Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Babcia

Polecane posty

Gość gość

Wiem że macie już dość takich tematów ale chciałam wiedzieć co myślicie. Sytuacja jest taka że z dziadkami mojego syna(1,5 r) widujemy się raz na 6-8 tyg. Przy wejściu próbują go zmuszać do przywitania się. Syn ucieka do mnie to stoją po prostu mówiąc "a co nie przywitasz się z nami, chodź tu. Jak to się nie przywitasz?" on się wstydzi i chowa głowę a oni nie dadzą spokoju. Jak on spadnie czy uderzy się gdzieś to zawsze do mnie idzie się potulic, popłakałac i to tak jest czy są dziadkowie czy nie ma. Nawet jak mąż jest to nie chce z nim :/ miałam już kłopot z babcią bo ubzdurala sobie ze moje dziecko jest jej synem i że to ona jest matką. To wczoraj uderzył głowe o stół i zaczął do mnie isc. Babcia wzięła go, po czym zaczęła powtarzać "moje, moje, moje" I próbowała iść z nim. On cały czas krzyczał. Powiedziałam jej 2 razy żeby mi go dała, pierwszy raz udała że nie słyszała i drugi raz miałam ręce wyciągnięte to mi go dała i przestał płakać. Już przerobilismy to z nią. Powiedziałam żeby przestała mówić że jest jej i powiedziała mi że coś ze mną jest nie tak. Powiedział nawet dziadek że nie powinna tak mówić bo nie jest jej i że jeżeli ja jestem w pobliżu to ja jestem od tego żeby nim się opiekować i ukoic (była zła kiedy zakazałam jej wchodzić do naszej sypialni kiedy się budził). Wiem że zaraz usłyszę że przesadzam ale syn naprawde nie lubi tego. Nawet jak wola mama płacząc to babcia próbuje go wziąć. Wiem że jak byłam mała i byłam w bólu czy coś to chciałam moja mamę a nie babcia, dziadek, czy ktoś. Wiem też że jak by sytuacja była odwrotnie, to jeżeli mama jest w okolicy nie odwazylabym się iść do dziecka - no chyba żeby podnieść i przynieść mamie w potrzebie. A nie wziąć i iść powtarzając "moje". Nie pomaga z nią gadać bo ona cały czas albo mówi że coś ze mną jest nie tak albo przekręca albo po prostu zaczyna wymyślać i kłamać. Ja chcę żeby moje dziecko się czuło dobrze i bezpiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twoja matka powinna iść do psychiatryka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka? To teściowa tak robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co Wy tak często przebywacie u dziadków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pieprznięta baba. Współczuję że musisz się z nią użerać. Zmuś męża żeby ją utemperował, nigdy nie spotkałam się z czymś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortellini64
Twoja teściowa nie robi nic skandalicznego i trochę przesadzasz roztrząsając takie sprawy. Nic dziwnego, że jak przyjeżdżacie to chce się nacieszyć wnukiem, to jego babcia a nie obca osoba. Tobie z kolei też się nie dziwię, bo dla Ciebie to jest niemal obca osoba i normalne, że jej nie ufasz. Zwłaszcza instynkt matki na to nie pozwala i każe Ci chronić dziecko. I tu powstaje konflikt interesów. I to jest właśnie trudne w tworzeniu własnej rodziny- konieczność dogadywania się z teściami choć najlepiej byś ich nie widywała.Też mam ten problem i rozumiem Cię, też czasem nie mam pomysłu na te relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja jak gada to pluje jak żaba..nosz kur.... trzeba się z kazdej strony zasłaniać!- i to wcale nie jest śmieszne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już nie jest często. Kiedyś było co tydzień ale zachowali się strasznie i teraz jest jak jest. I tak co chwilę usłyszę że oni będą męża pytać kiedy mogą się zobaczyć z synem i że tak długo ich nie widzieliśmy. Mąż nic nie powie. Mówi "ona chce pomóc" I przesadzam. Mówi że nie mam racji, takie zachowanie to normalne i nie mam nic do powiedzenia bo nie znam innych rodzin. A za to on zna i wie że każdy tak się zachowuje. Moje uczucia są nie ważne. Wazne jest to żeby babcia była radosna. Mówi mi że syn nie wie co się dzieje, nie czuje naszych emocji. Jak mi było źle to dlaczego się żegnalam i mówilam synowi żeby pokazał im "pa, pa" się mnie pytał. Jak powiedzialam że nie będę ignorować ludzi w moim domu i nie będe okazać złych emocji przy dziecku mówił że on i tak nie zrozumie moich emocji i kiedy to w końcu zrozumiem? A nawet jeżeli rozumie to i tak nie będzie pamiętał. Mówiłam po co mam narażać go niepotrzebnie? Mówił mi że ja kryje wtedy prawdziwe emocje i dziecko powinno wiedzieć że można kogoś lubić czy nie i dlaczego chronie dziecko przed takimi emocjami a mąż później musi wysłuchiwac. Wynika na to że ważne są uczucia jego i jego mamy a moje z dzieckiem nie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcesz na sile cos wymyslic i Ci nie wychodzi ,to ze babcia mowi moje, moje to ma znaczyc ,ze jest jego mama. Wychow najlepiej mamisynka co to nikt go nie dotknie. I bedzie sluchal mamci do 40 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem że może przesadzam ale jest cała historia i prosiłam specjalnie o to a dalej robi. Próbowałam komunikować i wszystko ale nie słucha. Kilka razy tu pisałam już z innymi problemami z nimi. Aż krew mi zalewa jak słyszę że mówi "moje" to mnie tak drażni. Sama nie mówie "moje, moje" bo on nie jest własnością. Moje dziecko mogę ją powiedzieć bo jest moim dzieckiem a nie dzieckiem babci. Mężowi nie przeszkadzało rąk samo jak mówila mój syn, mój chłopczyk, moje dziecko i kiedy mówiła że jest jego mama też nie przeszkadzalo. Mówił że jestem zazdrosna I niech mówi co chce. Skoro ona tak bardzo chciała być matka mojego dziecka to wygląda bardziej na odwrót

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:36 nie chodzi o to. Ale łącząc to że mówiła "jak tam mój syn?" mówiąc o nim i "chodź do mamusi" mówiąc o sobie to denerwuje mnie to że mówi moje, moje dziecko, itp. Ale chodzi bardziej o to że syn chciał do mnie a ona go po prostu wzięła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twoja matka jest psychiczna, współczuję i radzę ograniczyć mocno kontakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teściowa jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jej powiedz jaki kur*a syn? To twój wnuk głupia babo!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no dobra, teściowa nie teściowa, nie musicie się z nimi stale widywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja muszę, a kiedy nie muszę to jestem szczęsliwa..że jej nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie musisz, nie ma takiego obowiązku, wystarczą imieniny, święta, tylko w polsce jest jakiś głupi obowiązek niedzielnych obiadków, od których większości rzygać się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie powiedziałam jej ze może znaleźć jakąś inną formę pieszczoty że "mój wnuk itp" są jak najbardziej akceptowane ale nie może mówić że to jej syn czy dziecko czy chlopczykiem bo nie jest. Ona jest mega zabójcza, wszystko jest jej. Będąc w ciąży położyła rękę na mnie, nie pytając czy moze, I mówiła "muszę dotykać bo jest też mój". A to często jest? 6-8 tyg? Jak często widujecię się z dziadkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:49 to nie jestem ja. - autorka. Wiem że nie muszę się z nimi widzieć. Widuje się z nimi dla męża i dla syna ale już nie mam siły do nich psychicznie i mąż nie stanie wspólnie jednym frontem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko proszę nie mów na teściową babcia, bo to jest nieeleganckie. Tak mogą mówić Twoje dzieci, a nie Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mówię na nią babcia. Tylko nie chciałam żeby było w temacie teściowa by nie "oburzyc". Wtedy inaczej też się czyta jak nie ma wszędzie "teściowa". Ludzie mogą wyobrazić że to moja mama albo mama męża i jest mniej stronnicze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prdl. Ale masz z tyłka problemy., z cyklu problemy kwoki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Cie rozumiem. Moja tesciowa tak robila gdy moja corka byla malutka. Potem doszlo pozwalanie na wszystko i podwazanie zdania mojego przy malej. Ale moja corka czula ze cos nie tak i i tak bardziej sluchala mbie. Teraz mam malego synka, tesciowa juz probowala swoich czarow ale raz- maly sie wtedy jej boi, a dwa- dostala ochrzan od mojego meza i teraz nie pidwaza, nie zabiera tak zaborczo. Ja niestety pamietajac jej zachowania jak bylam w pierwszej ciazy i jak corcia byla malenka mialam trzesiawke na sama mysl jak mielusmy tam jechac. Dzieki mojemu mezowi i temu ze on sie postawi, znosze te wizyty juz lepiej. Zreszta sama tez juz mam niewyparzony jezyk. Przy pierwszym maluszku bylismy mlodzi, tesciowie nie respektowali naszych sprzeciwow. Teraz po latach juz musza. Zreszta jezdzimy tam rzadko z reguly jak jest jakies swieto/ okazja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:21 dzięki za Twoja historie. Właśnie też miałam problemy takie. Przychodziła i próbowała rządzić. Wyrywala mi go z rąk, chciała być obecna u lekarza z nami, jak miał tempersture 37 stopni to przez to jak go ubieram a nawet wepchnela mnie w drzwi i w przewijaku(zaraz po cc - prosto na wycięciu) próbując się do syna dostać, pilnowała zmiany Pampersy, wszystko po prostu robiła. Wiem że dla niektórych to brzmi jak problem z tyłku ale mam do nich uraz, nie ufam, i czuję się psychicznie zmęczona. Czuję że mąż chce żebym dzieliła moje macierzyństwem z jego mama. Skoro wolno jej wyrywać z rąk, mówić że jest mamą, nie słuchać moich próśb. Nawet nie słucha jak mówię że jest uczulony na coś. Ona i tak by chciała mu dać. Nie wiem czy próbuje udowodnić że wie lepiej, czy co. Przynajmniej Twój mąż Cię wspiera. Mój mówi że w każdej rodzinie tak jest i że przesadzam. Nie wierzy jak mu coś powiem on wierzy tylko jak widzi. On myśli że to ja jestem problemem bo nie chce żeby przyjechali kiedy go nie ma ani nie chce żeby do mnie zadzwonili. Ja z nimi nie chce kontaktu jak nie muszę mieć. Spotkania mnie wystarczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
P*****lnięte trolle, ciągle to samo, nie wiesz co robić-idź do psychiatry, bo dorosła osoba, matka, żona wie co robić i nie pierdzieli o niczym. Odebrać ci dziecko, bo jesteś niedojrzałe g****o a nie matka. A jak się posrasz w gacie, to piszesz : co robić? Nigdy już nie wejdę na społecznościowe portale, jedno wielkie gowno, oszystwo, nabijanie się z ludzi. Zegnam debilki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wez daj spokoj osobo wyzej. Ja bylam mloda przy pierwszym dziecku. Moj maz tez na poczatku problemow nie widzial i nic zlego w zachowaniu swej matki. Oczy otworzyl z czasem, wiec autorko problem masz rowniez z mezem. I ja rozumiem jak sie czujesz. On powinien Cie wspuerac, oczywiscie w ramach rozsadku bo wiem po sobie ze rowniez ja tez umialam przesadzac, hehe. Tyle ze wtedy nawet jak moj maz zaczal stawiac granice, to tesciowie tez nie sluchali. To znaczy byla obraza a za chwile to samo. Tacy sa. Naprawde ograniczylismy kontakty do.minimum. a i jak corka byla wieksza to juz nie musialam sie martwic ze tesciowa cos palnie bo dziecko mialo swoj rozum. Choc nie powiem co jakis czas byl zgrzyt, uczulona jestem na slowa tesciow " my z tata postanowilismy..." postanawiac to oni sobie moga ale wzgledem siebie i zawsze zapedy tego typu sa ukrocone. Jesli nie dotrze co ja powiem, to dzwoni moj maz. Do syna tesciowa juz tez miala pare obiekcji, ale my twardo do niej. Bez jaj, mamy ponad 30 lat i juz sobie nie pozwolimy. Ale to nasze wspolne zdanie. I tesciowa wie, ze po prostu nie przyjedziemy jak co. Rozumiem ze masz problem i na dodatek nie masz wsparcia w mezu i czujesz sie zle. Ale tu navkafe jeszcze Ci dokopia komentarzami niewyzyte niespelnione trole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:50 Ty już prędzej potrzebujesz psychiatra jeżeli to cie boli że ludzi szukają wsparcia od innych kiedy nie mają w domu. Ogarnij swoją agresję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim na spokojnie wytlumacz swoje obawy i motywy mezowi. Jak nie pomoze to niech tatus jedzie sam z dzieckiem - co i ja przerabialam maz bral corke i jechal a ja mialam luz, hehe, bylo lato i podrzucal mnie nad jezioro w tym czasie i sie opalalam. Tylko corka miala 2latka i byla juz latwa w obsludze. Teraz widze ze synka malego nie wezmie beze mnie, bo im urwis zrobi jesien sredniowiecza ( ma 11mcy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyrzuć babsztyla z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki Wam za wsparcia. Najlepsze jest to że mąż nie pojedzie sam z dzieckiem. Jeżeli już to woli sam spędzić czas z nimi niż się dzielić. Próbowałam gadać z nim na spokojnie ale jest tak jakby programowany żeby dla nich żyć. Raz zrozumie o co mi chodzi a później już nie. Ja powiem coś, jego rodzice powiedzą co innego i mówi że oni mówili inaczej I wierzy w to co mówią. A przy nim powiedziałam teściowej wprost że ona kłamie i się przyznała. Nie jestem może święta i wiem że czasem przesadzam ale czuję że każde spotkanie mnie wykańcza. My mamy 26 i 27 lat. Zachowują się jakbyśmy mieli po 15. Nawet o sobie do męża dalej mówią w osobie 3 mamusia i tatusia. "chodź z mamusia, dlaczego nie dzwonisz do mamusi? Tatuś mówił...". Mąż inaczej się zachowuje przy nich. Chciałabym iść do psychologa albo sama albo z mężem żeby też mógł coś robić ale mówił że nie jest wariatem. Jak gadamy on się obrażać i później się klocimy I mi mówi rzeczy typu" no może faktycznie powinnaś iść do psychologa" albo "I tak zaraz umra, co ci szkodzi?" Wiem że mąż stanowi tu też problem (i ja też w sumie) ale on nie widzi problemu w niczym. Kocham go, nie był taki przed tym jak się urodził synek ale nie wiem na ile mogę sobie pozwolić. Mam się przesunąć na bok żeby jego mama była zadowolona? Bez sensu. Z tymi granicami to ja musiałam gadać z jego mama bo on nie chciał. Powiedziałam jej ze mój mąż jest dorosły i nie musi kontrolować, nadzorować i mówić jak ma wychować dziecko, że jej zasady w domu nie sięgają do nas bo my mamy swoje. Jak powiedziałam że nie może nam chodzić do każdego pokoju i robić co chce jak przyjeżdża w odwiedziny to powiedziała że się czuje jak intruz. A ja przez nią we własnym domu się tak czuję w jej obecności bo mąż jej pozwala na wszystko. On nawet chowal prezerwatywy w naszej sypialni bo po co ma być tam gdzie ludzi mogą widzieć? Po co ludzie mają wejść do sypialni? Trudno jest. Chciałabym żeby się zachował jak dawniej i żebysmy mogli wychować dzidziuś normalnie a nie tak jak "mamusia" mu każe. Przepraszam że proszę tu ale moja rodzina mieszka za granicą i nie chce ich wtrącać w tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×