Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

wrrrrrrrrrrrrrrrrrrr! Myślę! Ja nie chcę myśleć! pilnuję się - nie napiszę. bo i po co? więc się wyżywam tutaj. gdzieś muszę. kurczę - czuję się jak bym była alkoholiczką na odwyku - co się trzęsie i denerwuje bo się napić nie może. z tym, że się nie trzęsę - tylko wściekam. i nikt mnie nie musi pilnować - bo się sama pilnuję. w końcu chyba powinno mi zależeć na sobie - przynajmniej teraz. zobaczymy się albo w styczniu - albo się umówimy w ciągu najbliższych dni - chciał. zawsze mogę odmówić. powinnam odmówić. tylko co to będzie? głupia gra? bo w tej chwili jest to głupia gra - kto będzie bardziej zazdrosny. i zachowanie jak gdyby nic się nigdy nie stało... albo właśnie wręcz przeciwnie... bo wróciły gadki pełne aluzji... wystarczył tydzień gdy się nie widzieliśmy i powiedzmy, że się ociepliło... i widzę, że jest bliżej. i co? i teraz tak będzie? jak nam wiatr zawieje? raz tak źle, że mam serdecznie dość a za chwilę tak dobrze, że zaczynam się bać, że zaraz coś wywoła wojnę. będziemy się zbliżać... tak, że znów będą problemy z powstrzymaniem gigantycznego uśmiechu na twarzy by za kilka dni ukrywać się - by nikt nie widział łez? to naprawdę na tym ma polegać? w tej chwili zachowuję się dokładnie tak jak on. zgodnie z jego zasadami. i widzę, że jest zazdrosny... i nie ufam mu. i nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy kiedyś być razem - już nie. więc po co to wszytko? bo nadal bywa cudownym kumplem. bo nadal zwracamy się do siebie gdy jest nam źle. bo nadal przejmujemy się sobą nawzajem, staramy się o siebie troszczyć. bo nadal dążymy do bliskości - do dotyku, przytulenia... albo i dalej. tylko, że są hamulce - na nasze szczęście. chciałabym wiedzieć co dalej. jaki to ma sens? w tej jednej kwestii nie potrafimy rozmawiać. dobra, wyżyłam się, wyżaliłam. w sumie to wiem, że mi nikt nie odpowie, niczego nie doradzi - ale przynajmniej ulżyło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wrrrrrrrrrrrrrrrrrrr! Myślę! Ja nie chcę myśleć! pilnuję się - nie napiszę. bo i po co? więc się wyżywam tutaj. gdzieś muszę. kurczę - czuję się jak bym była alkoholiczką na odwyku - co się trzęsie i denerwuje bo się napić nie może. z tym, że się nie trzęsę - tylko wściekam. i nikt mnie nie musi pilnować - bo się sama pilnuję. w końcu chyba powinno mi zależeć na sobie - przynajmniej teraz. zobaczymy się albo w styczniu - albo się umówimy w ciągu najbliższych dni - chciał. zawsze mogę odmówić. powinnam odmówić. tylko co to będzie? głupia gra? bo w tej chwili jest to głupia gra - kto będzie bardziej zazdrosny. i zachowanie jak gdyby nic się nigdy nie stało... albo właśnie wręcz przeciwnie... bo wróciły gadki pełne aluzji... wystarczył tydzień gdy się nie widzieliśmy i powiedzmy, że się ociepliło... i widzę, że jest bliżej. i co? i teraz tak będzie? jak nam wiatr zawieje? raz tak źle, że mam serdecznie dość a za chwilę tak dobrze, że zaczynam się bać, że zaraz coś wywoła wojnę. będziemy się zbliżać... tak, że znów będą problemy z powstrzymaniem gigantycznego uśmiechu na twarzy by za kilka dni ukrywać się - by nikt nie widział łez? to naprawdę na tym ma polegać? w tej chwili zachowuję się dokładnie tak jak on. zgodnie z jego zasadami. i widzę, że jest zazdrosny... i nie ufam mu. i nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy kiedyś być razem - już nie. więc po co to wszytko? bo nadal bywa cudownym kumplem. bo nadal zwracamy się do siebie gdy jest nam źle. bo nadal przejmujemy się sobą nawzajem, staramy się o siebie troszczyć. bo nadal dążymy do bliskości - do dotyku, przytulenia... albo i dalej. tylko, że są hamulce - na nasze szczęście. chciałabym wiedzieć co dalej. jaki to ma sens? w tej jednej kwestii nie potrafimy rozmawiać. dobra, wyżyłam się, wyżaliłam. w sumie to wiem, że mi nikt nie odpowie, niczego nie doradzi - ale przynajmniej ulżyło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde... jak się wysłać nie chce to nie.. a jak już się wyśle to x4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jedna taka ale inna....
nie potrafie o nim zapomniec..KOCHAM GO NAD ZYCIE!ale on ma ja..ona go kocha i nie chce rozwalac ich zwiazku..nie potrafie wymazac go z pamieci..mielismy krotki romans,ale ona dowiedziala sie i zerwalismy(ja zerwalam)ze soba..nie odezwal sie od tamtej pory a ja nie jem ,nie spie,czekam na znak od niego choc wiem ze nie odezwie sie:( tak mi cholernir go brakuje..moja historia przypomina troche historie Ani 19ktora pisala tu "troche wyzej"...tyle ze ja jestem wolna i nie umiem pogodzic sie z tym,ze nie jestesmy juz razem..chocby na chwile...nigdy sie z tym nie pogodze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amelkaklala
tratatata!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest nas miliony i zawsze znajdzie sie jakas naiwna z nas ,ktora to bedzie kochac slepo,tylko tego Niby swojego jedynego!!!! Mam juz dosc,nie potrafie zapomniec,a moze nie chce.Zerwalam z nim,on ma dziewczyne ,tratatata szkoda słów.,nie wierze ,ze spotkam takiego drugiego,bo moje uczucie bylo tylko dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prosta rada...
.. jeśli chcesz o nim zapomnieć... to zamiast o nim - zajmij się czymś innym. Czymkolwiek co sprawia Ci przyjemność. A najlepszym lekiem na starą miłość - jest poszukanie sobie .. NOWEJ:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najwiekszy naiwniak
dlugo dlugo dawalam rade,ale znowu zaczynam o nim myslec choc doskonale pamietam jak mnie skrzywdzil:((mam nadzieje ze to tylko chwilowe.Pozdrawiam Was wszystkie🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najwiekszy naiwniak
dlugo dlugo dawalam rade,a teraz znowu mnie wzielo choc pamietam dobrze jak mnie skrzywdzil:(mam nadzieje ze to tylko chwilowe.Pozdrawiam Was wszystkie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najwiekszy naiwniak
dlugo dlugo dawalam rade,a teraz znowu mnie wzielo choc pamietam dobrze jak mnie skrzywdzil:(mam nadzieje ze to tylko chwilowe.Pozdrawiam Was wszystkie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak czytam i czytam wasze wypowiedzi bo mam ten sam problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. doskonale wiem że powinnam o nim zapomnieć ale nie umiem chyba nie było dnia odkąd go poznałam zeby o nim nie myśleć :( sprawa wygląda tak ze spotykamy sie jest naprawdę fajnie daje mi do zrozumienia ze jednak coś z tego bedzie a potem nastaje cisza nie odzywa sie nie dzwoni a ja jak taka głupia czekam na jego tel albo sama dzwonie ehh :( widzimy sie jest cudownie i znowu olewka . mam tego dosyć chce powiedzieć stop ale nie umiem nie potrafie wprost powiedzieć nie bo kiedy sie odezwie to jasne i oczywiste ze polece do niego bo mi zależy on wie a raczej sie domyśla ze ja coś do niego czuje ale sam stwierdził ze nie jest gotowy na związek po ostatnim rozstaniu ale po co robi mi głupie nadzieje i złudzenia a potem ma mnie w ... czas nie leczy ran , czas przyzwyczaja do bólu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh a poszukanie sobie nowej miłości nie jest wcale taki proste przynajmniej w moim przypadku już próbowałam ale nie potrafie sie spotykać z innym facetem skoro ciągle myśle o nim to mnie przerasta i zawsze wtedy kiedy już stane na nogi powiem że to dupek i nie odezwe sie do niego nigdy to on sie pojawia i zaczyna sie od nowa ta sam bajka ... a kiedy sie widzimy jest niby wszystko w porządku zachowujemy sie tak jakbyśmy razem byli potem pare dni ciszy i znowu albo ja nie wytrzymuje i dzwonie albo on sie odezwie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dexi.......wexi.....
tak,czas nie goi ran tylko przyzwyczaja do bolu..nie potrafie zapomniec choc powinnam,bo to bez przyszlosci...podobal mi sie rok,potem cud---poznalismy sie w koncu,bo wczesniej tylko z widzenia..okazalo sie ze jest z kims...mowil,ze kocha,ze ja jestem jedyna....ja czulam to samo,stapalam po chmurach i bylam najszczesliwsza...potem ona sie dowiedziala,ja odeszlam...choc serce krwawilo...on nadal czasem pisze,ja tesknie,nie widzielismy sie dluuugi czas,ale nie ma dnia bym nie myslala o nim,...probowalam byc z kims innym,ale nie wychodzi:(z zadnym,nawet jak pije z kims kawe to mysle onim..chore to i beznadziejne,ale kocham go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s..............p
musze zapomniec,okazal sie skonczonym palantem..olal mnie,gdy go najbardziej potrzebowalam,byl z nia,mial mnie gdzies,przestalam sie juz osmieszac i ponizac,prosic i okazywac milosc..za swoja milosc dostalam przyslowiowy kopniak w tylek,zdeptal moja milosc i wrzucil do kosza,a ja dla niego zylam,byl moim powietrzem,nadzieja,marzeniem,mowil ze kocha,ze jestem jedyna,a w jednej chwili wszystko okazalo sie jednym wielkim klamstwem a ja narzucajaca sie idiotka...zabieram swoja milosc,choc boli,bedzie jeszcze dluugo ciezko i pod gorke,ale on sie nie zmieni i zycze mu szczescia z nia...zegnaj R

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŻONA FIOŁKA
jakbyś pisała o mnie! To samo. Kochał nad życie i wywalił jednym esemesem. Będę się z tego śmiać za jakiś czas, ale kiedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupia jak but
madre slowa "czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bolu"!Ale mimo,ze to tylko przyzwyczajenie ,to nic,niech i tak bedzie skoro musi,ale niech w koncu nadejdzie..........:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sail
Może jestem jedynym chłopakiem (nie czytałem wszystkiego, ale wystarczajaco). Mam dopiero 17 lat. Poznałem dziewczyne, jak każda w takim wieku, ale się pomylilem, bardzo.. Pochodzi z bardzo zamożnej rodziny, wiąże się to z brakiem czasu. Kiedy się poznaliśmy było dobrze, spotykaliśmy się tylko w szkole, ale zblizaly sie wakacje, i tu dal znak brak czasu, zero spotkan że mna, jeden sms, o telefonie mogłem zapomniec, aż w połowie wakacji otrzymałem sms, ,,sorry to nie ma sensu. Nara.,, byłem szczeniakiem wiec to olalem.. Ale wakacje się skonczylo i spotkaliśmy się i zaczęło się od nowa. Było jak w bójce ale to ja tym razem zachowalem się jak frajer, miałem ja gdzieś, to jej się zmieniło, mi w koncu też po pol roku, w tym czasie zaczęliśmy się częściej widywac, było jak w bajce.. Wakacje. Tyle planow.. I co? Koledzy wzięli gore. To było cos straszneto. W wieku 16 lat pilem praktycznie codziennnie .. Ale i one sie skończyły.. I znow to samo.. To wszystko bardzo mnie zmieniło, zacząłem doceniac druga osobe.. Ale myślałem że to nic nie da. W urodziny dowiedziałem się że ma chłopaka, ale po czasie okazało że to nie prawda.. Podjąłem walke.. Udało się.. Myślałem że wygralem.. Mam wszystko. Właśnie wtedy ja pokochalem jako przyjacolke i kobietę.. Ale znow się rozpadlo po tygodniu.. Pewnego czwartku, będąc na placu, w centrum miasta, znow próbując zapomnieć, popaadajac w sport ekstremalny który dal od niej wytchnienie.. Ona przyszła tam też.. Pogadalismy.. Byl to najgorszy dzien, choc wydawało się że zacznie sie układać, wieczorem dowiedziałem się że wyprowadzam się... Kiedy to uslyszala, załamała się.. Tylko na 3 tygodnie.. Spotkaliśmy się jeszcze raz kiedy powiedziała że jest i bedzie szczęśliwa i damy rade.. I w ten sposob wraz z wyprowadzka straciłem wszystko.. Kumpli i ja.. Dokładnie tydzień temu powiedziała że klamla.. To było cos przerazajacego.. Bol.. Wspomnienia.. Doprowadza mnie to do szaleństwa.. Ale żyje z przekonaniem że ,,trzeba przetrwać zimę, żeby moc poczuc wiosnę,, ... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sail
Może jestem jedynym chłopakiem (nie czytałem wszystkiego, ale wystarczajaco). Mam dopiero 17 lat. Poznałem dziewczyne, jak każda w takim wieku, ale się pomylilem, bardzo.. Pochodzi z bardzo zamożnej rodziny, wiąże się to z brakiem czasu. Kiedy się poznaliśmy było dobrze, spotykaliśmy się tylko w szkole, ale zblizaly sie wakacje, i tu dal znak brak czasu, zero spotkan że mna, jeden sms, o telefonie mogłem zapomniec, aż w połowie wakacji otrzymałem sms, ,,sorry to nie ma sensu. Nara.,, byłem szczeniakiem wiec to olalem.. Ale wakacje się skonczylo i spotkaliśmy się i zaczęło się od nowa. Było jak w bójce ale to ja tym razem zachowalem się jak frajer, miałem ja gdzieś, to jej się zmieniło, mi w koncu też po pol roku, w tym czasie zaczęliśmy się częściej widywac, było jak w bajce.. Wakacje. Tyle planow.. I co? Koledzy wzięli gore. To było cos straszneto. W wieku 16 lat pilem praktycznie codziennnie .. Ale i one sie skończyły.. I znow to samo.. To wszystko bardzo mnie zmieniło, zacząłem doceniac druga osobe.. Ale myślałem że to nic nie da. W urodziny dowiedziałem się że ma chłopaka, ale po czasie okazało że to nie prawda.. Podjąłem walke.. Udało się.. Myślałem że wygralem.. Mam wszystko. Właśnie wtedy ja pokochalem jako przyjacolke i kobietę.. Ale znow się rozpadlo po tygodniu.. Pewnego czwartku, będąc na placu, w centrum miasta, znow próbując zapomnieć, popaadajac w sport ekstremalny który dal od niej wytchnienie.. Ona przyszła tam też.. Pogadalismy.. Byl to najgorszy dzien, choc wydawało się że zacznie sie układać, wieczorem dowiedziałem się że wyprowadzam się... Kiedy to uslyszala, załamała się.. Tylko na 3 tygodnie.. Spotkaliśmy się jeszcze raz kiedy powiedziała że jest i bedzie szczęśliwa i damy rade.. I w ten sposob wraz z wyprowadzka straciłem wszystko.. Kumpli i ja.. Dokładnie tydzień temu powiedziała że klamla.. To było cos przerazajacego.. Bol.. Wspomnienia.. Doprowadza mnie to do szaleństwa.. Ale żyje z przekonaniem że ,,trzeba przetrwać zimę, żeby moc poczuc wiosnę,, ... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sail moim zdaniem ona sie po prostu bawi twoimi uczuciami dlaczego nie mogła powiedzieć wtedy prosto w oczy ze to nie ma sensu tylko wysłała smsa? troche dziecinne zachowanie. powiedziała ze kłamała ? też dobre... wiem ze trudno jest zrezygnować od tak z kogoś na kim tak Ci zależy ale pomyśl ze spotkasz dziewczyne bardziej wartościową niż ona chociaż też sama nie umiem sie pozbierać i po 4 dniach nie odzywania sie do niego właśnie dzisiaj zadzwoniłam chociaż teraz żałuje z tym że on oczywiście powiedział ze do mnie dzwonił ale miałam tel. wyłaczony chyba wiem ze jak by mu zależało zadzwonił by i kolejny raz ... wiem ze to chora sytuacja ale ja nie umiem przestać o nim myśleć nie było dnia zebym nie pomyślała o nim chociaż przez chwile czasem bym wolała zeby to on mnie olał i sie do mnie nie odzywał powiedział wprost ze nie chce mniei znać niż robił mi głupie nadzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sail
Masz racje Mili07 to było dziecinne.. Też miałem te sytuacje z nadzieja, i też chciałem żeby olala. No i w koncu tak się stalo. I nie jest zabawnie.. Chyba lepiej że masz ten cien nadziei. W tej sytuacji jest jeszcze jeden problem. Wiem że się jej to od widzi, i jak powiedzieć nie. To szybko nie przejdzie, bo chyba w 1 dzien nie da się przestać czuć cos do drugiej osoby. I tu pada wcześniejsze pytanie jak odmówić.. Bo nie chcę takiej drugiej sytuacji.. Wolę dac sobie spokój..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzieć NIE komuś na kim tak bardzo zależy jest ciężko sama wiem bo mam to samo szybko o niej nie zapomnisz ale pomyśl sobie ze nie ona pierwsza nie ostatnia i stać Cie na to żebyś był z kimś bardziej wartościowym kto doceni to co ma a nie bedzie Cie olewał jak ona. dobrze mówić gorzej zrobić:) ale pamiętaj jak jej sie już odwidzi to powiedz żeby spadała bo w moim przypadku akurat sie wczoraj do niego odezwałam ale żałuje bo czemu ja mam zawsze do niego pierwsza rękę wyciągać jeśli by mu zależało to by sam zadzwonił ale najwyraźniej ma mnie gdzieś bo dzisiaj sie znowu nie odywa - wiedziałam ze tak bedzie ale dzisiaj postanowiłam koniec z tym dupkiem. tak naprawdę zatrzymałam sie na nim a w koło jest tylu fajnych chłopaków heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sail
Masz racje i dziękuje Mili07 :). Zapomnieć o niej nie zapomnę, bo nie chcę. Dlatego że dala mi dużo dobrego.. Złego też no coz, tak skonstruowany jest ten swiat. Chcę przestać dazyc ja uczuciem, miec pretensje do siebie że to ja rozwalilem. Chcę po prostu zacząć zyc na nowo, bez niej. Życzę Tobie Mili żeby zrozumiał i zszedl na dobra stronę mocy, nie olewajac Cię :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos bylejaki ktoś
Czasami zagladam do waszego forum i dziś jestem w takim stanie, że muszę coś pierwszy raz napisac. Przepraszam za błędy, przekleństwa, za wszystko. Nie jestem z nim 2 lata.. nawet wiecej, on ma dziewczyne od ponad roku. Jednak wiadomosc ze ma dziewczyne jeszcze bardziej mnie zabija. Ja nie potrafie o nim zapomniec. Nie moge zniesc ze oni sa razem, chodza za reke, caluja sie, spedzaja razem sylwestra NIE MOGE TEGO ZNIESC. Wiem.. że on ją kocha, mimo ze jak przechodzi obok mojego domu to patrzy sie w moje okno, jak spotykamy sie w jakims miejscu tez na mnie zerka ale mysle ze to tylko mi sie tak wydaje bo przeciez jestem w nim jestem zakachana. \ Nie mam i nie mialam po nim nikogo, jestem beznadziejna, czesto rycze, jeszcze caly czas mam ta popierdolona nadzieje. Boze...kiedy to sie skonczy, mam juz dosc. Były miedzy nami rózne chwile, najgorzej ze ja pamietam tylo te wspanaiałe z nim, nie moge go zapomniec, caly czas o nim mysle, mysle o tym jakby to bylo jakbysmy teraz byli razem, i na prawde tyle razy zmuszalam sie zeby przestac myslec..nie da sie. Ja juz chyba umre.. umre z milosci. Nie wiem. moze pomyslicie ze jestem wariatka. Ja na prawde go kocham, i chyba zwariuje z tego powodu, to sie ciagnie w nieskonczonosc, a teraz siedze i rycze, nie mam juz sil. Nienawidze jego dziewczyny, moj cel to byc lepsza od niej , tylko po co? Bo go kurwa ciagle kocham i mnie to juz po prostu wykancza. Przepraszam ze tak byle jak napisane ale lzy leja sie potokiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dlaczego sie rozstaliście? wiesz rozumiem Cie bo ja mam sytuacje że facet na którym mi tak zależy oznajmił ze on nie jest gotowy ze mną być po ostatnim rozstaniu ze swoją byłą dziewczyną pewnie są jeszcze inne powody dlaczego mnie tak olewa i to nie tylko ze względu na to a z tego co wiem nie są już razem ponad pare miesięcy a ja usiłuje być lepsza od niej , móc mu jakoś zastąpić ją chociaż sama nie wiem po co bo z drugiej strony jeśli ktoś nie akceptuje tego jaka jestem no to wiesz trudno.. też zmuszam się przestać o nim myśleć ale to trudne chociaż coraz lepiej mi wychodzi :) i dzisiaj czuje sie silniejsza bo uświadomiłam sobie ze na nim świat sie nie kończy. nie martw sie przed Tobą jeszcze wiele dobrego zacznij umawiać sie częsciej ze znajomymi , wychodź gdzieś zebyś tylko nie siedziała sama w domu bo wiem z własnego doświadczenia że jak siedze sama nic nie robie to od razu o nim myślę i mam zamułe a przecież chodzi o to żeby zapomnieć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TH is IT
Co słychać u autorki tematu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Człowiekowi czasami ciężko się pozbierać po czymś, chodzi i myśli, myśli i chodzi, choć tęskni to nic nie robi i nie znaczy to że można po nim deptać. Życie i tak wystarczająco już go zdeptało... i choć mówi się że jedna porażka dodaje sił by łatwiej przetrwać następną, to jest to nieprawdą... każdy krok dociskający człowieka do ściany, boli tak samo, a może nawet bardziej... gdzie w dzisiejszych czasach znaleść poparcie...? nie wiem "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość the dress looks nice on you
Ja też nie mogę zapomnieć. Właściwie "zapomnieć" to może nie jest odpowiedzie słowo. A może jednak odpowiednie, kto wie... Może i to jest to słowo: zapomnieć, czyli np. puścić w niepamięć. Ale jak można TO "puścić w niepamięć"?! Albo: zapomnieć, czyli "wybaczyć". No cóż. Ja nie jestem na niego zła. Nie muszę nic wybaczać. Co najwyżej jestem wściekła na siebie. Dałam się ponieść własnej wyobraźni. Bardzo go chciałam, bo on był po prostu Mr. Perfect, Mr. Right, Książę z bajki... Nie widzę takich facetów więcej, nie widzę ich nigdzie. Nie boję się samotności, ale samotność byłaby łatwiejsza gdybym o nim się nigdy nie dowiedziała. Jestem jak bohaterka XIX wiecznej powieści o niespełnionej miłości, mogłabym się jedynie rzucić ze skały albo coś. Nie chcę zajmować się czymś przyjemnym (taka dobra rada od wielu osób radzących na tym formum, ale jakoś mało skuteczna, skoro zapisano już 200 stron). Chcę zapomnieć się w moim bólu i ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stupid
witajcie. właściwie to za cholerę nie wiem, co tu robię. zawsze szukanie porad za pośrednictwem podobnych portali było dla mnie co najmniej żenujące. a teraz sama... do rzeczy. poznałam kogoś ok. m-ca temu, w pracy. zamieniliśmy parę zdań wyłącznie służbowo. jednak... coś mnie w nim urzekło. nie wiem - może spojrzenie, uśmiech (nieco drański), czy pewność siebie... trudno mi odpowiedzieć, co mną kierowało, ale myśl o nim wracała często w ciągu 3tyg. powiedziałam o tym dobrym koleżankom z pracy. nalegały zgodnie, że powinnam do niego zadzwonić, że z nimi rozmawiał inaczej, a i nie znalazł pretekstu do wymiany numerów. męczyły mnie przez kilka dni, a ja - choć jestem śmiała i spontaniczna, bałam się jego reakcji. aż pewnego dnia, pomyślałam sobie, że nic nie tracę. i tak nie mam możliwości spotkania go. zadzwoniłam i zaprosiłam go na kawę. był zaskoczony, jednak z entuzjazmem zgodził się od razu. ustaliliśmy termin spotkania (następny dzień), a ja promieniałam radością przez resztę wieczoru. spotkanie przebiegało wyjątkowo. na początku oboje byliśmy lekko speszeni, jednak atmosfera bardzo szybko się rozluźniła, a dalsza rozmowa wyglądała jakbyśmy znali się od miesięcy. a z każdą godziną (w moim odczuciu) wydawaliśmy się sobie bliżsi. odwiózł mnie do domu i obiecał zadzwonić. nie sądziłam, że zrobi to już następnego wieczoru. a jednak. leżał już w łóżku i przed zaśnięciem umówił się ze mną. dzień później siedzieliśmy w popularnym w mieście pubie, gdzie on ma mnóstwo znajomych i wszyscy wzięli mnie za jego dziewczynę. nie wstydził się mnie, nie ukrywał. ale też nie opowiadał innym bzdur na temat naszych relacji. odprowadzając mnie na taksówkę, pożegnał mnie i pocałował w policzek, a po chwili bardzo subtelnie w usta. dzień następny - równie piękny. mimo że miał plany na wieczór, spotkaliśmy się na chwilę, tj jakąś godzinę. przyszedł i pocałował mnie w policzek przy moich znajomych. znów nie ukrywał niczego. później wrócił do znajomych, a ja poszłam do klubu, którego nienawidzę, bo błagała mnie o to koleżanka, wobec której miałam dług wdzięczności. byliśmy w kontakcie. kiedy napisałam mu, że za pół godz uciekam, bo kompletnie tam nie pasuję, prosił, abym zaczekała, gdyż był już w drodze. gdy się spotkaliśmy, wciąż był blisko, dotykał czasem mojej szyi, ramion, pleców, trzymał za ręce, patrzył prosto w oczy, tak czule przez ponad minutę, nie odrywając wzroku. aż wszystko się skończyło przez głupie nieporozumienie. nie wierzę w to do teraz. minęły 3 dni jego ciszy, a ja czuję jak zżera mnie mój własny niepokój. poszło o to, że jakiś ochroniarz z klubu (o czym wówczas nie miałam pojęcia) zaczął mnie obrażać swoim 'podrywem' przy barze i dotykać, a kiedy powiedziałam, że sobie tego nie życzę, z krzykiem nazywał mnie gwiazdą itp. oczywiście w znaczeniu pejoratywnym. powiedział tak także później, kiedy siedzieliśmy razem. a mój 'nowo poznany znajomy' nie wiedział jak zareagowac, gdyż zna tego typa, a ja (nie wiedziec czemu) nie chciałam rozmawiac o całej sytuacji. ale uraził mnie ten ochroniarz, więc widząc że dyskusja z nim grozi wyprowadzeniem z klubu, a czując swą bezradnosc - popłynęło kilka łez, wyszłam stamtąd. on chciał mnie odprowadzic, porozmawiac, ale ja nie chciałam. po prostu walczyłam o szacunek. a jednak. wyszłam na histeryczkę i chyba to go ode mnie odepchnęło. jestem nadwrażliwa przez problemy z przeszłości, ale on ich jeszcze nie zna, więc nie rozumie... teraz, patrząc na sprawę z boku - wtedy oboje byliśmy pod wpływem alkoholu, więc emocje u obojga wzięły górę. cierpię niemiłosiernie przez te 3 dni. nie mogę sobie znaleźć miejsca, czuję się jak nastolatka ze złamanym sercem, ale właśnie jak nastolatka zauroczyłam się w ciągu kilku spotkań. proszę, jeśli ktoś miał siłę przeczytać to, co napisałam, aby powiedział mi, co robić, czy czekać, czy jest prawdopodobieństwo, że zadzwoni? zależy mi na nim, ale chyba ja nie powinnam dzwonić 1-sza, bo zrobiłam to dzień po tej imprezie. odebrał jeszcze przed końcem 1-szego sygnału (tak jakby czekał) - jak gdyby nic, przeprosiłam, że zbyt impulsywnie zareagowałam, zapytał co tam w pracy, poopowiadałam trochę, a on obiecał zadzwonić wieczorem. nie zadzwonił. aż dotąd. stąd moje rozterki. jeśli ktoś wyciągnął jakieś wnioski, proszę o jakieś światełko albo rzeczowe wyjaśnienie... albo radę - jak o nim zapomnieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisana
stupid...i co odezwał się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybaczcie - obiecałam sobie, że doradzać już nic nie będę... Bo sama swoich rad nie słucham? Życzę Wam szczęścia, powodzenia, rozwiązania problemów... A ja? Dziwnie się życie plecie... Okazało się, że człek miał swoje powody by zachowywać się tak a nie inaczej... Coś musiałam przemyśleć, coś zrobić... On mówi, że będzie dobrze - ja mu wierzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×