Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Pauliiinnad

"Zakazany Owoc"

Polecane posty

Gość Pauliiinnad

Witam ;) Otóż chciałabym zasięgnąć waszej rady, ponieważ sama nie potrafię się już odnaleźć w mojej sytuacji. Temat jest dosyć znany, dotyczy relacji pomiędzy Nauczycielem a uczennica. Różnica jest taka, ze oboje jesteśmy pełnoletni (ja 26 on 34). Zacznę może od tego, ze okolo 4 miesięcy temu zapisałam się na dodatkowy 3 miesięczny kurs językowy. Po jakimś czasie zaprzyjaźniłam się z jedna z uczestniczek tego kursu. Pewnego dnia na przerwie, moja koleżanka zaczęła mi się podpytywać co sadze o naszym nauczycielu ? Zaczęła mi opowiadać, ze to idealny materiał na faceta, ze nie ma dziewczyny i ze powinnam na niego zwrócić uwagę. Odpowiedziałam jej wtedy, ze rzeczywiście ma racje, ze jest dosyć przystojny i ze ma coś w sobie interesującego. Wcześniej nigdy się nad tym wielce nie zastanawiałam i nie zwracałam na niego za bardzo uwagi. Ale potem doszłam do wniosku, ze to dosyć dziwne, ze moja koleżanka mi się o niego wypytywała i ze wie tyle prywatnych rzeczy o nim, wiec trochę mi się głupio zrobiło, bo pomyślałam, ze ona może mu to dalej przekazać... Od tego momentu zaczęłam go trochę obserwować i doszłam do wniosku, ze on mi się cały czas przygląda... Ze patrzy mi długo i intensywnie w oczy, przy czym się uśmiecha. Gdy byłam czymś zajęta, np. Pisaniem i gdy podnosiłam głowę, przylapywalam go często na tym, ze mnie obserwował... na początku było to dosyć peszące, ale z czasem tez zawróciło mi to trochę w głowie, wiec zaczęłam odpowiadać mu takimi samymi spojrzeniami. To była cicha gra między Nami, przynajmniej tak mi się wydawało. Kurs na który uczęszczałam był bardzo intensywny i trudny. Ale, ze lubię sobie stawiać wysoko poprzeczkę, zapisałam się na niego pomimo tego, ze to bym już stopień zaawansowany. Z czasem jednak odczułam to, ze ciężko mi wszystko razem pogodzić, czyli prace i codzienny 4,5 godzinny kurs, ponieważ miałam mało czasu na naukę i nadganianie materiału z poprzednich kursów których nie robiłam. Dlatego tez zadzwoniłam do dyrekcji i poprosiłam, aby mnie przeniesiona na ten sam kurs, ale poziom niżej. Dwa dni później mój nauczyciel wziął mnie na lekcji na osobności do biura i zaczął wypytywać, dlaczego chce się przenieść, ze dam sobie radę i ze na niższym poziomie będę się tylko nudziła i mam tego pod żadnym pozorem nie robić. Wydawało mi się dziwne, ze tak mnie namawiał, ale postanowiłam zostać :) na następny dzień przyszłam trochę wcześniej i zaczęłam się przygotowywać do lekcji. Mój nauczyciel zapytał mi się jak się miewam i zaczął mi opowiadać, ze miał kiedyś Polska dziewczynę z która był na polskiej komunii i ze bardzo miło wspomina czasy z Polski i ze uważa Polaków za bardzo miły i rozrywkowy naród (tu sie z nim zgadzam ! :D) Nie wiem co o tym sądzicie, ale jak dla mnie to tez było dosyć dziwne, ze opowiadal mi o takich rzeczach, tym bardziej, ze ja tez jestem Polka :) Z dnia na dzień byłam coraz bardziej ciekawa rozwoju sytuacji. Pomiędzy ciągłymi ukradkowymi spojrzeniami i dwuznacznymi tekstami, byłam coraz bardziej nim zainteresowana. Pewnego dnia zachorowałam i nie było mnie 3 dni na kursie. Gdy wróciłam, mój nauczyciel powitał mnie słowami "Pani Paulina... cieszę się, ze już się Pani lepiej czuje, bo zaczynałem już tęsknić". Nie wiem czy to normalne, ale wiem, ze do innych się tak nie odnosił i trochę mnie wtedy jego wyznanie "zatkało". Ale sama nie byłam pewna sytuacji, bo bywaly dni, ze wszystko było ładnie, pięknie, szukał mojego towarzystwa, wzroku, a czasami traktował mnie jakby mnie w ogóle w klasie nie było... Postanowiłam go zatem tez trochę ignorować, bo denerwowała mnie już ta zabawa w kotka i myszkę. Pewnego dnia przed zajęciami umówiłam się w szkole z moim kolega z klasy, aby wytłumaczył mi pare rzeczy. Nasz nauczyciel zobaczył nas samych, siedzących w osobnej klasie. Godzinę potem już na zajęciach sprawdzaliśmy zadania domowe, okazało się, ze mój kolega go nie odrobił. Mój nauczyciel skomentował to przy całej klasie "Może powinieneś zacząć zadania domowe odrabiać, a nie zajmować się włosami Pani Pauli przed lekcjami". Oczywiście między nami nic nie było, ale ze strony nauczyciela wyglądało mi to trochę jak akt małej zazdrości, tym bardziej, ze mój kolega od tego momentu był na "odstrzale" czyli był codziennie przepytywany na lekcji itd. Nie wiem sama co o tym myśleć, ale wiele osób z klasy wypytywalo mi się, czy zauważyłam, ze podobam się naszemu nauczycielowi... i ze jest taki nerwowy w moim towarzystwie... Odpowiadałam, ze sama nie wiem, bo tak na prawdę było. Wysyłał mi różne sygnały, czasami zachęcające, a czasami odpychające. Nie chce sobie słodzić, ale należę do ładnych dziewczyn, mam spore powodzenie i spory wybor, ale jak zawsze interesuje mnie to co nie jest łatwo dostępne i podane na tacy. Na ta chwile kurs się zakończył, zdałam go z bardzo dobrym wynikiem. Z moim znauczycielem zamieniliśmy pare grzecznościowych zdań na fb, ale nic poza tym. Nie wiem... chciałabym coś więcej, ale nie wiem czy w ogóle powinnam mu to dać do zrozumienia? Napisac pierwsza czy miałby ochotę spędzić ze mną czas, spotkać się prywatnie? Teraz gdy już nie jestem jego uczennica. A może w ogóle blednie to wszystko zrozumiałam ? Przepraszam za taki długi tekst i z góry dziękuje za pomoc ;) Paula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×