Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość enke
dlaczego mi wszyscy mówią że źle ulokowałam swoje uczucia???? dzisiaj ktoś również z mojego otoczenia okazał po długim czasie że mu na mnie zależy, to na czym mi zależało "z tamtym" po prostu przytulił, bez słów wiem o co chodzi. najgorsze jest to że on mi okazuje swoje uczucia a ja do niego nic nie czuję, okropne to jest. nie potrafię się przestawić a na pewno powinnam, przynajmniej "zapomnieć o tamtym" (już mi się to pomalutku udaje) nie wiem czy dobrze robię - chyba po mnie widać że coś jest nie tak, bo sam się zapytał czy nie jestem na niego zła i o co. trudne to ale dam radę bo JESTEM SILNA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
dziewczyny co sie z wami dzieje? widzę że się uporałyście ze swoimi problemami, a ja mam wielki powrót. ale tym razem mam zamiar się trochę pobawić, miłość mi minęła. pozdrawiam. odezwijcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
hej Enke... U mnie w sumie bez zmian. Dziwnie było i w sumie jest ,bo łapie go na spojrzeniach. Przygląda mi się. Nie wiem dlaczego. Mało rozmawiamy, nawet bardzo mało... Zresztą, nieważne... Mam doła chyba ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość durnapała
dziewczyny, boze rozowy jak ja sie napilam. nienawidze bylych chlopakow, to skaza na naszych zyciorysach. chyba tam jeszcze go kocham albo i nie, bredze i czytam ten bełkot to mi sie smiac chce. dobranoc. a mialo byc tak pieknie, mialo nie wiac w oczy nam i ociekac szczesciem mialo byc sto lat sto lat sialalala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
nieszczęśliwiezakochana ja też mam doła, sama nie wiem czego chcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
nieszczęśliwiezakochana nic Ci nie jest, po prostu jesteś zakochana tak jak ja. widzę że masz podobne rozterki do moich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
Wyć mi się chce.... A było tak dobrze.... Ech.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
...już mi lepiej... troszkę lepiej... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
nieszczęśliwiezakochana daj spokój. nie można w ten sposób podchodzić do sprawy. ostatnio wszyscy mi kładą do głowy żeby iść na całość i nie przejmować się co będzie dalej, przypadkiem sie nie zakochiwać. wiem że darzysz do uczuciem ale jak sobie to wytłumaczysz to stwierdzisz że to nie ma sensu. trzymaj sie ciepło, bo za oknem zima (ale idzie wiosna pamiętaj to piękny okres dla zakochanych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
Wczoraj miałam jakiegoś totalnego doła..... Zaczęłam wspominać i tak mnie naszło... Tęsknota... Ło matko,a myślałam że to już za mną... heh... Dziś już nie ma śladu po "dniu wczorajszym"... :)) Dziś już nawet o Nim nie myślę... Nie wiem... Nie rozumiem siebie samej... 100 dni nie kocham a 1 dzień tak... Teraz przede mną 100 dni niekochania, ha ha ha :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
nieszczęśliwiezakochana ja też 100/1 tylko niestety odwrotnie niż Ty. wiem jedno że nie mogę wiązać z nim jakichkolwiek planów, on nie jest dla mnie. wiem dużo ale cóż serce wie tylko jedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
Ale tak ciągnie do niego... prawda...? ;) To kiedyś przejdzie... Kiedyś.... Tylko niestety nie wiadomo kiedy... Może się zdarzyć,że NAGLE się skończy -ot tak... Albo w ciężkich "męczarniach" ;) będzie się chciało zapomnieć.... Moim zdaniem-NIC NA SIŁĘ.... Czas leczy rany i to może powiedzieć każda z Nas... Tylko niestety blizny pozostają na całe życie... I co jakiś czas hm... bolą..? otwierają się? No tak... i bolą i otwierają się "wspomnienia"... Ech... Życie.... A ciekawe co tam u dziewczyn słychać?! Jak im się ułożyło... ?! Jeśli to czytacie to pozdrawiam Was Kochane... :* Jak już wszystko będzie tak - jak być powinno napiszcie chociaż ,że wszystko jest ok... Że jesteście szczęśliwe-bo taką mam właśnie nadzieję... ,że tak właśnie będzie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie na to ???
ja mam 33 lata i od 15 lat faceta. Od pol roku dowiedzialam sie ze go juz od dawna nie kocham. Nie potrafie zakonczyc tego zwiazku z miliona roznych powodow.... jakis czas temu zaczelam spotykac sie z kolega z pracy. Na poczatku bylo to niewinne, zabawne, on byl 8 lat mlodszy odemnie i taki naiwny, wiec nie wchodzilo w rachube zadne uczucie. Z reszta on mial narzeczona i dwojke dzieci !!! Ale dowiedzialam sie, ze on kocha sie we mnie skrycie od 3 lat.Zawsze myslal ze ja jako ta najpiekniejsza kobieta na siwiecie nigdy nie bedzie chciala takiego chlopca jak on. O jego uczuciu wiedzialo tez jakies 100 osob z nami pracujacych. Na poczatku myslalam ze to zart, ze jest tylko zauroczony i niebawem mu przejdzie. Zaczelismy do siebie pisac, on wyznal mi ze nie poterafi przestac o mnie myslec, marzy o mnie kiedy kladzie sie spac i mysli o mnie kiedy tylko otwiera rankiem oczy, i tak caly dzien. Ze nie moze uwierzyc ze ja wogole z nim koresponduje. Ja jako wowczas przytomna jeszcze na umysle powiedzialam mu zeby sie raczej skupil na wlasnej rodzinie, wiedzial ze jestem w zwiazku od bardzo dawna. Nie bede ukrywac on nie byl w moim typie jako mezczyzna z ktorym chcialabym spedzic reszte zycia, ale jakos mimo wszystko podobal mi sie bardzo. Pamietam jakie mial magnetyzujace spojrzenie, cos zawsze iskrzylo jak na siebie patrzylismy, nie mam pojecia co to bylo. On byl zawsze bardzo speszony, mnie robilo sie jakos dziwnie, cos grzalo mnie od srodka. Potem przyznal ze zawsze jak mnie widzial mial "motylki w brzuchu" Ja od bardzo dawna czulam sie bardzo samotna, nieatrakcyjna, zaimponowalo mi ze taka stara baba jak ja spodobalam sie takiemu gowniarzowi. Zastanawialam sie co w nim widze, bylo tyle rzeczy na NIE ale i wiele na TAK. Bardzo zaimponowal mi swoim podejsciem do dzieci, wydawal sie taki dojrzaly emocjonalnie, odpowiedzialny, opiekunczy.... nazwalam go superdad, kiedys powiedzialam mu ze jest idealnym kandydatem na ojca. W miedzy czasie jego zwiazek przechodzil kryzys, rozstal sie z narzeczona z powodu jej rzekomych licznych zdrad, powiedzial ze ma tego dosyc i ze najbardziej na swiecie chcialby ulozyc sobie zycie ze mna. Ja odpowiedzialam ze jeszcze wszystko sie pouklada, zeby ratowal ten zwiazek ze maja dzieci, ze wiem ze do niej wroci i pewnwgo dnia zostawi mnie ze zlamanym sercem. On ze nigdy mnie nie zostawi, ze uczyni mnie najszczesliwsza kobieta na swiecie a on bedzie szczesliwy moc patrzec jak zasypiam u jego boku. Smialam sie wtedy albo tez usmiechalam do siebie juz sama nie wiem, wiedzialam od poczatku ze to co robimy jest bardzo zle, ze krzywdzimy najblizsze nam osoby a ja najbardziej bo ona ma dzieci i rodzine, balam sie ze pewnego dnia zemsci to sie na mnie. On odpowiedzial co jest zlego w tym ze sie kogos kocha. To byla jakas nieokreslona sila ktora ciagnela nas do siebie, nie wiem kiedy zaczelam w to wszystko wierzyc. Moze po prostu chcialam w to wierzyc, moze gdzies w podswiadomosci chcialam zeby tak bylo.I oto ja, ta ktora nigdy nie ufa nikomu i nikt nie jest mnie w stanie zlamac pewnego dnia uwierzylam ze jego uczucie jest szczere. Gdy sie spotykalismy jego dlonie drzaly, ciage mial te " motylki" gdy sie calowalismy patrzyl mi gleboko w oczy, obejmowal jakbysmy sie 100 lat nie widzieli, szeptal "moja ana tylko moja". Wiedzialam ze chodzi o to ze jego zwiazek sie rozpadl a ja nadal mieszkalam ze swoim chlopakiem. Obiecalam mu ze nigdy go nie skrzywdze, ujal mnie tym chlopiecym urokiem, tym naiwnym uczuciem, ta bezradnoscia. Powiedzialam mu ze bez wzgledu na to czy bedziemy kiedys razem czy nie zawsze bede po jago stronie, i jesli kiedys do niej wroci zrozumiem. Spotykalismy sie ukradkiem przed wszystkimi, on mial plany zalozyc ze nma rodzine, pobrac sie w tajlandii (bo tam mieszka jego mama) i miec piatke dzieci, powiedzial ze chce mi pokazac caly swiat, ze chce budzic sie przy mnie co dzien, wracac z pracy do naszego domu, i zasypiac w naszym lozku. Kiedy sie zakochalam nie wiem, czy wlasnie wtedy, czy jeszcze zanim sie poznalismy czy dopiero teraz ??? On byl zupelnie inny od wszystkich poznanych mi facetow,Nie wiem jak to wam okreslic: moj chlopak zawsze byl dobrze zbudowany, porzadnie ubrany, mieszkalam w ladnym domu, jezdzialm fajnym autem, mielismy wplywowych znajomych ktorzy wygladali i mieli podobnie jak my. ON mial dziurawe ciuchy, nigdy nigdzie nie wyjezdzal dalej niz 300 km, nie byl szczegolnie ambitny, nie posiadal zadnych dobr ale wiekszosc wolnego czasu spedzal z dziecmi, i to go uszczesliwialo. Zastanawialam sie czy ja jestem tak zdesperowana, znudzona, i o co naprawde chodzi w zyciu ? Zeby zyc w konforcie czy w milosci, doszlam do wniosku ze lepiej zyc w biedzie i kazdy dzien spedzac z ukochana osoba niz zamknac sie w zlotej klatce z kims kto traktuje cie na zasadzie jest bo jest. Zakochalam sie na maxa, to bylo kompletnie nieracjonalne, niewlasciwe, godne pogardy, wiem ze jestem najgorsza suka, ale chcialam go miec tylko dla siebie, wolalabym isc na boso przez swiat trzymajac sie za rece i patrzac sobie w oczy niz przejechac kule ziemska luksusowym ferrari siedzac obok na fotelu z pustym sercem. Z drzacym sercem czekalam na wiadomosci on niego, czasem nie pisal w weekendy, bylam zazdrosna ze nadal z nia mieszka choc przeprowadzil sie do osobnego pokoju. Zawsze twierdzil ze nie chce sie z nia klocic, ona byla przeciez matka ich dzieci a to im tylko szkodzilo, chcial zyc z nia w zgodzie i rozstac sie polubownie. Bylam zazdrosna, czasem czekalam caly weekend na jakas wiadomosc, on pozniej odpisal ze nie chcial jej prowokowac do kolejnej awantury. To sie powtarzalo coraz czesciej, bylam wsciekla, zazdrosna, palkalam, on mowil ze mnie kocha i ze niedlugo sie wyprowadzi ze bede go miala tylko dla siebie i ze bedziemy juz zawsze razem szczesliwi. Pewnego razu po kilku dniach milczenia zapytalam czy wszystko u niego wporzadku bo dawno sie nie odzywal, odpisal ze ma problemy i nie chce mi nimi zawracac glowy bo mam swoje (ja bylam wtedy po kolejnej powaznej awanturze z moim chlopakiem) ja odpowiedzialam ze moze mi powiedziec wszystko przeciez jestesmy przyjaciolmi. Wtedy okazalo sie ze meczy go uczucie do niej ze nie potrafi zapomniec o ich wspolnych szczesliwych chwilach, ze wie ze nie beda razem i ze boi sie rozstania z dziecmi. Czulam sie jakby mi wbil noz w samo serce. Bylam w szoku nie wiedzilam co zrobic, pamietam jechalam wtedy autem lzy plynely mi z oczu i kompletnie nie widzialam drogi musialam sie zatrzymac, odpisalam ze to koniec. Po kilku chwilach napisal ze wszystko zle zrozumialam, ze to nie tak, ze wszystko co mi obiecal i powiedzial to prawda i zrobi to tylko ma dolek ze jego zycie to balagan ze musi sobie wszystko poukladac w glowie zeby znow zaczac zyc prosto myslac, ze jest zly ze mi o tym powiedzial ale zasluguje na prawde i zebym go nie zostawiala bo to go zabije ! Wiecie co ? uwierzylam. Nie do wiary, tak bardzo mi na nim zalezalo, ze slepo mu zaufalam. Zapytalam czy moge mu jakos pomoc, czy lepiej zebysmy nie rozmawiali ze soba przez jakis czas, on odpowiedzial zebysmy pisali do siebie normalne. 3 tyg temu wyjechalam na urlop, na poczatku mielismy normalny kontakat, rozmawialismy zartowalismy ale nigdy nie wrocilismy do tamtej rozmowy. Ostatnia wiadomosc wyslalam mu o 4 w nocy jak wracalam z imprezy, pomyslalam ze napisze bo bedzie sie niepokoil ze robie tam nie wiadomo co. Napisalam ze wracam ciemna ulica jest mi zimno ze tesknie za nim i marze zeby wejsc do jego cieplego lozka... Od 2 tygodni nie mam zadnej wiadomosci :( wiem ze nic mu nie jest, normalnie zyje pracuje ale po prostu nie kontaktuje sie ze mna. Nie chce pisac pierwsza, moze rzeczywiscie wrocili do siebie, moze poznal kogos innego. Jesli tak zycze mu szczescia z calego serca, ktore teraz tak cholernie boli....... Po raz kolejny pytam Boga czy to grzech kochac kogos ? Czy ta kara jest za milosc ? Co jest zlego ze sie kogos kocha ? Nigdy juz nikomu nie zaufam, nie uwierze nawet jesli bede wiedziala ze to prawda, nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
Mężczyźni.... To podobnie jak u mnie.... Jestem tylko ciekawa czy Oni choć troszkę cierpią po rozstaniu z Nami...??? Czy myślą o Nas.... Czy wspominają czasem te miłe chwile... Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie na to ???
Zastanawiam sie tylko jak to jest mozliwe ze mezczyzni potrafia sie tak szybko odkochac ??? Dzis znow mam dola :( rano wstalam z poczuciem ze tak musi byc, ze moze dobrze sie dzieje, ale jak sie dowiedzialam ze mnie zablokowal na portalu soplecznosciowym to sie rozplakalam, prawdopodobie wrocili do siebie i on teraz wstydzi mi sie o tym powiedziec :( :( Przewrocil cale moje zycie do gory nogami i zniknal :( buuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
Właśnie.... Jak to jest ??!! On mówił,że od momentu kiedy mnie zobaczył to ciągnęło go do mnie.... Mnie też... Ale, mieliśmy rodziny... Wtedy żadne z Nas nie myślało o czymś więcej... Nawet nie zauważyłam kiedy się zakochałam... Myślałam,że to tylko zauroczenie... A kiedy On powiedział,że Kocha... Byłam taka szczęśliwa... Byłam gotowa zostawić męża dla Niego... Naprawdę... Wystarczyło by mi tylko jedno jego słowo... :( I skończyło się... Jak pstryknięcie palcami... :( Nagle zauważył,że ma rodzinę... I zakończył to w taki okropny sposób... Jajku jak mnie to bolało... Długi czas na samo wspomnienie łzy kręciły się w oczach... I czasem jeszcze wspominam... I smutno mi... i źle... Jeszcze nawet rok nie minął.... Ciężko zapomnieć... Wydaje mi się ,że mężczyzną takie rzeczy przychodzą łatwiej... Zapominają.... A my... Nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie na to ???
Nieszczesliwiezakochana to juz tak dlugo trwa u ciebie ??? Omatko az strach pomyslec, my nie bylismy po slubach ale w tej sytuacji to raczej nic nie zmienia :( zdradzone nadzieje odbieraja chec do dalszego zycia :( Nadal zyjesz ze swoim mezem ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
tak... jestem... :) staram się być szczęśliwa.... cieszę się każdym dniem spędzonym z moją rodziną.... :) Czasem tylko nachodzi mnie jakaś chandra... Zakochałam się w Nim w grudniu.... W maju powiedział,że już mnie nie kocha.... Więc nie trwało to aż tak długo.... Ale trwało.... :( :( :( Szkoda gadać.... Ja to wszystko tak dobrze pamiętam.... A On pewnie już nawet nie pomyśli.... o mnie, o Nas..... A pracujemy razem i to jest dla mnie ciężkie... Ale co dzień jest lepiej.... Tak jak pisałam wcześniej 100 dni niekochania a 1 tak... ;) Będzie dobrze.... ;) Ale w Naszym przypadku... tzn. w Twoim i w moim... Nie miałyśmy nic do powiedzenia.... :( Dlaczego to Oni zwykle decydują o wszystkim.... Dlaczego Nas nie słuchają... Nie chcą słuchać.... Tak im wygodniej...?? Zerwać znajomość.... To nie możliwe ,że nie cierpią, nie myślą.... Jeśli Kochali naprawdę to do jasnej cholery.... coś muszą czuć.... tęsknotę, cokolwiek.... Kurczę chyba zaczynam mieć pretensje do Niego !! he he.... Że nie dał mi dojść do głosu.... Nawet po fakcie nie spotkaliśmy się aby porozmawiać.... I o to mam największy żal do niego chyba.... No już nie mówię o tym dniu który wcisnął mnie w podłogę,ale to już minęło... Nie chcę do tego wracać.... Nie chcę ,a wracam i wracam... he he he.... Cóż taka już jestem.... Tylko tutaj mogę coś z siebie wyrzucić ,więc wybaczcie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
znowu jest źle, totalnie źle. siedzę i ryczę. nie mam siły się nim bawić, tak jak pisałam wcześniej. to jest za trudne dla mnie. chcę tylko jednego, a wlaściwie sama nie wiem czego chcę. siedzę sama sączę winko i się nad tym zastanawiam. dlaczego inne kobiety nie mają takich problemów, dlaczego one potrafią bawić się facetami a my nie potrafimy. czy jest coś z nami, czy jesteśmy gorsze od reszty? przykre to. ja już nie mam sily dalej z tym żyć, a bez tego też trudno. nie wiem już co robić, dlaczego mi nie powie że nie chce. ostatnio powiedział że nadinterpretuję wszystko, nie jest tak jak myślę, on chce ale nie może, totalny bezsens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie na to
dziewczyny u mnie znow totalny balagan. W ciagu ostatnich kilku dni wydarzylo sie tyle znaczacych rzeczy.... podczas mojego urlopu zmienilam telefon,i przez pomylke zle skopiowalam jego numer, w zwiazku z czym on pisal smsy a ja odpisywalam na jakis inny numer. Wiec skoro nie "odpisywalam" to chlopak pomyslal ze lepiej sie nie narzucac. Co za chora pomylka !!! przez ktora schudlam 10 kilo. Ale to jeszcze nic, okazalo sie ze wcale mnie nie zablokowal na tym portalu spolecznosciowym tylko nie byl aktywny przez kilka dni, nie kontaktowal sie z nikim. Nagle dodal post, w ktorym poprosil kolege o pomoc i podal nr telefonu. Jak zobaczylam ten numer od razu domyslilam sie co jest nie tak. Wiedzialam, ze musze mu cos napisac ale nie wiedzialam jak. Doszlam do wniosku, ze najlepiej zawsze wychodzi prawda, nawet ta banalna i niewiarygodna. Kiedys obiecalismy sobie ze zawsze bedziemy mowili sobie prawde, bo tak jest najprosciej i nie ma powodu, dla ktorego mialo by byc inaczej. Napisalam wieczorem. Kazda sekunda cekania, potem minuta byly jak wiecznosc, z dzacym zoladkiem czekalam na odpowiedz ... nic. Nastepnego dnia rano nadal nic. Pomyslalam, ze mimo wszystko to troche niekulturalnie z jego strony , ze moze chce mnie ukarac, albo ze juz kompletnie sobie mnie odpuscil :( Po poludniu odpisal. Powiedzial, ze bylo mu przykro ze nie dostawal odemnie zadnej wiadomosci, ze wyprowadzil sie od "niej" i ze jest mu bardzo ciezko bez chlopcow, mial wyraznego dola. Pozniej wieczorem jeszcze rozmawialismy na neutralnym gruncie , tak po prostu o wszystkim i o niczym. Powiedzial ze snilam mu sie w nocy kiedy napisalam do niego te wiadomosc, ze chce przy mnie zasypiac... :) :) :) I tak wkolko, wieczna hustawka, dobry dzien zly dzien. Teraz mam do tego wiekszy dstans, nie wiem co przyniesie przyszlosc, wiem ze musze byc bardzo ostrozna wzgledem siebie, i nie moge oczekiwac od niego ze bedzie nadal uganial sie za mna jak pies, faceci tez czasem maja swoje problemy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enke
hej dziewczyny. u mnie się również dużo wydarzyło. w końcu sobie wyjaśniliśmy że zostaje po staremu czyli przyjaźń. mnie jest lżej i jemu chyba też. najważniejsze jest aby po tej dzisiejszej rozmowie nie pogorszyły się nasze relacje. myślę że jest na tyle mądry by mnie zrozumieć i uszanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
... i tak sobie wmawiamy,że to tylko przyjaźń... że tak będzie dla Nas lepiej... itp. A tu niestety... W głowie co innego - a w sercu to już zupełnie... ;) he he...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -84--2
TYLKO JAK WYTLUMACZYC SERCU ZE TO "TYLKO PRZYJAZN"?:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny, kiedys tu pisalam o swoim problemie, enke stweirzdilas ze to tak samo jak u Ciebie, hehe a jaczytajac to coTy piszesz zaczelam sie zastanawiac czy nie piszemy o tym samym facecie heheeh:P wierzysz w to ze przyjazn Ci starczy??Ja juz ze 100 razy dochodzilam do wniosku ze juz mi przeszlo ze juz jest mi obojetny...a potem jedne slowo jego, gest i znowu to samo..:( i tak wkolko, mysle ze jak zonaty, ustatkowany facet ok 40-tki wie ze jeszce jakas o nim namietnie mysli to jego meskie ego rośnie ze hoho:P tylko co znami?? czy to jakas gra? zabawa? "mój" przyjdzie nagada glupot, w stylu jaka to jestm piekna, ze żaluje ze ma zone, ze ma straszna ochote, i wogle...a potem idzie w cholere i co?? ja juz od dluuugiego czasu pozostaje nie wzruszona,wogle nie zwracam uwagi, udaje ze nie slysze ze nie widze, nie mila sie zrobilam dla niego, ostatnio jak gadal glupoty kazalm mu wyjsc z biura ode mnie i nie wracac...ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
anu-linka masz rację w stu procentach :) "myślę ze jak żonaty, ustatkowany facet ok 40-tki wie ze jeszcze jakaś o nim namiętnie myśli to jego męskie ego rośnie ze hoho" Dokładnie... A wyobrażałam sobie nie wiem co !!!! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieszczesliwiezakochana,poczytalam Twoja hostorie...zwariowac mozna:P jakmnie wkurzaja faceci ktorzy niby chca a nie moga, chca ale nie wiedza itp jakby rozumu nie mieli wogle!! jednego dnia kocha innego nie, ehhhh, na jakim etapie teraz jestescie?? kochania czy niekochania?:P ale fakt dowartosciujemy tych chlopow nie ma co...jak kiedys reagowalam na zaczepki tego "mojego" to widzialam jak mu sie az oczy swieca,...mimo tego ze ostatnio niemiła bylam dla niego..to i tak ..kocham..cholera jak ja kocham ;( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwiezakochana
Oczywiście na etapie niekochania... :( Choć zerkamy na siebie ukradkiem w pracy. On myśli,że ja tego nie widzę. I pewnie na odwrót ;) Nie wiem... czy jeszcze kiedykolwiek będziemy ze sobą rozmawiać tak... jak kiedyś.... Już nie mówię o romansie tylko o zwykłym "koleżeństwie"... Bo teraz tych naszych relacji nawet TAK nazwać nie można... :( A czy Ty masz męża,dzieci...??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×