Uregulowanie kontaktów z dzieckiem.

Dzis otrzymałam pismo z sadu z wezwaniem do stawienia się na rozprawie o uregulowanie kontaktów ojca z dzieckiem. W związku z tym mam pytanie do Mam które już przez to przechodzily. Czego się spodziewać? Moja sytuacja wygląda tak, ze rozstałam się z partnerem gdy bylam w 3 miesiącu ciąży. W tym czasie doszło do kolejnej z rzedu awantury urządzonej przez partnera pod wpływem alkoholu. Dodam, ze tylko dzięki interwencji mojego taty nie doszło do tragedii. Po tamtym wydarzeniu przeprowadzialm się i mimo staran partnera ograniczlam nasze spotkania do minimum. Po porodzie pod naciskiem jego rodziny i obietnicami o poprawie uznałam jego ojcostwo. Mimo mojej niechęci i obaw nie utrudnialam mu kontaktow z dzieckiem mimo, ze jego obecność w moim domu była dla mnie ogromnym dyskomfortem. Mial nieograniczona możliwość spotykania się z dzieckiem(oczywiście po wcześniejszym powiadomieniu mnie o wizycie) ale z powodu pracy za granica w pierwszym miesiącu przyjezdzal tylko w weekendy na kilka godz. Z góry uznal, ze weekendy naleza się tylko jemu. Nie miałam z tym problemu dopóki przestal informować mnie o wizytach, Czasami wogole nie przyjezdzal a czasami pisal w piatek wieczorem, ze będzie. W ten sposób nie mogłam zaplanować nic dla siebie i dziecka. Wniosek zlozyl ponieważ pomimo jego próśb nie zgodziłam się na powrot do niego. On widocznie inaczej sobie to zaplanowal i sad ma być dla mnie swojego rodzaju nauczka. We wniosku zaznaczyl, ze to ja jestem glownym sprawca problemów (co jest absolutnym kłamstwem na co mam dowody w postaci smsów i zeznan swiadkow) a on nie przyczynil się w zadnym stopniu do zainstnialej sytuacji. Wiec jeszcze raz pytanie....Czego mogę się spodziewać na rozprawie sadowej? Czy sad uzna fakt, ze ojciec dziecka jest agresywny wobec mnie? Mam na myśli grozby telefoniczne i słowne? Znecanie się psychiczne? Jak wygląda sprawa godzin przyznawanych na odwiedziny ojcu? We wniosku domaga się on co drugiej soboty i niedzieli od 10 do 18 i zabierania dziecka poza miejsce zamieszkania. Dodam, ze corcia ma 3,5 miesiąca, ostatni raz widziala się z ojcem 7 tyg temu(on nie przyjezdzal na spotkania), partner nie ma nigdzie zameldowania, pracuje za granica, ma kuratora za wcześniejsze wybryki, nie ma pojęcia o podstawowej opiece nad dzieckiem (glupi przykład, ale prawdziwy : grzebal dziecku w glowie nie wiedzac co to jest ciemiączko i uwazajac to za defekt) podczas kilku wizyt nie przyniosl dziecku ani jednego prezentu a 2 zdjęcia jakie zrobil córci były tylko po to żeby pochwalić się na facebooku,nie interesowal się stanem dziecka a jego pytania o nia ograniczaly się do wiadomosci "jak tam mala?", nie ma pojęcia o statnie zdrowia dziecka, nie zna jej rozkładu dnia ani jakie pokarmy i kiedy spozywa. Czy w takim przypadku sad może uznac jego wniosek o widywanie się z dzieckiem bez mojej obecności? Zaznaczam, ze nie chodzi mi o całkowite ograniczenie kontaktow, lecz o uregulowanie ich i ustalenie wizyt tylko pod moim okiem. Jest mi strasznie wstyd, ze przez partnera będę musiala wywlekać wszystkie sprawy przed obcymi ludzmi, ale chyba nie będzie wyjścia. Uwazam, ze jego pozew nie opiera się na dobru dziecka tylko na pokazaniu jakim on nie jest wielkim cwaniakiem. Czy żeby ograniczyć zenujace wyznania w sadzie mogę poprosić o wywiad srodowiskowy, który potwierdzil by moje słowa na temat partnera? Dodam, ze nie tylko wobec mnie partner był agresywny i jego brak szacunku do wszystkich wokół jest powszechnie znany. Proszę o rady wszystkie mamy, które znalazły się w podobnej sytuacji. Boje się, ze trafie na sedzie, który nie wezmie pod uwagę wszystkich watkow i przystapi na wnioski partnera dotyczące zabierania dziecka z domu. Z góry dziekuje.