Znajoma oddała ubrania, które jej dałam do komisu.

Jakiś czas temu przyszła do mnie sąsiadka i poprosiła mnie o ubranka po moim dziecku dla swojego synka. Mówiła, że mają ciężką sytuację i na ubrania często jej brakuje. Nie robiłam problemu i zapakowałam jej dwie torby ubrań. W tym jedną bardzo charakterystyczną kurtkę. Kilka dni temu poszłam do komisu, bo szukałam kurtki dla mojego syna i co widzę -ubranka, które jej dałam. Zrobiło mi się lekko niefajnie, ale cóż, pomyślałam, ze może jej się nie podobały i postanowiła wymienić na inne. Ale nie, przyszła wczoraj wieczorem z prośbą o jeszcze. Powiedziałam, że nie mam a fajne widziałam w tym komisie w centrum. Zmieszała się i wyszła. Okazało się, że była z tym nie tylko u mnie. Tak to jest pomagać potrzebującym.

Ale to nie jest tak że ona od razu dostała pieniądze z komisu za zostawienie rzeczy, dopiero jak te rzeczy się sprzedadzą to podejrzewam że wtedy ona otrzyma kasę.

Kolejne provo tej samej znudzonej gd. nudy.

Wiem, że pieniądze dostanie później ale chodzi o to,że to jej dziecko miało skorzystać z tych ubranek.

Może skorzysta? Może jeśli uda jej się sprzedać, to kupi za te pieniądze np. leki dla dziecka, a o pieniądze bezpośrednio nie miała odwagi cię prosić?

Troche to mało wiarygodne. Ubrania używane bardzo ciężko sprzedać.

Każdy w domu ma ubrania nienoszone których cięzko sie pozbyć, nawet w komisie, więc już to widze jak sie chodzi po ludziach i żebrze o kolejne takie szpargały.