Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Arcooo

Samotnosc

Polecane posty

Witam Chcialbym sie komus wygadac lecz brakuje mi osoby ktorej moglym zaufac. I nie jest to moj wymysl stwierdzajacy iz brak wokol mnie ludzi godnych zaufania lecz pewne wydarzenia uswiadomily mi ze ludzie sa zwyczajnie falszywi.. Wszystko zaczelo sie jakies ponad trzy lata temu, mialem bardzo dobra prace we Francji, bylem osoba decyzyjna i jeszcze wtedy nie zauwazalem lub zwyczajnie nie chcialem zauwazyc ze wyrzadzam wiele zla innym ludzia.. Decydowalem o tym kto traci a kto zyskuje prace nie zwarzajac na to kto bardziej jej potrzebuje:/ W tamtym czasie poznalem pewna dziewczyne dla ktorej po jakims czasie zrezygnowalem z dotychczasowego luksusowego zycia.. Luksusowego a tak poniewaz bylo mnie stac na bardzo wiele, a gdy ma sie pieniadze i wladze to i zyskujesz wielu znajomych, jak sie wtedy moze wydawac nawet przyjaciol. Ale o tym pozniej, wracajac do tej dziewczyny. Zamieszkalismy razem w jej rodzinnym miescie, wynajalem mieszkanie, cale sami urzadzilismy wedlug wlasnych widzimisie:) Ona studiowala zaocznie a w tygodniu pracowala zarabiajac nie male pieniadze. Ja rowniez znalazlem nowa prace na miejscu, juz po ok trzech mieciacach dostalem umowe na stale, praca byla wporzadku lecz ja chcialem czegos wiecej wiec sie zwolnilem. Zaczalem dzialac na wlasna reke w pewnej branzy. I tak pracowalem przez prawie trzy lata zarabiajac rowniez nie male pieniadze. Bylo nas stac na wakacje czy spedzanie gdzies urlopu kilka razy w roku. W sumie to conajmniej raz w miesiacu gdzies jechalismy. Ale wkoncu zaczelo mi czegos brakowac:/ tak sie odcialem od wszystkiego i wszystkich znajomych i rodziny ze z czasem czulem pustke.. Caly czas tylko spedzany czas z dziewczyna poza tym tylko praca czasem pracowalem az po czternascie godzin a ile sie nasluchalem na ten temat.. Ze za duzo pracuje, ze moze ja zdradzam itd Lecz staralem sie aby nasze zycie a w przyszlosci dzieci nie musialy pytac sie naszego rzadu o pozwolenie na wszystko. Chcialem aby zyli zyciem a nie aby zycie zylo nimi.. Wiele w tym momecie sie zmienilo w moim podejsciu do zycia. Uswiadomilem sobie ze inni ludzie nie maja wiele lub nawet nic, gdy widzialem bardzeiej potrzebujacych robilo mi sie smutno i chcialem pomagac.. Zamienilem to w czyny wiec oprocz pomocy stalym pracownikom pomagalem rowniez nieznajomym, pewnego razu zaczal sobie dorabiac u mnie pewien mezczyzna, nie da sie ukryc ze z patologicznego srodowiska ale powiem wam ze wiele dal mi ten czlowiek do myslenia. Zaczalem mu pomagac jak tylko tego potrzeboawal, ma czworo dzieci ktore nie raz nie mialy co jesc.. Raz potrzebowal samochodu z kierowca do przeprowadzki poniewaz zostali wyrzuceni za nie placenie za mieszkanie. Zaproponowalem ze im pomoge wszystko przewiezc a byly to nawet zwierzeta.. Wiadomo ze w samochodzie zapachu nie szlo ukryc, lecz nie mialem z tym problemu.Lecz ten fakt bardzo nie spodobal sie mojej dziewczynie, uwazala ze zle robie. Pff zle robie (pomagajac innym) cos jest nie halo z nia, a to nie koniec kilka razy na ulicy pomoglem innym nie raz jej o tym opowiadalem a ona bez litosci stwierdzila ze mamy wlasne zycie itd.. Ale ok jakos to znosilem. Jest jedynaczka wiec rodzicow ma rowniez bobatych wiec moze przez to ma taka znieczulice, tak to sobie tlumaczylem:( Po ok trzech latach zycia razem postanowilismy kupic mieszkanie.. Wszystko ladnie pieknie, dobra okolica wszystkie udogodnienia w poblizu, nowy budynek itd. Cieszylismy sie, w sumie ona bardziej poniewaz ja mialem pewne watpliwosci. Nie dlugo pozniej zaczelo do mnie docierac ze nie chce zyc z osoba ktora ma znieczulice w stosunku do drugiego czlowieka. Zakonczylem zwiazek, zakonczylem dzialalnosc i wyjechalem z tego miasta znowu zostawiajac wszystko za soba. Jej zaproponowalem przyjazn i wszelka pomoc lecz jak twiedzi nie chce mnie znac, ze ja zranilem itd Bylem tego swiadom bo wiem ze mnie kochala. Zostawilem jej nowe mieszkanie na wlasnosc i praktycznie cala reszte rowniez. Lecz nie zrobilem tego z zalu czy laski, zrobilem to poniewaz mam juz dosc takiego zycia patrzac na tych ktorzy nie maja nic.. Wrocilem do domu rodzinnego, wszyscy sie bardzo cieszyli ze wrocilem, oczywiescie z wieloma znajomymi utracilem kontakt lecz kilku mi zostalo. Zapomnialem wspomniec ze mam o rok mlodszego brata:) I tak po moim powrocie zaczelismy prawie codzienie imprezowac aby hmm zapomniec, uciec od wszystkiego. Bylo fajnie lecz do czasu gdy tutaj rowniez przebywajac ze znajomymi i z rodzina dotarlo do mnie Ej cos jest nie tak. I owszem, wpadlem na pomysl aby udac ze nie mam nic (pieniedzy) i czasem udac ze to ja potrzebuje ich pomocy lecz w blachych sprawach. Zawsze kazdy mogl na mnie polegac i nie jedna osoba zawdziecza mi sporo lecz pewne przyslowie sprawdzilo sie w 100% prawdziwi znajomi sa przy Tb nawet wtedy gdy nie masz nic.. Obecnie nie mam nikogo, sprawy przybraly taki obrot ze z nikim nie rozmawiam, nawet z bratem czy reszta rodziny. Uswiadomilem sobie ze zostal mi wbity noz w plecy. Czuje sie tak samotny ze zal na mnie patrzec.. Ale z drugiej strony jestem wdzieczny Bogu ze wystawil mnie na taka probe, tak sobie mysle moze to moja pokuta za wyrzadzone zlo, a zla wyrzadzilem wiele nie tylko tego o ktorym tutaj pisze. Milo tego ze obecnie nie mam ani jednej osoby do ktorej moglbym sie odezwac chyba ze jade do sklepu:/ To postanowilem sie nie poddawac i walczyc, tak mialem glupie mysli ale za takimi myslami szla kolejna (dasz rade, jestes przeciez twardy itd) A wiec walcze majac nadzieje ze poznam osobe ktora chcialaby np ruszyc ze mna w swiat:) Tak dokladnie, lecz nie mialaby to byc zyczajna podroz. Chodzi o bardziej zycie na dziko i znalezienie swojego miejsca na ziemi, moze np tajlandia ( opcji jest wiele lecz brakuje mi kompana/ki) Zwiedzilem juz wiele panst i wiem ze zycie i swiat okazuja sie zbyt piekne aby poswiecic je na prace i inne troski, a najgorsze jest to ze czego bys nie chcial zrobic to na wszystko musisz miec zgode.. Dosc tego DECYZJA PODJETA przygotowuje sie juz od kilku miesiecy i zamierzam na poczatku przyszlego roku ziscic swoj plan, jesli nawet nie znajde dr osoby to rusze sam bez pospiechu czy innych trosk. Ze spokojem, jesli zechce gdzies zostac dluze to zostane tyle ile bede chcial.. Wszystko co jescze mam zamierzam oddac potrzebujacym. Tak abym zaczal nowe zycie zdala od pieniedzy, proznosci itp itd.. Nie jestem dobry w pisaniu czy opowiadaniu i pewnie znajda sie osoby ktore mnie skrytykuja i osadza lecz wiedzcie ze bardzo wiele dalo mi moc opisac swoja bardzo mala namiastke tej histori. A jesli ktos chcialby ruszyc na wyprawe to zapraszam:) P.s Jesli ja dalem rade stac sie lepszym czlowiekiem to wiekszosc z was jest w stanie chociaz raz na kiedys podac pomocna dlon tym ktorzy jej naprawde potrzebuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×