Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość nieszczęśliwiezakochana
A to wszystko przez film i alkohol.... !! ;P hi hi hi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JeanneSs
Poznałam GO w maju 2012 , większość lata spędziliśmy razem. Potem przyszedł wrzesień , kontakt nieco się urwał, stwierdził ,że związek na odległość nie ma szans na dłuższą metę, byłam zawiedziona, mam trochę inne zdanie na ten temat...zawróciło mu w głowie wielkie miasto i życie studenckie. Byłam w wielkim dołku, dużo kasy poszło na różnego rodzaju uspokajacze. Zachowywałam się jak nienormalna , innym razem znów się śmiałam sama z siebie ,że nadaję się już tylko do psychiatryka. Zadziwiające, jak bardzo można oszaleć na czyimś punkcie i jakie to jest strasznie destrukcyjne... Cały wrzesień przepłakany, nie potrafiłam się na niczym skupić. Wymienialiśmy smsy raz na kilka tygodni. Zjawił się u mnie pod koniec października, przepraszał mnie, był zdziwiony tym , w jaki sposób go traktuje < a mianowicie z obojętnością , po tym jak zakończyły się wakacje> Z czasem zaczął pojawiać się coraz częściej, aż wreszcie co weekend. Zaczęliśmy się dobrze dogadywać, miałam wrażenie ,że to już zaczęło stawać się czymś innym niż to wakacyjne szaleństwo, wszystko zaczęło się układać, cała reszta problemów gdzieś zniknęła. W grudniu zaczął pojawiać się jeszcze częściej i pewnego pięknego wieczoru na krótko przed Świętami oznajmił mi ,że męczyło go to wszystko już przez dłuższy czas i chciałby prosić o jeszcze jedną szansę. To był jeden z najpiękniejszych momentów , ten widok jak stoi pod domem o 1 w nocy , na mrozie , trzęsie się z zimna i czeka właśnie na mnie ,żeby mi to powiedzieć. Tak zdecydowałam się i wszystko było pięknie ...do czasu. Potem zaczął dziwnie się zachowywać,zdaję sobie też sprawę ,że i ja irytowałam go czasem swoimi humorkami. Wszystko rozpadło się strasznie szybko. To on stał się teraz obojętny. Miałam wrażenie, że ma jakieś problemy. Kontakt zaczynał się urywać, napisałam mu kilka dłuższych wiadomości na fb ,dzwoniłam do niego, dopytywałam... na marne. Chciałam jechać do niego i porozmawiać jak normalni ludzie. Stwierdził ,że nic się nie dzieje, tylko taki ma sposób bycia... Można się domyśleć co działo się ze mną po takich słowach. Po tych słowach odechciało mi się tej całej podróży do niego, jego zachowanie i słowa rozumiałam jako "daj mi święty spokój". Może początek przeżyłam łagodniej , niż wtedy ten wrzesień po wakacjach. A teraz mamy marzec i zaczęło się to na mnie niesamowicie odbijać ,znów nie potrafię się na niczym skupić, a to jest tak ważny dla mnie rok, tyle obowiązków na głowie, tyle zmian i mogę to wszystko zawalić, bo CIĄGLE myślę tylko o nim. Większość rzeczy kojarzy mi się z nim. Znów wariuję. Być może łatwiej byłoby otrząsnąć się i wziąć za to co trzeba zamiast rozmyślać, ale ciągle słyszę dookoła o nim, ciągle ktoś mnie pyta o niego. Mam wrażenie, jakby wszystko było przeciwko mnie i kręciło się wokół jego osoby, tak żeby nie dać mi świętego spokoju. I oczywiście kilka dni temu pojawił się w pobliżu i wiem ,że jeszcze wielokrotnie go tu zobaczę chociażby przypadkiem. Wspomnienia nie dają mi spokoju. Może gdyby to zakończyło się jakąś pożądną rozmową, to byłoby inaczej,a tak... Mogę tylko rozmyślać nad powodami dlaczego tak się stało i tym co się stanie ,jeżeli zaraz nie wezmę się za siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agavenizelou
Witaj, dawno pewnie juz jestes czesliwa mezatka, ale jesli wciaz mozesz napisac kilka slow ktore podniosa mnie da duchu... chce wierzyc ze z tego sie wychodzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smyczek23
Hej. Byłam z facetem rok, poznalismy się w październiku 2011.. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy kontakt, ale potem się zerwał. W kwietniku 2012 roku udało się całkiem przypadkiem odnowić kontakt. Zawsze mi się podobał, zawsze mi imponował. Zaczeliśmy się spotykać, uwielbiałam spędzać z nim czas. Uwielbiałam z nim rozmawiać. Uwielbiałam dostawać od niego sms-y. Uwielbiałam na niego patrzeć.. Dotykać.. Jest starszy ode mnie o 12lat.. Broniłam się przed jakimkolwiek uczuciem bardzo długo, ale jak to się mówi 'serce nie sługa'.. Potem sama siebie zaczełam oszukiwać, że nic nie czuje. Z tego względu, że wiedziałam o rozczarowaniu jakiego doznał z kobietą którą kochał i wiedziałam, że on nie chce się angażować w żaden poważny związek. Po czasie wkońcu byliśmy razem.. Było cudownie.. Cudownie.. Jak w każdym związku były wzloty i upadki. Rozstania, powroty. Mówiliśmy sobie, że to koniec, że jesteśmy pewni swojej decyzji, że nie będzie powrotów a za każdym razem odzywaliśmy się do siebie i wracaliśmy. Zawsze byłam o niego chorobliwie zazdrosna, wystarczyło że spojrzał na jakaś kobiete a ja już szalałam od środka.. Może to jest spowodowane tym, że zawsze wydawało mi się że nie jestem wystarczająco dobra dla niego? Ratowałam ten związek mnóstwo razy.. Ale z każdym powrotem było coraz gorzej, coraz bardziej nie mogliśmy się dogadać, coraz częściej miały miejsce kłótnie, sprzeczki.. Zaczeliśmy się źle odbierać przez co był kolejny powód do kłótni i rozstań.. Po ostatnim rozstaniu jak do siebie wrócilismy, okazało się, że pojawiła mu się opcja wyjazdu za granicę do pracy. Załamałam się, nienawidze czekać. Ale skoro kocham? Zdecydowałam się poczekać. Wydawałoby się, że wszystko jest dobrze.. Ale z dnia na dzień on coraz rzadziej się odzywał.. aż wkońcu przestał się odzywać w ogóle.. nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms. zero znaku zycia z jego strony.. po kilku dniach zrozumiałam, że to koniec.. że nie mam po co już dzownić i pisać bo on juz się nie odezwie.. a mi pozostało tylko zapomnieć.. tylko jak ja mam to zrobić? jak? jak mam tak po prostu ze swojego życia wymazać osobę którą kochaam i z którą spędziłam tyle cudownych chwil? ciagle mam nadzieje, ze wroci , stanie sie cud i on sie odezwie. wytlumaczy wszystko i wroci.. co mam robic? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my odnowilismy kontakt po 40 latach,i nadal sie kochamy lecz razem nie bedziemy.Pozdrawiam S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewitująca
W miłości nie ma klasy. Ból jest tym większy im dłużej było się razem. Doszłam do wniosku, że najlepszym lekarstwem jest czas tylko, że z jednej strony on zbyt wolno płynie. Z drugiej zaś nie chcę żeby płynął szybciej bo jest oznaką dla nas, dla naszego wieku i lęku co będzie dalej. Jestem 2 m-ce po rozstaniu z kimś z kim byłam 8 lat. Był i jest niestety nadal bardzo ważną osobą w moim życiu. Okazało się, że zakochał się w innej. Nie potrafię opisać co czułam i co dalej czuję. Moja czujność była uśpiona. Ufałam, nie podejrzewałam nawet przez sekundę, że może coś takiego się stać. Dużo razem przeszliśmy, ciężkich i trudnych sytuacji. Nie było łatwo dlatego myślałam, że to cement dla związku. Przyznaję, że nie było od jakiegoś czasu idealnie. Czasami miałam dość, wydawało mi się, że nie dam rady, że to nie ma sensu ale otwierałam rano oczy i zmierzałam dalej do przodu, dla nas Po rozstaniu zniknął na krótko. Potem nagle nawiązał kontakt i tak jest do tej pory. codziennie mimo, że dalej jest z inną i nie wygląda na to żeby się nie układało. Tym samym moja sytuacja jest o tyle trudna, że mam z nim ciągły kontakt i brak siły żeby to przerwać. A wydawało mi się, że staję się silniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie09
I oczywiście następna, która ma to samo :) moja historia ciągnie się przez 5 lat :) mielismy 3 próby... i dalej nie wychodziło... Kiedyś myslałam, że wszytsko bedzie już dobrze, że W KOŃCU będziemy razem. Zostawił mnie.. Okłamał i zostawił. Mówił, że to nie problem we mnie.. nie w nas.. bo jestem najcudowniejszą dziewczyną jaką spotkał ale ma problemy finansowe i pierwsze musi poukładać swoje życie :) Moje ostatnie 7 miesiecy to jakiś koszmar ! nie moge sie pozbierać... To jak jeden krok naprzód i dwa w tył !! A ja wciąż go wspominam.. mysle, że jest idealny i cały czas tęsknie. Wyznałam mu miłość, a on nawet na to nie odpowiedział. Zapewniłam go, że jeżeli to tylko problemy finansowe to żeby mi to udowodnił a ja go nie zostawie nigdy samego ! niestety nie potrafił.. :( i jak sie okazało.. ma mnie totalnie w d***e... dałam mu serce na dłoni, a on je zgniótł i wyrzucił jak śmiecia. Nie utrzymujemy kontaktu, nie odzywa się w ogóle. A ja... szukałam ratunku we wszystkim..:( Zawsze chciałam, żeby był szczęśliwy.. ale chyba nie tak sobie to wyobrażałam :( Mam nadzieje, że pewnego dnia spotkam kogos nowego, kto pomoże mi wyleczyc rany.. Walcze teraz jak moge.. I Wam też życze bardzo dużo siły :) Bo każdej z nas się przyda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justekggggggg
ja zyje w agonii juz 2 lata,........ nie chce nikogo innego......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewitująca
To jest przerażające, że nie ma złotego środka. A jeszcze bardziej jak czytam, że u większości z nas leczenie trwa tak długo. Najgorsze, że też nie chcę nikogo innego a nawet jeżeli pojawi się KTOŚ to będę porównywała do tego, który zajął całe moje serce i umysł. U mnie sytuacja bez zmian. Ciągle jest a nawet jest go coraz więcej. To nie są żadne podchody ani chęć powrotu. Ale nie mam pojęcia do czego jestem potrzebna. Nie mogę tak żyć, w związku bez związku, w symbiozie. Pocieszać się okr****mi. Najgorsze, że czuję się jak smobójca, którego dusza utkwiła między ziemią a niebem czy piekłem. Powiedzcie, że może być jeszcze cudownie, że to minie i że ....... Wybiegam strasznie naprzód, myślę już o świętach i strasznie ich nie chcę. Nie chcę wspomnień i bólu...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie09
lewitująca ---> mam dokładnie to samo... niby czas leczy rany.. a mi sie wydaje, że myśle o nim coraz więcej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Baby dajcie już spokój,zawsze jest drugie wyjście,zrób tak żeby on też cierpiał,nie ma zmiłuj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie09
Niby jak? Ktoś kto ma Cie w d***e nie pożałuje tego co z Tobą zrobił... ani mu do głowy nie przyjdzie, że może Cie zranił.. cokolwiek..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anowi85
Dziewczyny prawda jest taka, że nie da się zapomnieć od tak :( Jeśli by tak było uczucia stanowiłyby tylko fikcję. Dajesz komuś serce, przedkładasz własne szczęście nad czyjeś. Po rozstaniu nie da się od razu przejść do stanu sprzed Pozostaje nadzieja, życie w oczekiwaniu że spotka się kogoś kto zawróci w głowie równo mocno co poprzedni...Jeśli uczucie jest silne pozostaje tylko czekać :( Ehh w tej chwili jestem w podobnej sytuacji. Nie wiem co robić ze swoim życiem dalej. Wiem że ten związek nie ma przyszłości. Dla niego to był tylko przelotny romans, a ja dalej tęsknię za jego pocałunkami, bliskością. Skrupulatnie planuję każdy dzień aby mieć jak najmniej czasu na myślenie o nim, poświęcam się pracy ale moje serce nie chce słuchać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniecznie09
nie ujęłabym tego lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc dziewczyny. Ja jestem tu pierwszy raz z tym samym problemem. Ja poznalam JEGO 6 lat temu na wakacjach. Ale widzielismy sie tylko 2 razy wtedy bo to bylo 2 dni przed moim odlotem. Mielismy kontakt ze soba wtedy przez ok pol roku. Pozniej kontakt sie urwal on kogos mial ja tez. Nie mielismy ze soba kontaktu przez 4 lata az tu nagle rok temy napisal do mnie maila. Znow zaczelismy rozmawiac na skypie itd. Z tym ze ja mialam w tym czasie faceta z ktorym jestem do tej pory. Wiec nasze relacje byly czysto kolezenskie. I tak sie zlozylo ze w tym roku bylam tam u niego w kraju na wakacjach na miesiac czasu. Pojechalam tam z bratem I znajomymi. Moj facet zostal bo nie mogl jechac. I spotkalam sie z NIM. Pierwsze godziny spotkania byly kolezenskie bylismy w pubie wypilusmy kilka drinkow zaczelismy sie calowac. I od tamtej pory caly miesiac dzien w dzien bylismy razem. Bylo cudownie! Wrocilam teraz do Polski I strasznie tesknie:( nie moge sobie z tym poradzic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanamega
Witam wszystkie kobietki. Czytam Wasze problemy i mam podobny... sprawa jest taka, że zakochałam się w chłopaku i było super, spotkaliśmy się kilka razy i wydawało się, że jesteśmy bratnie dusze. Dzieli nas wiele kilometrów więc nasza znajomość ograniczała się do rozmów telefonicznych i smsów. Wyznał, że mnie kocha i w ogóle było cudownie. W pewnym momencie a dokładnie kilka dni temu cos sie zmnieniło... Zaczął się czepiać każdego mojego słowa, przestało już mu zależeć, mimo, że cały czas twierdził, że kocha itd, Tylko te jego słowa nie pokrywały się z czynami. I w końcu po kolejnej wymnianie zdań napisał, że już ma tego dość. Ja nie potrafiłam tak po prostu tego pojąć, zadzwoniłam do niego a on mi powiedział, że za daleko od siebie mieszkamy i to jest dla niego największ problem bo za rzadko sie widujemy. Dla mnie może to jest problem ale nie taki żeby zerwać, to po co on mi gadał że kocha, teskni, mysli, po co rozkochał mnie w sobie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewitująca
Do gośćia i megazałamanej, Dziewczyny wiem, że to co tu napiszę pewnie się Wam nie spodoba ale związki na odległość są trudne, bardzo. Mają na nie wpływ m.in. częstotliwość spotkań i cement związkowy. Same telefony, maile, smsy to tak dużo a zarazem tak mało. A słowa.... Zanim opisałam swój ostatni przypadek, to kiedyś dawno temu byłam też w takim związku na odległość z możliwością spotkań niezbyt częstych ale jednak. Nic z tego nie wyszło. Z kolei mój znajomy był w takim związku długi czas i nawet były już zaręczyny i data ślubu. Panna na 4 m-ce przed wszystko odwołała. To tyle przykładów z zycia. Wiem, że są też te pozytywne i optymisyczne ale to chyba nie ma przyszłości. Najgorsze co może być to wracać do maili i smsów. Przewijać taśmę i wszystko na nowo przerabiać. Trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chi
Cześć. Moja historia po części przypomina wszystkie poniżej opisane, lecz różni się paroma znaczącymi elementami. Poznałam go 3 lata temu, dużo rozmawialiśmy. Zawsze wydawał mi się być ideałem i nie docierało do mnie to, że mogłam mu się podobać, ja, szara myszka. Wszystko przesłaniała nieśmiałość. Patrzył się na mnie, cały czas szukał mojego wzroku. Nie wiedziałam, że mu się podobam. Rok później, kiedy poznaliśmy się już lepiej cały czas do mnie wypisywał. Mówił o wszystkim, wiedziałam o nim bardzo dużo, tak samo jak on o mnie. Myślałam, że to coś znaczy. Nigdy nie spotkał się ze mną sam. Zostając sami wykonywał jakieś nieśmiałe ruchy, czasem oparł swoją głowę na moim ramieniu a czasem przytulił. Unikał kontaktu w 4 oczy. (powinnam jeszcze dodać, że te kilka miesięcy, które przypada na dobre relacje między nami to czas, kiedy nie palił, jest uzależniony od marihuanny) Później znów zaczął jarać. Nie wytrzymał, chodził cały czas poddenerwowany i bezceremonialnie o mnie zapomniał. Z dnia na dzień, po prostu zniknął. Dał mi malutko nadziei a ja głupia połknęłam przynętę i zatraciłam się w tym zupełnie. Taki platoniczny stan rzeczy trwa już 3 rok. Nic się nie zmienia. Widujemy się razem z całą paczką. Jeździmy razem na deskach, spotykamy wieczorem. Tylko czasami, jak przesadzimy z alkoholem rozmawiamy ze sobą a on ze zmęczenia położy się na moich kolanach i zaśnie. Wtedy resztką trzeźwego umysłu uświadamiam sobie, że facet mojego życia jest ze mną tak blisko i przez moment jestem szczęśliwa. Jest specyficzny. Narkotyki niszczą go od kilku lat a ja wkładam mu do głowy fakt, ze nie poradzi sobie w życiu. Jest na etapie fascynacji kwasem i koksem, miesza to wszystko z alkoholem i marihuanną. Sama nie potrafię sobie uwierzyć, że taki śmieć jak on potrafi dla mnie tyle znaczyć. Sam mówi, że nie szuka już miłości. Szuka tego co przychodzi łatwo. Studiuje, znalazł tak jakąś łatwą dziewczynę, która szuka przygód. Mówi, że szuka drugiej połówki.Ostatnio dowiedziałam się, że sobie mnie odpuścił, bo byłam zbyt niedostępna. Długo przyzwyczajam się do ludzi. Nie potrafię sama inicjować sytuacji. Wstydzę się swoich uczuć, boję się je okazywać. Brak mi wiary w siebie. Te wszystkie czynniki wpłynęły na to, że nie zauważyłam jego zauroczenia, nie zareagowałam i straciłam szansę. Teraz muszę zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, także mam problem z zapomnieniem o Nim. Znamy się od roku, ponad 2 miesiące temu zaczęliśmy się spotykać, przedtem dużo pisaliśmy ze sobą, wyglądało to jakbyśmy byli razem, ale nie byliśmy.. On wiele obiecywał, mówił że będzie dobrze i w ogóle.. A przez to, że jestem głupia i naiwna i zaufałam mu bezgranicznie, zrobiłam ten błąd i poszłam z nim do łóżka... : / Czego żałuje.. Co prawda było cudownie, ale z perspektywy czasu, gdy na to patrzę, to po prostu żałuję.. Po tym wszystkim zauważyłam, że coś jest nie tak.. w mojej obecnośc****sał z byłą dziewczyną , co prawda to ona go zdradziła i z nim zerwała, nie była to niepokojąca dla mnie konwersacja miedzy nimi, wymieniali się najgorszymi słowami, jak to się bardzo nienawidzą.. , ale to bolało, bo powinien przecież zając się mną.. Pewnego dnia straciłam z nim kontakt, do czasu jak nie napisał i przypomniał wszystko jak to było, mówił ze przemyślał wszystko i chce ze mną być, że jest tego pewien, a ja znowu naiwna mu uwierzyłam i znów się to stało.. Wszystko się powtórzyło! Zabawił się mną po raz kolejny.. On dobrze wiedział co ja do niego czuję, lecz tego nie odwzajemniał. Nienawidzę go za to co mi zrobił, ale nadal go kocham. Ma w sobie coś takiego co przyciąga dziewczyny.. Wielu znajomych mi mówiło jaki on jest, ale ja byłam ślepo zakochana.. ( i nadal jestem) Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.. Od tygodnia nie mam z nim kontaktu i nie chce mieć, usunęłam nr bo nie mogłam się powstrzymać by nie napisać do niego bo wtedy wszystko wracało i bolało jeszcze bardziej . I tak co dzień walczę z tym by nie napisać, gdy widzę tą zieloną kropeczkę przy jego nazwisku na fb ... Widzę nawet, że dobrze się bawi ze znajomymi, koleżankami.. To bardzo boli, on jest uśmiechnięty jak zawsze, co bardzo w nim kochałam.. a ja? Siedzę w domu i nieustannie o nim myślę, staram się czymś zająć, ale i tak wieczorami mam go w głowie.. :( Poradźcie coś proszę :(( Dodam jeszcze, że próbowałam sobie ułożyć życie z kimś innym kto mnie doceniał, ale myśl o nim mi nie pozwalała, przez to wszystko odrzuciłam kogoś komu na mnie zależało.. Nie chcę ranić innych przez jednego dupka, co powinnam zrobić? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze że przez ten cały czas nie było tak cudownie, jego charakter... jest bardzo zmienny, coś w stylu Christiana Grey'a (kto czytał ten wie) Raz był miły czuły i kochany, a innym razem wybuchał złością a ja nie wiedziałam o co chodzi, nie lubił jak zadawałam pytania bo zaraz było " czy ty wszystko musisz wiedzieć ze szczegółami? " Zawsze gdy był zły, zostawiał mnie w niepewności, nie wiedzialam dlaczego i nie umialam mu pomóc lecz bardzo chciałam.. W myślach zadawałam sobie pytania czy to ja robie coś źle czy coś złego powiedzialam?? Pomimo tego że taki ma charakter, jest bardzo kochany.. Nie wiem dlaczego!! Może to ze mną jest coś nie tak? Może źle to odbierałam.. Tylko mi sie wydawało że jest wyjątkowy? Nie wiem co mam robić!! :( :( :( Dlaczego jesteśmy takie naiwne? Już nawet nie mam sily by płakac, brak łez.. Brak chęci do życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak zapomniec o Niej? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
CZAS załatwi WSZYSTKO:) Zapomnicie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem wlaściwie dlaczego tu piszę...może po prostu chcę się wygadać. Byliśmy razem rok , od początku byly male problemy, bo mieliśmy inne towarzystwo. On zadawał się z ludźmi których nie cierpiałam już długo długo zanim go poznałam. Ale stało się byliśmy razem . Znosiłam docinki jego znajomych na facebooku , na wspólnych spotkaniach.Kiedy daliśmy sobie na fb ze jesteśmy w zwiazku jego kolezanka ktora mnie nienawidzi dala chamski komentarz ktory wiele osob polubilo. Ale on ciagle do nich uciekal , przy kazdej klotni , mimo że oni pili , cpali a ja chcialam go wyciagnac z tego towarzystwa. Gubiłam się w tym wszystkim , zrywałam nie wiedzialam co mam robic ale milosc ciagle wygrywala. Kilka razy nacpalam sie z nim mimo ze dawno z tym skonczylam, zaczelam przy nim pic i wpadac czesto w placz. Kiedyś przysięgał , że nigdy w to się nie wpakujemy , mimo to nasze spotkania przerodziły się tylko w picie z jego znajomymi. Widziałam , że wtedy jest naprawde szczesliwy , kiedy jest z nimi i alkoholem.Potrafil imprezować kilka dni , kiedy ja już wymiotowałam i nie miałam sił , chciałam dzwonic na karetke , on szedl do pracy. Często znajdowałam rozsypany proszek na stole , on przysiegal ze nic nie brał. Chciałam tak bardzo go zmienić ale on po kilku dniach wyzywal sie na mnie jak bylo normalnie , tak bardzo chcial isc sie nacpac i pić. W koncu z tym skonczylam i zaczelo sie... Siedzenie w domu , ne wychodzenie na imprezy go wykanczalo. Nie uśmiechal się , byl dla mnie chamski , kiedys jak wrocilam z pracy wydarl sie na mnie i zaczal mnie szarpac. Od tego czasu sie nie oddzywa, wybral kolegow. Moja kolezanka widziala go ostatnio , podobno nigdy nie byl tak szczesliwy i tak dobrze sie nie bawil beze mnie. Tak bardzo cierpie i placze ze byle zule są lepsze niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy przypomnę sobie jak się kochaliśmy godzinami , oglądaliśmy komedie , śmialiśmy się. Było tak cudownie kiedy nie pił , ale bolalo mnie to ze po kilku dniach widziałam , że tak strasznie mu ich brakuje , że nigdy mu ich nie zastąpie. To mnie rozrywa od środka , jak może być tak że takie pijaki i ćpuny znacza więcej niż moja miłość? Kiedy zwykły spacer przy pięknej pogodzie jest gorszy niż leżenie na kacu caly dzien. Może przerosło go to , że zycie jest ciężkie , że wiele w zwiazku się wymaga , za wiele... A koledzy potrzebują tylko wodki i są ciągle roześmiani , nie to co ja .... K***** oddałabym za niego życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ja w ogole myslalam ze fajnie jest jak sie fajnie cos zaplanuje :) www.youtube.com/watch?v=dwA2eq3m_c0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza i coś tam
Witam, Nie wiem czy mogę napisać że mam podobny problem. Napiszę może mi ulży. 10 lat tamu poznałam mężczyznę był przystojny pociągający no i co najważniejsze zwracał na mnie uwagę miałam wtedy 19 lat więc zainteresowanie dojrzałego mężczyzny było fascynujące. Po 9 ciu miesiącach podchodów zaczęliśmy się spotykać po miesiącu powiedział ze mnie kocha ja wtedy jeszcze nie wiedziałam co czuję więc odpowiedziałam -Zanim powiem komuś kocham muszę pomyśleć czy potrafię, i co stało się zakochałam sie a raczej on mnie w sobie rozkochał okazało się że ma żonę i dzieci w podobnym wieku co ja. Ale zaryzykowałam on chciał od niej odejść mijał rok dwa pięć ona się truła próbowała popełnić samobójstwo chciałam się wycofać ale nie umiałam. Przekonywał mnie że w końcu będzie ze mną i tak minęło 9 lat coraz rzadziej się spotykaliśmy ja znalazłam pracę i już nie byłam na każde zawołanie i co pewnego dnia zadzwonił i powiedział że narazie musimy chwilowo przestać się spotykać bo żona ma nawrót choroby nowotworowej sprzed 10 lat i on nie może odejść ból ból ból minęło już 3 miesiące a ja nie potrafię się pozbierać kocham go ale wiem że podjął słuszną decyzję zawsze będę jego przyjacielem ale w głębi duszy zawsze będzie tym jedynym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kłamie i kłamał ci każdego dnia:(. Zmarnowałaś 10 lat- zacznij żyć swoim życiem bo jak do tej pory to żyjesz jego życiem. To nie ma przyszłości. Chcesz wyjść z tego z honorem to zerwij pierwsza i nie zostawiaj mu żadnej furtki, żadne tam na razie ( co ci mówi)- nigdy nie zostawi żony!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
temat trochę śmieszny, a trochę żałosny. ciekawe, czy autorka wyrosła już z gimnazjalnych zauroczeń, może jakiś psychiatra jej pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×