zostawila mnie z dnia na dzien twierdzac ze uczucia jej wygasly

Witam, w skrocie chcialbym opisac moja historie ktora do dzis rozrywa mnie od srodka... poznalismy sie prawie 3 lata temu w barze... standardowo ... spotkania kolacje ... stalo sie zostalismy para, jak to w zwiazku bylo raz lepiej raz gorzej ... ale jakos uzupelnialismy sie wzajemnie i naprawde czulem ze to jest ta kobieta, po tylu nie udanych zwiazkach poczulem ze wlasnie szczescie to ona ... przyszedl taki czas monotoni tzn widywalosmy sie zadziej poniewaz zaczela szkole a ja zdobylem awans w pracy i poprostu troszke mnie to pochlonelo ale zawsze pamietalem o niej i planowalem nasza przyszlosc ... pewnego dnia przyszedl moment w ktorym postanowilem poprosic ja o reke ( zyjemy w stanach zjednoczonych dlatego wykupilem wycieczke smiglowcem po manhatanie poniewaz bardzo lubila to miejsce ) wiadomo piekny pierscionek wszystko gotowe ... tuz przed swietami dostalem noz w plecy : potrzebuje troche czasu, narazie nie chce byc z Toba ... dla mnie koniec swiata ... po tygodniu podjelem kolejna probe walki i proszenia o milosc ... uslyszalem ze te uczucia wygasly i nie chce byc ze mna ... swiat mi sie zawalil na dlugo poniewaz od kilku tygodni funkcjonuje normalnie i mysle trzezwo ale mam ciagle jakies wyzuty sumienia ze to moja wina ze moglem sie lepiej postarac ... ale prosilem o to aby wrocila 3 razy ... wiecej nie ponieze sie i nie pozbawie honoru ... nie wiem czy dobrze czy zle robie ale ciagle boli mnie to jak zostalem potraktowany ... chcialbym dostac jakies wskazowki jak stanac na nogi i wkoncu usmiechnac sie bo te pol roku pograzylo mnie, przepraszam za interpunkcje, pozdrawiam M.