Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Oto jak radza sobie wielodzietne z

Polecane posty

Gość gość
I oczywiście na pewno dzieci cierpią, bo wózek odrapany.. Najważniejsze wartości na kafe, to modny wózek za parę czy kilkanaście tysi :) Za czasów mojego dzieciństwa wszyscy mieli złachane wózki, również bogaci, nikt na to nie zwracał uwagi, służyło to kilkorgu dzieciakom po kolei i był to kiedyś przedmiot bez znaczenia, a teraz gadżet i esencja macierzyństwa z kafe. Ciuchy też kiedyś miałam marne, ale z drugiej strony doceniałam jak mi rodzice kupili levisy. Dzisiaj, to już żadna atrakcja. Ja bardzo lubię pieniądze, ale to chowanie dzieci w kulcie powierzchownych wartości, bez obowiązków i ze wszystkim na tacy, to nie jest dobra metoda. Nawet jakbym miała miliardy na koncie, to stwarzałabym dzieciom, choćby sztuczne, wyzwania i obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opowiem wam historie ze swojego dziecinstwa. Moze ktoras z was ogarnie sie zanim zrobi sobie kolejne z kolei 4 badz 5 dziecko. Mam 4 rodzenstwa. Dzis jestesmy wszyscy dorosli. Moja matka zawsze miala sie za najmadrzejsza i nie cenila komfortu ani wartosci dzisiejszych czasow. Mieszkalismy w mieszkaniu komunalnym i zagrzybionym w 2 pokoikach. Moja babcia bardzo czesto mowila mojej matce zeby napisala podanie o zamiane tego mieszkania bo jest za ciasno i ten grzyb jest trujacy. Ona twierdzila ze jak bedziemy dorosli to sie wyprowadzimy a jej wystarczy. Moj najstarszy brat mial innego ojca, ktory rzekomo już nie żył jak dorośliśmy to słyszałam, że to nie prawda. Z brata jednak do dzis nic nie ma narkoman, ktory wychodzi ćpa, a potem idzie siedzieć. Tak w kółko. Matka jednak w niego była bardzo zapatrzona i uważała, że to jej najzdolniejsze dziecko, które osiągnie sukces. Gdyby żyła doczekałaby idealnego obrazu swojego syna. Ja moj brat i moja siostra byliśmy dziecmi z jej drugiego zwiazku. Ojciec niestety zmarl. Gdy mialam 7 lat matka urodzila syna z kolejnego zwiazku. Musiala pracowac wiec cala opieka szczegolnie w wakacje spadala na nas. Bracia jednak jako chlopcy nie zajmowali sie dzieckiem tylko ja i siostra. W wakacje moje kolezanki bawily sie razem ze soba a ja sprzatalam dom i zajmowalam sie malym dzieckiem. Majac 8, 9lat. Kiedyś nawet moja sasiadka bedac u mojej matki mowila o jedynakach i ja w zmeczeniu zajmowaniem sie mojego malego macierzynstwa powiedzialam ze bardzo chcialabym byc jedynaczka. Matka jednak na to odpowiedziala awantura a co gowniaro myslisz ze bys wszystko dostawala i dla siebie miala? Nie odpowiadalam bo wpadlaby w furie i zapewne zbila by mnie za to. Ale pomyslalam ze moglabym sie czasem pobawic z kolezankami jak inne dzieci. Wiem tez ze sama tez byla bardzo zmeczona. Nie miala w ogole czasu dla siebie tylko praca, dom i dzieci. Potem zachorowala na raka. Nasz najstarszy brat tak sie nami zajmowal, ze czasami byly takie dni, ze nie mialysmy co jesc. Ciotka rozporzadzala pieniedzmi matki i opiekowala sie matka. A my tak jak zawsze mialysmy a glowie dom mlodszego brata, ktorego ojciec zyl. Placil nawet alimenty 250zl gdy listonosz je przynosil najstarszy brat zabieral kase i zazwyczaj przecpal wszystko. Zylysmy tylko z tego co ciotka nam czasami dawala. Uwierzcie mi, ze przezylysmy pieklo. Nikt nami sie nie interesowal, a gdzie byl mops itd? Matka byla w hospicjum bardzo dlugi czas. Bylysmy za male zeby moc jakos lepiej sobie radzic. W koncu przyszedl czas, ze matka zmarla. Brzmi to strasznie ale tak "w koncu" . Zabrano nas do domu dziecka, bo gdy uslyszalam, ze nasz najstarszy braciszek ma szanse zeby sie nami opiekowac ublagalam ciotke zeby zabrala mnie do mopsu bo chce im cos powiedziec. Powiedzialysmy, ze nie chcemy byc z bratem ze chcemy do domu dziecka. Najmlodszy brat poszedl do swojego ojca. Nas z czasem babcia wziela do siebie jako rodzina zastepcza. Ojciec naszego brata jednak bil go i nie zajmowal sie nalezycie i zabrano go do pogotowia zastepczego gdzie dorosl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I powiem wam nawet, ze gdyby nie chorobaojej matki doczekalibysmy kolejnego owocu romasnu matki. Przed tym jak zachorowala flirtowala z mezem naszej sasiadki. Robil jej remont i byli bardzo blisko. Potem zachorowala i to przerwalo jej romans. Juz wtedy wydawalo mi sie to obrzydliwe i nie alna miejscu. Ta sasiadka pamietam nawet ze nas nie lubila zapewne domyslala sie ze matka zarywa jej meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te dzieci byly SAME. Matki nie było! Ale zyla/istniala bo cos wspomnieli o niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi że miałaś takie dzieciństwo ale Twoja rodzina była dysfunkcyjna. Ja pochodzę z wielodzietnej rodziny, jestem najstarsza z siedmiorga rodzeństwa, sytuację gdy ja musiałam pomagać przy młodszych mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Mama nigdy mnie nie obciążała zawsze mówiła że po to jest matką by zajmować się dziećmi a my mamy się bawić i uczyć. Wielodzietność sama w sobie nie jest patologią. Nie wszystkie duże rodziny są dysfunkcyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mama nigdy mnie nie obciążała zawsze mówiła że po to jest matką by zajmować się dziećmi a my mamy się bawić i uczyć." Widzisz, ale tutaj oredowniczki wielodzietnosci uwazaja, ze starsze rodzenstwo ma obowiazek zajmowania sie mlodszym, kiedy tylko matka sobie zazyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem autorko. Mój mąż ma 3 rodzeństwa, był najstarszy, musiał pomagać przy nich, to były lata PRLu czyli inne czasy, dostawał np. lanie bo został sam z młodszym który np. zrobił kupe a ten nie zmienił mu pieluchy. Jak to czytam to brzmi to ponuro. Ale z kolei u mnie w rodzinie, nas było tylko dwoje, ja i brat różnica wieku 2 lata. Nie mieliśmy żadnych obowiązków praktycznie. Między mną a bratem jedynym nie ma kompletnie żadnej więzi, żadnych wspólnych tematów. Mój mąż natomiast jest bardzo rodzinny, co chwila jeździ do rodziców. Mamy jedno dziecko, planujemy drugie, a kiedyś padł żart jakby to było mieć trójkę to mąż niby coś tam rzucił tekst że byłby niezły hardcore a z drugiej strony oczy mu sie aż zaświeciły i sie uśmiechnął. Więc już sama nie wiem jak to jest z tymi rodzinami wielodzietnymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale tak nie jest zawsze, ja też jestem z wielodzietnej rodziny i nigdy nikt mnie nie zmuszał do pomagania przy młodszych, co więcej gdy miałam gości to mama zawsze pilnowała żeby mi młodzi nie przeszkadzali, zdarzało się rzadko że mama np. miała grypę czy coś to prosiła czy mogłabym jej trochę pomóc ale ta pomoc polegała na tym żeby np. Uczesać młodsze siostry przed wyjściem bo tata w tym czasie robił śniadanie. Cóż korona mi z głowy nie spadła i nie odcisnęło to na mnie żadnego piętna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja bratowa było ich w domu 7 mioro jako jedyna jest tam z innego ojca i była najmłodsza, tatusiowie poszli z domu. Ta bratowa i jej rodzeństwo też są pokrzywieni na punkcie przeszłości która nie powiem wg relacji była tam jakaś patologia, a ją tzn bratową moją o ile dobrze zrozumiałam rodzeństwo też chyba z początku odrzuciło, ale teraz sa dorośli i sie strasznie trzymają razem, aż za bardzo nawet bym powiedziała. Nie mam pojęcia od czego to zależy. Ja i brat jest nas tylko dwoje to jak sie widzimy to dlatego że tak wyszło, ale nigdy z własnej chęci, jak rodzice pomrą to w ogóle nie bedziemy sie kontaktować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:24 Ty i tak sie wypowiadasz o matce z przemyślanym doborem słów że tak nazwe jako że to była twoja matka, wydała cie na świat, ale domyślasz sie że innych słów używaliby zwykli ludzie na takie coś, chciałoby sie użyć tych najbardziej prostackich i wulgarnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo to przykre, kiedy starsze rodzeństwo musi przewlekle zajmować sie młodszym. Takie dzieci maja potem żal do rodziców, ze nie miały swojego dzieciństwa/młodości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Starsze dzieci zawsze mają przekichane. Najwięcej dyscypliny, obowiązków, wymagań co do osiągnięć szkolnych. Ma to minusy, ma też plusy. Kolejność urodzenia ma wpływ na wiele rzeczy, to jest naturalne i nie ma co płakać. Bycie najmłodszym rozpieszczanym beniaminkiem też może się niekiedy odbić czkawką w dorosłym życiu. Jakieś dziwne myślenie na kafe kroluje, że każdy powinien dostać, to samo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam tylko starszego o dwa lata brata, zawsze mu wszystko było wolno a ja w wieku 11 lat musiałam już wysprzątać i zrobić obiad dla rodziny, jak się postawiłam to dostałam miotłą po nogach, matka po pracy leżała jak królowa i dyrygowała mną, chyba że akurat mnie tłukła bo miała zły dzień w pracy a miała zawsze zły:-( a teraz mi się wpieprza w życie i żąda żebym się nią na starość zajęła a ja nie mam na to ochoty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze bezczelnie piszesz, że twoja córka zajmowała się bratem, bo jej go wciskałaś. Sorry, ale dziecko ma inne obowiązki. Naukę, porządek w pokoju, od czasu do czasu porządek w innych pomieszczeniach w domu, a nie zajmowanie się młodszym rodzeństwem xx Sorry , ale w moim domu panuja inne zasady :) KAZDY ma obowiazki niezaleznie od wieku. Tylko inne. Nie od czasu do czasu porzadek w innych pomieszczeniach, ale regularnie co weekend wspolne sprzatenie czesci wspolnych w domu. Dlaczego to ja mam niby sprzatac w kuchni ?To moj prywatny " pokoj " ? Myslisz, ze np. 12 latek nie poradzi sobie z umyciem sedesu ? Dziecko sie przemeczy jesli wyniesie smieci z 3 roznych kublow ? Czy jak zetrze kurze we wszystkich sypialniach w domu , nie tylko w jego pokoju ? A moze poskladanie ubran z , wszystkich czlonkow rodziny jest praca ponad jego sily ? Chcial psa, to spacery, karmienie i mycie jego misek jest jego obowiazkiem :) I czesanie kudlacza. Ja moge go wyreczyc w spacerze, wizytach u veta itp., ale pies to jego obowiazek, nie tylko zabawka. Moja corka rozumiala, ze odbior brata z przedszkola i opieka nad nim do naszego przyjscia z pracy , wiaze sie z pozostaniem wiekszej kasy w rodzinie. Inaczej musialabym wynajac opiekunke na te 2 godziny.. A moge te pienadze spozytkowac przeciez na corke :) Napiszesz, ze bidna nie miala zycia po szkole.. Ano nie miala , bo najpierw byly lekcje , obowiazki a potem przyjemnosci :) Uzywanie komputera czy xboxa wiazalo sie scisle z czytaniem ksiazek :P Tyle czasu ile przeznaczylo na czytanie. tyle moglo spedzic na kompie czy xboxie..Ja tez po przyjsciu z pracy nie myslalam o przyjemnosciach, jedynie o obowiazkach jako matki i zony, a dopiero potem byl czas na przyjemnosci. Moje dzieci oprucz praw maja obowiazki , tak jak kazdy w rodzinie. Chca przywilejow ?Musza sobie na nie zapracowac, w zyciu nie ma nic za darmo. Nic sie samo nie zrobi, a ja nie jestem icha sluzaca.. Moze tobie jest bliski model , gdzie ty jedziesz w domu na szmacie , a twoje dzieci czy maz ogladaja tv/ graja/ bawia sie z kolegami. U mnie razem sprzatamy, razem odpoczywamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale świetnie widać jakie niektórzy mieli perspektywy w życiu - szlajanie się po galeriach i oglądanie porno. Jakoś ja miałam inne. x I widać Twoi rodzice dali d**y z uczeniem CIEBIE obowiazków, skoro sadzisz, ze radzisz sobie z nimi obciążając dzieci. xx Kochana , gdy ja bylam nastolatka nie bylo czegos takiego jak galeria , a za porno sluzyly swierszczyki przemycone z NRD :P Bylismy o wiele bardziej kreatywni niz obecne dzieci i sami wymyslalismy sobie zabawy bez fona, kompa czy netu. xx Faktycznie moi rodzice dali d**y, bo mogli mnie zostawic sama jak mialam te 12-13 lat na pare dni w domu i po powrocie byli pewni , ze zastana mnie cala i zdrowa, a dom bedzie w jednym kawalku :) Sama od 1 klasy chodzilami wracalam ze szkoly, nikt mnie nie wozil :P A szkole mialam pare ulic dalej.. Pracowali tez na nocki , a ja zostawalam w domu bez opiekunki ! Przezylam :P I tak by mozna bylo pisac o tym daniu d**y przez moich rodzicow :) Dzieki temu wiem, ze dzieci to nie ulomy , ktore nic nie potrafia i ktore musimy we wszystkim wyreczac.. I nietraktuje swoich dzieci jak niepelnosprawnych intelektualnie osobnikow..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I oczywiście na pewno dzieci cierpią, bo wózek odrapany.. Najważniejsze wartości na kafe, to modny wózek za parę czy kilkanaście tysi usmiech.gif Za czasów mojego dzieciństwa wszyscy mieli złachane wózki, również bogaci, nikt na to nie zwracał uwagi, służyło to kilkorgu dzieciakom po kolei i był to kiedyś przedmiot bez znaczenia, a teraz gadżet i esencja macierzyństwa z kafe. Ciuchy też kiedyś miałam marne, ale z drugiej strony doceniałam jak mi rodzice kupili levisy. Dzisiaj, to już żadna atrakcja. Ja bardzo lubię pieniądze, ale to chowanie dzieci w kulcie powierzchownych wartości, bez obowiązków i ze wszystkim na tacy, to nie jest dobra metoda. Nawet jakbym miała miliardy na koncie, to stwarzałabym dzieciom, choćby sztuczne, wyzwania i obowiązki. xxx Dokladnie !! Zgadzam sie w 100 % :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja sasiadka miala 2 corki, kasy mieli dosc. A i tak ta starsza musiala zajmowac sie mlodsza, bo matka kawki, kolezanki i makijaze preferowala od opieki nad mlodsza. A ani buedy ani oatologii nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja byłam dzieciakiem, to sama się poczuwałam do jakichś obowiązków. Jak masz normalne relacje w rodzinie, to nie czekasz aż cię sterana matka obsłuży jak wróci z roboty po 16ej, tylko coś tam robisz, nawet jak masz 12 lat. Młodsze rodzenstwo cię często wnerwia jak trzeba popilnować, gdy jest to akurat nie na rękę, ale czujesz się jednak odpowiedzialna za tego nieznośnego wypierdka i jakby ktoś chciał szczyla skrzywdzić, to łeb urwiesz. Czasem nawet pozwolisz posiedzieć przy swoich "dorosłych" gościach, bo widzisz, że szczyl ma uciechę z tego, pobawisz się z nim czy nawet zabierzesz ze sobą idąc do koleżanek, mimo że wiesz, że bez szczyla byś się lepiej bawiła. To są normalne relacje w rodzinie, a Wam się wartości poprzestały. Chowajcie sobie dalej tych wychuchanych jedynaków w designerskich wózkach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka w podstawówce musiała obiad przygotować, tzn. Zupę zrobić, pyry obrać,nastawić etc, matka wracała i tylko wykanczała. Wtedy mnie, to szokowało, dzisiaj uważam, że bardzo dobrze, zwłaszcza jak patrzę na dzisiejszych 20-latków, co nie wiedzą jak kibel umyć. Tacy ludzie zawsze byli, ale po lekturze kafe spodziewam się epidemii roszczeniowych sobków. Te dzieci też zresztą też będą biedne jak się zderzą z rzeczywistością i okaże się, że świat nie traktuje jak książątek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obowiązki dla 10 letniego dziecka to może być sprzątanie, wynoszenie śmieci, zakupy itp. a nie matkowanie małemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.59 suuuper napisane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U hu hu to ja wam powiem coś strasznego, jak urodziłam synka to córcia miała 2,5 roku a ja wyrodna matka wykorzystywałam to biedne dziecko do podawania pampersów podczas przewijania. Po lekturze tego wątku wiem że ten uśmiech na twarzy mojej malutkiej to były tylko pozory, co ja z tym zrobię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To zostawałaś sama z rodzeństwem czy po prostu sama? Bo pyszczysz jak to Twoje dziecko musi opiekować się rodzeństwem i jakie to jest super a sama chyba nie przezyłaś czegoś takiego i poprawiasz osoby, które przeżyły. Bo wiesz lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam sobie... Naprawdę sądzicie, że porównywaniem podania pampersa do wielogodzinnej opieki nad kilkorgiem rodzeństwa, ośmieszycie autorkę? Takim czymś pokazujecie tylko swój niski intelekt - bo nie jesteście w stanie zrozumieć o czym jest temat. Bo temat jest o wykorzystywaniu starszych dzieci, obarczaniu ich zbyt dużymi i zbyt odpowiedzialnymi obowiązkami, a Wy oburzając się i pisząc tego typu debilizmy tylko pokazujecie "mam za ciasny móżdzek by ogarnąć co się dzieje". Chyba, ze tak naprawdę w życiu postępujecie gorzej niż to napisałyście tutaj, a, że temat Was ubodł to usiłujecie zaatakowac. I nie, dziecka wcale nie trzeba wykorzystywać by je czegoś nauczyć - ja jestem tą starszą, która musiała się opiekować rodzeństwem, mój mąż z kolei tym młodszym - oboje od początku potrafimy zadbać o siebie...tylko, że on miał więcej wolnego czasu, a ja mniej. Więc co niby dostałam w zamian za poświecone godziny? Wdzięczność? No nie, przecież to mój obowiązek był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gość dziś To zostawałaś sama z rodzeństwem czy po prostu sama? Bo pyszczysz jak to Twoje dziecko musi opiekować się rodzeństwem i jakie to jest super a sama chyba nie przezyłaś czegoś takiego i poprawiasz osoby, które przeżyły. Bo wiesz lepiej... xx Bo wiem lepiej :P Jestem wychuchana jedynaczka :D Fenomenem w czasach dziecinstwa.. nikt z mojej klasy w podstawowce nie byl jedynakiem.. Maz ma 3 braci , jest najstarszy i ciaganie ze soba mlodszego brata i najmlodszego w wozku nie zrujnowalo mu ani zycia ani relacji z bracmi :P Moim dzieciom tez nie, a mam ich 3 :) Za to dalo im cos czego najwyrazniej nigdy nie dostalas i nie zrozumiesz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ... Naprawdę sądzicie, że porównywaniem podania pampersa do wielogodzinnej opieki nad kilkorgiem rodzeństwa, ośmieszycie autorkę? xx Wielogodzinnej ? TZn., ze te starsze dzieci nie chodzily do szkoly ? xx - ja jestem tą starszą, która musiała się opiekować rodzeństwem, mój mąż z kolei tym młodszym - oboje od początku potrafimy zadbać o siebie...tylko, że on miał więcej wolnego czasu, a ja mniej. Więc co niby dostałam w zamian za poświecone godziny? Wdzięczność? No nie, przecież to mój obowiązek był. xx I dobrze, przynajmniej wiesz co o sa obowiazki i ze dziecko to nie slodki bobas z reklamy :) Dostalas nauke za free, lekcje na cale zycie. I jak sama piszesz umiesz zadbac o siebie :) A jak te lekcje wykorzystasz to juz zalezy od ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecie co ja mam rozkapryszoną jedynaczkę jak idziemy gdzies to ona ciagle gada i gada skupia na sobie uwage wszystkich nie da spokoju wiecznie nadasana naburmuszona potrafiła na mnie reke podniesc. kiedys w kosciele zobaczylam malzenstwo widac katolickie mieli 4 dzieci i one staly tak spokojnie, w rownym rzedzie, ale były USMIECHIETE, zrelaksowane, spokojne. Uznałam wtedy że jestem niewydolną matką, że jedynactwem skrzywdziłam córkę; pamiętam jak patrzyłam na tamtą rodzinę i myslałam że oni w spokoju spedzaja ta msze sw z 4 dzieci a ja sie uzeram z jedym dzieckiem. Kwestia taka ze ja nie mam talentu do dzieci, cierpliwosci, serca, moze tamta matka to miała ze jej dzieci były takie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"I dobrze, przynajmniej wiesz co o sa obowiazki i ze dziecko to nie slodki bobas z reklamy usmiech.gif Dostalas nauke za free, lekcje na cale zycie. I jak sama piszesz umiesz zadbac o siebie usmiech.gif A jak te lekcje wykorzystasz to juz zalezy od ciebie." Czy Ty umiesz czytac ze zrozumiem? Moj maz nie musial nikim sie zajmowac i tez nie ma zadnych problemow. Wiec Twoj tekscik tyczy sie zarowno starszego rodzenstwa (mnie) jak i mlodszego...dociera? Tylko, ze ja mialam mniej dziecinstwa a on wiecej. On mial czas na poswiecenie sie rysowaniu, ja nie. Interes zycia, co nie? Tak krzyczalyscie o posylaniu dzieci do szkoly wczesniej, ze to zabieranie dziecinstwa. Ale obciazanie dzieci rodzenstwem juz ma byc, jest OK. Ps. Moja lekcja mnie nauczyla by nie miec dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i co wy na to durne królice, rodzić po to aby krzywdzić już narodzone, i to są matki polski, ja pieprze, narobicie sobie dzieci to zapieprzajcie przy nich , a jak się nie daje rady to się nie robi, chyba proste, a może jesteście tak tępe, że tego nie rozumiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie sa rozni i maja rozne powody decydujac sie na bezdzietnosc. Zwalanie tego na opieke nad mlodszym rodzenswem w przeszlosci to bzdura i naduzycie ! xxxx chyba cie powaliło!!! Naduzycie to popełniasz ty, mierząc wszystkich jedną miarą!!!moja babcia pochodziła z wielodzietnej rodziny (12 dzieci), gdzie różnica między nią jako najstarszą a jej najmłodszym bratem wynosiła 30 lat. Rodzice pozwolili jej opuścić dom rodzinny i wyjśc za maż dopiero jak pomogła matce odchować całe rodzeństwo, była juz wówczas po 30 stce i dopiero mogła zakładać własna rodzine, a była już umordowana niańczeniem dzieci jak żadna z was. Dlatego urodziła tylko jedno dziecko-moją mamę. I dała jej wszystko to, czego sama nie miała-studia, zajęcia dodatkowe, wakacje, możliwość zapraszania koleżanek etc. Koniec kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×