Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość mamusina
Jilian mój też był kobieciarzem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusina
Jilian...czytałam trochę Twojej historii...chyba jesteśmy podobne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli podniósł na Ciebie rękę - to nie jest, nigdy nie był Ciebie wart ciężko jest zapomnieć - szczególnie jeśli ciągle się o tym myśli, ciągle do tego wraca ale musimy być silne musimy od siebie wymagać - by trwać moja historia... właściwie uległa zawieszeniu... wciąż się łudzę, że jeszcze zmieni zdanie, że zrozumie... sam kiedyś powiedział, że potrzeba czasu by zrozumieć, co cennego można stracić. tam, gdzie wyjechał - jest sam, ma spokój... może ochłonąć, przemyśleć... a ja tutaj? uczę się... albo siedzę na kafe, czytam opisane tu historie i doradzam ludziom, by zapomnieli, by się nie dręczyli... tymczasem sama dalej w tym tkwię i nie słucham własnych rad z tym, że ja nie chcę zapomnieć rozum mówi, że byłam zabawką ale serce i wszystko wewnątrz... intuicja - one powtarzają, że on był w tym wszystkim szczery nie wiem czy jest gdzieś w tym wszystkim złoty środek... wydaje mi się, że tylko czas może mi pomóc i tylko czas może odpowiedzieć na moje pytania jeśli chodzi o wakacyjne romanse... wciąż się powtarza, że te wakacyjne są nietrwałe, że to tylko przygody... może to tylko stereotyp, a może rzeczywiście jest w tym prawda... jeśli tak - to chyba powinno się zdystansować co do takich znajomości jak zapomnieć? śledząc kolejne tematy - nasuwa się jeden wniosek - rzucić się w wir życia, zająć codziennością, poświęcać całą uwagę temu, co nas otacza, pasjom, pracy, rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli podniósł na Ciebie rękę - to nie jest, nigdy nie był Ciebie wart ciężko jest zapomnieć - szczególnie jeśli ciągle się o tym myśli, ciągle do tego wraca ale musimy być silne musimy od siebie wymagać - by trwać moja historia... właściwie uległa zawieszeniu... wciąż się łudzę, że jeszcze zmieni zdanie, że zrozumie... sam kiedyś powiedział, że potrzeba czasu by zrozumieć, co cennego można stracić. tam, gdzie wyjechał - jest sam, ma spokój... może ochłonąć, przemyśleć... a ja tutaj? uczę się... albo siedzę na kafe, czytam opisane tu historie i doradzam ludziom, by zapomnieli, by się nie dręczyli... tymczasem sama dalej w tym tkwię i nie słucham własnych rad z tym, że ja nie chcę zapomnieć rozum mówi, że byłam zabawką ale serce i wszystko wewnątrz... intuicja - one powtarzają, że on był w tym wszystkim szczery nie wiem czy jest gdzieś w tym wszystkim złoty środek... wydaje mi się, że tylko czas może mi pomóc i tylko czas może odpowiedzieć na moje pytania jeśli chodzi o wakacyjne romanse... wciąż się powtarza, że te wakacyjne są nietrwałe, że to tylko przygody... może to tylko stereotyp, a może rzeczywiście jest w tym prawda... jeśli tak - to chyba powinno się zdystansować co do takich znajomości jak zapomnieć? śledząc kolejne tematy - nasuwa się jeden wniosek - rzucić się w wir życia, zająć codziennością, poświęcać całą uwagę temu, co nas otacza, pasjom, pracy, rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hesjanka
Jilian -> dzieki za odpowiedz, wiesz, moja sytuacja jest chyba troszke inna niz, te tutaj opisane; mam 30 lat, w moim zyciu bylo wielu mezczyzn, z ostatnim jestem 3 lata, na przyszly rok planujemy slub (z mojej strony ...z rozsadku), a ten ktorego spotkalam - chyba los sobie ze mnie zadrwil ... Oboje z daleka od domu, oboje swiadomi ryzyka i tego, ze to co robimy jest wielce niemoralne wobec mojego partnera a jego z kolei dziecka i zony ... momo tego wiem ze to byl mezczyzna mojego zycia - taki jakiego szukalam cale zycie ... nie moge go miec, mialam go tylko 3 tygodnie, mimo, ze umowilismy sie na co innego, padly "wielkie" slowa, o tesknocie, o tym dlaczego - spotykam cie wlasnie teraz? a nie 15 lat temu? o tym co sobie wzajemnie dajemy? cholerana bliskosc, czulosc, chemia, której nie czulam nigdy z nikim ... on nie odejdzie od zony, nawet nie dla niej, dla dziecka - by kiedys nie uslyszec - Tato dlaczego zrobiles to mamie? A ja nie potrafie zapomniec, rozpamietuje, ideal, ktory moze idealem nie byl, bo jak mozna poznac kogos przez 3 tygodnie ... wiem jedno cos stracilam bez powrotnie i nigdy tego nie odzyskam ... a ten z ktorym jestem - szary, zwykly, ale dobry, bezpieczny ... Jak zapomiec ... probuje wedlug Twojej rady - obowiazki, wir zycia ... ale to malo daje, bo "zapach" tamtego wraca do mnie jak bumerang, kazdego dnia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wraca i będzie wracał... ale z każdym dniem coraz słabszy, coraz mniej wyraźny. I przez długi jeszcze czas będziesz pamiętać i wracać do tego. Mimo wszystko - radziłabym spróbować odciąć się od tego. Jeśli chodzi o narzeczonego. Jeśli go nie kochasz, dlaczego za niego wychodzisz? Będziecie udawać szczęśliwą rodzinę? Jak długo wytrzymasz oszukując i jego i siebie? Jesteś pewna czy tego chcesz? Czasem lepsze to, niż samotność. Tylko powstaje pytanie - czy będziesz szczęśliwa? Przestałam wierzyć w to, że miłość można spotkać tylko jeden raz w życiu i że czeka na nas ta jedna konkretna osoba. Może jeszcze spotkasz człowieka, do którego zapałasz równie silnym uczuciem? Jeszcze wszystko się ułoży. Może nie teraz, może nie jutro... może nawet nie za rok, ale kiedyś na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hesjanka
Wiesz, mimo, że to zabrzmi jak staro babcine gadanie, muszę powiedziec z pełna świadomością, ze naprawdę już mam wiele za sobą, związków damsko - męskich, i cóż jak stetryczała babcia powiem - nie wierze, by mnie jeszcze coś zaskoczyło na plus ... choć to co wydarzyło się niedawno - zaskoczyło mnie :) Mimo, ze ten czas był piękny - cały czas miałam wrażenie, ze jestem tam ja, On i właśnie - Los, który stoi z boku, patrzy na mnie i się szyderczo ze mnie śmieje, szepcząc przez zęby: i tak nie będzie twój, i tak nie będziecie razem ... Dlaczego wychodzę za mąż? - bo trochę, choć minimalnie - presja otoczenia - jak to ma 30 lat i bez męża, bo uroda i urok mija - i widzę, ze coraz trudniej je zatrzymać, bo ten z którym jestem - daje mi moc miłości, wsparcia i dobra i nie skrzywdzi, bo się opiekuje. Czasy są podle - dziś spotkać nawet kogoś potencjalnie dobrego wydaje się sukcesem, nie mówiąc o miłości, wsparciu, zaufaniu czy oddaniu. Ja nie kocham, kocha on i to wiesz ... nawet po tym jak dowiedział się o mnie i Nim, bo się dowiedział, przez przypadek, z mojej głupoty, przeczytał maila w którym było wszystko opisane ... Wybaczył, ba wręcz się przebudził, by być jeszcze lepszym i kochać z jeszcze większa żarliwością, takich mężczyzn się nie odtrąca, to by była głupota ... dodam jeszcze, że zdrada zdarzyła mi się pierwszy raz w życiu ... Tylko wciąż to natrętne pytanie - a jak będę miała już GPSa na palcu :) i stanie na mojej drodze ktoś taki jak ON ...? Na razie odpowiedz brzmi - to wezmę rozwód ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm... To ostatnie zdanie zabrzmiało strasznie egoistycznie. Nie mi dane jest oceniać. Swojego przyszłego męża traktujesz jak ostatnią deskę ratunku. Jeśli potrafił Ci wybaczyć i jeśli wie, że go nie kochasz - a mimo to chce się z Tobą ożenić... Jesteście dorosłymi ludźmi, podjęliście decyzję. On wie, że byłabyś gotowa go zostawić? Jestem dużo młodsza, niewiele wiem o życiu... Tylko tyle na ile mogłam obserwować innych ludzi. Ale i z tego mogę wywnioskować, że wielu ludzi nie ma tyle szczęścia w życiu, co Ty. Tak, szczęścia. Nie spotkali miłości, nie spotkali nikogo, kto mógłby się nimi opiekować, kto zapewniłby im poczucia bezpieczeństwa. Doceń to, co masz. I spróbuj być szczęśliwa z narzeczonym. Jeśli chcesz być z nim - nie szukaj innego. Życzę powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Bynajmiej do ciebie pisze ale wiesz ja jestem takiej sytuacji że jest pewien chłopak super na początku dzwonił pisał tak to się zaczeło było miło widzieliśmy się co tydzień fakt też kawałek nas dzielił na początku spotykaliśmy się na dyskotekach choć już jestem za stara na dyskoteki i powinnam już sie ustatkować ale jeździłam tam co tydzień tylko po to żeby z nim zatańczyć potrafiliśmy przetańczyć całą noc razem było super :) Potem umówiłam się z nim na dyskotekę go tam nie było dzwononie do niego powiedział że będzie za 20 minut czekam ponad godzinę a go nie bylo to koleżanki powiedziały że już nie przyjedzie i żeby nie siedziała w koncie zabrały mnie na inną dyskotekę wchodze a on tam jest z jakąś blądi chciałam o nim zapomnieć i co mi juz prawie się udawało to on zjawiała się na tej samej imprezie co ja znowu ze mną tańczył i znowu nic tak już jest od jakiegoś czasu pojawia się i znika... Nawet ostatnio udało mi się znaleźć kogoś wspanialego kto był cudowny nawet już prawie udało się o tamtym zapomniec ale któregos razu spotkałam jego kolegę i powiedziałam mu że mam kogoś minoł tydzień a ten raptownie się pojawił roztałam się z chłopakiem z którym byłam a ten zów zniknoł czy oni tak uwielbiają jak już prawie o nich zapomninamy to muszą się przypominać z znowu znikać nie potrafie tego zrozumieć twój też tymi e-mailami tylko przypomina tobie o sobie i nie da ci zapomieć .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaa..... -> To nie zabrzmi miło... ale facet się Tobą bawi. Dziewczyna, na kilka imprez - nic więcej. "tak już jest - to był tylko sen" Widzi, że zależy Ci na nim - i wykorzystuje to. Dla niego rzuciłaś faceta. O nim myślisz, dla niego chodzisz na imprezy. A on? Wybiera inne. "roztałam się z chłopakiem z którym byłam a ten zów zniknoł" - ZNÓW ZNIKNĄŁ (dobra, czepiam się błędów... ) on chciał by tak się stało. upewnił się, że dla niego jesteś zrobić wiele. Następnym razem gdy gdzieś się pojawi. Wyjdź. Lub jeśli chcesz się bawić - zostań - ale nie zwracaj na niego uwagi. Jeśli podejdzie - odejdź. Będzie się starał. Większość facetów nie ścierpi tego, że ich zdobycz się wymyka. Jak ktoś mi kiedyś napisał - teraz to będą cuda wianki. I nie wiem czy szukanie kogoś tylko po to by zapomnieć o innych jest dobrym pomysłem. Wiele osób uważa, że tak. Może po prostu żyj swoim życiem? Żyj, baw się, korzystaj. Podobno to właśnie uśmiech i pewność siebie przyciąga facetów:) "czy oni tak uwielbiają jak już prawie o nich zapomninamy to muszą się przypominać z znowu znikać" Tak - oni uwielbiają pojawiać się wtedy, gdy już prawie o nich zapominamy. Jedni robią to dla satysfakcji, inni zupełnie nieświadomie. "Mój" swoimi wiadomościami faktycznie potrafi mi zamieszać w głowie... Tylko, że ja nie chcę zapomnieć. A po wczorajszej rozmowie z pewnym człowiekiem utwierdziłam się w tym. Może i ten "mój" będzie tylko moim znajomym, wiem, że kontakt szybko się nie urwie. Może jeszcze jest szansa na coś więcej. W tej chwili nie chcę wybiegać w przyszłość. Pozwoliłam by historia sama się toczyła - bez jakichkolwiek starań. Co ma być to będzie... ale o tym dowiem się i tak nie wcześniej niż za trzy tygodnie. Jedno wiem na pewno - mój nigdy nie będzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amelakalala
Do Julian. Masz racje ,po co mam tkwic w zwiazku w ktorym facet juz na poczatku daje mi do zrozumienia ze na nic wiecej nie mam liczyc.Na poczatku tzn na przelomie dwoch lat.zdecydowalam ODCHODZE,boje sie ze bede znow zalowac.Ale teraz poslucham rozumu a nie serca.W tym tyg wyprowadzam sie od niego.Tylko nie wiem czy on na serio traktuje moje slowa,ze to koniec,bo zachowuje sie normalnie.baaaa nawet zadzwonil wlasnie zebym ziemniaki ugotowala na obiad.boje sie,ze sie rozmysle.Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amelakalala -> jeśli nawet nie potrafił przyjąć do wiadomości słów o tym, że odchodzisz... albo zbyt pewny siebie... albo rzeczywiście jesteś mu zupełnie obojętna... albo/i nie traktuje Cię poważnie takie wylanie wody na głowę mu się przyda... zobaczy, że mówisz poważnie, że nie może Cię traktować - tak jak traktował dotąd może zrozumie... jeśli nie - ciesz się, że w końcu udało się uwolnić od niego czas zadbać o siebie życzę powodzenia:) i napisz potem jak poszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hesjanka
Jilian -> słowa w necie, moje krótkie wypowiedzi nie są w stanie Ci dać wglądu na cala ta sytuacje ... net jest specyficzny i nie wiarygodny w ocenie ludzi; pisze co czuje - bez ściem, i widzisz już stało się tak, ze możesz przypuszczać lub doszukiwać we mnie egoizmu ... a szkoda ... ja po prostu mam zal do losu, ze to czego najbardziej pragnęłam przez cale życie, jest dla mnie nie osiągalne ... (a było "moje" tylko 3 tygodnie) ... Owszem, rozumiem Ciebie i to, ze mówisz mi: ciesz się tym co masz, szanuj to, ok ... jesteś bardziej szczęśliwa od innych ... Moze to mój wrodzony destrucjonizm, może zbyt romantyczna dusza, może zbyt wybujałe poglądy na życie, może fakt, że raczej powinnam żyć z moimi poglądami 500 lat temu ... za dużo marzeń ... Niemniej nic tego nie zmieni, że tęsknie za NIM, czasem tak bardzo, że rozrywa mi duszę, a najbardziej zabija mnie ten brak nadziei ... bo w odróżnieniu do Was (inne dziewczyny wypowiadające się - tu - na kafe), - Wy tą nadzieję jeszcze macie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziałam "zabrzmiało egoistycznie" a nie "jesteś egoistką". Nie oceniam Cię. Chciałam Ci tylko uświadomić, że mimo wszystko wiele od losu dostałaś. Mam znajomą - dwa lata młodszą od Ciebie... Ona nie spotkała miłości, nie spotkała też nikogo, kto chciałby z nią dzielić swoje życie. A przecież jest mądrą, ładną wyjątkową kobietą. Ma marzenia, plany... Ale nie spotkało jej tyle co Ciebie. Nie mówię "za dużo marzeń" - marzenia pozwalają nam żyć, oderwać się od rzeczywistości. Ale czasem rzeczywiście trzeba stanąć na ziemi. Coś poświęcić. Nigdy nie było tak, że los daje nam to, czego zapragniemy - i nigdy tak nie będzie. Dał Ci szansę, byś zobaczyła jak to jest - kochać, być kochaną. Dał Ci chwilę zapomnienia. Ale nic nie jest trwałe i od początku trzeba było się z tym liczyć. Wtedy, gdy poznałaś tego człowieka - podjęłaś decyzję. Mogłaś, mimo wszystko, uniknąć tego romansu. Nie zrobiłaś tego, oboje nie zrobiliście. A konsekwencje zawsze przychodzą. Jedne mniej, inne bardziej bolesne. Musisz się z tym pogodzić - by żyć. Spróbuj o tym nie myśleć. Wiem, że to nie jest łatwe. Znajdź coś, co przykuje Twoją uwagę, czemu mogłabyś się poświęcić. Innej opcji nie widzę. Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Czasem, gdy już nie widzimy żadnej szansy, życie potrafi nas zaskoczyć. Nie poddawaj się i wierz, że jeszcze wszystko się ułoży. Tak, my wciąż mamy nadzieję. Czegoś trzeba się trzymać - by się nigdy nie poddać, by trwać. Raz ją straciłam - co się stało, tego już opowiadać nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny:( jak probuje zapomniec o facecie w ktorym bylam zakochana pare lat.Widywalismy sie rzadko-raczej był głownie tel.smsy,gg itp. Swoimi slowami przez tel.czy na spotkaniu zachowywal sie tak jak bym mu sie naprawde podobala.Każda laska na moim miejscu by sie zakochała.No,ale nic....on nie wychodzil z inicjatywa.aby bylo cos wiecej.Jak mial ochote sie odezwal,napisal....jak nie to nawet mi potrafil nie odpisac....:( potem sie dowiedzialam,ze pisal nie tylko tak do mnie.....i spotykal nie tylko ze mną.....robilam sobie nadzieje a on sie mną tylko bawił:( Rok temu sie bardzo pokłocilismy kiedy chcialam to raz na zawsze skonczuc!!!Obrazil mnie slowami...zranil...."nigdy nie myslalem o Tobie jako o kims z kim moglbym byc",takich jak ja mam na pęczki i wszystkie jestescie takie samie...ze byłam glupia i naiwna itp.:( owszem zalezało mi bardzo na nim,wiec jak on wspomnial cos o kawie no to potem ja np.sie dopominalam....wiem wiem źle robilam.....ale bylam glupia i ślepo zakochana.Dziś po roku mamy kontakt,ale "inny"-koleżenski....tzn,on wiele razy proponowal mi kawe ,ale ja odmawialam....bo wiedzialam,ze skonczy sie na tym,ze albo nie przyjedzie albo mi cos "wróci".A ja nawet gdyby on chcial teraz...nie umialabym mu juz zaufac....kiedy po roku stalam sie bardziej olewająca na niego on sie zachowuje dziwnie....bawi sie w blokady na gg,proponuje mojej kumpel pomoc w przeprowadzce(męzatka a on jej nawet nie zna,tylko pare razy smsy pisali w sprawach zawodowych).Nie rozumiem Go...po co probuje zwrocic na siebie uwage?sam nic nie napisze.....ja tez juz tego robie..........mi nie zalezy juz,ale do dzis nie rozumiem po co to bylo-ta jego gra i zabwa....jesli nigdy mnie nie chcial to po co mi jeszcze przypomina o swoim istnieniu?:( Chce zapomniec ,ale nie mogę:( Pomóżcie dziewczyny!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, co pisałam już nie raz - większość facetów nie lubi jak coś, co według ich mniemania, należało do nich nagle zaczyna się im wymykać. Byłaś na każde jego zawołanie. Byłaś jego zabawką - ale nagle przestałaś być. Stwierdza, że zaczyna tracić swoją własność - więc stara się to odzyskać. Albo raczej sprawdza czy rzeczywiście już Ci nie zależy. Chce znów mieć tą satysfakcję. Gdy zauważy, że nadal o nim myślisz - znów się odsunie. Tymczasem zwraca na siebie uwagę, chce byś Ty się do niego odezwała. Jedno, co możesz zrobić - nie zwracać na niego uwagi. Albo przynajmniej ukrywać to, że nie jest Ci obojętny. Istnieje jeszcze opcja, że po prostu taki jest... I dla niego to normalne zachowanie... a my histeryzujemy. Cokolwiek to jest - czekaj aż on pierwszy wyciągnie rękę. Nie jest łatwo zapomnieć. O tym już każda wypowiadająca się w tym temacie zdążyła się przekonać. I to, co powtarzam za każdym razem... Postaraj się czymś zająć, skupić na czymś całą swoją uwagę. Jakaś pasja, może jakieś marzenie... Poświęć się temu, a myśli o nim będą wracać coraz rzadziej, będą coraz mniej nachalne... I coraz mniej bolesne. Aż w końcu będziesz mogła uśmiechnąć się do przeszłości. Uwierz, że tak będzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje:)Tez tak myslalam o nim....mam wrazenie ze to taki "pies ogrodnika"......a co do historii to mozliwe bo kiedys tez cos podobnego pisalam na uczuciowym:) Nie reaguje na jego zachowanie bo nie mam po co!!! Nr kom i gg juz usunęłam...ale i tak w glowie siedzi..kurde no:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On wokól siebie zawsze ma pelno "kolezanek"...ma powodzenie,jest atrakcyjny....po prostu mu to imponuje ze tyle lasek za nim lata!!! Ehhh najgorsze jest to ze zawsze myslalam ze uwaza mnie za porządna dziewczyne-bo taka jestem-a teraz widze,że nie....:( Wycofałam się z tego uczucia...bo to nie ma sensu....... Chciałam być dla niego JEDYNĄ,a nie JEDNĄ Z WIELU.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli spotkałyśmy się na tamtym wątku:) "pies ogrodnika" - tak też mogę powiedzieć o "moim" Bądźmy silne i szanujmy się. Jeszcze w życiu spotka nas wiele dobrego. A z tego... Możesz pośmiać się z jego wysiłków. Kiedyś pomagało mi wyszukiwanie wad osób, o których musiałam zapomnieć. I ideał stawał się... spadał poniżej przeciętnej. To minie, obiecuję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pamietam czy bylam na tym temacie o ktorym piszesz,ale kto wie;)A Ty jak dalas rade?Ja juz nie wiem jaka mam byc dla niego? Jak sie odezwie to tez sie odezwac czy olac?:-o Juz nic nie wiem..pogubilam sie:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie poradziłam sobie tzn. z "moim" uzgodniliśmy, że będziemy tylko dobrymi znajomymi ale i tak to nie bardzo przechodzi... nie dość, że jest zazdrosny to jeszcze wyjedzie czasem z jakimiś aluzjami... że... szczęka opada potem... zależy od dnia miesiąca, od jego humoru... potrafi pisać codziennie i tak, że nie jestem w stanie spokojnie obiadu ugotować... a potem nastaje czas zupełnej ciszy. odezwę się - bo w końcu byliśmy "prawie przyjaciółmi"... tymczasem w odpowiedzi cisza ostatnio się wkurzyłam i poinformowałam go, że ze ścianą rozmawiać nie będę... a jeśli tylko ja się staram by utrzymać znajomość - to nie ma to sensu wypomniał mi, że wracam do przeszłości - a miał być to zamknięty rozdział - tymczasem to on w swoich tekstach pokazuje, że wciąż myśli o tym, co było i co mogło być a przecież to on powiedział, że nic z tego nie będzie w tej chwili nie mam z nim kontaktu - ale to z przyczyn od nas niezależnych liczę dni do momentu kiedy znów się spotkamy - i tak naprawdę dopiero wtedy zdecyduję co robić uwolniłam się od bólu i płaczu... coś zaszczepiło we mnie spokój... i pomimo, że jestem sama, że straciłam nadzieję, że kiedyś z nim będę - jestem szczęśliwa - jak? buddyzm nie wiem co powinnaś zrobić wydaje mi się, że na razie lepiej olać - szczególnie, że odstawia takie cyrki - odezwij się, gdy się przestanie "popisywać"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle ze widzisz my jestesmy znajomymi chyba tylko tyle ze w znajomych na nk:-o Bo przeciez nie spotykamy sie na kawe jak przyjaciele,nie rozmawiamy,nie zwierzamy itp.to nie jest PRZYJAŹŃ!!!Dla mnie to jakas chora,sztuczna znajomsc!!!Probowalam juz wielu rzeczy,aby sie od niego "odciąć":( To nie jest koleżeństwo tylko jakas chora gra!!!Masakra:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepszym lekarstwem była by amnezja,aby go wymazac z pamieci na zawsze!!! Może gdyby zaczął teraz on "latać"za mną,żałował,mialabym zastysfakcje jakos i moze wtedy było by mi łatwiej go olac.... Ale wiem,że pewnie nigdy nie nadejdzie taki dzien....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, my kontakt utrzymujemy tylko na gg... więc nie lepiej spotkamy się - jak się studia zaczną wcześniej nie... nawet gdybym chciała - bo "lepiej będzie dla nas obojga jak się na razie nie spotkamy" to też jest chore... przyjaźń była na początku ale myślenie od tym jak się odciąć - to też myślenie, napędza nas równie mocno jak wspominanie tego co było ja sobie nie poradziłam - czekam do października, dopiero wtedy zacznę się martwić - gdy znów zacznę go widywać nie pisz, poczekaj - daj i sobie i jemu czas przemyślicie... może coś to zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nigdy nie mów " i nie nastawiaj się, niczego nie oczekuj - to jedyny sposób by się nie rozczarować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak go nie widuje bo mieszkamy w innych miastach-dzieli nas 40km.....wiec jesli nie zaplanuejmy spotkania to raczej go nie spotkam;) Czas u mnie nic nie zmieni...moze dopiero jak poznam kogos nowego i sie zakocham to on przestanie dla mnie istniec!!!Mam nadzieje ze tak bedzie!!!ale czy sie zakocham jeszcze?:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że się zakochasz. W tej chwili nawet ja nie potrafię patrzeć na innych, ale nauczyłam się, że nie ma czegoś takiego jak ta jedna jedyna miłość. Miłość, przyjaźń i wszelkie uczucia - to coś, co trzeba pielęgnować, jeśli się o nie nie dba - przemijają. Teraz czujesz coś do tego człowieka, ale uczucie, o które nie będziesz dbać zgaśnie. A płomień zapali ktoś inny. Może właśnie ta osoba będzie wraz z tobą starała się je podtrzymać. Nawet nie może - na pewno. Jeśli się nie widujecie - tym lepiej, szybciej minie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×