Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

spring------ JA + ON + Mąż to pozycja \" patowa\"....najmniej w JEGO intresie ( NAJMNIEJ!!!!!) ABY MóJ Mąż O CZYMś TAM wiedział! Tylko do cholery.... nie rozumiem JEGO postępowania..... przecież spotkaliśmy się ( bez sexu) ...myślałam, że zadzwoni....,że to ja ( bo nie ma MOTYLI) będę miała karty w ręku-- \"KARTY\"!..... A tu nic RACJONALNEGO....gADA PRZEZ KOMóRKę Z MOIM MężEM-----początkowo myślałam, ze sprawdza czy mąż jast w domu , czy w jednostce..... ale teraz to już nic nie WIEM.... Dlatego PYTAM CZY WYSłAć TEGO SMS-sa???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Nie wiem, Zielona, szczerze, nie wiem. Ty zdecyduj. Jestem zalamana... postanowilam jednak wyjsc z domu, wiec mam teraz malo czasu. Co za glupi stan...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za pół godziny obiad....potem wyjdę na spacer ( mąż w jednostce) .. przemyślę wszystko ... a potem napisze do NIEGO!!!! Miłego KANADYJSKIEGO spaceru spring!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZIelona ;) Zaraz rzucisz gromami, ale dla mnie to ściema... mieć ciasto i zjeść ciastko. A co zrobisz jeżeli on chce się spotkać z mężem aby mu o wszystkim powiedzieć? Co zrobisz, jeżeli on po Twoim smsie wszystko wypaple i zniszczy tą małą równowagę jaką osiągnęłaś? Chciałaś zapomnieć? To czemu tego nie robisz??? I tak będziecie sobie smsować, aż do....? Spring nie załamuj się ;) tylko po prostu odpowiedz sobie szczerze na pytanie - czego chcesz, czego szczerze chcesz i co przyniosłoby CI równowagę, a potem po prostu idź w tamtą stronę, bez odwracania się wstecz i bez oszukiwania siebie samej \"to ostatni raz\" albo \"będziemy przyjaciółmi\" bo ten ostatni tekst to jest g...warte... Nie będziecie, a z każdym dniem będzie gorzej... To tak jak z rozdrapywaniem gojących się ran..swędzi - drapię - rana się znowu rozwala - goi się swędzi - drapię...w najlepszym wariancie i masz potem bliznę i po co Ci to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysha---- nie ma takiej opcji, , że ON wypaple mojemu mężowi....to nie w JEGO interesie... ( boi się.. i nie tylko -śmieszne- o mnie) Chodzi mi o to jak JA na tym wyjdę - pisząc MU tego sms-sa! W końcu chcę wiedzieć .... o CO TU CHODZI........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona a jeszcze nie wiesz? A spójrz na całą tą sytuację oczami Twojego męża i....Twoich dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a zresztą... skoro ten sms jest tym czego chcesz to po co pytasz? :) przecież żadna z nas go nie wyśle to raz, po drugie żadna z nas tak naprawdę nie jest Tobą... Zrób to co w danej chwili uważasz za ważne, dobre i przynoszące spokój... A co do facetów...hehe ja kiedyś też słyszałam opowieść, że jemu zależy na mnie i mojemu facetowi nic nie powie, że coś do mnie ma...Powiedział przy którejś tam okazji. Na moją korzyść działało jedynie to, ze faktycznie facet mnie nie obchodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysha--- widocznie moja inteligencja WYSIADA-- pomóż, NIKOGO NIE CHCE SKRZYWDZIć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JUż obiad dla moich SYNóW....... a potem pomyślę...jak SCARLET O\' CHARA... z \" Przeminęło z wiatrem \" Wszystko nie jest takie proste!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Mysha - no wlasnie! To po pierwsze on postanowil, ze bedziemy przyjaciolmi i wyjechal na wakacje, wiec rzadzije pisal. Jak wrocil - mialam wrazenie, ze rzadziej pisze, ale od srody w ogole przestal. Mozliwe ze powiedzialam cos, co mu sie nie spodobalo, ale on wiele razy potrafil cos tak glupio powiedziec, ze w ogole nie rozumialam o co chodzi. Moja przyjaciolka mowi, ze to roznice kulturowe. Czego chce - chcialabym byc sama (po rozwodzie?) - chcialabym byc samodzielna kobieta, wolna, i moc zdecydowac, z kim chce byc. Moj maz - nieuleczalnie do mnie przyczepiony, w sumie nigdy nie chce sie zbuntowac, bo byc moze wie, ze to bedzie dla mnie argument nie do odrzucenia. Kocha(my) oboje nasza corke. On jest ze mna ze wzgledu na wszystko: rodzine i wygode. A ja do niego nic nie czuje. I nie poczuje (nawt mi nie mowcie!!!). Moja sytuacja w tym wzgledzie jest beznadziejna i - przez jakis czas - bez wyjscia. I teraz - trafia sie facet (wprawdzie z kosmosu i w ogole idiota), ktory mowi mi rozne rzeczy i mnie to wciaga. Zaczynam zyc w innym swiecie, moze nawet marzyc, ze to co mowi, to prawda i moze nawet mozna byloby sprobowac. I rzeczywistosc: zadanie bardzo trudne do realizacji. Facet moze tez to wie, wiec moze przestal juz gadac (bo moze stwierdzil, ze za bardzo sie zaangazowlam), moze chcial sie tylko rozerwac. Wiec zaproponowal bycie przyjaciolmi - ale ja nie wiem, jak to mialo wygladac. W kazdym razie - najpierw nie chcialam, wyrzucilam wszystko i wtedy bylam silna. On pisal i prosil, zebym tego nie robila, bo mu na czyms tam zalezy. A ja "przyjelam go z powrotem" - postanowilam jednak zachowywac sie z duza rezerwa (choc tak naprawde to wszystko zalezy od niego). A teraz - nie wiem, obrazil sie, czy cos sobie nowego postanowil. Nie wiem i uwazam, ze pytanie go o to jest bezprzedmiotowe. Moze to rzeczywiscie ogromna roznica kulturowa, mentalna, kulturalna, mesko-damska, nie wiem. A wydawalo mi sie, ze czasem mamy taki super kontakt. Mysha - ja chce byc szczesliwa i wydaje mi sie, ze trzeba do szczescia dwojga. Poki co wydaje mi sie, ze ten facet... nie, nie moge tego powiedziec, bo uznacie, ze jestem niezdrowa psychicznie... po prostu przyzwyczailam sie do mysli o nim, a wlasciwie to on mnie przyzwyczail do myslenia o nim (wcale mi sie na poczatku nie podobal jakos specjalnie). Rzeczywistosc jest straszna. A ja bujam w oblokach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Cześć laski, postarajmy sie udawać, że nie pisałam taka nawalona - troche mi wstyd. hahaha Później opowiem jak skończył sie ten weekend - który jeszcze trwa, a ja juz jestem w domku. Zielona Twoje problemy mają pierszeństwo: może po prostu zadzwoń i zapytaj. Tak będzie najprościej i On będzie musiał Ci odpowiedzieć. W końcu byliście ze sobą i masz prawo wiedzieć jakie są Jego intencje. Też myślę, że nie chce wygadać się Twojemu mężowi, ale o co Mu chodzi nie mam "zielonego" pojęcia. Wydaje mi się, że powinnaś zadzwonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Masha, to wszystko co mówisz jest bardzo mądre, tylko Ty sama zapomniałaś chyba jak to jest trudno wyrwać się z tej matni. Sama kiedyś motałaś się bardzo, przeżywałaś te wszystkie rozterki, które teraz my mamy i powinnaś być chyba trochę bardziej wyrozumiała. Każda z nas, nawet jeśli w oczach innych i przede wszystkim swoich, robi z siebie "idiotkę" ma do tego prawo. Trzeba przejść przez wszystkie etapy związane z rozstaniem, również powroty, rozmowy czy sms. Złości i łzy. Tak po prostu musi być. I pozwólmy sobie, bez względu na wiek, zaangażowanie (nawet tylko mailowe) na okazywanie tych wszystkich emocji. Spróbujmy nie moralizować tylko się wspierać. Ja nie wiem, czy do dobrze że Zielona, albo ja odnowiłyśmy nasze znajomości, ale po to się mamy, żeby się wspierać i pocieszać. A później, być może ocierać łzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
IDę NA SPACER.... z ....PSEM..... szkoda, że nie możecie teraz mi nic doradzić!!!!!!!!! Zobaczymy ( zobaczycie) co wymyślę!!!!! eeee1- pozdrawiam, CZEść LASKI!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Mam teraz chwilę, więc mogę opowiedzieć Wam o moim zwariowanym weekendzie. Zaczęło się już w samochodzie, gdy wyjechałam z W-wy. Dzwonił On. Żebym przyjechała, po imprezie, chociaż na chwilę... itd. Ja cały czas mówiłam, że raczej nie, a im bardziej On nalegał i prosił tym bardziej ja nie chciałam. Naprawdę nie chciałam. Potem zadzwonił do mnie Były. Zaprosiłam Go na tą imprezę, babską oczywiście. Gdy przyjechał byłyśmy już lekko nawalone. Wszystkie. Ja również. Były jest bardzo dobrym moim przyjacielem, znamy sie ponad 14 lat. Najpierw, gdy mieliśmy po 17-ście lat, kolegowaliśmy się ze sobą, poterm razem byliśmy jako para, ale niedługo, potem przez te wszystkie lata spotykaliśmy się bardzo często, zawsze tylko rozmowy i wygłupy. Prawdziwa platoniczna przyjaźń. Do piątku. Po imprezie, już ok.24 odwiózł mnie do domu, i... został. No i teraz mam kompletny mętlik w głowie (chociaż mówiłam, że poszukam nowego składnika - to raczej nie sądziłam, że do tego dojdzie). On powiedział, że jestem miłością Jego życia, po naszym rozstaniu przez dwa lata nie mógł się z nikim związać, bo nie mógł wyleczyć się ze mnie. Spędziliśmy ze sobą całą noc i sobotę. A teraz dostaję sms, że już tęskni, że Mu znowu zawróciłam w głowie, i takie tam. A żeby było fajniej, "ten z Poznania" wydzwaniał całą noc, żebym przyjechała, że wszystko przemyślał, że zachował się jak głupek, że bardzo przeprasza, że wtedy tak się zachował (gdy powiedziałam Mu o akcji z mężem). No i co Wy na to? Czy sądzicie, że jestem upadłą kobietą? Bo ja jeszcze nie mogę pozbierać myśli. Jestem cały czas w szoku, że tak zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz eee, ja stoję sobie z boku i po prostu patrzę i mówię jak to widzę. Zresztą wcale nie zamierzam was moralizować , bo przecież i tak robicie jak chcecie i to do Was należy decyzja. Ja mówię tylko to co widzę z boku...tak jak kiedyś ktoś mi mówił kiedy się szamotałam i wypisywałam żale na tym topiku. Czasami takie wiadra zimnej wody działały o wiele lepiej, bo choć na początku sypałam takimi samymi tekstami, żeby mnie nie moralizować itd i byłam w szoku, albo wręcz czasami czułam się obrażona że ktoś śmie mówić coś takiego, a potem kiedy emocje minęły okazywało się,że to co robiłam było śmieszne, a czasami nawet żałosne. A wytłumaczenie zawsze się znajdowało. To Wasze życie i to Wy robicie co chcecie, to Wy podejmujecie decyzje. A że czasami prawda jest zła? no cóż, tak to jest. Zamknę się oK nie ma problemu, będę sobie jedynie czytać co piszecie. A i eee. Mysha, a nie Masha....dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Eeee ma racje i Mysha ma racje. A mnie Mysha juz mozesz mowic... (z grubej rury). U mnie to trwalo w sumie krotko - jak huragan, zaczelo sie szybko - przez tego glupka (moze ten typ tak ma), a teraz musi sie chyba skonczyc, mam nadzieje ze rownie szybko. Chcialam dodac eeee1, ze wtedy, gdy napisalam mu, zeby wiecej nie pisal (w lutym), i on nie pisal, to jeszcze nie bylam gotowa, zeby skonczyc. Zwierzylam sie jednej znajomej i ona mnie wysmiala - to spowodowalo, ze powiedzialam NIE - ja wlasnie sprobuje jeszcze raz. Zgadzam sie wiec z Toba, ze zakazy prowadza do nieodpartej ochoty ich zlamania, na przekor wszystkiemu! I tak to sie wlasnie znow zaczelo. A teraz widze, ze on sie zmienil, bo nie pisze, nie wiem, dlaczego i nie chce wiedziec. Bywa, ze tesknie za jego mailami i mysle o nim ciagle, ale mam nadzieje, ze jak nie bedzie pisal to zapomnie, bo ja sie tym razem raczej juz nie zlamie i sama nie napisze. I nawet przesmiewcze opinie innych na moj temat tez nie spowoduja tym razem kontrakcji, bo ja chyba juz sama w to przestalam wierzyc. I sama zauwazam, jaka bylam glupia. A Ty Mysha masz o tyle racje, ze wszelkie proby kontaktu beda prowadzily do tego, ze powstanie ta rana i po co zyc potem z blizna? A ja zamierzam powaznie szukac sobie miejsca w zyciu i nie potrzebuje tej blizny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiek_16
A ja drogie dziewczyny mam taki następujący problem: Mój chłopak ma 19 lat ja mam 16. On za 2 miesiące tzn. w czerwcu wyjeżdża za granicę na zawsze.Wyjeżdża do Canady na zawsze ponieważ tam ma rodzinę. Od początku zastanawiałam się czy jest sens pakowania się w taki efemeryczny związek? Niektórzy mówili korzystaj póki możesz wkońcu go kochasz. Inni mówili skończ to odrazu ponieważ potem będziesz cierieć o wiele bardziej. Mimo wszystko mądra Asia zakochana po uszy wpakowała się w ten związe. Byłam z Pawłem niedługi okes czasu kiedy mnie zostawił i zdradził. Po tygodniu przyszedł do mnie z płaczem i prosił o przebaczenie.Przyznał się do zdrady.Powiedzieł że strasznie tego żałuje że jak tylko by potrafił cofnął by czas do momentu kiedy między nami było jeszcze wszystko dobrze.Bardzo prosił o wybaczenie bo jak sam powiedział nie liczy że za takie łajdactwo dostanie drugą szansę. Mimo wszystko cały czas próbował odzyskać moje złamane zaufanie. Bardzo wahałam się czy wrócić do niego czy też dać mu porządną nauczkę. Ten jednak starał się wciąż i wciąż i coraz bardziej ukazywał mi że zależy mu tylko na mnie. Teraz jest potulny jak baranek. Wie że źle zrobił i wie że jeszcze musi powalczyć aby mnie odzyskać. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. To co zrobił było totalnym świństwem. Płakałam 5 dni. Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim. Wciąż go kochałam i nadal kocham. On jest odemnie uzależniony- nie ma godziny w której nie napisał by do mnie. Chyba zaraził mnie tym uzależnieniem słodko-gorzkim. Potrzebuję go, z nim czuję się wspaniale. Mimo że mam dopiero niecałe 17 lat czuję że to jest własnie to. Niejadna z was powie napewno ; Dziewczyno! Jesteś młoda to jeszcze nie jest prawdziwa miłość! Ale ja wiem że to jest właśnie to. Bop gdyby nie była to prawdziwa miłość z pewnoscią nie wybaczyłabym mu tego diabelskiego występku. JAk mówią miłość wszystko zwycięża. Teraz nie wiem czy do niego wrócić. On i tak za niedługo wyjedzie do Canady. Paweł widzi to w taki sposób, że pojadę tam do niego gdy tylko osiągnę pełnoletność. Ja szczerze powiedziawszy wcale tego nie widzę. Nie wyobrażam sobie rozłąki na rok! Jemu bardzo na tym zależy ale kto wie czy tam nie znajdzie sobie nowej dziewczyny? Mimo zapewnień że ze mną chce spędzić resztę życia- to wkońcu tylko facet! Kto wie czy inna "fajna laska" nie wpadnie mu w oko a mnie zostawi ze wspomnieniami i łzami w oczach. Co mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
Mysha ma rację moje drogie. Ma rację że tym co zrobiłysmy lub robimy krzywdzimy wiele osób, nawet sobie nie zdajecie sprawy jak mocno. Ja już wiem.... Mąż wrócił, (moje wpisy str.114chyba do 120) zobaczyłam go na lotnisku i myslałam że serce mi pęknie, to nie ten sam człowiek. Przez pól roku myslenia czy jestem wierna czy nie czy go zostawie czy nie totalnie sie załamał. Przez pierwsze dni trzymał sie dobrze , zapewniłam ze do niczego miedzy mną a "przyjacielem " naszym tak naprawde nie doszło, pogodzilismy się. Wymusił na mnie tylko oddanie komórki i bransoletki po czym pojechał do zakładu pracy Miszy i przy jego podwładnych jak i szefie wywalił co mu lezało na duszy. Myslałam ze tyle mu wystarczy, że teraz gdy zasmakował zemsty wyspokoi, ale nie zagroził mu przy wszystkich że jesli w jakikolwiek sposób sie do mnie zblizy, zadzwoni to go zabije ...a i że samochód to ma spalony jak nic. Przeniosłam sie do starego domu, tego z którego widzę ich okna . Mąż niby sie pogodził ale zona tamtego w odwecie pokazała mu smesa odemnie w krótym go ostrzegalam przed przyjazdem męza (wyobrażacie sobie dał to zonie w zemście za telefon i bransoletkę). Mało tego opowiedział takie brednie o mnie, że ja specjalnie za nim jeżdżę , że specjalnie przyjeżdżam do domu lub wyjężdżam kiedy i oni (a to kłamstwo bo robie dokładnie odwrotnie) i po co to zrobił? Co za kawał gnoja... No i zaczęło się, mąż mnie wyzywał co dzien, za chwile przepraszał, popadał w tak skrajne nastroje że zaczęłam go podejrzewac o depresje. A minął dopiero tydzień od jego przylotu, fakt myślałam o tamtym juz bez wiekszych uczuć, zaczęłam nienawidzieć jego i siebie, zaczeło docierac do mnie jak mocno skrzywdzilismy ludzi którzy nas kochali i ufali nam. W końcu mąż włamał sie do mojego komputera, odzyskał skasowane dane a dokładnie moj pamietnik. Przez dwie godziny nie dał po sobie nic poznać, jechalismy do miasta a ja kierowałam. Zaczął opowiadać mi bardzo dokładnie nasze spotkania z Misza, zaczelismy sie kłócić, napluł mi w koncu w twarz ..... wyzwał ...jechala ok 100km na godzinę .... mocno zaciągnął hamulec ręczny.....dzieki Bogu miałam skrecone koła w stronę rowu, dachowaliśmy a ja błagałam Boga ...nie w drzewo, nie w drzewo..... Gdzie w tedy był mój ukochany dla którego zaryzykowałam wszystko? Myslicie że gdyby którykolwiek z waszych kochanych gdyby sytuacja stała sie niewygodna patrzyłby na Was? .......Dzieki Bogu wszystko skończyło sie na potłuczeniach , siniakach i takich tam...czy wiecie co czułam w tedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
Opisał wszystko ale z jakiegoś powodu nic się nie zapisało. Nie mam dzisiaj już siły pisać ponownie, więc tylko w skrócie. Mysha ma rację dziewczyny, zastanówmy sie co robimy naszym najbliższym ( to do mężatek). Mój mąż wrócił, rozpoczął od awantury w miejscu pracy mojego exkochanka przy wszystkich, kończąć że jesli sie do mnie zbliży to go zabije. Po czym mój exkochanek nie mam pojęcia z jakiego powodu przekazał swojej zonie wiadomość że ostrzegłam go przed przyjazdem mojego męża i dzwoniła do niego jeszcze w tym roku z trzy razy, na co miał dowody zachowane w telefonie. Żona pokazała mojemu mężowi dzieki czemu wyszłam na kompletną idiotkę , kłamchuchę bo zarzekałam się że z nim sie nie próbowałam kontaktować. Mąż niby przebolał, pogodzilismy sie , ja przysięgłam ze do seksu ani żadnych takich nie doszło. Mąż niestety chyba nie uwierzył bo włamał sie do mojego komputera, odzyskał skasowane dane a dokladnie pamietnik i gg, przeczytał wszystko ze szczegółami. Jechalismy do miasta, ja prowadziłam kiedy on zaczął opowiadac mi ze szczególami nasze potajemne spotkania. Zaczęłam płakać, a on stawał sie coraz wścieklejszy, napluł mi w twarz wyzywając od kur... poczym zaciągnął z całej siły hamulec ręczny. .......Jechał ok 100 na godzinę, dachowaliśmy....przezyliśmy cudem, po prostu cudem. ......Nawet nie miałam do niego żalu za to co zrobił, po za tym popadł w taki stan odrętwienia że myslałam ze skonczy sie to w psychiatryku. Pozwolił sie nafaszerować silnymi lekami uspokajającymi i tak przez kilka dni, a ja kajalam się , błagałam zeby nie odbieral sobie zycia m pilnowałam na każdym kroku. Po kilku dniach doszedł troszkę do siebie ,przepraszał że o mało mnie nie zabił, mówił że kocha mimo wszystko choć nie wie czy zapomni i wybaczy. Wyjechał dzisiaj spowrotem do pracy a ja boję sie żeby nie popadł znów w ten stan bo boje sie o jego zycie, nigdy go takiego nie widziałam, teraz wiem że zniszczyłam człowieka, zniszczyłam ojca swoich dzieci dla jakiegoś dupka, bo moja wielka miłośc to jakaś mrzonka , tylko moje wyobrażenie i jego piekne wymyslone słówka....Zielonaa przeczytaj i zadaj sobie pytanie czy chcesz to zrobić swojemu mężowi? Czy naprawdę warto, a prawda może wyjść w najmniej spodziewanym momencie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
A jednak się zapisało...... Dziewczyny niech moja historia da wam do myslenia, mój ukochany jedyne co potrafil zrobic to pogrążyć mnie żeby samemu wypłynąć....Schował samochód u znajomych, jeździ pod moimi oknami a może inną drogą i ma mnie gdzieś, ma gdzieś to że mało nie zginęłam, pilnuje swojego nosa i tyle...i jeszcze opowiada o mnie takie bzdury, przekrecił wszystko na swoja korzyść, jaka ja byłam głupia. A ja straciłam zaufanie człowieka który mnie naprawdę kochał......Przeżyłam najczarniejsze dwa tygodnie mojego życia, tylko wstyd , wstyd przed mężem , wstyd przed żoną exkochanka bo wyszło na to że latam za nim jak powalona, wstyd przed rodziną męża i moją bo nikt nie jest idiotą.....Odpowiedzcie sobie czy warto , zwłaszcza ty Zielonaa bo wiem że zależy ci na mężu, czy chciałabyś zabić swego męża tak jak ja to prawie zrobiłam? A teraz jest jak wrak, nie umie sie śmiać, we wszystkich widzi wrogów i trudno mu sie dziwić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi1976
......a moja piękna romantyczna historia od strony 115. Teraz chciałabym zapomnieć o wszystkich o całych miesiącach , cofnąc czas ale się nie da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Dzieki Bibi za ten post - warto poznac obie strony medalu. Mam nadzieje, ze jednak wszystko sie w Twoim zyciu ulozy. I nie dawaj soba pomiatac mezowi !!!! - kazdy popelnia bledy (a on niby taki ideal?). A jak on by Cie zdradzil, tez bys sie tak zachowywala? - uwazam, ze to jednak przesada. To Was do niczego dobrego nie doprowadzi, a Ciebie w szczegolnosci. Mozesz sie przyznac do winy, ale mam nadzieje, ze nie bedziesz zyla z poczuciem winy do konca zycia. Niech on tez sie wezmie w garsc, bo jesli macie ratowac Wasze malzenstwo, to wspolnie, a nie tylko Ty, bo Ty jestes ta winna i ta zla - nie daj sie pograzyc kobieto, bo juz i tak dostalas za swoje. I tej wersji sie trzymaj - postaw chlopa do pionu. Jakby tak poszukac, to on tez ma chyba jakies grzeszki? Nie chce wiecej czytac, ze Ci naplul w twarz!!! itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi----ja też już jestem zmęczona całą sytuacją i NIE CHCE MI SIĘ JUŻ.........przestaje zanim będzie ZA PÓŹNO!!!!!! Wczoraj wysłałam MU jednak sms-a... \"...Ja nie jestem Twoim kumplem tylko mój mąż- nasze relacje są ŻADNE- ŻEGNAJ! ZAPOMNIAŁAM! Już na moje Szczęście.Pa!....\" Odpisał \"....O co chodzi. Nie bardzo rozumiem?.....\" Nie odpowiedziałam a ON nie zadzwonił!!!!! Skończyłam z tym- nie mam sił na DUPKA!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zielona
Wyjasnij mi prosze? czemu Cie drazni ze on kontaktuje sie z mezem , z tego co pisalas oni sie od dawna przyjaznia przeciez jak to sie zmieni maz moze zaczac cos podejrzewac? W tej chwili Twoje zachowanie mozna odebrac jak zazdrosc o....meza? dziwne to troszke , chyba sie pogubilas w tym wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bibi trzymaj się kobietko i pamiętaj, zawsze jest nadzieja. Mam nadzieję, że czas załagodzi rany Twojego męża...i ze będziesz jeszcze bardzo ale to bardzo szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do zielona-------------- ON zawsze mnie drażnił, zawsze był \"złym duchem\"....Ciągle wyciągał mojego męża z domu albo na piwo albo żeby coś tam Mu pomógł \"załatwić\" albo sto innych rzeczy i NIGDY NIC Z TEGO DOBREGO NIE BYŁO....TAKI NATRĘT!!!! Pisałam, że ma opinię nienajlepszą....taką jak wygląda: napakowany, łysy i mówi się, że narkotyki też nie są Mu obce! Kiedyś mąż Go gdzieś podwoził bo ON \"załatwiał\" swoje \"sprawy\" i potem mieliśmy kłopoty....(samochód jest mój) ja byłam wzywana na policję, na monitoringu rozpoznano mój samochód i.... musiałam się tłumaczyć!!! Kłopoty TO JEGO SPECJALNOŚĆ!!! To prawda, że jak GO bliżej poznałam, zobaczyłam, że potrafi być czuły, dobry, delikatny....co jednak nie zmienia faktu, że JEST ZŁY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zielonej
Ale jesli piszesz do niego to znaczy ze nadal jest w Tobie sporo emocji wcale nie umiesz go jeszcze olac ,a bylas juz na dobrej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, ale już nie WYJĘ Z BÓLU, MOTYLI TEŻ BRAK........prawda teraz już NIE POTRFIĘ GO NIENAEIDZIEĆ i .....za to też GO nie lubię!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
To ja z kacem moralnym i nie tylko. Bibi, współczuję naprawdę, mam nadzieję, że jednak wszystko jakoś się ułoży. Oby po Twojej myśli. Mysha, nie obrażaj się na mnie, po prostu patrzymy na te same sprawy z całkiem dwóch innych perspektyw. Ty jesteś szczęśliwą mężatką, która fatalne zauroczenie ma już za sobą. Ja, tkwię w koszmarnym małżeństwie i staram się jakoś wykaraskać... naprawdę nie jest łatwo. Twoje opinie są o wiele dojrzalsze od np. moich, bo ja motam się cały czas i sama siebie nie poznaję. Robię rzeczy,m które nigdy nie miały by miejsca. Nie wiem czy to to, że po prostu nie jestem szczęśliwa. Z mężem. Ktoś zadał mi pytanie: czy jesteś szczęśliwa/ I ten ktoś , patrząc z boku, widzi szczupłą zadbaną trzydziechę, zawsze z uśmiechem na twarzy, ubraną w najlepszych sklepach, zadowoloną z .... a druga ja buntuje sie przeciwo takiej pustce. I tak naprawdę to nie jestem szczęśliwa. Bo nie kocham i nie jestem kochana. Dlatego szukałam pocieszenia i znalazłam w Poznaniu. Ale to juz skończone. Dziś powiedziałam, że ma więcej nie dzwonić i nie pisać. Teraz jest mi łatwo zapomnieć. Tylko, że wplątałam się w Łodzi w coś chyba głupiego... z przyjacielem... No właśnie, z głupoty czy może z braku szczęścia. Takie szukanie bliskości, tylko po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zielonej
Dziewczyny kazda sytacja jest podobna a jednak calkiem inna ,ja przeszlam to wszystko co Wy .Nie powiem ze zaluje bo to wszystko mnie zmienilo bardzo i wole siebie taka jaka jestem teraz ,ale na meza potym wszystkim patrze zupelnie inaczej i wiem jedno ,za bardzo idealizujemy kochasiow a to sa bardzo podobni faceci do tych co juz mamy i czasem moze warto zadbac o to co juz jest .Wiem ze nie wszedzie jest to juz mozliwe ale kochanek to tylko chwilowe rozwiazanie i jak widac prawie po kazdej daje radosc i power tylko na poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×