przestac wracac. Nie dostawalam od niego dawno nic i napisalam e-mail, w ktorym przepraszam - ja przepraszam.... hmmm Musze zobaczyc, czy bedzie reakcja i jaka, moze mi to wreszcie pomoze. Nie moge sie w kolko bac prawdy. tego nie czytajcie: Eeee - mam aparat na gorze i na dole, zeby bola i nie moge jesc. Czy w ogole przez te ponad dwa lata bede mogla cos zjesc, czy tylko papki? Ja tu w dodatku mam po angielsku, wiec czesciowo nie do konca lapie o co chozi. Jakbys miala jeszcze jakies rady, to dziekuje z gory. A!? czy kawe mozna pic? Oj boli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Spring, rzadko zakłada się górę i dół za jednym zamachem. Jednak do duży ból i ortodonci, przynajmniej polscy są zdania, żeby zrobić przerwę jedno czy dwumiesięczną. Tak mówiła ta "moja". Ja też mam w planach dwa lata tej męczarni. Niestety jest to ból, cholerny. Potem ponoć można się przyzwyczaić. Później boli tylko po podkręceniu śróbek, czyli średnio co miesiąc. Ja już miałam raz "podkręcanie". Masz wrażenie, że zęby Ci się ruszają i ponoć właśnie tak jest. Ja jem już prawie wszystko, unikam tylko jakiś supertwardych potraw, czyli suchary, orzechy, twarde mięso, no i nauczyłam się, niestety połykać nie dokońca pogryzione jedzonko. W efekcie zaczeły się problemy z ... pomogły herbatki oczyszczające. Kup Sobie wosk do naklejania na zameczki, żeby nie ranić policzków od środka, chociaż ja już teraz rzadko zakładam, bo się przyzwyczaiłam. Niestety w środku mam poranione/poodciskane. Tak naprawdę ból, ten największy jest po założeniu, więc za jakieś dwa/trzy tygodnie Ci przejdzie. Pocieszam!!!! hahaha Buziaki i się trzymaj. Jak by co to pytaj. Pomogło na zapominanie? hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
kawę, colę, wódę.... wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukrowa..xD
eh^ nie wiem co mam juz robic! od lutego spotykalam sie z pewnym chlopakiem razem chodzilismy i jezdzilismy na wagary do katiowic, codziennie sie widzielismy! bylo bossko..xDD mial wobec mnie zamiary itp codziennie pierwszy sie odzywal! ale po jakims czasie stal sie obojetny,przestal sie odzywac! po pewnym czasie spytalam sie o co chodzi on mi powiedzial ze jednak kocha swoja byla ze byla idealne ze zadnej innej niechce! nu to b. sie zdenerwowalam i pojechalam mu! aktulanie jest juz taki jak kiedys znowu sie odzywa..itp! ale sie niespotykamy ja raczej niechce!nadal rozmawiamy jak spotkam go na miescie! ale b.mi na nim zalezy ale chcialabym o nimZAPOMNIEC.. niechce juz nikogo!jak narazie co zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......ania.....
i dzisiaj go widziałam ... sobie szedł za rączke z inna ... ciekawe jak w 2 tygodnie można pokochać kogoś innego po 4 latach ... eh czyli dół i nic więcej .... POZDRAWIAM !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×