Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Po rozwodzie trzeba już żyć w samotności i nie można się z nikim wiązać

Polecane posty

Gość gość
10:11 Ty za to jesteś niezwykle wierząca tylko 8 przykazanie ci jakoś umknęło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty "skromna" z przekonywaniem ciebie to jest tak, jakby przekonać kozę, żeby nie beczała...więc nalezy dać sobie spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:14 Zwykle nie zawracam Bogu niech będzie głowy takimi bzdurami ;) baaaa nawet nie proszę go o dobra pogodę bo sobie nowe butki kupiłam i chce zaprezentować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie nie bierzcie ślubów kościelnych. Wystarczy cywilny i tak zgodnie z prawem jesteście małżeństwem. Zaraz wywalam ten krzyż z mojej posesji. Na co mi taki Bóg co ma mnie w dopie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:19 po śmierci też cię Bóg wywali do piekła...Tylko nie jęcz do niego kiedy będzie III wojna światowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:21 A jakby jednak zaniechał tego wywalenia to przyjdziesz ty i będziesz czynić powinność jako narzędzie w jego dłoniach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co ty nie powiesz? sama na siebie wyrok wydajesz, krzyż wyrzucasz z domu - Boga wyrzucasz z życia, w związku z tym nie licz na Wieczność z Bogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:19 po śmierci też cię Bóg wywali do piekła...Tylko nie jęcz do niego kiedy będzie III wojna światowa xxx Jęczysz to ty od wczorajszej nocy, a co będzie po mojej śmierci to mnie wali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trochę się pomyliłaś, ja jeczę może ze 20min. ale może coś wyjęczę...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś I tak będę się seksić ze swoim drugim mężem z którym mam ślub cywilny, na złość tobie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co ty nie powiesz? sama na siebie wyrok wydajesz, krzyż wyrzucasz z domu - Boga wyrzucasz z życia, w związku z tym nie licz na Wieczność z Bogiem. x Słowo wieczność brzmi strasznie wole wierzyć w reinkarnacje :) Co do krzyża w domu to nie mam czego wyrzucać, wierze w wersje "...Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat nierozerwalności małżenstwa sakramentalnego powinien być oczywisty dla osób które są katolikami. Wstępując w taki związek sakramentalny sami deklarowali że nie uznają rozwodów i separacji (tak, to własnie było w protokole jeśli ktoś nie pamięta :) ). Nie rozumiem natomiast skąd te wybuchy w tym temacie wśród osób które uznają rozwody. Dla takich osób istnieją przecież śluby cywilne, konkubinaty więc jeśli ktoś nie wierzy w trwałość małżeństwa lub nie uznaje tych zasad etyki katolickiej nie powinien absolutnie przyjmować tego sakramentu bo to jest jednoznaczne z fałszywą przysięgą kościelną. Obłudą jest sakramentalna deklaracja jeśli nie wierzy się w jej słowa i zasady. Niestety często najbardziej narzekają te właśnie osoby które bezmyślnie "zabawiły się w sakrament" (bezmyślnie w sensie że chęć przyjęcia sakramentu nie wynikała z wiary). Jeśli macie inne podejście (do którego każdy ma prawo) to róbcie zgodnie z własnym przekonaniem ale nie bawcie się w podważanie zasad w które inni rzeczywiście wierzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:35 Patetyczne i mocno odstające od rzeczywistości:) x Obłudą jest sakramentalna deklaracja jeśli nie wierzy się w jej słowa i zasady. x Co w sytuacji pełnej wiary a potem konfrontacji z rzeczywistością, w której współmałżonek stanowi realne zagrożenie dla drugiej osoby ? Ma trwać bo obiecał, poświecić siebie i innych np dzieci ? Tak sobie wyobrażasz miłość Boga do człowieka, który z natury rzeczy bywa omylny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ta nawiedzona zalozyla temat, co jej maz puszczal sie z innymi. Justynka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KKK 1755: Czyn moralnie dobry zakłada jednocześnie dobro przedmiotu, celu i okoliczności. Zły cel niszczy działanie, chociaż jego przedmiot byłby sam w sobie dobry (jak modlitwa i post "po to, by ludzie widzieli"). Wybrany przedmiot już sam może uczynić złym całość działania. Istnieją konkretne zachowania, jak nierząd, których wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą nieuporządkowanie woli, to znaczy zło moralne. ► KKK 1756: Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich, biorąca pod uwagę tylko intencję, która je inspiruje, lub okoliczności (środowisko, presja społeczna, przymus lub konieczność działania itd.) stanowiące ich tło. Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo i krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikło z niego dobro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:51 Interpretacje i dowolność rozwinięcia wątków w ramach KKK, interesująca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:47 Patetyczne jedynie dla osób niewierzących dla innych oczywistość :) Nie jestem teologiem ale powiem Ci jak ja myślę (to jedynie moje zdanie, najlepiej skonfrontuj je z księdzem lub specjalistą od kkk). Na pierwszym miejscu człowiek musi dbać o własne życie, jeśli partner stanowiłby dla mnie zagrożenie naturalna jest próba pomocy tej osobie przy zachowaniu bezpieczeństwa własnej osoby. Jeśli rozpatrujemy skrajnie patologiczny przypadek na który jak mniemam się powołujesz i doprawdy nic nie pomaga to by chronić własne życie fizycznie odsunęłabym się od tej osoby natomiast ta osoba nigdy już nie przestałaby być moim mężem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co jesli bierze się slub a potem uczucie całkiem wygasa? Trzeba się ze sobą męczyc do końca życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:58 Przeszłyśmy lub liśmy płynnie do głównego wątku:) Niestety dla mnie kościół dał sobie prawo do nadinterpretacji słów co więcej pozwolił sobie na dokonywanie oceny ludzkich postaw w oparciu o własne założenia. Jeżeli komuś to odpowiada- wolna wola. Wole teorie zg z która postępujemy moralnie ponieważ czujemy taki nakaz wew na zasadzie"nie czyń drugiemu co tobie nie miłe" Może wystarczy: Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. Są to dla mnie dowody, że jest Bóg nade mną i Bóg we mnie. Przy czym Bóg to niekoniecznie instytucja Kościoła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:04 To ciężki temat, jak już mówiłam to nie moja specjalność zawodowa więc mówię tylko to co wiem. Będąc w takiej sytuacji robiłabym wszystko by przekonać się czy rzeczywiście uczucie wygasło (dla mnie wygasło oznacza bezwzględną obojętność wobec drugiej osoby). Z pewnością gdyby sytuacja była ciężka poszłabym na terapię, szukała form pomocy specjalistycznej by zrozumieć gdzie tkwi przyczyna takiego stanu rzeczy. Jak zna się przyczynę łatwiej jest cokolwiek zrobić. Często pomaga samo uświadomienie istoty problemu oraz naturalnych etapów przemiany relacji w związku długoletnim (to naturalne np. że z czasem namiętność jednak przygasa a większą siłę zyskuje intymność i zaangażowanie, co przynosi nową jakość). Wiem jednak że dużym czynnikiem scalającym wśród osób wierzących jest jednak wiara (znam takie pary z kilkudziesięcioletnim stażem które są cudownym przykładem i nie są absolutnie typem wspominanych tu często fanatyków, moherów, hipokrytów udających katolików itp. ). Dla mnie ślub jest jednak nierozerwalny więc nawet jakby mąż mnie porzucił, nadal jestem jego żoną. Najlepiej jest więc łączyć się w pary z osobami z podobnym podejściem i wartościami. Jeśli np. obydwie osoby są wierzące i jednakowo wierzą w instytucję małżeństwa łatwiej jest przetrwać problemy w ich sakramentalnym związku bo mają świadomość że muszą dbać o siebie nawzajem do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:24 Dla mnie ślub jest jednak nierozerwalny więc nawet jakby mąż mnie porzucił, nadal jestem jego żoną. x Coś jak" Coming out Żony Niezłomnej w Wierze" autorstwa Anny Kamińskiej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:16 Rozmawiałam niedawno z katolickim terapeutą małżeńskim (osoba świecka) i pytałam go właśnie o kontrowersyjny temat zasad etyki katolickiej (m.in. antykoncepcji) który często jest traktowany jako "wpiep..zanie" się kościoła do życia ludzi. Terapeuta mi odpowiedział i wyjaśniał że kościół nigdy niczego sam sobie ot tak nie wymyśla, zawsze bazuje na Ewangelii, Słowie Bożym i wszystko co wydaje się ingerencją w życie ludzi jest jedynie praktykowaniem tego co Bóg nakazał. To nie z woli człowieka lecz Boga wynika. Rozumiem że można się z tym nie zgadzać ale przyznam że ów terapeuta sporo mi wtedy wyjaśnił na przykładach, niektóre aspekty przestały mnie burzyć. Może gdybym posiadała jego wiedzę byłoby mi łatwiej udzielać jakichkolwiek rad ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:30 Tak już umówiłam się na sesję fotograficzną :D Myślę że darowałabym sobie tabloidy i nachalne zachowania, mówiłam po prostu o tym że pomimo zachowań męża nadal byłabym jego żoną co nie musi akurat oznaczać osaczenia i pisania psalmów powrotnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Terapeuta mi odpowiedział i wyjaśniał że kościół nigdy niczego sam sobie ot tak nie wymyśla, zawsze bazuje na Ewangelii, Słowie Bożym i wszystko co wydaje się ingerencją w życie ludzi jest jedynie praktykowaniem tego co Bóg nakazał. To nie z woli człowieka lecz Boga wynika. x Myśle, że Bóg albo nie docenił umiejętności człowieka w ramach korzystania z przydziału wolnej woli, albo kościół stara się umniejszyć Jego nieomylność. Świat idzie do przodu i nie można próbować go zatrzymać, a nawet cofać. Przyjmując, iż człowiek został stworzony na podobieństwo Boga wynika, że z założenia miał być zdolny do rozwoju i wielkości, skąd zatem umniejszanie tego poprzez zakaz korzystania z owoców tego rozwoju ? Prezerwatywy to nie tylko środek pośredni mający na celu kontrole prokreacji ale przede wszystkim środek umożliwiający zahamowanie chorób przenoszonych droga płciowa typu AIDS. Ich zakaz pośrednio lub bez przyczynia się do wzrostu umieralności zwłaszcza w krajach mniej rozwiniętych. Taka jest wola Boga ? Możliwość korzystania z in vitro ( owocu ludzkiego geniuszu) i zakaz kościoła to także wola Boga ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wymienię te aspekty które kojarzę czemu to kościół odrzuca in vitro: - w trakcie procedury wytwarzane są zarodki w dużej liczbie, te niepotrzebne są mrożone lub niszczone a zarodek to nie żaden "wytwór" tylko człowiek (przypominam iż wg kk człowiekiem jest się od momentu zapłodnienia a nie dopiero od momentu gdy ten sam zarodek trochę podrośnie) - selekcja preimplatacyjna budzi sprzeciw gdyż polega na tym że sposród tych zarodków wybiera się najlepszy co oznacza segregację i wartościowanie jednych żyć nad inne - ta metoda oddziela poczęcie dziecka od współżycia małżeńskiego (które jest jedyną słuszną drogą przekazywania życia wg kk) - ta metoda pozwala traktować dziecko jako produkt, nawet typować upragnione cechy które dziecko ma posiadać (np. w bankach spermy) -ogólnie dawcą wszelkiego życia jest Bóg, metoda in vitro jest niestety próbą podporządkowania sobie stwórczej działalności Boga. Jeszcze raz powtarzam że nie jestem specjalistą z tej tematyki (która chyba odeszła od tematu głównego), w kwestii teologicznego, rzetelnego wytłumaczenia naprawdę odsyłam do specjalistów :) Tyle co wiedziałam napisałam. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miło się z Tobą rozmawia i nie przejmuj się, każda z nas zostanie po swojej stronie rzeki:) Ważne by umieć wymieniać się poglądami z poszanowaniem odmienności sądów :) Także pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie tak będzie ;) Również dziękuję za wymianę poglądów, cieszy mnie brak wulgaryzmów i wyzwisk które często są obierane jako sposób komunikacji a na tym forum w szczególności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:25 Lubię świadomość, że tworzę swoją rzeczywistość bez konieczności dostosowywania się do ogółu w tym tego forumowego również :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×