Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

To mit, że częste infekcje uodparniają. Jest przeciwnie.

Polecane posty

Gość gość

Cytat wypowiedzi lekarki "Proszę pamiętać, że przebyte infekcje, osłabiają jego organizm, a NIE sprawiają, że nabywa on odporność. Nie mówię tutaj o takich chorobach jak świnka, czy różyczka (na które nabywamy trwałej odporności) a o infekcjach bakteryjnych czy wirusowych. To jeden z najczęściej powielanych mitów wśród rodziców dzieci przedszkolnych, którego należy się wystrzegać. Pamiętajcie też, że odporność kształtuje się do 8 roku życia a nawet dłużej. Nie unikniecie chorób, ale czy jest sens jeszcze je potęgować i osłabiać tego małego człowieka? Zbyt częste i poważne infekcje naprawdę osłabiają jeszcze nie do końca ukształtowany układ odpornościowy dziecka." I jak się do tego mają argumenty tych mądralińskich, co to prowadzą zakatarzone dzieci na plac zabaw i uważają, że inni powinni być im za to wdzięczni? :) Do poczytania https://www.szczesliva.pl/prawdziwy-powod-dla-ktorego-moj-syn-nie-chodzi-do-przedszkola/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okres niemowlęctwa tak do 7-8 roku życia może pomińmy bo wtedy nic szczególnego się nie dzieje i generalnie nie zapowiada późniejszej katastrofy. 1. Okres żywota od 7-8 roku do 12-14. Tępa dziewczynka ogląda Hajk Skjul Mjuzikal tudzież jakieś inne g@wno którego nie znam. Pierwsze symptomy przyszłego skretynienia. Jeszcze nie interesujem się chłopakami ale pokrótce ma to ulec zmianie. 2. Okres żywota od 14 do dopóki d**a nie sflaczeje i nadaje się do r@chania. Tępa małolata poznaje że penis nie jest obrzydliwy i że można go sobie wsadzić do mordy. Tak więc tępe małolaty PIE**olą się przez całe, k**wa, dnie. D**y dają tylko agresywnym, chamskim, pewnym siebie synalkom bogatych starych. Jeśli któraś zaciąży to nic straconego. Bad Boy kopnął w dupsko, ale zawsze można polecieć do spokojnego frajera którego 24 godziny wcześniej traktowała jak g****o której jej się przylepiło do buta, wmówić mu miłość i żeby łożył na nie swojego bachora. Jednocześnie cały czas p********mu nad głową że faceci to ch*je, szowinistyczne męskie świnie podczas gdy gdzieś tam jakiś bad boy n*******la po ryju swoją setną kobietę, na co w odpowiedźi ona daje mu d**y w każdej możliwej pozycji. Jeżeli ją weźmie to rzecz jasna jest frajerem galaktyki, ale ch*j z tym: mamusia i klecha włożyli mu za gn@ja że trzeba być dobrym więc ją bierze. WAŻNE (!!!!): Tępa ślicznotka idzie głównie na ch*jowe albo zaoczne studia w typie kulturoznawstwa albo socjologii. Jeżeli już poluje na spokojnego frajera to oczywiście musi być ustawiona, toteż spokojny frajer musi studiować cosik na polibudzie albo medycynę. Ale jako że tępe ślicznotki są w ch*j niewyżyte i nigdy im dość sadyzmu to zaczyna się wyszydzanie kolegów ze studiów, zwłaszcza historyków. Toteż jeżeli jesteś facetem i idziesz na humanistyczne studia, to od swoich "koleżanek" trzymaj się z daleka, na całe szczęście masz jeszcze szanse u jakiejś dziołchy z polibudy o ile grasz w gry komputerowe i jesteś uległy. Mniej fartowni którym rodzice zabraniali grać w gry idą na jakieś prace socjalne i umierają w samotności. Punkt 2 i 1/4 Tępa c**a staje się zapiekłą feministką drącą japę "kobieta to nie tylko d**a i cycki, więc trochę szacunku, c***u", wszlakie pretensje kierowane są tylko i wyłącznie do prawiczków do których sfeminizowane media drą ryje "nic dziwnego że żadna Cie nie chce, przecież jesteś obleśnym, agresywnym s*********m, któremu tylko c**a w głowie". W innym miejscu bad boy dalej n*******la swoją setną kobietę po ryju, ta dalej leci z nim w d**ala, dopóki d**al nie sflaczeje i bad boy nie zasadzi mu gigantycznego kopa. A PO TYM JAK BAD BOY JUŻ TEGO GIGANTYCZNEGO KOPA ZASADZIŁ MA O SWOJEJ D***E JAK NAJGORSZE ZDANIE WYZYWAJĄC JĄ OD K**EW, DZIWEK, WYWŁOK, PUSZCZALSKICH SZMAT, JEDNOCZEŚNIE SIEBIE NAZYWAJĄC OGIEREM, MACHO, HEROSEM, SAMCEM ALFA BO ZERŻNĄŁEM W CH*J LASEK. JEDNOCZEŚNIE JAKO ŻE MĘŻCZYZNA BAD BOY JEST SZCZYTOWYM OSIĄGNIĘCIEM EWOLUCJI CAŁY ŚWIAT SŁUCHA TYLKO JEGO I ABORCJA PA PA. BAD BOY ROBI WSZYSTKO ŻEBY ABORCJI ZAKAZANO,BO PRZECIEŻ DZIECKO NIE MOŻE PŁACIĆ ZA BŁĘDY PUSZCZALSKIEJ K***Y, WIĘC A TĘPA C**A WYCHOWUJE SAMOTNIE JEGO DZIECKO, KTÓRE BAD BOY ZAKAZAŁ WYSKROBAĆ. Jednocześnie w Arabii Saudyjsiej kobieta ma swoich bad boyów. Punkt 2 i 1/2: okres żywota 30-35: Nasza bohaterka ciągnie swojego frajera do kina na wszlakiej maści Dzienniki Brydżyt Dżons czy inne Dwieście milionów twarzy Greja. Wiadomo, mam trzy dychy na karku, za uno momento d**a mi sflaczeje, dlaczego nieszczęsny frajer musi wysłuchiwać moich grzmotów że on NIE JEST idealnym Grejem z bajki, właścicielem wielkiej korporacji, demonem seksu, nie ma w ch*j czasu dla mnie (bo musi zapie**alać żebym miała na waciki) , a ja JESTEM jak nieszczęsna Brydżyt Dżons która ma trzydzieści lat, nie ma bachora i za chwilę d**a jej sflaczeje 3. Żywot jak już d**a sflaczeje i Bad Boje nie chcą tam wkładać bolców : Nasza bohaterka jest "szczęśliwą" żoną i matką, czytaj: marudzącą starą rurą pracującą za talerz zupy w jakimś gównianym biurze, ale spoko: mąż-frajer jest inżynierem, więc hajs się zgadza. Dzieciarnia rośnie jak na drożdżach, synalek nie może chodzić na imprezy bo mamusia się nie zgadza bo wpadnie w "złe towarzystwo". Dlatego mamy w domu dwudziestoparoletniego prawiczka co tylko do kościoła biega, bo mamusia jest w ch*j religijna, i każdej niedzieli goni dzieciaki żeby słuchały klechy jak przez 45 minut pie**oli że bycie dobrym popłaca, bo po śmierci dostaniemy za to nagrodę. W tygodniu nauka, nauka, nauka, nauka. Mama goni do fizyki (której sama za ch*ja nie rozumie ani ona ani jej tępy synalek. A córeczka ? Wyrasta na wierną kopię mamusi. I wracamy do punktu 1. PS: Aha, zapomnieliśmy o Bad Boju. Co nasz zły chłopiec teraz odpie**ala ? Co ten sk**wysyn knuje, jakie ma plany ? No bo przecież przer@chanego starego drewna w którego onegdaj wkładał swego drągala teraz nie tknie nawet kijem przez szmatę. A no on teraz dobiera się do c*pki córeczki. Młodej, 16-letniej. Hahah.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prowadzę dziecko na plac zabaw, jesli jest po infekcji czyli dobrze sie czuje, ale jeszcze kaszle. Ktoś chce trzymac dziecko 2 miesiace w czterech scianach, dopoki ani razu nie smarknie czy nie kaszlnie, jego prawo. Ja nie mam zamiaru, i mi to zwisa, czy komus to sie podoba czy nie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No najlepiej niech dziecko siedzi w domu i nigdzie nie chodzi, bo w przedszkolu grasuja smiertelne choroby (czytaj : katar). Ręce opadają. To chyba tylko w Polsce takie "problemy". :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem, dlaczego ktos uwaza za funkcjonujacy mit, mylicie pojecia. Oczywiscie, kazda infekcja oslabia organizam, i o to chodzi,zeby do niej po prostu nie dopuszcac, chocby przez hartowanie.Ale hartuje sie nie pzrez stycznisc z czyims katarem, a pzrez np niepzregrzewanie, spacery w kazda pogode itp. Takie dziecko jest silniejszej i kataru tak latwo od kogos nie zlapie. Oslabia tez leczenie kazdej , nawet drobnej infekcji " z grubej rury" np antybiotykami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma naukowego dowodu, że hartowanie wzmacnia orgamizm i chroni przed infekcjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie osiagniesz takiej sytuacji, ze dziecko nie bedzie mialo stycznosci z wirusem. I zarazaja nie tylko dzieci z gilem do pasa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle ciekawe jest, ze wiele osób uważa, że trzeba zachorować i to najlepiej na kilka dni (czyli by wirus opanował cały organizm) by organizm wykształcił dane przeciwciała ;) Przecież szczepionki własnie na tym polegają, że "pokazuje" się organizmowi unieszkodliwione wirusy i on wykształca przeciwciała nie chorując. Ale nie, dziecko trzeba przeczołgać przez każdą grypę w seozonie by było "odporne".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale styczność z wirusem nie musi oznaczać tego, że inne zagilowane dziecko ma oblepić wirusami wszystko w promieniu kilometra. Wystarczy być w sklepie i cudze kichnięcie - jak wirus dostanie się do ciała to ono się nauczy z nim radzić i będzie miało duże szanse bo ekspozycja będzie stosunkowo mała. A tak jak dziecko jest narażone na kontakt z wirusem przez 7-8h przedszkola to siłą rzeczy dostanie się go tyle, że organizm zachoruje, mimo, ze nie jest mu to wcale potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie te dyskusje o chorobach są bez sensu. Ja tam wcale dziecka nie wypycham na codzienne spacery a i tak choruje i myślę że żaden normalny rodzic nie działa świadomie w taki sposób by dziecko specjalnie chorowało. Zresztą czy tak sie serio w ogóle da sterować kiedy ktoś ma chorować a kiedy nie ? Nie zauważyłam. Mam wrażenie że te wszystkie teorie się nie sprawdzają w życiu, że to wszystko to i tak jest nieprzewidywalnym żywiołem. Jak sie dziecka do przedszkola nie pośle to inny mądry ci autorko napisze ze dziecko nie uczy sie żyć z ludźmi itd. itd. zawsze ktoś będzie coś do ciebie miał że jako matka coś robić nie tak na zasadzie "bo zupa nieposolona"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzi o to, by nie dorabiać teorii do tego, że prowadzicie w miejsca publiczne zasmarkane dzieci i jeszcze uważacie, że inni powinni być Wam za to wdzięczni :) Przeziębione dzieci w przedszkolach i na placach zabaw, zarażając inne osłabiają ich układ odpornościowy, a nie wzmacniają, bo umożliwiają kontakt z wirusami -jak wy próbujecie nam wmówić :) Zresztą, zarażany jest też personel, nauczyciele, a potem wielkie pretensje, że "pani w przedszkolu nie ma już drugi tydzień" :) Zasada jest prosta: chorego nie prowadzi się w skupiska innych ludzi. Jest tyle miejsc, w które można pójść z przeziębionym dzieckiem, jeśli już koniecznie nie chcecie przetrzymać go kilka dni w domu. Można np. pójść do lasu, najlepiej sosnowego, ale Wam się nie chce, bo trzeba włożyć w to trochę wysiłku, wygodniej posadzić tyłek na ławce placu zabaw, lub w ogóle wypchać chore dziecko do przedszkola i mieć wszystko i wszystkich w nosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już to widzę jak ty codziennie jeździsz kilkadziesiąt albo więcej km do lasu sosnowego. Rozbawiają mnie ludzie którzy siedząc ciepłym tyłkiem przy kompie prawią morały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:19 Zapominasz że dzieci kilkuletnie czasami potrafią mnieć katar 365 dni w roku. Moje tak ma i chodze od 1,5 roku po lekarzach i żaden nie potrafi znaleźć przyczyny tylko uprawiają spychologię to w tej sytuacji powinniśmy je może te 365 dni w roku do 6 roku życia trzymać zamknięte w bunkrze. Rozumiem że ty takie życie organizujesz swojemu dziecku. I że to pomaga, tak ? Bo u mnie nic nie pomaga. Nawet jak dziecko siedzi w domu przez 2 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie dorabiam do niczego ideologii, i nie prowadzę dziecka nigdzie w fazie infekcji. I to nie ze wzgledu na przewrazliwione mamuśki, tylko na jego komfort. Moje dziecko PO infekcji potrafi dlugo kaslac, dzisiaj poszedl wlasnie do przedszkola po infekcji, za zgodą lekarza. Ja mieszkam w centrum miasta, i nie mam zamiaru wozic dziecko do lasu przez kilka tygodni, bo wg jakiejs przewrazliwionej mamuski nie wolno mu wyjsc na plac zabaw przed domem :D mam mnostwo znajomych i jeszcze nie spotkalam sie z tym, aby ktos dziecko z ostrą infekcja czy goraczka na plac zabaw prowadził... ale tez bez przesady, bo sie tak boicie kazdego kaszlniecia czy kichniecia jakby mialo od razu zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam zapalenie gardla w grudniu, do teraz katar, kaszel,zatoki. Czuje sie troche lepiej a za chwile znowu zatkany nos. Dzieci akurat mam zdrowe na szczescie ale tak, wychodzimy na plac zabaw. Mam nadzieje, ze teraz jak zrobilo sie cieplej po czuje sie w koncu lepiej. Rouzmiem o co ci chodzi autorko i czesciowo sie z toba zgadzam. Nie wychodze z dziecmi gdy maja wirusowke, gdy sa chore. Ale po chorobie objawy takie jak kaszel czy katar moga sie jeszcze dlugo utrzymywac a oslabiony organizm szybciej lapie kolejne infekcje. Nie odmowisz takiemu dziecku prawa do zabawy na placu zabaw, bo nie mialoby dziecinstwa. Nie kazdy ma lasek brzozowy w poblizu, chociaz fajnie by bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Poszukaj jakiegoś porządnego lekarza, nawet w innym mieście, bo to jakiś absurd by dziecko miało non stop katar. A na razie zainwestuj w nawilżacz i oczyszczacz powietrza itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście, ze uodparnia się przez zachorowanie, nawet na wirusy twój lekarz mówi co innego, a mój co innego, w szpitalu też mówiono nam, ze niestety jak raz zachorujesz na danego wirusa to już kolejny raz na niego nie zachorujesz ale żeby gadać takie rzeczy jak autorka to trzeba trochę o tym wiedzieć jest wiele wirusów i ich nowych szczepów i w rezultacie możesz chorować co 2,3 tygodnie na coś innego, bo nigdy na to samo moja droga i stad chorowanie ciągłe, a jak złapiesz danego wirusa to objawy u każdego mogą być inne i nie ma to związku z odpornoscia większą czy mniejszą u jednego będzie to tylko katar u innego gardło, u kolejnego kaszel lub biegunka, lub sama gorączka, lub gorączka z gardłem itd. bo nawet nie wiecie, ze adenowirusy wywołują objawy zarówno katarowe jak i grypy żołądkowej, albo samej gorączki jak to miało miejsce w przypadku mojego dziecka i przechorowanie tego wszystkiego daje nam tą właściwą odporność, o którą tak się kłócicie czasami wirus może przejść w zasadzie bezobjawowo, jak wirus cytomegalii czy toksoplazmozy, często wykrywa go dopiero badanie krwi i specjalne testy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co do chronicznego kataru to radzę znaleźć dobrego laryngologa, ale laryngologa ze szpitala dziecięcego, który analizuje wiele przypadków a nie tylko zwykłe katarki może mieć też spory przerost 3 migdałka i gdy migdał ten uciska drogi gdzie maja ujście nos i wydzieliny może to powodować zwiększone wydzielanie tzw. sluzu w obronie przed tym uciskiem z zatok, a wtedy pojawia się tzw. katar, który katarem stricte nie jest i nie jest infekcją a jest reakcja zatok na brak ruchu w górze nosa, tak łopatologicznie wyjaśniłam u mojego dziecka jak się okazało tak właśnie jest ma non stop katar, większy mniejszy, ale ma już od 2 lat i wielu laryngologów odwiedziliśmy, konowałów w sumie jak się okazało, dopiero dorwałam lekarzy ze szpitala, prywatnie do tego, zrobiona fiberoskopia, badania słuchu i rtg nosogardła no i widać teraz co jest przyczyną chronicznego katarku wcześniej wszyscy gadali, ze migdał ok ta, jasne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"przechorowanie tego wszystkiego daje nam tą właściwą odporność" To po co są szczepionki? Wtedy generalnie nie chorujesz a podobno zyskujesz odporność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no po to po co się wszyscy wiecznie kłócą ja np. przechorowałam świnke, odrę, ospę, i różyczkę mam przeciwciała odpornościowe na całe już życie teraz szczepi się na to dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może bardziej chodzi o to że dziecko łapiąc infekcje osłabia swój organizm i nie doleczone łatwiej łapie inne infekcje, dlatego wydaje nam się dziecko ciągle choruje. Moje dziecko brało antybiotyk przez 7-dni, widocznie był nie doleczony bo po niecałym tygodniu chodzenia do przedszkola, rozchorował się na zapalenie płuc. To mnie bardzo otrzeźwiło, bo przez kolejne 2-tygodnie był na antybiotyku, zostawiałam go w domu na 2 miesiące aby podnieść jego odporność tranem, witaminami, podawałam mu również do nosową szczepionkę polyvaccinum, która również podnosi odporność. Teraz jest okej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj syn ma katar caly rok. Czytalam ze pomoc moze dieta bezmleczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:05 laska dziecko łapiąc infekcje owszem osłabia swój organizm, Ale uodparniansie na przebite choroby i przy kontakcie z tym samym mikrobem przechodzi już je łagodniej. Nie wierzysz? To zastanów się dlaczego dzieci w pierwszym roku przedszkola czy żłobka chorują b.czesto a w kolejnym już mniej? Bo uodparniaja sie. Ja takiej samej zasadzie działają szczepionki. Poza tym to nie do końca infekcja dobiła twoje dziecko a antybiotyk...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×