Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szuzi

Zastanawiam się ile osób z tego forum korzystałoz psychologa lub psychiatry?

Polecane posty

Gość Szuzi

Jak w temacie. Ja korzystałam, ale na początku czułam się jak alien i nie daj boże powiedzieć komuś, że miałeś depresję. W mojej rodzinie panuje pogląd, że do psychiatry chodzą chorzy psychicznie. Wśród znajomych jest już inaczej - leczyło lub leczy się około połowa. Może mam dziwnych znajomych?:) W końcu swój ciągnie do swego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafauuuu
Leczyłem się na kał (scat) ale bez skutków:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szuzi
Dziekuj****ardzo ciekawa wypowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
byłam u jednego i u drugiego. Najpierw psycholog, kiedy zaczynało się robić źle. Rodzice śmiali się ze mnie, że naoglądałam się amerykańskich filmów, żebym wzieła się do roboty zamiast sobie wymyślać problemy. Zmienili podejście dopiero jak drastycznie zaczęłam chudnąć i spać całe dnie, albo zwyczajnie słabnąć podczas wykonywania jakiś czynności. Któreś nocy matka weszła do mojego pokoju zamknąć okno bo się rozpadało i zobaczyła mnie w stanie lękowym, siedzącą na łóżku, gryzącą pięści do krwi. Wtedy to już była bardzo ciężka depresja i zaczęła się przygoda z psychiatrą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My korzystamy z pomocy psychologa w pracy. Dla poprawy relacji w zespole. Pracujemy z trudnymi ludźmi, sami potrzebujemy pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krycha345
Ja po półrocznym krążeniu po lekarzach trafiłam do psychiatry. I dzięki bogu bo okazało się, że problemy zdrowotne wynikaja z mojej nerwicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zasadzie to nie ma chyba 100% zdrowo psychicznie ludzi :D Na pewno do psychologow czy psychiatrow nie chodza tylko jakies czubki ;) Ale fakt, ze to musi byc typ czlowieka, ktoremu taka porada/terapia pomoze. No inaczej z psychiatra, bo tu dochodzi fakmakologia - ta to zawsze jakis tam wplyw bedzie miala :P bardziej mi chodzi o psychologa, jak ktos lubi o sobie opowiadac i pomaga mu taka forma to ok. Ja bym sie w zyciu nie wbrala, ale nie dlatego ze uwazam, ze chodza same czubki, czy ze nie mam problemow, po postu psychiolog by mi w zaden sposob nie pomogl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każdy tak mowi przed psychoterapią, że nie pomoże, a potem trudno przestac chodzic i czlowiek mysli ze jak terapia sie skonczy to przestanie sobie radzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam depresje od 12 lat pierwszy raz do psychiatry zaprowadzila mnie mama teraz juz sama chodze co jakis czas po leki a do psychologa rowniez regularnie. Mam fizyczne deficyty serotoniny czy cos w tym stylu i misze uzupelniac zeby normalnie zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z depresja trzeba sobie samemu poradzić. Psychiatrzy to psychiczni ludzie. Nigdy nie byłem i nie mam zamiaru ich odwiedzać. Wielu znajomych którzy odwiedzili psychiatrów wyszło od nicj jeszcze w gorszym stanie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja 20 lat dziewczyna , panicznie wstydliwa nie zdałam matury nawet pracy nie umiem znalesc , mam za sobą cięcie rąk i próbę samobójczą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja korzystałam. Teraz juz tzw kobieta sukcesu. Mając 17lat mój ówczesny narzeczony zginął w wypadku, w którym również brałam udział. Byłam w śpiączce ponad 3 miesiące. Poza tym, że byłam połamana z każdej strony to nie dałam rady psychicznie. Rok wyjęty z życia. Rok tragedii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość turkuć
Ja byłem u psychiatry lata temu i mi pomógł. Jeżeli ktoś ma zaufaną osobę do której może się zawsze zwrócić to komuś takiemu psycholog raczej jest niepotrzebny. Niestety jest co raz więcej osób osamotnionych którzy nie mają komu się zawierzyć z tego co mają na wątrobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psychiatrzy to też ludzie, z depresją trzeba sobie poradzić samemu, lekarz moze jedynie wypisać leki które otumaniają i chwilowo dają ukojenie. Ale jak już w pewnym momencie zdasz sobie sprawę że takie branie leków pogłębia stan depresyjny, to jest jeszcze gorzej. Najgorsza jest świadomość, że poprzez branie leków traci sie codzienność i oszukuje się samego siebie :O Wtedy są wyrzuty sumienia że się bierze leki, ale jednoczesnie codziennosć jest trudniejsza, bo trzeba się z nią zmierzyć. Leki sprawiają że masz wywalone na wszystko, także na stan w jakim sie znajdujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem ludzi którzy opierają swoje przypadki tylko na psychiatrach. Przecież psychiatra jest TYLKO od leków, a same leki nic nie dadzą. Potrzebny jest jeszcze do tego psycholog i regularne spotkania z nim, a najlepiej to psychoterapeuta i kilku miesięczna terapia. Leki + terapia to jest klucz do sukcesu. Ja miałem nerwice lękową, zaczęło się od ataku lęku karetka w domu zastrzyk z relanium, cały roztrzęsiony byłem, duszności, uczucie zatkania w czole, męczyłem się tak prawie 2 miesiące, myślałem że zdechne. Sam psycholog nic mi nie dał, bo psycholog to tylko po plecach po klepuje i gada głowa do góry albo że będzie dobrze, mnie takie pierdoły tylko jeszcze bardziej wkurzały bo takie gadanie nawet w najmniejszym stopniu nie rozwiązywało moich problemów. Dopiero trzecie leki z rzędu zaczęły działać i nie brałem ich po to by mi się myślenie zmieniło, by mi się jakiś dziwny optymizm włączył itp Ja brałem je po to by móc wytrzymać we własnym ciele bo tak jak mówie miałem wiele objawów psychosomatycznych, ja tylko się dobrze w łóżku czułem jak leżałem czy spałem, jak cokolwiek chciałem robić duszności narastały, ręce latały jak u alkoholika na delirce, ja nawet nie byłem w stanie usiedzieć w miejscu bo mnie nosiło. Nie byłbym w stanie usiedzieć na sesji z psychologiem czy terapeutą, po to mi były leki, po nich w końcu mogłem się skupić na terapii, bo leki jakby tłumią skutki, ale przyczyne swoich problemów trzeba znaleźć w psychice na terapii, wtedy właśnie trafiłem na psychoterapie, miałem ją ponad 4 miesiące i to mi ogromnie pomogło, miesiąc po terapii już sam odstawiałem leki, jestem już ponad pół roku po odstawieniu leków i wszystko jest super, a wszystko to dlatego że na terapii znalazłem prawdziwe przyczyny swoich lęków nerwic itp to jest ważne by to zrozumieć i wtedy łatwo jest temu zaradzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po psychoterapii czułam się jeszcze gorzej, bo strasznie mnie irytowało ze nikt mnie nie rozumie i gada głupoty nie odnoszące się do tego jak ja sie czuję. W pewnym momencie uświadomiłam sobie że jak sama sobie nie pomogę to nikt mi nie pomoże. Ludzie mają swoje problemy i na nich się skupiają. Każdy jest inny i ma różny obraz pojmowania rzeczywistości. Ja mam bardzo ciężki i realny dlatego musze zmienić rzeczywistość a nie pojmowanie jej. W tym nie pomoze mi zaden psychiatra, ani psycholog i leki. Także to może jest twój klucz do sukcesu. Na pewno nie mój. Każdy musi znaleźć swój i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szuzi
Ja mam stany depresyjne zawsze gdy w moim życiu dzieje się coś złego. A niestety życie mam dziwne więc dzieje się w nim źle dość często :( Trafiłam do psychiatry 4 lata temu. Moje podejście na początku było takie: No to teraz na zawsze będę miała łatkę tej, co się leczy psychiatrycznie... No łatkę może mam, ale łatwiej jest mi funkcjonować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś dodam jeszcze tylko że ja miałem terapie psychodynamiczną, wiem że jeszcze są terapie behawioralne i jakieś tam jeszcze inne, ja miałem jakby na początku kilka rozmów takich obrazowych ogólnych i dopiero stwierdzili jaka terapia będzie dla mnie najlepsza psychodynamiczna polega na tym że ogólnie terapueta się zbyt wiele nie odzywa, to pacjent ma dużo mówić o wszystkim o całym swoim życiu o swoich aktualnych problemach ale też o dzieciństwie itp to pacjent sam wybiera tematy rozmowy, terapueta jest takim jakby lustrem, który od czasu do czasu się odzywa i odbija to co mówisz ale pokazuje ci to jakby w innym świetle lub tłumaczy pewne mechanizmy, to zwłaszcza pomaga osobom które mają jakby zaburzoną normalność, ja sie sam dowiedziałem że wiele rzeczy które robiłem lub obajwy mojego ciała wcale nie były z lęku ale wręcz ze złości, ze złości na pewne sytuacje czy osoby które zniszczyły mi psychike, albo też niektóre zachowania moje były z miłości do pewnych osób, a ja sobie nawet nie zdawałem sprawy że dane sytuacje brały się właśnie czy to z miłości czy ze złości, terapeutka mi to dopiero uświadomiła i potem faktycznie jak po sesji terapeutycznej sobie o tym myślałem to sam zaczynałem to dostrzegać i rozumieć samego siebie. Ona ogólnie dużo nie mówiła ale jak już mówiła to właśnie bardzo trafnie i potem jak po sesjach o tym myślisz to wszystko samo ci się zaczyna układać, zaczynasz takie rzeczy odkrywać, rozumieć siebie że wcześniej nigdy byś nawet o tym nie pomyślała. Najgorszy był pierwszy miesiąc tej terapii, myślałem ze jestem na nią za głupi bo nic mi nie dawała, gadałem gadałem na niej ale jakoś nic się nie zmieniało, powiedziała mi tylko że mam dać sobie czas i być cierpliwym, że to wymaga czasu no i faktycznie przełom miałem gdzieś tak po drugim miesiącu terapii, wtedy zaczynałem wszystko rozumieć, wszystko mi się składało do kupy wiedziałem co z czego, zaczynałem rozumieć przyczyny swoich problemów i to jest to fajne właśnie bo dzięki temu uwalniasz psychike, ja potem z każdą kolejną sesją miałem coraz mniej lęków, tych objawów somatycznych, czułem się coraz pewniej po każdej sesji, aż w końcu tak jak mówie mogłem odstawić leki bo czułem się już bardzo dobrze. Leki uważam jako taki wspomagacz, jako coś co pomogło mi w ogóle wytrzymywać na tych sesjach terapeutycznych ale jednak 90% sukcesu to właśnie sama terapia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szuzi to może pomyśl o terapii tak jak ja? ja byłem 6 lat bezrobotny odcięty społecznie, brak znajomych itp fobia społeczna rosła, aż w końcu atak nerwicy i też mi lekarze terapeuci mówili ze to był taki sygnał obronny organizmu, że to mi dało kopa do tego by coś w końcu z sobą zrobić, bo bez tego bym pewnie dalej tak wegetował jak wegetowałem, a tak mnie to ruszyło bo musiałem latać po lekarzach, na pogotowie leciałem pare razy by prosić o zastrzyk bo już nie mogłem wytrzymać, sam tego chciałem, już sie nawet ludzi nie bałem, ważne było dla mnie tylko to by mi pomogli, zatem tak można powiedzieć że ta nerwica mnie ruszyła, to był ten najważniejszy krok do zmiany,ale ogólnie leki brałem zaledwie przez 8 miesięcy, gdzieś 3 miesiące przed terapią, potem 4 miesiące terapia i jeszcze miesiąc po brałem. Mi to też każdy lekarz czy terapeuta powtarzał że leki to tylko wspomagacz, że to nie oznacza ze ja je bede brał przez całe życie, no i tak też było ale trzeba dobrze przepracować siebie i swoją psychike na terapii potem już ci żadne leki nie będą potrzebne. Może ty po prostu jeszcze nie odnalazłać prawdziwych przyczyn swoich problemów? póki co tylko próbujesz lekami zagłuszyć skutki ale przyczyny nadal pozostają gdzieś głęboko w tobie, one są nie przepracowane, nie przegadane, nie omówione, nie rozwiązane. Pomyśl o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkolny się liczy? W wieku tak 16-17 lat chodziłam bo miałam małe załamanie. Ciężko nazwać to terapią, ale sama możliwość wygadaia się pomogła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 4 lata z przerwami jestem w terapii. Mam nerwicę i stany depresyjne. U mnie wygląda to tak, że po 3-4 miesiącach leczenia bioxetinem i fluanksolem jest lepiej, odstawiam. Oczywiście cały czas psychoterapia, potem przerwa. No i znów w moim życiu wydarza się coś beznadziejnego. Próbuję sama sobie radzić , ale się rozpadam i wracam do leków. Jestem pechowcem i dziwnym przypadkiem medycznym. Kilka razy diagnozowali mi dziwne choroby... mam paniczny lęk przed śmiercią i nowotworami, boję się o życie moich dzieci i męża.. Co chwila mam jakieś jazdy ze zdrowiem, albo życie stawia mnie w sytuacji kiedy muszę sama zmierzyć się ze swoim największym lękiem (rok temu wylądowałam na lekach bo bardzo bliska mi osoba zmarła, ja znalazłam ją w domu i musiałam się wszystkim zająć, zorganizować cały pogrzeb, wybrać trumnę... a bez tego miałam schizy ze śmiercią ogromne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam śmieszną (mówię to sarkasycznie) formę nerwicy. fizycznie nie radzę sobie z długotrwałym stresem. Jeżeli na coś nie mam wpływu to się rozpadam. Stres w tej sytuacji jest normalny, stres który niepozwala spać, prowadzi do histerii, migren trwających tygodniami i wielu innych fizycznych objawów już taki normalny nie jest. Nie potrafię odpuszczać, jak coś mnie zdenerwuje to potrafię miesiącami / latami to wspominać (i wypominać). Do tego jestem jedną z tych osób które zawsze są złe / smutne. Proponowano mi terapię, a terapeutka powiedziała, że mi nie pomoże bo ja znam wszystkie techniki radzenia sobie ze stresem. Tylko ich nie używam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jesteśmy popieprzeni:) a założę się, że na pierwszy rzut oka (i drugi też) wyglądamy na normalnych :) kiedyś jeden z psychiatrów do którego się udałam na moje pytanie czy po tych lekach mogę prowadzić powiedział: "proszę pani jakby każdy kto bierze takie leki miał nie prowadzić, to gwarantuję Pani że ulice byłyby puste" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co trzecia osoba ma w których momencie życia depresję. To nic dziwnego. Ja się nauczyłam z moim temperamentem żyć, jeszcze mnie jako dorosłą zdiagnozowali z ADHD (a pewnie wiecie co to znaczy w kwestii cierpliwości i panowania nad emocjami :P). To co ma na mnie największy wpływ to bóle głowy, w tej chwili jestem na tabletkach które muszę brać zanim w ogóle mnie głowa rozboli. Problem jest wtedy taki, że strasznie odurzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
korzystalem kilka lat temu z psychologow i psychiatrow jak leczylem sie na depresje, psychiatra to tylko leki ci przepisuje jak jest zle bardzo zle a tak to psycholog sesje w zaleznosci od zaawansowania, raz na dwa tygodnie albo miesiac (na NFZ), w sumie leczenie moze potrwac rok, dwa a moze i dluzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ---> Ja wiem, ze mi by nie pomogla, bo to po pierwsze trzeba o sobie opowiadac, po drugie byc otwartym na sugestie, a po trzecie to nie wszystkim jest lepiej od gadania ;) Ale jesli tylko komus mialby pomoc to nie widze innych przeciwwskazan :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No kurde bo nie wytrzymam. Korzystać z pomocy, usług, leczenia u psychiatry, a nie korzystać z psychiatry. No chyba ze któraś wykorzystuje jakiegos psychiatrę :p ale wtedy też będzie nieprawidłowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak,przepraszam bardzo za skrót myślowy "korzystało z pomocy"...ufffff teraz już lepiej:) jak mogłam popełnic taki karygodny błąd? to chyba przez te leki psychotropowe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś raz na miesiąc jedna sesja? to w roku masz 12 spotkań, to takie coś nawet za 2 lata nie pomoże:o jestem autorem postów z , i jak pisałem miałem psychoterapie ponad 4 miesiące ale to były 3 sesje w tygodniu po 45-50 minut, to było około 50 sesji i mi to faktycznie pomogło i przede wszystkim psychoterapeuta a nie psycholog:o zacznijcie wreszcie rozróżniać bo mówie wam że poziomem skuteczności i profesjonalizmu psycholog nawet do pięt nie dorasta psychoterapeutą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×