Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak powstać?

Polecane posty

Gość gość

Jestem osobą, która ma za sobą już nieudane małżeństwo, dziecko... Nigdy nie stworzyłam normalnego związku opartego na szacunku, wsparciu... Przez wiele lat sama byłam po rozwodzie, spotkałam dawnego znajomego, który wówczas sam potrzebowała wsparcia, rozpadało się jego małżeństwo, wspierając nawet nie pomyśłałam, żeby być z tym człowiekiem. Życie jednak potoczyło się inaczej zakochałam się, szczerze nigdy mnie coś takiego nie spotkało fala ekscytacji, radości, czekania na każde spotkanie... Żyliśmy na odległość dzieliło nas 200 km, spotrykaliśmy się w weekendy przy każdej sposobności... w pewnym momencie zaczęło się pomiędzy nami co raz gorzej układać... okazało się, że ma kogoś, pisze z kimś, znalazłam wiadomości w stylu kocham Cię i wybaczyłam, obiecał że zerwie kontakt, na wspólnych wakacjach okazło się że on nadal ma kontakt z tą kobietą , znowu wybaczyłam ale nie poradziłam już sobie za każdym razem jak brał telefon do ręki myślałam o tym czy nie pisze przypadkiem z nią, postanowiłam to ratować przeprowadziłam się do niego, ustaliliśmy, że kupimy wspólnie mieszkanie i ściągniemy moje dziecko zaraz po zakończeniu roku szkolengo. W trakcie okazało się, że ani moje zarobki i pensja nie są wystarczające żeby to zrobić czułam się sfrustrowana, partner obwiniał mnie za tą sytuację, do tego doszła moja zazdrość i lęk przed porzuceniem, na weekndy wracałam do dziecka i wracałam rozerwana słysząc jego płacz mamo nie chcę żebyś wyjeżdżała. Wracałam do swojego nowego do domu a tam słyszałam same pretensje, że jestem debilem, pustakiem, paskudą... Starałam się niańczyłam dziecko partnera, robiłam obiady, sprzątałam i tak z tygodnia na tydzień. W końcu coś pękło partner po raz kolejny wyrzucił mnie z domu, zachorowałam, załamałam się, nie spałam, nie jadłam... myślałam o śmierci, o tym, że poświęciłam wszystko i teraz nie mam nic... wróciłam do dziecka i od razu trafiłam do szpitala. W partnerze odezwały się wyrzuty sumienia, kontaktował się ze mną, przyjechał w odwiedziny ale potem znowu było to samo...Ostatnio powiedział mi, że on już tak nie może żyć, że nie interesują go spotkania w weekendy, że jestem niezaradna życiowo, że nigdy nie zarobiłam normalnych pieniędzy, że zmarnował dla tyle lat życia a mógł być już z kimś innym z kim by sobie życie ułożył, zaczął mnie olewać, uderzył, wyzywał... odeszłam bo nie miałam siły już dżwigać kolejnych win. Czuję się wystarczająco winna jeśli chodzi o dziecko, dałam mu wolność, żeby układał sobie życie z kimś innym. Jest mi cholernie ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ulubiony niesamowicie twórczy troll "trzy kropki..." 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jestem trollem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×