Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Podwyższenie alimentów. Czego mogę się spodziewać na rozprawie?

Polecane posty

Gość gość
"Że wakacje wycieczki, angielski to jest niepotrzebny luksus. Tak jak wywód tego żałosnego sędziego, który 350 zł zarabia dziennie. " O wakacjach i wycieczkach nikt nie pisal... bo tak sie zastanawia, bez dziecka matka na wakacje nie jezdzi ? Do kina, teatru czy na wycieczki nie chodzi ? To o ile koszt tych rozrywek jest powiekszony przez dziecko ? O 100% ze na dwa koszty dzielicie ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wliczasz wszystko. Również zajęcia dodatkowe, wakacje, ubrania czy leki. Ja na siebie dostałam 700zl. Poza tym wszystko zależy od możliwości zarobkowych ojca dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:34 Ja nie mam potrzeby chodzić do kina np. na minionki, więc bez dziecka bym nie poszła. Dla dziecka bilet tani nie jest a jeszcze muszę zapłacić za swój bo przecież sam na salę kinową wejść nie może. Gdybym nie miała dziecka miałabym w TV wykupiony pakiet bez bajek czyli tańszy. Jadąc na wakacje mogłabym zostawić dziecko i oszczędzić parę ładnych stówek na bilety oraz za noclegi, za wyżywienie, dziecięce rozrywki podczas urlopu czy głupią gałkę lodów! Jakaś oderwana od rzeczywistości jesteś kobieto. Przecież dla 5 latka nic nie jest za darmo do cholery. Za samolot trzeba za 2 latka już płacić więc o czym Ty piszesz?! Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojej koleżance ex mąż płaci dobrowolnie 3 tyś alimentów, poplułam się ze śmiechu jak przeczytałam o 500 zł, że w ogóle sąd przyznaje tak niskie alimenty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeszcze trochę i dojdą wyjazdy wakacyjne na kolonie, obozy, zimowiska...tak tak wiem to zbędny luksus, ale ja ten luksus miałam i moje dziecko też mieć będzie czy się komu podoba to czy nie :) Właśnie takie myślenie ma mój ex jak większość z was tutaj. Jak usłyszał o nartach to oo super super niech się uczy, ale do głowy mu nie przyszło zaproponować, że może kask mu kupić albo spodnie czy kurtkę na narty. Nie. On uważa, że te 500 zł załatwia sprawę. A jak dziecko zachoruje i ja zostawiam 2 stówki w aptece to co go to obchodzi :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie raz zawożę tam dziecko do niego bo on ma auto u mechanika, nie ma jak przyjechać albo go nie ma jak odwieźć więc ja jadę 30 km. Jak za którymś razem zapytałam kto mi zwróci za paliwo za te wycieczki żeby on mógł z łaski swojej zobaczyć syna to mnie wyśmiał i powiedział, że płaci mi alimenty. Aha. No super :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos musi się na tych wakacjach dziećmi zajmować. Nie szczekalybyscie tak gdyby was to dosiegnelo. Wszystkie byśmy chciały mieć pełna rodzinę,zadnych spraw w sądzie ale nieraz tak się nie da. Sąd pytal mojego męża czy chce zabrać dzieci do siebie. Nie,bo ON PRACUJE. A ja to leżę cały dzień na magazynie w biedronce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarabiam powyżej średniej krajowej, mój ex zarabia kilkanaście tysięcy. Wiadomo więc, że nie żyjemy za poziomie bezrobotnego w Polsce B. Czy nas syn ma wegetować jak sporo z was, bo nam nie wyszło? Czy mam pojechać na wakacje czy narty sama, a dziecko zostawić w domu? Czy mam sobie kupować łososia a dziecku karczek? Sporo z was tak rozumuje. Tymczasem jest inaczej - dziecko ma żyć na takim poziomie jak rodzice. Nie twierdzę, że cieć na Podkarpaciu ma płacić 1500 zł alimentów, bo go na to nie byłoby stać. Mojego exa stać, pisałam na poprzedniej stronie, że płaci dobrowolnie, więc nie wiem, co was tak boli. Nie wydaję tych pieniędzy na siebie, część odkładam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może zacznijmy od tego , ze żadne pieniądze nie sa w stanie wynagrodzić dziecku rozbitej rodziny .To ono najwięcej wtedy cierpi , bo rodzice to pryszcz jakos sobie poradzą , albo spędzą ten czas by sobie wzajemnie umilic zycie , walcząc o kolejne podwyższenie alimentów, lub tez majac gdzies swojego syna czy corke . Bo w takiej sytuacji mile porozumienie nigdy nie znajduje miejsca A co rodzicom zyczyc ? Aby przezyli chociaż jeden miesiąc jako dziecko z tej rodziny. Tego wam serdecznie zycze. ejne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś --> Ale kochana, nikt tu do Ciebie nie pisze, nie jestes najwazniejsza na tym forum. Skoro taka bogata jestes i masz tak chojnego bylego to Ciebie problem nie dotyczy. Problem zaczyna sie kiedy matka sama goowno ma, nie jest w stanie na normalnym poziomie sama zyc a chce, korzystajac z pretekstu posiadania dziecka, podniec swoj wlasny standard zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:10 Nie generalizuj. Każdy przypadek jest inny. Roczne dziecko raczej nie odczuło rozstania jego rodziców bo nawet nie pamięta żeby kiedykolwiek razem z ojcem i matką mieszkali pod jednym dachem. Więc mój syn ma spokojne życie, nie dyskutuję przy nim z jego ojcem, do sądu go zabrać nie zamierzam. A, że jego ojciec ma go zasadniczo w doopie i właściwie nie wiem dlaczego i po co go zabiera bo to swego rodzaju uciążliwość dla niego to już nie moja wina. Tak było i wtedy kiedy mieszkaliśmy jeszcze ze sobą i byliśmy niby parą :o tak więc wcale by mu nie było lepiej w pełnej rodzinie. Teraz ma mnie, ma mojego partnera i jest dobrze. A więź jaką widzę między moim dzieckiem i partnerem jest niesamowita :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko ma gdzies wasze pieniądze i oddałoby nawet wszystkie , zyjac skromnie w zamian za normalny kochany dom i zgodnie zyjacych rodzicow.Czy wasze male mozgi sa skłonne to zrozumieć ? Bo czytając wasze wypowiedzi nawet najmniejszej wzmianki o tym nie ma .Nie dziwie się , ze jesteście rozwiedzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Problem zaczyna sie kiedy matka sama goowno ma, nie jest w stanie na normalnym poziomie sama zyc a chce, korzystajac z pretekstu posiadania dziecka, podniec swoj wlasny standard zycia. " x A szanowna kafeterianka to się chyba w głowę uderzyła rano i to mocno :classic_cool: A może ta matka by nie miała "gooowna" gdyby nie miała ograniczenia w postaci małego dziecka co? Na to nie wpadłaś nie? Obowiązek utrzymania i wychowania dziecka spoczywa na obojgu rodziców i to nie jest kwestia dyskusyjna moja droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inny partner zastapi ojca? Poczekaj jak dziecko dorosnie to usłyszysz jego zdanie. Szczególnie wtedy , gdy zacznie dojrzewać. Chcesz się zalozyc , ze będą problemy ? Nawet nie próbuj bo przegrasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najczescie padające wtedy z ust dziecka slowo wtedy , to :Ty nie jesteś moim ojcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:20 Jasne, osobiście nie znam takiego przypadku a znam sporo rozwiedzionych par. Dzieci w ten sposób nie rozumują, na pewno nie małe. Mój ma 5 lat, ale nie zna jeszcze wartośc****eniądza, więc chciałby to tamto sramto i owamto i nie kuma, że coś jest "za drogie" na mamy kieszeń. Tłumaczę mu, że nie mam tyle pieniędzy i postaram się kupić mu to kiedy indziej. Nie mam zamiaru zatruwać muu głowy ekonomią teraz i objaśniać jak wygląda dorosłe życie. Póki co to niech on dba o swój pokój, zabawki a resztą ja się zajmę. Na ekonomię przyjdzie pora za jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:25, 11:28 To jest kwestia wychowania i stosunku partnera do dziecka. Jakoś obcy facet i obca baba mogą dziecko zaadoptować i zastąpić mu matkę i ojca więc? Wystarczy, że je obdarzą miłością, więź jest nie tylko między rodzicami biologicznymi a dziećmi. A często tej więzi nie ma jak między moim synem a jego ojcem...za to więź z moim partnerem ma. To do niego biegnie i wtula się na powitanie a ojca wita chłodno. Nie pyta o ojca, nie tęskni za nim. Za to jak mój partner jest w sobotę w pracy a ja jestem z synem w domu to padają pytania "a czemu jesteśmy sami? xyz jest w pracy tak?" "a za ile wróci?" to on jest jego autorytetem. to o mnie i o moim partnerze syn mówi MOI RODZICE. Sam z siebie. Ma ojca, wie o tym ale więzi w tej relacji nie ma żadnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nosz kurna, skoro to dla Was taki "ciezar " do dlaczego bijecie sie jak lwice o prawo opieki nad dzieckiem ??? Ustalcie opieke naprzemienna i bedziecie mialy duuuuuzo czasu dla siebie i na samorealizacje, na awanse zawodowe i podniesienie standardu zyciowego. No tak, nie pomyslalam, to przeciez bylaby traaaaaaauma dla dziecka gdyby mial z tym "skoooor...em" mieszkac.. No i byly patalach wcale sie do opieki nad dzieckiem nie rwie... szukacie reproduktorow a nie ojcow no to macie to co chcialyscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:44 Nikt to nie pisze, że dziecko jest ciężarem. Dziecko generuje koszty i w pojedynkę ciężko te koszty pokrywać. Tylko tyle i aż tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kafeterianki oczywiście odjechały od tematu na maxa. Autorko Wliczasz absolutnie wszystko. Skoro mieszkasz z partnerem i dzielicie koszty mieszkania to wliczasz 1/3 tych kosztów. Niezależnie od tego na kogo jest mieszkanie. Licz każde majtki, zabawki, buty, ciuchy, wyjazdy, noclegi, koszty przejazdu. I tak jak napisałaś wakacje z dzieckiem wychodzą drożej i takie są fakty. Na co możesz mieć faktury imienne to na to bierz ze sklepów. I dowody wszystkich kosztów stałych w postaci umów (np. z przedszkolem) rachunków za mieszkanie etc. Zrób sobie dokładne wyliczenia ile za ciuchy konkretnie koszulki, majtki, skarpetki itd i zsumuj to. Wyjdzie kwota w skali całego roku. Podziel to przez 12 i wyjdzie kwota miesięczna. I tak ze wszystkim. Na necie są nawet takie kalkulatory, które mają to wszystko wypisane i tylko wpisujesz ile czego kupujesz resztę już samo liczy. Powodzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do opieki naprzemiennej - w teorii wszystko wyglada cudownie - tylko jak to zrobic skoro ojciec nie chce sie zajmowac, nie chce miec go w domu bo tam nowa narzeczona ze swoim dzieckiem, jak go zmusicie? Przeciez on pracuje! On nie moze, on zajety! Bedzie jakis przepis do zmuszania ojcow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 11:20 - po pierwsze nie o tym temat, po drugie to jest chyba oczywiste dla wszystkich nawet dla tak putołbych osób jak ty. Gościu z 11:14 - nie twierdze, że ktoś pisze do mnie, ale pojawiły się zarzuty, że dziecku nic nie jest potrzebne poza chlebem z margaryną i używanymi ubraniami, a reszta jest naciąganiem biednych tatusiów, więc odpowiadam na ten argument. U mnie opiek naprzemienna tez nie wchodzi w grę, bo ex jest pracoholikiem i w pracy jest od 6 do 19-20, czasami całą noc, poza tym często wyjeżdża. Druga sprawa to odległość. Niby tylko kilkanaście km, ale syn musiałby jechać z przesiadką i wychodzić z domu o niewiele po 6 rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanawiam się czy informować szanownego pana tatę, że taki wniosek złożyłam w sądzie i próbować się dogadać czy dać sobie spokój i czekać na wielkie larum jak dostanie pismo? Jak myślicie? Albo złożyć wniosek i nie mówić mu o tym, ale wziąć se go na rozmowę i próbować się dogadać co do wyższych alimentów? Nie chcę żeby mi ewentualnie nadpłacał za miesiące kiedy wniosek w sądzie będzie leżał bo jak dostanie podwyżkę o 300 zł to za pół roku się nazbiera 1800 zł. Nie jestem jakąś wredną sucz żeby go chcieć tak uwalić. Bez przesady. Jak będzie płacił więcej od momentu wydania wyroku to mi wystarczy. Szczerze wolałabym aby ta rozprawa to była tylko czysta formalność, ale cóż...tak nie będzie raczej na 99% jestem pewna :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja yebie... Do tej co wysyła dzieciaka na angielski i inne niepotrzebne rzeczy. Już widzę, że problem nie jest w niedostatecznej ilości środków związanych z niskimi alimentami, ale niegospodarnym prowadzeniu gospodarstwa domowego. Angielski 130 zł? a po co? nie masz wiedzy, że za kilka lat w szkole podstawowej będzie za darmo, a ponosić koszt będziesz jedynie materiałów dodatkowych? co tam jeszcze no ta: narty, kino - bez tego Twój syn nie umrze, to są fanaberie. Pokolenie postransformacyjne utrzymywało kontakty głównie na podwórku jakoś wszyscy co do jednego wyszliśmy na normalnych ludzi, nie trzeba było spełniać każdej naszej zachcianki i nie jesteśmy generacją pokrzywdzoną. Zresztą, rozbitej rodziny już mu niczym nie zastąpisz, próby kompensowania tego stanu zapychaczami w formie zajęć dodatkowych są żałosne. Przemyśl swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc wyzej - widac ze nie masz dzieci! Nie wiem dlaczego bezdzietni zawsze maja zlote rady i najwiecej do powiedzenia w sprawach wychowania dzieci? Czyli jak rodzina jest rozbita to juz nie ma sensu ksztalcic dziecka i inwestowac w nie jakiejkolwiek zlotowki ponad najtansze jedzenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:23 Piszesz do mnie yełopko - autorki Skoro ja jeżdżę na nartach to dlaczego mój syn ma tego nie robić? Ja wiem, że w Twoim biednym świecie (umysłowo oraz finansowo) nie ma miejsca na rozrywki, ale uwierz mi kino czy narty to nie jest żaden luksus. Ja nie piszę o nartach w Alpach czy wypadach w Himalaje albo na egzotyczne wyspy. A angielski w szkole nie jest od 1 klasy. Poza tym poziom angielskiego na uczelniach wyższych jest żenujący a co dopiero w szkole podstawowej. Mieszkać w dużym mieszkaniu i mieć swojego pokoju też nie musi. Mogę mieszkać kątem u rodziców w jednym pokoju z partnerem i dzieckiem. Tylko po co i dlaczego? Prowadzę normalne życie jak ta część społeczeństwa, która nie jest patologią mającą w czterech literach swoje dzieci, puszcza je samopas na cały dzień i róbta co chceta na podwórku :o Żyję po prostu a to o czym Ty piszesz to nie życie tylko wegetacja :o Po to są narty żeby na nich jeździć, po to jest kino żeby do niego chodzić po to są rowery żeby na nich jeździć itd. itp. I to nie jest luksus tylko dla bogatych weź się puknij w czoło kobieto :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pokolenie postransformacyjne utrzymywało kontakty głównie na podwórku jakoś wszyscy co do jednego wyszliśmy na normalnych ludzi, nie trzeba było spełniać każdej naszej zachcianki i nie jesteśmy generacją pokrzywdzoną. x Nie wiem w jakich czasach (albo biedzie) Ty się wychowałaś, ale ja mam 30 lat i miałam rower, rolki, łyżwy, wyjeżdżałam na zagraniczne wakacje, rodzice zabierali nas do kina, na koncerty, na basen, robili urodziny, zapisywali na różne kółka i zajęcia dodatkowe. Chciałam chodzić na zajęcia plastyczne to chodziłam, siostra chciała trenować aikido to trenowała. Syn autorki CHCE chodzić na angielski to chodzi. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to sama się zaorałaś. Wystarczy tylko przykład nart - skoro ty se masz taką pasję i z uporem maniaka starasz się nią zarazić syna, żeby towarzyszył to i ponoś koszty wspolnego dzielenia hobby. Tym bardziej, że jak stwierdziłaś to żaden luksus, czyli kasa na to jest. Reszta to jest jakiś twój koncert życzeń - angielski musi być, gdyż rzekomo na uczelniach słaby poziom (a co jak twój syn nie dożyje nawet tego momentu, bo się zabije na nartach? :P), metraż też obligatoryjnie duży bla bla, faktycznie są to rzeczy obiektywnie w życiu niezbędne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gościowy 13:44 na takich jak ty to się mówiło wówczas "banany" i uporczywie prześladowało się ich w szkołach podstaowowych zarówno 8 klasowych jak i późniejszych gimnazjach :) Ok, chodzi na zajęcia dodatkowe - niech chodzi, autorka mu na to pozwala i jeszcze ponadnormatywnie wkręca w swoje pasje. Nie wydaje mi się, aby realizowanie wszystkich roszczeń i fanaberii dziecka było podstawą do drenażu budżetu domowego jej ex-faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ogólnie materialistyczne idiotki, łase na kase innych zobaczcie jak temat wygląda z drugiej perspektywy w topicu "Była żona mojego męza postanowiła oskubać nas z kasy posłuchajcie". Mam nadzieje, że takie zderzeni Was zawstydzi i nie będziecie więcej wyskakiwać, że jak dzieciak nie pójdzie na zajęcia dodatkowe to umrze z nody bo nie nauczyłyście go kreatywności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×