Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przykro mi że koleżanka się tak zachowała

Polecane posty

Gość gość

Ale to tylko potwierdza moje podejrzenia, że nikt za mną nie przepada. Napisała do mnie znajoma, która była na naszych studiach, ale z nich odeszła, nie rozmawiałyśmy ładnych parę miesięcy (ja chciałam kontynuować znajomość, ona chyba nie bardzoo) a ona że będzie degustować drinki na swoje urodziny w tym i w tym klubie i że będzie jej bardzo miło, jeśli się zjawię. Formułka jednak brzmiała tak, jakby rozsesłała ją masowo do różnych ludzi. Sprawę zingorowałam, bo ciężko byłoby tam nie pić, a mam ostatnio spore problemy z brzuchem plus trochę byłam wkurzona, że nie odzywa się tyle czasu i nagle takie coś. Ale okazało się, że inna koleżanka ze studiów z którą trzymam się blisko poszła na te urodziny i nawet nie zapytała mnie, czy ja idę. Dodam, że jak tamta jeszcze była u nas, to trzymałyśmy się w trójkę. Może przesadzam, ale po prostu mam tyle przykładów, że ludzie się do mnie nie garną, że i to mnie wkurzyło... Wiem też, że jakbym poszła na te urodziny, to nie czułabym się tam w stu procentach dobrze. Te dwie kiedyś odwaliły na studiach taką akcję, że poszłam coś wydrukować, one miały czekać na mnie na uczelni bo miałyśmy razem wracać do domu (mieszkają notabene w tej samej dzielnicy co ja i NIGDY się nie spotkałyśmy razem choćby na spacer), a one sobie poszły. Potem wchodzę do sklepu a tu one, ja konsteracja, one były lekko zakłopotane ale po chwili zaczęły być miłe i potem usilnie mnie (pierwszy raz w życiu!) zapraszały do siebie. Przyjęłam zaproszenie, ale to nic nie zmieniło. PEwnie mnie wyśmiejecie za problemy no ale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogę mieć normalnie znajomych, nie mam nikogo, mimo że milion razy się starałam, wyciągałam na piwo, tu miałam darmowe bilety gdzieś i też zapraszałam - NIC. Miałam kumpla na studiach, inteligentny chłopak z klasą (już wyjechał na Erasmusa), też próbowałam - też nic. No za cholerę nie mogę stworzyć żadnych więzi z kimkolwiek kogo lubię czy kto mnie ciekawi Jedynie z moim facetem jakąś stworzyłam ale to też... wkurza mnie wieloma rzeczami niestety i to on jest bardziej za mną niż ja za nim Plus zerwałam znajomości jeszcze z gimnazjum, które były niestety toksyczne. Tak to pewnie miałabym jakieś koleżanki, tylko pytanie jakie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a starasz się o te znajomości? zagadujesz do ludzi, co u nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie! Potrafię napisać, zapytać co słychać, pamiętam jak ktoś mi o czymś opowiadał i pytam etc. Nie zapominam o ludziach, samej oczekując zainteresowania. Ale widocznie oni po prostu nie mają potrzeby się ze mną zadawać albo ja nie umiem tworzyć tych więzi dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no masz pecha do ludzi najwyrazniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty masz jakąś rozpaczliwą potrzebę zwracania na siebie uwagi. Domagasz się jakiejś atencji w absurdalnych sytuacjach. Olałaś zaproszenie, a pretensje masz do koleżanki, że cię nie powiadomiła, że idzie? wywlekasz jakieś bzdury sprzed lat, jakby to mialo jakiekolwiek znaczenie. Coś jest z tobą nie tak i dlatego ludzie się nie garną. Na moje oko to masz za duże oczekiwania, każdy ma swoje sprawy, ludzie cię ciekawią - a czy ty sama jesteś interesująca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisalas, ze wiele rzeczy Cie wkurza, moze jesteś typem narzekającym i marudnym, cóż tacy ludzie sa meczacy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale Ty nie rozumiesz, co tu miałam na myśli - wiem, że to jest przesadne, co napisałam, ale to jest efekt frustracji i olewania mnie przez lata. A ta koleżanka nie mogła wiedzieć, że nie idę na te urodziny. Chodzi mi po prostu o to, że trzymałyśmy się razem i gdyby zwyczajnie zapytała, czy się wybieram, ot tak, nie chodzi mi o to, żeby mnie ktoś namawiał, to zrobiłoby mi się miło. Ja nie jestem jakaś porąbana, nie robię ludziom jazd o bzdury - więc nie oceniaj mnie proszę z góry tylko z racji tego, że nie mam znajomych... Ja uważam, że po prostu nie mam charyzmy, a ludzie ciągną do ludzi z charyzmą, plus nie jestem bardzo otwarta i to jest problem. Ale frustruje mnie to, że się staram, umiem pokazać komuś, że mi zależy na znajomości, NIGDY o nikim nie zapomniałam, nie olewałam, zawsze pamiętałam, a i tak... jestem sama. I wiesz, jak bardzo mało osób wychodzi do mnie z inicjatywą? Lubię kogoś, ale ten ktoś zazwyczaj nie przepada za mną albo jestem dla niego totalnie neutralna. bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym, na studiach czesto ludzie trzymają sie paczkami; moze chodzili gdzieś po zajęciach; na imprezy; Ty tez byłaś zapraszana, ale odmawiałam - w koncu przestali pytac. Swojego czasu pracowałam z pewna dziewczyna, lubiliśmy sie, ona czesto z koleżankami w weekend szła na imprezę do dyskoteki. Ja w tamtym okresie nie miałam imprezowego nastroju i nie przepadam za typowymi dyskotekami - z muzyka typu "łupanka" i ultrafioletem i odmawiałam. Któregoś razu przestała mnie pytać, a nawet ja w żartach powiedziałam, ze nie zaprasza mnie tym razem, na co odparła - bo nigdy nie chces isc to przestałam pytać;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam tak kiedys, odkad skupiam sie na sobie to nagle mam sporo znajomych i to ja mogę przebierac. Czasem kogoś olewam, nie dlatego, że go nie lubię, ale na przyklad mam cichy tydzień i nie mam ochotybna spotkania, a potwm sie obrazaja, bo noe rozumieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie narzekam i nie marudzę, pilnuję się z takim czymś, normalnie rozmawiam z ludźmi. Nie napisałam o jednej sytuacji - kiedyś byłam w pracy i była tam taka dziewczyna, która poprosiła mnie pod koniec pracy o facebooka (byłam w ogóle w szoku, że to zrobiła).. Okej, dałam jej, popisałyśmy potem chwilę, jakoś oficjalnie i cisza. Napisala mi 'napisz mi, jak będzie jakieś zlecenie następnym razem' i koniec. Nawet myslałam, żeby ją gdzieś wyciągnąć, ale stwierdziłam, że dlaczego ja mam ciągle to robić, ciągle gdzieś ludzi wyciągałam i już mam dość tych porażek i olewek. Tak, zaraz powiecie, że jestem narzekacz i powinnam to zrobić, ale jakbyście ciągle coś próbowali i wam nie wychodziło, to też mielibyście takie nastawienie. Jak ktoś mnie kiedykolwiek gdzieś zapraszał to zazwyczaj chodziłam, na te urodziny też bym poszła gdyby nie brzuch i praca na uczelnię do napisania, której termin miałam nazajutrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbowałaś rożnych sposobów, by nawiązać znajomosci, ale nie jesteś otwarta? Cos sie tu nie klei. Wiesz, zwykle znajduje sie osobę, dwie z którymi świetne sie rozmawia, od razu czuje chemię; byc moze ludzie, których uwagę próbujesz na siebie zwrócić tego do ciebie nie czuja... A ty za wszelka cenę chodzisz Za nimi i jeszcze bardziej Cie odrzucają. Czasem nie znamy człowieka, a góry go nie lubimy. Moze jesteś antypatyczna, moze robisz wrażenie, ze zadzierasz nosa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:12 U nas nie było za bardzo paczek bo było nas BARDZO mało - i to ja nieraz ich wyciągałam na piwo. Nasze ostatnie wyjście na nie było pod koniec tamtego semestru, gdzie to ja zainicjowałam wypad do knajpy po egzaminie... I wtedy akurat prawie wszyscy byli, ale to był wyjątek. I imprezę to również ja chciałam zorganizować, gdzie się okazało, że nikt nie przyjechał na nią (to było po Wielkanocy).Ale nie miałam pretensji, bo i tak by jej nie było - ja musiałam jechać na pogrzeb do mojego ukochanego wujka i nie w głowie mi to było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A z drugiej strony - moze za bardzo pokazujesz, ze można ma ciebie liczyć i ludzie to wykorzystują, gdy czegoś potrzebują, a potem cisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ogólnie na moich studiach utworzyły się dwie przyjaźnie w formie 1+1. Nie, nie chodzę już za ludźmi, którzy mnie zlewają. Wychodze z założenia, że znajomość ma być obopólna. Spróbuję raz, czasem drugi, i jak nie widzę "odbioru", olewam sprawę. Jest mi po prostu przykro, że nie mogę trafić na osobę, z którą miałabym porozumienie i nie byłoby takich problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, wykorzystywać się nie daję. Widzę, jak komuś zależy na tym, żeby mnie wykorzystać. Ale umiem odmawiać i być asertywna. Z tym że nie jestem bardzo otwarta to chodziło mi o to, że właśnie nie umiem się "skumać" z każdym jak niektóre osoby i mieć wspólny język.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ale macie jakąś receptę na to wszystko? Nawet bym zapytała swojego faceta, ale szczerze Wam powiem, że mi jakoś dziwnie. On w ogóle nigdy nie chwali (ani nie krytykuje) cech mojego charakteru, tego, jaka jestem. Nigdy od niego nie usłyszałam komplementu na ten temat (ale może tak ma), a za to słyszę tylko ogólniki, jak mnie kocha i widzę jego zaangażowanie. Jedyne docenienie dostawałam od... sporo starszych ode mnie osób, gdzie mówiły, że jestem dojrzała i inteligentna etc. No i od kolegi, który okazał się być niestety klasycznym przypadkiem pomóż mi-a-ja-cię-oleję. Nigdy specjalnie w te jego peany nie wierzyłam, i miałam rację. Olewka, bo on już pomocy nie potrzebuje :) właśnie na jego przykładzie się nauczyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie to chuje olewaj ich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widac ze jestes nadwrazliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W życiu tak jest, że jak Ci na czymś zależy to tego nie dostajesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty jestes chyba bardzo samotna i tak prawie desperako probujesz utrzymywac wiezi. Moja rada, to zwyczajnie odpusc sobie na jakis czas. Zajmij sie hobby, wyjdz z chlopakiem na miasto, na kawe. W kafejce pelno ludzi, pogadajcie, moze uda sie kogos zagadac. Moze trafisz na kogos, kto nadaje na twoich falach. Ja tez mam znajomych, kolezanki, ktore niestety "porzucam" i wracam cyklicznie, bo mamy poglady dosc istotnie inne na pewne sprawy i nie da sie czasami. Mialam tez wrazenie, ze moja osoba za bardzo narzucalam sie, kiedy bylo mi ciezko i zle. Sprobuj zachowac dystans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem, mój facet mi nie wystarcza. Tym bardziej że on ze znajomymi utracil kontakt odkąd mnie poznal- na własne życzenie, mimo ze go zachecalam zeby tych wiezi nie zrywal. Oj luzowałam nieraz, naprawdę, olewałam sprawę i jakoś tlumek chętnych sie nie zbierał Co do spontanicznych znajomości to dłuugo gadałam kiedys z dziewczyna w przychodni i poprosiłam ja o kontakt - byłyśmy na piwie, ale widziałam, ze niespecjalnie chętnie kontynuuje znajomość, zaczęła odpowiadać polslowkami i tak sie skończyło Brakuje mi ludzi, imprez, pogadania poważniej z kimś innym niż mój facet i mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Cię rozumiem. Też doświadczam takich olewek, choćbym się starała, wychodziła z inicjatywą, poświęcała dla innych, nieczęsto się zdarza, że potem mogę liczyć na wzajemność. Niby nie powinno się robić czegoś tylko po to, aby w zamian też czegoś oczekiwać, ale czasem po prostu ręce opadają. Kiedy ja np. idę do kogoś na urodziny nierzadko poświęcam swoje plany, albo staram się bardzo znaleźć czas, to potem jak przychodzi co do moich urodzin, to oczywiscie ciężko zgrać ludzi, życzenia na fb załatwiają sprawę.. :o Myślę, że to trochę domena czasów, w których żyjemy. Znajomości się znacznie spłyciły, niby mamy teraz takie możliwości komunikacji itd., ale jednak to nie to samo, co prawdziwa rozmowa. Przyjaźń w tych czasach to wielkie szczęście i bardzo zazdroszczę innym, tym którym udało się stworzyć takie relacje, że np. przychodzi ten weekend i oni mają z kim wyjść na miasto, posiedzieć w jakimś kawiarnianym ogródku, czy nad Wisłą, zrobić ognicho itd., niestety u mnie to niemal nierealne. Każdy gdzieś tam zajęty, zapatrzony w siebie, zabiegany.. Także nie martw się, nie jesteś z tym sama, choć nie wiem czy to Cię pocieszy. Ja jakiś czas temu też już przestałam ganiać za ludźmi, był taki czas że bardzo, bardzo się starałam i nawet udawało się czasem zorganizować coś fajnego, ale potem miałam właśnie dosyć tego, że ja ciągle wychodzę z tą inicjatywą i zaczęłam odpuszczać. Zwłaszcza, gdy ludzie zaczynali zawodzić, albo pomijać mnie w swoich planach nie wiedzieć dlaczego nie przychodziło im do głowy, zeby odwzajemnić moje starania. Np. idąc do pubu napisać do mnie, czy nie wybiorę się też, lub po prostu od siebie zaprosić gdzieś. Jak ja coś wymyślałam, to było spoko, ludzie byli zadowoleni, ale później jakoś to nie szło dalej z ich inicjatywy, a ja się narzucać nie będę. Skąd jesteś? Może mieszkamy niedaleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:51 No właśnie, ja też nie oczekuję nie wiadomo czego (bo tutaj ktoś mi już zarzucał, że "chorobliwie potrzebuję uwagi") - tylko zwykłej wzajemności, bo w takim wypadku to ja nie wiem, czy komuś w ogóle na mnie zależy czy po prostu chce być uprzejmy albo z braku laku przyjmuje moje zaproszenia. Przyjaźnią tego nazwać się nie da. Ja jestem z małopolskiego, a Ty? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałam np. jechać na wakacje w tym roku nie tylko z moim mężem, ale jeszcze z kimś się zgadać, bo zawsze to raźniej, weselej, na plaży wzajemnie można mieć oko na swoje rzeczy, taniej wynająć samochód, ale cóż.. Nierealne. A ludzie jeżdżą, widzę na fb, ale nie z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak samo ten kolega co mnie zaczął olewać - z nim to w ogóle było śmieszne. Pomagałam mu w trudnym okresie, wysłuchiwałam, a w zamian mogłam liczyć tylko na olewkę. Ani zapytania co u mnie, ani nic, potem wyjechał za granicę i jak tutaj przyjeżdżał to sam umawiał sięna spotkania, a w ostatnich chwilach wykręcał od nich (typu "umówiłem się ze znajomymi już, nie mam czasu, przepraszam - czyli ja kim jestem? darmową pomocą psychologiczną :D) a ostatnie to było hit - stwierdził, że go siostra namawia żeby w domu został, bo POGODA jest brzydka (ma siostrę tutaj) i żeby spędził z nimi trochę czasu jeszcze (spędzł na święta :)) - też wcześniej sam ustawiał to spotkanie i jakąś książkę chciał mi dać - i czy się nie obrażę - poddałam się i powiedziałam, żeby robił, co chce. A potem widzę na fejsie jego zdjęcia z pizzy z kolegą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widać ja jestem na końcu priorytetów, bo nie jestem mu do niczego potrzebna. Przykre, tym bardziej po tych jego gadkach o tym, jaka to ja jestem wartościowa. Dlatego nie wierzę już w to, co mówią ludzie i nauczyłam się ufać swojej intuicji. Chciałam w sumie kiedyś zerwać tą znajomość i nie wiem, czemu tego nie zrobiłam. Chyba żeby ktokolwiek gdzieś w eterze był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fakt faktem, że teraz jestem mało między ludźmi, bo studia już skończyłam kilka latek temu i niedawno odeszłam z pracy.. Chociaż w tej mojej pracy to i tak nie poznałam fajnych osób, poza jedną dziewczyną, ale ona studiuje w innym mieście i też ma swoje towarzystwo.. Czasem gdzieś wyjdę z pojedynczymi osobami, ale tak zgrać paczkę.. Marzenia :D A ja bym chciała jeszcze coś pokombinować, gdzieś wyjechać, nad jeziorko na domki, ognicho, śmiechy do rana.. Dla mnie to swera marzeń :P U mnie też dużo robi fakt, że jestem w innym mieście niż rodzinne, tam już się zatarly więzi i poza tym, to mam bardzo nieliczną rodzinę, brak rodziców i samotność naprawdę mi dokucza. Co prawda jest mąż, całe szczęście, ale wiadomo ze to nie wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj, ja pomorskie niestety.. No widzisz, takich ludzi jest teraz bardzo dużo. Nastawieni tylko na siebie i własne potrzeby. A wrażliwe i empatyczne osoby łatwo tak wykorzystywać, zanim się zorientują że coś jest nie halo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, a ja bym poszła na jakąś imprezę, powygłupiała się :) raz poszłam do klubu sama, jak nie byłam z moim, tańczyłam nawet na scenie :D ale poznałam tylko jednego, bardzo namolnego faceta ja w ogóle mam większe szczęście do facetów niż znajomych, jak już byłam prawie-zajęta to też jeden mnie w pociągu zaczepił i gadaliśmy całą podróż, wymieniliśmy się kontaktem ale on chciał czegoś więcej oczywiście, a dla mnie to była relacja koleżeńska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×