Wymyśliłam wesele gdzie każdy sam za siebie płaci

Ma być tak - nie wysyłamy zaproszeń tylko zawiadomienie o ślubie i przyjęciu po nim w restauracji. Nie oczekujemy żadnego wsparcia finansowego ani prezentów. W restauracji nie wynajmujemy sali tylko rezerwujemy stoliki w zależności od tego ile osób zechce przyjść. Na zakończenie imprezy każdy płaci za to co zamówił. Jak myślicie, przejdzie w naszej bogobojnej tradycyjnej mentalności?

Nie licz że ktoś przyjdzie.

Właśnie na to liczę że nikt nie przyjdzie bo wcale nie mam na to ochoty. Pójdziemy sobie z mężem na obiad i będziemy mieć święty spokój :)

Więc po cholere urządzać cyrk. Nie wiesz w jakim kraju żyjesz? Zaraz Ci ciotki klotki dupę obrobią, obrazisz sobie pół rodziny bo przecież " kto to widział takie wesele" ;-) Nie róbcie poprostu, zróbcie coś dla siebie, wypasioną kolację, wycieczke czy co tam jeszcze. Ludzi i tak sie nie zadowoli :-)