Wyniki badań a starania o ciążę

Hej :) Odebrałam wyniki badań: tsh 4,41 (0,2 - 4,2) ft3 4,56 (3,10 - 6,80) ft4 13,01 (12 - 22) progesteron 8,34 (dla fazy lutealnej w której był mierzony: 1,7 - 27,0) prolaktyna 469,6 (102 - 496) antyTG 24,8 (<115) antyTPO 7,40 (<34) Mamy w planach starania o dziecko, ale zaniepokoił mnie wynik tsh i nie wiem, czy powinnam się wstrzymać w staraniach? Do tej pory nie podejmowaliśmy prób, więc nie wiem czy miałabym problem z zajściem w ciążę. Proszę o interpretację, porady, Wasze doświadczenia! :)

Tsh za wysokie, powinno być ok 1.5, dostaniesz pewnie euthyrox, progesteron za niski, potrzeba luteiny. Pozdrawiam

A prolaktyna? Niby mieści się w normie. Ponawiam też pytanie: starać się czy na razie się wstrzymać?

TSH powinno być obniżone do 1-2. Nie ma raczej choroby Hashimoto, choć do pełnego obrazu brakuje USG tarczycy. Progesteron nie najwyższy, ale powinien być wysoki w fazie postlutealnej, czyli od mniej więcej 20-22 dnia cyklu. Prolaktyna w górnej granicy normy, przydałoby się obniżyć. Trzeba powtórzyć badanie, bo jeden wynik nie jest miarodajny, ten hormon lubi "skakać".

P.S. Możecie rozpocząć starania, a dopiero, gdy pojawi się podejrzenie, że coś nie tak, warto ponownie się zdiagnozować oczywiście w porozumieniu z lekarzem. Leczy się objawy, nie wyniki, a poważnych problemów zdrowotnych chyba nie masz?

Przy takim TSH i progesteron IE autorka ciąży nie utrzyma

Starania można Zacząć ale natychmiastowo trzeba wdrożyć leczenie bo nie utrzymasz ciąży

23.33 właśnie wyniki już trzeba poprawić a nie czekać aż poroni

To są już trochę poprawione wyniki. Jeśli chodzi o tsh w styczniu wynosiło około 5,7, jednak przeszłam na dietę i udało mi się trochę obniżyć. Byłam na usg tarczycy ale w 2016 r. Wtedy powiedziano mi, że moja tarczyca jest zbudowana prawidłowo i nie ma żadnych guzów, ale po prostu słabo działa. Problemów zdrowotnych już nie mam raczej. Przed dietą miałam problemy z cukrem, spadał - bolała mnie głowa, trzęsłam się jak galareta i nie mogłam sprawnie myśleć. Miałam też problemy ze spaniem w ciągu dnia, apetytem na słodkie, strasznym cellulitem, okropnymi włosami - leciały garściami i przetłuszczały się, suchą skórą nie do wytrzymania. Te dziwne objawy po diecie ustąpiły i nie wracają, ale bardzo uważam na to co jem. Zastanawiam się czy komuś udało się doprowadzić pracę tarczycy do normy naturalnie? Niestety czytałam, że bardzo szkodzi stres - u mnie jest chroniczny od jakichś 2 lat :( Od pół roku towarzyszy mi ścisk w brzuchu. Myślę, że to efekt atmosfery w jakiej obecnie mieszkam i jeszcze paru innych spraw, które muszę rozwiązać żeby osiągnąć większy spokój. Zastanawiam się na ile ten stres może szkodzić mojej tarczycy. W takim razie póki co nie będziemy się starać. Boję się poronić. Może uda mi się jeszcze trochę poprawić wyniki, a jeśli nie to sięgnę po leki. Czy słyszałyście może o suplementacji jodu poprzez smarowanie płynem Lugola?

Z takim wynikami może być problem z zajściem, chociaż może się udać a będzie problem z donoszeniem, więc rozsądniej jest najpierw poprawić parametry hormonów.

Czy którejś z pań udało się naturalnymi sposobami doprowadzić pracę tarczycy do ładu? Zanim zdecyduję się na leczenie hormonalne chciałabym usprawnić naturalnie jej funkcjonowanie. Co myślicie o płynie Lugola lub o innych preparatach z jodem?