Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak uważacie, po ciężkiej pracy mąż ma prawo do ciepłego obiadu?

Polecane posty

Gość gość

Oczywiście zakładam,że w tej sytuacji kobieta jest w domu i siedzi z dzieckiem/dziećmi. Mąż wrócił od dzisiaj po dłuższym okresie do pracy - praca jest fizyczna,może nie jest to praca w kamieniołomach,ale jednak ciężka i męcząca,tym bardziej przy wysokich temperaturach. Do tej pory to on najczęściej gotował, bo po prostu lubi to bardziej ode mnie i wychodzi mu to znakomicie. Ja jestem trochę leń i nie zawsze dom jest na błysk, gotowaniem zajmował się głównie on, a dzieci ogarniam ja,choć starsza ma 8 lat i nie wymaga wiele "obsługi" już. :) W związku z tym,że siedzę w domu jeszcze przez minimum rok,dopóki syn nie pójdzie do przedszkola,chciałabym być lepszą gospodynią; żeby jak wróci z pracy miał dobry,ciepły obiad (lub obiadokolację,w zależności od pory powrotu), mieszkanie czyste, pranie zrobione. Przecież korona mi z głowy nie spadnie,tak? Mam coś lepszego do roboty? Chcę mu pokazać,że mi na nim zależy,że go kocham,choć czasem jestem nieznośna i buntuję się na tą narzuconą społecznie rolę kobiety-żony-matki. A dlaczego w ogóle pytam? Otóż moja dobra koleżanka,która również siedzi w domu ,a jej mąż również ciężko zapieprza po 12 godzin na budowie wychodzi z założenia,że dzieciaka ogarnie,ale ugotować,wyprać itd mąż może sobie sam,bo skoro ma siłę na ciężką pracę,to na usmażenie kotleta też. Ona ogarnie mieszkanie,ale poza tym nie robi nic,dziecko ma dopiero rok i dość sporo śpi,ona wtedy ogląda tv,maluje paznokcie,śpi...jeśli gotuje,to tylko dla siebie i dziecka,dla męża najczęściej nie ma,chyba że faktycznie coś zostanie,to mu łaskawie odgrzeje. Ale rzadko. Jedyne,to mu robi kanapki do pracy,ale on w tym czasie nie śpi ani nie bierze porannego prysznica,tylko siedzi i karmi ich dziecko. Czy ja jestem nienormalna,czy takie podejście jest lekko dziwne? Powiedziała mi,żebym absolutnie nie robiła z siebie kury domowej i zajęła się wyłącznie dziećmi i sobą oraz swoim samopoczuciem....yyy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja akurat uwielbiam gotowac****atrzec jak mąz po pracy z apetytem zajada co przygotowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak im to pasuje to co w tym zlego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie jej pasuje,jemu nie bardzo. Nieraz się skarżył,że on nie wymaga 3-daniowego obiadu i deseru a'la Masterchef, tylko zwyczajny obiad,cokolwiek ciepłego. Ale bardzo mu zależy na rodzinie, tak jest wychowany,że żona/dzieci na pierwszym miejscu,a potem wszystko inne. No i kupuje sobie facet często zupki chińskie i/lub gotowce na patelnię albo do mikrofali,bo zwyczajnie nie ma siły stać przy garach. No,ale może faktycznie przesadzam? Po prostu kompletnie dziwi mnie takie podejście,choć sama jestem zwolenniczką partnerskiego układu w małżeństwie i jestem przeciwniczką postawy kobiety-męczennicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oni to powinni miedzy sobą załatwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja siedzę w domu z dzieckiem i obiad gotuję dla wszystkich jak mąż wraca z pracy, resztę posiłków zazwyczaj robi sobie sam. Przecież mąż też zarabia na wszystkich i mi nie wydziela. Ale gotować dla siebie i dziecka a dla męża już nie to naprawdę dziwne. Sorry za wyrażenie ale to leniwa krowa i tyle. Pomijając już kwestie kur domowych itp to chyba zwyczajna ludzka przyzwoitość nakazuje zadbać o ukochaną (???) osobę. To tak jakby on poszedł z dzieckiem do restauracji a jej nie wziął bo skoro nie zarabia to niech zje zupkę z papierka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę że ugotowanie obiadu jeśli się nie pracuje a zajmuje domem nie jest niczym upakarzającym godności kobiety. Nie rozumiem, nie potrafiła bym odmówić posiłku dla mężczyzny, który zapieerdala na mnie i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedział co robi jak się żenił, jest dorosły, a ty się zajmij sobą zamiast użalać się nad cudzymi chłopami głupia wścibska kuro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do obiadu tak, ale za to nie uwazam ze kobieta powinna wszystko sprzatac sama i zajmowac sie dzieckiem. W dzien wolny mezczyzna powinien sie zaangazowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale tu mowa o tym, że ona gotuje dla siebie i dziecka a dla męża już nie, ciężko jej nawet zupę ugotować raz na dwa dni dla wszystkich? Ja nie gotuję codziennie wystawnych obiadów no ale ta zupa czy chociaż jajecznica z sałatką jak mąż wróci z pracy zawsze jest. A jak mąż ma wolne to wtedy zajmuje się dzieckiem, pomaga mi ogarnąć dom. To że gotuję obiady nie znaczy zaraz że jestem w domu popychadłem a mąż panem i władcą no ale jak on jest cały dzień w pracy a ja cały dzień w domu to z nudów można posprzątać i ugotować, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj spokoj . to jest ich sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja akurat nie rozumiem - co za filozofia obrac więcej ziemniaków i usmażyć 1kotleta więcej? Skoro tak czy siak robi to dla siebie i dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, co by jej szkodzilo zrobić trochę więcej tego obiadu? Nawet niech by on sam sobie odgrzal. Jakaś j******a ta Twoja koleżanka. Jeśli oboje małżonkowie pracują, kwestia kto gotuje jest do dogadania,ale odpowiedzialność ciąży po obu stronach tak samo. Jednak jeśli jedna osoba pracuje a druga jest w domu to jasne, że ta druga ma gotować. Nie zarabia, to niech domem się zajmuje - wszystko jedno czy to facet czy kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nie wiem jaka filozofia właśnie. Z resztą nawet jakby miała ugotować od podstaw to w końcu jest jej facet. Nie ma potrzeby dbać o swoich bliskich? Dla mnie to dziwne ale może ja mam mentalność kwoki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ty wymyślasz? Gotuje dla siebie i dziecka, a dla męża już nie? To co? zupę zastawia i na nabierki odmierza żeby specjalnie dla męża nie zostało? Coś ściemniasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dobrze robi, faceta trzeba krótko trzymać, gnoić i gnać do roboty na każdym froncie. Jak będziesz skakać, starać się to i tak tego nie doceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem jak można nie ugotować mężowi obiadu.. Bynajmniej ja byłam tak nauczona ze zawsze był obiad, gotowała mama, ojciec z codziennie miał ciepły obiad po powrocie z pracy. U mnie jest tak samo, nie pamiętam dnia kiedy mój mąż nie miał by obiadu na stole po przyjściu z pracy. I do tego gdy ja także pracowałam obiad był codziennie. Sprzątam sama, piore sama, obowiązki wokół domu warzywnik czy koszenie trawy także robie ja. Mąż ma wystarczająco dużo na głowie, codziennie wstaje o przed 6 ma dwie prace i gdy wraca do domu miałby jeszcze gotować o bi ad? Żenada jakaś. Weźcie się do roboty leniwe baby, chcialbyscie tylko nogę na nogę założyć same się nazrec a biedny mąż niech się zarobi. A kasę to dobrze ciągnąć. Mają takę po jednym dziecku i juz im ciężko poza dzieckiem wszystkie inne obowiązki wykonywać, no po prostu śmieszne haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:06 chcesz dalej wszystko robić za panicza to rób, ale ja uważam, że to gruba przesada. Nie rozumiem kobiet, które dają się tak wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to za wykorzystywanie? A co mam robić? Usiąść i oglądać tv malując paznokcie? Przecież to się można znudzić a samo się nie zrobi, kto posprzata ugotuje zrobi pranie pomyje naczynia podłogi wypieli ogródek skosi trawę? Jak mąż pracuje po 16 godz? Mamy zarosnac brudem? Czy mam czekać do niedzieli kiedy ma kilka godzinek odpoczynku w ciągu dnia? Jesteście śmieszne, co robicie całymi dniami skoro nie robicie tego co ja? Tak szczerze? Dupa wam nie wrosla we fotele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, bo można tylko sprzatac i pracować w ogródku.... Ludzie nie mają nic innego do roboty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co można jeszcze innego robić jak chodzić do pracy a po pracy robić to co napisałam wcześniej? Leżeć czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można pracować, uczyć się,dokształcać, zajmować 2/3 dzieci, załatwiać sprawy urzędowe,jeździć po lekarzach,pomagać rodzicom,dziadkom,mieć własne hobby/zainteresowania,spotykać się z przyjaciółmi.... naprawdę nie sądzisz,że ludzie mają o wiele ciekawsze życie niż ty? Naprawdę nie trzeba urabiać się po pachy,żeby mieć w domu ugotowane i posprzątane,a mąż nie jest świętą krową,koło której trzeba skakać. Rozumiem,że pracuje po 16 godzin,więc logiczne,że to ty gotujesz i robisz większość,ale chyba potrafi sam po sobie pozmywać albo zrobić sobie kanapkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie gotowalam obiady pralam sprzatalam chodzilam na zakupy z dzieckiem do parku na plac zabaw do roboty na 8 godzin i maz mi powiedzial ze jestem leniem i nierobem. Wiec nie warto poswiecac sie w malzenstwie. Sa owszem dobrzy mezczyzni ale moj maz po pijaku tak mi powiedzial i wsadzil mi noz w serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy 2 dzieci, właśnie wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim i życie wygląda jak zawsze. Ja wracam wcześniej i zajmuje się domem, gotuję obiad. Sprzątamy razem. Oczywiście, że mam więcej obowiązków od niego, ale nie wyobrażam sobie nie ugotować dla męża. Nawet, gdy się pokłócimy robię mu kanapki do pracy. Mnie by chyba rozniosło gdybym widziała, że osoba, którą sobie sama wybrałam je chińskie zupki, albo syf z mikrofalówki. Nie gotuję rarytasów, bo nie mam na to czasu, ale jak można odmierzyć ilość zupy tak, że na jedną porcję braknie? Nawet bym tak nie potrafiła ucelowac tylko na porcję dla siebie i dzieci. Ale ja jakaś inna jestem, z teściową mam dobre relacje, wiem że stanie po mojej stronie, jeśli sytuacja tego wymaga, męża szanuję., on szanuje mnie... jakieś pr***no ze mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze to nie Twoje małżeństwo, a koleżanki, a po drugie w końcu jest na macierzyńskim jak rozumiem? A jak sama nazwa wskazuje macierzyński jest od bycia matką, więc ma za obowiązek ogarnąć sprawy związane z dzieckiem, a nie gotować mężowi obiad:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawde dziewczyny nie warto zalowac cudzych chlopow. A nadskakiwac mezowi sie nie oplaca bo zaden nie doceni tego. Jestescie mlode i naiwne. Zycie wam pokaze jaki moze okazac sie wasz wybranek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Polsce jest tak: kobieta po cięzkiej pracy nie ma prawa do ciepłego obiadu, nie ma prawa do hobby, nie ma prawa gdzies wyjsc na dłuzej jak sa dzieci, oprócz pracy ma z********ac. Mezczyzna wystarczy ze pracuje to wiele osób uwaza, ze trzeba mu uslugiwac. Ja byłam w sytuacji, ze zaliczyłam kiedys wpadke w mlodym wieku, gosc zamieszkał u mnie, wiecznie bez pracy, ja studiowałam jeszcze i potem znalazłam prace na 10 godzin dziennie. I jak przychodziłam po np. 12 godzinach do domu, nigdy nie zrobił obiadu, a dzieckiem sie zajmował tak, ze np. zasneło ze zmeczenia na dywanie, gdy on siedział na komputerze cały dzien.. Nie rozumiem tez problemu, bo teraz pierze pralka, wiec gosc na pewno da rade do niej wrzucic rzeczy, a odsmazenie kotleta trwa chwilę? No i nieładnie, ze tak obgadujesz kolezanke, ona ma sporo racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.59 moze sama rudz dupsko do pracy to twoj maz nie będzie misial zssuwac po 16 godzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz absolutnie racje autorko. Malzenswo jest po to by ludzie sie wspierali, pomagali i uzupelniali, a nie po to by dokladnie wyliczali co kto i komu, co do grosika i przyslugi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś ale wspracie, pomoc, itp., nie musi oznaczac, ze ktoś ma nadskakiwać co chwila i robic wszystko za dana osobe. W zyciu we wszystkim trzeba mieć umiar. Nadskakiwanie i robienie wszystkiego jest równie złe, jak nie gorsze nawet niż nicnierobienie. I nie tylko w stosunku do męza, ale często tez syna... i paradoksalnie - z reguły nie jest doceniane, bo jak cos komus przychodzi za łatwo to tego nei docenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×