Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Partner przy porodzie

Polecane posty

Gość gość

Chciałabyście, żeby mąż/partner był z Wami przy porodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój brat był i mówił, że to jedna z najpiękniejszych chwil w jego życiu (mógł przeciąć pępowinę) - to było w UK i on nie jest brzydliwy jeżeli chodzi o widok krwi. Ja bym chciała, żeby był mój mąż przy porodzie bo wydaje mi się, że może trochę inaczej personel by mnie traktował? W sensie, może by tak nie zlewał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byl, bo nie chciałam żeby mnie widział w takim stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:57 właśnie, facet widząc cierpienie swojej kobiety może się zablokować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do personelu zgoda -raczej żadna położna nie powie ci wtedy "było nie dawać to by nie bolalo " czy czegoś podobnie ohydnego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój był. Sam płakał jak dziecko:) Ale wszedł juz dobra chwile po tym, jak ja zajęłam miejsce, bo wjechalam prosto z karetki i nikt mnie ani nie zlewał, ale nie był chamski, a wręcz przeciwnie. Ale rowniez ze względów bezpieczeństwa zdecydowałam sie na obecność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mowiac to mialam mieszane uczucia, ale maz chcial byc, wiec byl. Dwukrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:03 A to było tak, że mąż tam wszystko widział u ciebie na dole czy mógł wybrać taką pozycję obok ciebie, że nie musiał tam zaglądać? Pytam, bo nie wiem jak to wygląda? Czy miałaś jakiś fartuszek na sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość julitas
Moj maz byl ze mna od poczatku do konca. On chcial byc i ja tez nie wyobrazam sobie byc sama bo porod trwa kilka godzin. Pomagal mi ,masowal plecy, chodzil ze mna do lazienki, rozmawialismy. Polozna byla mila, lekarz tez. Bolalo bardzo i chyba bym sama nie wytrzymala bez wsparcia. Na koncu przecial pepowine. A to czy widzial krocze to nawet nie pamietam, pewnie cos tam widzial ale ani ja ani maz nie zwracalismy na to uwagi. Najwazniejsze bylo dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałam aby był ale nie zdążył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rzuciłam temat odnośnie obecności męża przy porodzie i powiedziałam, żeby sobie przemyślał i że zaakceptuję każdą jego decyzję w tym temacie. I powiedział coś takiego, że chciałby mnie wesprzeć, ale nie chciałby tam patrzeć na dół. Stąd moje pytanie? Czy tak się da?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzilam 2 razy i w obu przypadkach mąż był przy mnie. Za pierwszym razem poród bardzo ciężki i długi, mąż bardzo mi pomógł nawet samą swoją obecnością, bo byłam przerażona tym bólem i wszystkim, co się dzieje. Biegał też po lekarza, jak synkowi spadalo tętno. Położne miały mnie głęboko w d***e. Objawy niedotlenienia u syna będą mu towarzyszyć przez całe życie. Bardzo nie pozdrawiam osób, z którymi miałam nieprzyjemnośc rodzic w 2012 r na klinicznej w Gdańsku. Przy drugim błyskawicznym porodzie w innym szpitalu mąż zdążył dojechać na ostatnie 30minut. Ja już byłam na patologii wtedy od kilku dni, jak miałam pewność, że poród się zaczął, zanim mąż ściągnął babcię do starszego synka i sam przejechał całe miasto, to ledwo zdążył. Ale miałam fantastyczna położna, która naprawdę się mną opiekowała i przeprowadziła mnie przez poród. Gdyby mąż nie zdążył, to byłoby mi tylko przykro, ale byłam w dobrych rękach. To szpital na Zaspie w tym roku. Co mogę jeszcze dodać, to przy pierwszym porodzie mąż faktycznie stał przy mojej głowie i nie widział wszystkiego. Przy drugim był o wiele bliżej " atrakcji ". Nie specjalnie, po prostu z boku łóżka tylko było miejsce, gdzie mógł stanąć. I widział znacznie więcej. Nawet ode mnie. Na szczęście jest odporny. Ale moim zdaniem niejeden by padł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za odpowiedzi. Dam mu poczytać ten wątek, żeby mu się trochę rozjaśniło w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaa a jak żonie wkłada to zadowolony i wtedy nie pada :O ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic na siłę, ja przy pierwszym porodzie (i przed nim) byłam mocno przestraszona i chciałam mieć kogoś bliskiego koło siebie, ale zaznaczyłam że to wybór męża- jeśli by się nie zdecydował, rodziłabym z mamą albo siostrą. Na wszelki wypadek obejrzał wcześniej na youtube jak poród może wyglądać, powiedział że chce przy mnie być, nie patrzył mi między nogi tylko stał przy moim ramieniu i obejmował mnie, trzymałam go za rękę przy parciu. Wcześniej przy skurczach dawał wodę, pomagał się podnieść, masować się nie dałam bo mnie wkurzał każdy dotyk :P Ale lepiej mi było na duszy kiedy nie byłam sama, chociaż położna była super. Cieszyłam się że tak wyszło, bo po porodzie miałam krwotok, dziecko wzięli na chwilę do ogrzania bo trochę słabo zaróżowione było, i mąż mógł pójść z nim na salę noworodków, mama czy siostra nie byłyby tam wpuszczone. Jakoś mi lżej było że synek nie był sam, ledwie zdjęty z mojej piersi, to był przy nim tata, potem on go "kangurował". Teraz lada chwila kolejny poród i mąż zapowiedział że też chce przy nas być. Nie zmuszałabym, i nie chciałabym jednak żeby ktoś z rodziny patrzył mi między nogi jak wychodzi główka, sama wolałabym tego nie oglądać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż też był przy porodzie. To ja miałam mieszane uczucia co do jego obecności, a on chciał być od samego poczatku. I nie żałuję. Miałam bardzo długi poród, a on był na każde moje skinienie. Podawał wodę z tysiąc razy, masował plecy, chodził do łazienki i pomagał w wielu innych rzeczach. Nie wyobrażam sobie, jak mogłoby go nie być. A co do patrzenia na samą "akcje", to widział dokładnie, ale tylko dlatego, że chciał. Gdyby nie chciał, to mógł stanąć z boku i widzieć tylko to, co najpiękniejsze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja się cieszę że mój nie był. Przed porodem pkanowalismy że będzie ale w dniu porodu sala porodów rodzinnych była zajeta, miał dojechać jak się zwolni a ja w miedzyczasie zmieniłam zdanie. Cala ta procedura była dla mnie samej traumatyczna i nie chciałabym żeby on to widział. Miałam skompkikowany porodś leżała jak kloda pod ktg, z kroplowkami w obu rekach i nodze. Cewnikowano mnie , dwiescie razy badano, zero prywatnosci itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj mąż chciał być przy porodzie pierwszego dziecka i był. Przy drugim porodzie nie brał pod uwagę opcji by nie być. Jest bardzo dumny z tego, że widział swoje dzieci od pierwszych chwil i lubi wspominać jak pierwszy raz zapłakały, albo jak przecinał pępowinę. Co ciekawe on nienawidzi szpitali, pobierania krwi itd, a gdy rodziłam i krew przecież byla to on dzielnie stał przy mnie. Jestem mu wdzieczna, ze nie zostawił mnie samej i mialam go obok siebie bo czulam się bezpiecznie wiedzac, że on obserwuje polozne i lekarzy. Był tez przy pierwszym badaniu dzieci tuz przy porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem. Na dzien dzisiejszy maslo maślane jesteś mi to obojętne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj parner byl przy porodzie. Nie widzial tego co sie dzieje na dole. Na poczatku bylam po prostu przykryta koszula, a potem tyle sie dzialo... bardzo sie ciesze, ze byl obok. Gdy polozna badala krocze mowila zeby przeszedl w takie muehsce zeby go nie widzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy pierwszym porodzie nie byl bo nie chcial. Przy drugim chcial byc. Trafilam w 36tc na patologie na przetrzymanie do przynajmniej 37tc. Jednak kolo 22 zaczely sie skurcze a o 1.30 w nocy odeszly mi wody. Juz nie dzwonilam do meza po nocach zwlaszcza, ze byl w domu ze starszym dzieckiem. Rano zadzwonilam mu powiedziec, ze znowu przegapil narodziny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kurde, nie wchodziłam na wątek potem, a widze, ze autorka pisała do mnie - to ja z 22:03 29.12.17 - u mnie w szpitalu sala porodowa to wielkie pomieszczenie z boksami do rodzenia, oddzielonymi ścianami. Byłam akurat w tamtej chwili jedyna rodząca na pierwzym łożku od drzwi wejściowych (nie stresuj sie, nikt niepowołany nie wchodzi, bo porodówka jest zamknięta na klucz). Akurat jak wszedł to widział wszystko, ale ustawił sie koło mnie, stał na wysokości głowy obok mnie. Akurat jest normalny jesli chodzi o ludzkie sprawy, wiec nic go potem ani nie brzydzili i w czasie porodu sie nie bal. To tez ważne, bo jesli facet nie potrafi zachować zimnej Krwi, moze byc cieżko. I o krwi mówiąc - jesli mdleje na jej widok, to tez nieciekawie:P Trzymam kciuki, zeby był przy tobie, jesli zależy ci na tym. Gdyby jednak nie - moze to byc twoja mama, siostra czy najlepsza koleżanka. Duzo szczęścia w nowym roku i szybkiego porodu:) jesli miałabyś jesCze jakies pytanie, to zaglądnę jesCze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jeszcze ja z 22:59 - pytałaś czy miałam jakis fartuszek etc - torba spakowana przyjechała wraz z chłopakiem, a ja jak pisałam z karetki - rozebrałam sie do naga i tak przeszłam na łożku. Wierz mi, było mi i tak wszystko jedno;), po chwili położna dała mi szpitala koszule - taka rozcięta przez długość, w miarę sprawnie założyłam i tylko zakrylam biust, ale jak pisałam - nawet gdy byłam całkiem naga, tak byłam zaaferowana porodem i mailam tyle adrenaliny, ze było mi wszystko jedno kto tam jest i kto mnie widzi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odpowiem autorce- przy pierwszym porodzie nie , bo nie bylo takiej mozliwosci, przy drugim mialam cc i maz byl jesli pytasz czy brac meza lub partnera czy nie to tylko iwylacznie wasza sprawa zalezy od ciebie i partnera , ja osobiscie gdyby mi ktos zagwarantowal intymnosc w postaci osloniecia krocza a partner by stal prz glowie bardziej, to niech by byl ,ale gdybym miala rodzic naga a partner gapil by mi sie w krocze to bym wyprosila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:31 to ciekawe, ze był przy CC, bo z tego co wiem, sa wypraszani, przeciez to operacja i nikt poza personelem nie powinien sie znajdować na sali? A któryś juz raz czytam, ze partner był przy CC. A powiedz, rodziłas pierwsze dziecko juz dobrych pare lat temu, piszesz, ze nie było możliwości, czyli to było jeszcze przed wprowadzeniem nowych praw, ze rodząca ma m.in.: prawo do obecnośc***artnera przy porodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie chciałam męża przy porodach, on nie nalegal, więc nie był. Lubię w sytuacjach zadaniowych być sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak , pierwsze dziecko rodzilam 22 latatemu , maz mogl pod oknem szpitalnym stac , nie bylo tez kladzenia dzieci na piers , kangurkowania , polozna machnela mi corka przed nosem i zabrala , zobaczylam malutka po 24 godz zawiazana w tobolek , nie wolno mi bylo jej rozwiazac wiec nawet nie wiedzialam jak rzeczywiscie jej cialko wyglada i czy wszystko jest na miejscu . Nie planowalismy wiecej dzieci az tu niespodzianka po 19 latach , maly chlopiec :) maz byl na sali normalnie , ubrany w taki fartuch , ja bylam przytomna , na wtsokosc****ersi mialam parawan a maz siedzial przy mojej glowie i mnie zagadywal , synka dostalam z brzucha odrazu na piers a pozniej maz go wzial i poszedl z polozna wazyc mierzyc itp a pozniej przyszedl z malym do mnie na sale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, kiedys nie było obecności i innych zabiegów, a sale były zbiorcze i tam wszystkie dzieci trafiały. Ale z tym CC i obecnością męża, nawet osoby związane z medycyna mi mówia, ze maz jest wypraszany, bo nie moze byc osob trzecich. Chyba, ze z planowanym inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa "nie może być osób trzecich" . No to wiedz że przy cc. może być np grupa studentów różniastych kierunków .Tak w Polsce . A co do męża -może być w niektórych szpitalch -dostaje spec. ciuchy i jest .Tak w Polsce .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×