Dlaczego jak kobiety się dowiadują, że facet jest zajęty to się na niego obrażaj

ą? Zawsze tak jest. Jak byłem na studiach to miałem paczkę koleżanek i spędzaliśmy czas razem, chodziliśmy na grille, spotykaliśmy się u mojej koleżanki, albo piknikowaliśmy po uczelnią, gdy na trzecim roku znalazłem dziewczynę to wszystkie mnie olały i nawet łaskawie na smsa nie odpisywały, telefonów nie odbierały, albo mówiły "Nie mam czasu rozmawiać, oddzwonię później". Tak samo jest teraz u mnie w pracy, zacząłem pracować z jedną dziewczyną i dzwoniła, albo pisała do mnie co 5 minut, gdy się dowiedziała, że mam dziewczynę to nawet na służbowego smsa łaskawie mi nie może odpisać. I ja się pytam do cholery, gdzie wy macie tego legendarnego friendzona? Kobiety chyba wrzucają do niego tylko wolnych facetów, żeby mieć atencjuszy i adoratorów, bo lubią się podbudowywać, że jakiś frajer jest w nich zakochany. Prawda?