Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Wazna jest szczerosc, u mnie tez jej zabraklo. Porozmawiaj szczerze ze swoim partnerem, powiedz mu o wszystkim o oswoich odczuciach w koncu przede wszystkim jego dotyczy ten problem. Jezeli naprawde mu zalezy to cos z tym zrobi, bedzie chcial cos zmienic. Zas jezeli nie... wiadomo na co powinnas liczyc po piecioletnim zwiazku i skoro masz wobec niego takie powazne plany. A wygadac zawsze mozesz sie na forum, dobrze jest wysluchac kogos kto patrzy na problem z dystansem, z tej drugiej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość V-a-n-i-t-y
No tak, szczera rozmowa... On jest uzależniony, chyba przez to wszystko tak się dzieje...Albo rozumie to i nie chce mnie krzywdzić, dlatego chce odejść, żeby zrozumieć co stracił...albo poprostu coś się między Nami wypaliło, tj. z Jego strony, może znudziałam się Mu... Dla mnie będzie nadal w całym moim pozostałym życiu ważną osobą, nawet gdy odejdzie...;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze, chyba...Warto poznac prawde. Jezeli tego nie wyjasnisz bedziesz zalowac. Nie powinnas go chyba tez tak idealizowac, to zwykly czlowiek jak kazdy, tez ma prawo do bledow ale czasy meczennikow juz minely wiec jezeli odejdzie to raczej nie zeby Cie nie skrzywdzic ale z powodu braku checi zmiany. Mam nadzieje jednak ze jest inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie sie sprawa rozwiazala, w zasadzie po czesci... ten do ktorego tesknie juz niestety nie wroci, wlasnie sie dowiedzialam,ze ma kogos, a ja nie chce tego niszczyc.. ale podjelam decyzje - chce byc sama, to prawda nie mysle teraz trzezwo. ale nie moge sie rozstac z chlopakiem, mowi,ze kocha,ze chce ze mna spedzic zycie... ale ja chce byc teraz sama, co zrobic?? jak sie rozstac zeby jak najbardziej zalagodzic cala sytuacje? powiedzialam mu ze wracalam do niego poniewaz czulam sie samotna,ale to nie byla do konca dobra decyzja, i ze we mnie sie juz wypalilo, ze czuje do niego duzo, ale to nie milosc. a on dalej pisze, dzwoni, zamartwia sie.... nie wiem jak odejsc, nie wiem czy sobie poradze, juz mi ciezko , mam poczucie winy! myslalam o psychologu i mysle,ze to nie glupi pomysl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psycholog nie jest glupim pomyslem, choc musi byc dobry. Na pewno pomoglby Ci jakos to sobie poukladac jezeli nie potrafisz zrobic tego sama. O tamtym pierwszym zapomnij, przestan o nim myslec, skup sie na osobie której na Tobie zalezy i ktorej nie chcialabys skrzywdzic. Widac ze relacja która was łaczy jest inna od tej pierwszej, ale to nie swiadczy o tym ze jest gorsza lub nie moze byc miloscia. Potrzeba wam czasu. Sa dwa rozwiazania albo odetnij sie od niego i zastanow sie pomysl, a jego popros zeby Ci to ulatwil, powinien to zrozumiec albo zastanowcie sie razem moze jakis wakacyjny wypad nawet krotki byle tylko odpoczac od calego otoczenia. pamietaj jednak ze jest to wylacznie twoja decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adid
Moze to co napisze wyda sie glupie ale cóż mam męża dziecko a mimo to kocham chłopaka ze szkolnych lat nie mialam z nim kontaktu przez jakies 10 lat lecz od roku znowu ze soba piszemy dzwonimy do siebie a nawet czasem spotykamy kocham go i on kocha mnie ja nie chce rozbijać swojej rodziny bo wiem ze mąż mnie kocha on tez niedługo bierze ślub. Czy do końca życia mamy byc nieszczęśliwi? Jak o nim zapomnieć naprawde niemam juz siły. Pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinee
Prosze pomozcie mi bo czuje ze oszalalam! Jestem tu nowa ale przeczytalam dosc sporo postow w tym wątku i zdziwilo mnie jak bardzo podobne sa niektore historie do mojej. Dlatego mam nadzieje ze moze tutaj mnie ktos zrozumie, gdy probuje rozmawiac z siostra czy nawet wlasna matka, jedyne co slysze to 'przesadzasz', 'przestan w koncu beczec i uzalac sie nad soba' itd. A ja naprawde sie staram ! No wiec zaczne od poczatku. Poznalam go stosunkowo nie dawno, mysle ze jakies 7 miesiecy temu. Szczerze mowiac nie odrazu zawrocil mi w glowie. Co prawda jest bardzo przystojny ale wyglad nigdy nie byl dla mnie sprawa pierwszorzędną. Dodam ze poznalam go za granicą gdzie studiuje od roku, on jest ode mnie 5 lat starszy.Gdy wrocilam do domu na swieta zrozumialam jak bardzo za nim tesknie, tym bardziej ze on w tym czasie nagle przestal sie do mnie odzywac. Potem dowiedzialam sie z nie pisal bo myslal ze bedac w Polsce wrocilam do swojego bylego, z ktorym rozstalam sie przed wyjazdem. Wytlumaczylam mu sytuacje i po moim powrocie znowu zaczelismy sie spotykac. Tyle tylko, ze powiedzial mi ze w przeszlosci zostal bardzo zraniony i nie chce sie angazowac i ze powinnismy zostac przyjaciolmi. Dla mnie bylo juz za pozno. Nigdy do nikogo nie czulam tego co do niego, mysle ze to moja pierwsza prawdziwa milosc. Od kiedy mi to powiedzial, nie bylo chyba minuty w ktorej bym o nim nie myslala. Prawdziwy obled! Snil mi sie kazdej, KAZDEJ nocy przez jakies 2 miesiace. I nie byly to przyjemne sny. Spotykalismy sie nadal i bynajmniej wcale nie jako przyjaciele! Wiem ze mnie wykorzystywal ale nie potrafilam tego zakonczyc. Tak bardzo chcialam zeby czul do mnie to co ja do niego. Najlepsze jest to ze ja nadal nie powiedzialam mu jak bardzo go kocham, boje sie ze wtedy strace cala nadzieje. Jestem bardzo zagubiona i mam do siebie zal ze nie potafie wyznac moich uczuc i zapytac o jego. Wiem ze nie jestem mu obojetna bo przyjechal odwiedzic mnie w Polsce i spedzilismy cudowne 7 dni razem a kiedy odjezdzal prosil zebym zostala w miescie w ktorym on mieszka ( zapomnialam dodac ze zmieniam uniwersytet i bede oddalona od niego jakies 500 km) i tu prosze was o rade, czy powinnam isc za glosem serca i zostac ? Dostalam sie na uniwersytet i kierunek o ktorym marzylam ale wiem ze jestem i bede bez niego nieszczesliwa. jest tyle przeszkod.. co jesli on mnie rzuci po pewnym czasie? mam tyle watpliwosci, totalny metlik w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spartakus
mloda jestes,ale to juz slyszalas...bedziesz to mile wspominac,a zycie toczy sie dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adid ta cala sytuacja rzeczywiscie jest glupia. Przede wszystkim oszukujesz męza i zastanawiasz sie nad rozbiciem rodziny dla kogos kto sam nie moze sie zdecydowac. Jezli mu ufasz choc nie wydaje mi sie aby byl osoba godna zaufania i czujesz sie nieszczesliwa w swoim malzenstwie odejdz, moim zdaniem jednak najlepszym wyjsciem jest zerwanie wszelkiego kontaktu wtedy bedziesz w porzadku wobec niego jego partnerki swojej rodziny i przede wszystkim siebie. Karolinee nie moze Cie rzucic bo przeciez nie jestescie razem, tworzycie dziwny uklad dla jednej strony bardzo wygodny. To ze przyjechał do Polski o niczym nie swiadczy. Nie powinnas rezygnowac z wlasnych marzen i studiow na wymarzonej uczelni. Ja tak zrobilam, na tamta chwile wydawalo mi sie ze nie ma innego wyjscia i uwierz ze nie wyszlo to nikomu na dobre. Po roku przenioslam sie. Chociaz u Ciebie moze byc inaczej. Ja na twoim miejscu nie zgodzilabym sie. Wiadomo kazdy zwiazek wymaga kompromisow, ale w tej sytaucji postepujac tak mozesz tylko zyskac. Zobaczysz jak to wszystko bedzie funkcjonowalo, moze to wlasnie on powinien z czegos zrezygnowac a nie tylko wykorzystywac Ciebie i twoje uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adid
Wielkie dzieki wlasnie tak chcialam zrobic tylko potrzebowalam potwierdzenia swojej decyzji u osoby patrzacej na to z boku :) w koncu rodzina jest najwazniejsza !!!! buzka i jeszcze raz dzięki :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glicea234
:((((((((((((((( kamil mial wypadek z niedz na poniedzialek wjechal w tira dzieki Bogu nic powaznego im si enie stalo.. w jednej chwili przestalam miec jakis zal do niego w takiej chwili nienawisc mija gdy chodzi o jego zycie:(( zadzwonilam do niego mimo wszystko nie moglam dojsc do siebie ,wieczorem pojechalam zobaczyc co z nim ...on sie strasznie ucieszyl ze jestem przy nim ..ze 150 000 x dziekowal mi za przyjazd wszystko bylo dobrze poki w nocy nie przyjechali koledzy zobaczyc co sie z nim wlasciwie dzieje ,, no i wtedy znow sie zaczely dziwne akcje razem z moim i jego przyjacielem chcielismy go odwieść na pogotowie ale uparty stwierdzil ze dzis pojedzie:( ehhh mowie Wam w takich chwilach nie mysli sie o tym co bylo i jak ktos cie zranil ..wczoraj chcialam zrobic wszytsko byle by tylko nie cierpial..:( dziewczyny mam mega dola wszytsko mnie przerasta cala sytuacja w okol mnie i jeszcze on ......:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramako
Błagam, wytłumaczcie mi jego zachowanie. Facet mnie nie chce, wiem, że nie pomyślałby o związku a jednak stale pisze i można powiedzieć, flirtuje ze mną. Mam pewność, że bardzo mu się podobam. Moim zdaniem nie pasujemy do siebie, ale z drugiej strony trzeba pobyć trochę ze sobą, żeby się przekonać czy rzeczywiście tak jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech, szczerze mówiąc to i ja chciałabym zrozumieć takie zachowanie a jak zachowuje się z stosunku do innych dziewczyn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramako
Nawet nie wiem, mieszkamy w innych miastach. Wiem tylko, że częściej bywa sam. Jego związki- jedne są poważniejsze, drugie mniej ale ogółem nic i tak z tego nie wychodzi na dłuższą metę. Wiem też, że potrafił rozkochać w sobie dziewczyny i mają do niego słabość także długo po rozstaniu. Jestem tylko jedną z nich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skąd ja to znam... na uczuciowym opisałam swój temat... zaczynało się identycznie jak u Ciebie nie naciskaj, czekaj, pozwól mu by to on się o Ciebie starał, nie pokazuj mu, że Ci na nim zależy... a potem... zależy jak on będzie się zachowywał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oni czasem po prostu mówią, że nie - po to by sprawdzić reakcję... flirtują - nie wiem, chyba niektórych to bawi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramako
Dzięki. Nie zasługują na to, żeby tak się tym przejmować. Powinni odczuć jak to jest po drugiej stronie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno jest pewne... faceci to dranie..nie każdy ale przeważnie.. niestety kobiety kochaja o wiele mocniej i to jest nasz minus ..gdybysmy miały silne nerwy i mogły po prostu od tak zapomniec o facetach było by nam lżej w życiu... niestety faceci nie mają mózgu i ich komórki nie rozwijają sie tak szybko jak nasze ..jezeli chodzi o miłosc.. wiec laska głowa do góry wiem .. to trudne ale najważniejsze zebys miała przy sobie duzo przyjaciół imprezki wypady to pomaga..uwierz mi... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glicea234
dzieki za wsparcie -- dziewczynki :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo zająć się czymś sensownym albo zająć się sobą, swoimi zainteresowaniami książki, kursy, jakieś zajęcia - całą energię traconą na nich możemy poświęcić na coś znacznie lepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie da się zapomnieć
jeśli się naprawdę kochało. Tak to już jest. I ja będę pamiętać do konca swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli się kochało - tak, będzie się pamiętać ale ból można zminimalizować sprawić, że nie będzie się myślało 24h/dobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Mam problem, wiec pisze. Moze nie pamietacie moich wczesniejszych postow, ale pisalam,ze z kims jestem, a kocham innego. I postanowilam byc szczesliwa i to zmienic, rozstalam sie z chlopakiem i wiem ze dobrze zrobilam, bo bylam nieuczciiwa w stosunku do niego. ale chlopak ktorego kocham ma juz inna. spoznilam sie... czekal na mnie 3 lata, zawsze mi powtarzal,ze mnie kocha i nie przeatanie. a jak ja zdecydowalam sie na ten krok, to on jest szczesliwie zakochany. Zostalam zupelnie sama na wlasne zyczenie. Los plata figle i mi zafundowal najgorszy jaki mogl. Nie wiem co robic nie umiem poradzic sobie z ta sytuacja. jestem zalamana, mam ochote mu powiedziec zeby wszystko zostawil i ze mna wyjechal, cokolwiek byle by tylko z nim byc, moglabym zrobic dla niego teraz wszystko, a nie moge zrobic nic...pomozcie, doradzcie cos. walczyc czy odpuscic? odzywac sie czy przestac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpuścić
facet chce być szczęśliwy - nie odbieraj mu szansy na to jeśli na Tobie mu zależy i będzie wiedział, że jesteś sama to może zerwie z tamtą ale to tylko jedna z opcji... i mało prawdopodobna nie narzucaj mu się bo może rzeczywiście znudziło mu się czekanie i już do Ciebie nic nie czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bosienka
Moja historia... Wspolne plany, marzenia...obietnice. Slyszalam, ze tylko mnie widzi w roli matki swoich dzieci, ze beze mnie nie umie zyc. Ja bylam zaborcza. Chcialam wiedziec co robi, spedzac z nim kazda wolna chwile. Ale z tego co wiem- on wolal luzne zwiazki, wolnosc. Po roku okazalo sie, ze caly czas mnie oklamywal. W mniejszych i wiekszych sprawach. Zjadl u mnie z usmiechem obiad, a za 2 godziny pojechal do "kolezanki"- mi powiedzial ze pracuje. Chcialam wybaczyc, bo kocham. Ale on zwalil wine na mnie, ze klamal przeze mnie. Bal sie calkiem odejsc i bal sie wrocic. Wczoraj odeszlam ja. Bo on chcial utrzymywac przyjacielskie stosunki. Ale miedzy nami bylo tak duzo, ze ie moglabym utrzymywac z nim kontaktu. Ciezko mi jest, od 5 dni nie moge niczego wziac do ust oprocz papierosow i wody z kranu... Za miesiac wynosze sie z tego miasta na studia... Moze jakos zapomne? Skoro mezczyzna (moze w jego przypadku nie dojrzal do tego okreslenia) w tak wczesnym etapie juz klamie, to co mowic co bedzie potem? Co najgorsze, moglam mu poswiecic cala siebie, marzenia, rodzine, tylko zeby byc z nim. Swieza rana w sercu strasznie kluje... Na jego widok cos mi sie rwie w piersi w jego kierunku. Pragne znow poczuc to co kiedys... Ale nie da sie. Najlepsze w tym, ze jego najlepsi kumple mnie przed tym ostrzegali, ze ten typ tak ma... Coz... zycie ciezkie jest, kto powiedzial ze bedzie latwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie mówił, że będzie łatwe. Facet... z resztą... każdy (nawet my) kocha odwracać kota ogonem. By zrucić winę z siebie na innych. A my to przyjmujemy. Obwiniamy się. Za wszelką cenę staramy się znaleźć wytłumaczenie dla danej sytuacji. Zaborcza... Każda kobieta była w swoim życiu choć raz zaborcza - bo kochała, bo była szczęśliwa i to szczęście za wszelką cenę chciała zachować. Może faktycznie przesadzamy. Może faktycznie niszczymy, ale wina nigdy nie będzie po jednej stronie. Dlaczego oni nie potrafią rozmawiać o uczuciach? Dlaczego nie potrafią powiedzieć co im przeszkadza? Potem okazuje się, że byłyśmy tymi złymi... ale nie wiedziałyśmy. Bo niby skąd. Potem są łzy. Rany goją się długo. Jeśli widujemy tą osobę, mamy z nią jakiś kontakt - goją się bardzo długo. Przyjaciele. Często mają rację. Ale kto słucha przyjaciół? W końcu wydaje nam się, że znamy tą osobę, że wiemy, czy można jej ufać. Nie jest łatwo obiektywnie oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś doradziłby - spotykaj się z ludźmi, baw się. To też nie jest łatwe, bo nawet wśród ludzi myśli uciekają... Zdystansować się. Też nie takie proste. Mogę tylko powiedzieć co ja zrobiłam... Czytałam książki, poradniki. Przebrnęłam przez zołzy. Zrozumiałam swoje błędy. Czytałam książki o medytacji - bo podobno medytacja jest sposobem na nauczenie się panowania nad emocjami. W sumie to zależy od tego czy w to wierzymy. Ja wierzyłam i za pomocą medytacji uspakajałam się. Potem trafiłam do środowiska buddystów. On nauczył mnie wiele, pomógł otworzyć drzwi do innego świata. Dzięki niemu zaczęłam się rozwijać. W końcu doszłam do wniosku, że nie zmarnuję tego. Idąc za nim - chcę go prześcignąć, być lepszą od niego. Stałam się dumna, egoistką - w pozytywnym znaczeniu. Tak, wbrew naukom buddystów... ale i im wiele zawdzięczam, bo pokazali, że w życiu można być szczęśliwym. Nie powiem wychodź do ludzi, bo to nie pomoże. Powiem zadbaj o siebie, rozwijaj się. Skończył się pewien etap w Twoim życiu. Zaczyna się następny - wykorzystaj to. Przez niego... Nie umiałam płakać. I do dziś nie potrafię. Im gorzej się czuję tym bardziej zaciskam zęby. I powtarzam, że dobrze się stało. Przyjaciół zarażam uśmiechem... a gorsze dni. Każdy ma prawo do słabości. Będzie dobrze. Uwierz w to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×