Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nienawidzę alkoholików to zaraza niech ich ziemia pochłonie

Polecane posty

Gość gość
Sk***y/syn . Dziwne ze jednak pięć osób nie potrafiło sobie z nim poradzić. Mogliście się wyprowadzić. Zostawić ten burde/l. Wynająć jakieś małe mieszkanko i żyć w spokoju. Co was tak przy nim trzymało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość wczoraj Na takiej zasadzie, to alkoholik będzie się nad sobą użalał, jaki to ja jestem biedny bo chory, a wy koło mnie skaczcie i znoście moje humory i napady złości i agresji. Takim sposobem, jaki opisujesz to każdy z nas jest narażony na bycie narkomanem. Nie wiem dlaczego tak bronisz pijaków, którzy sami są sobie winni? Zgadzam się tu z osobą, która pisała o nadwadze. Nad nią też byś się tak litowała? Podejrzewam, że nie. Byłaby dla ciebie spasioną świnią, która żarła bez opamiętania, więc ma to na co zasłużyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu nie mozecie zrozumiec ze alkoholik nie pije bo chce ale bo musi? To jest wlasnie objaw tej choroby PRZYMUS To jest jedyna taka choroba na swiecie ze x Czlowiek sobie do pewnego momentu nie zdaje sprawy ze jest chory a jak sobie juz zda to bardzo ciezko z tego wyjsc. Otylych tez nie skreslam. Ludzie czesto jedza za duzo z powodow psychicznych, ze straty, z samotnosci, albo nie radza sobie z emocjami Okropne mamy spoleczenstwo. Tylko ja i ja. Nimt wiecej sie nie liczy. Nie podam reki cierpiacemu bo tylko ja, j anusz lub grazyna sie licze. Straszne to Dzialam wiele lat w sluzbach krajowych AA wiec wiec co mowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś Czemu nie możecie zrozumieć ze alkoholik nie pije bo chce ale bo musi? " Zmusza go ktoś ? silą leje mu alkohol do buzi ? Pije bo CHCE , bo myśli tylko o swojej d***e . Chce pic proszę bardzo niech chleje i robi pod siebie ale SAM bez rodziny . Ktos wyżej miał racje . Grube osoby sa zjechane od góry do dołu . Ludzie brzydzą sie kalekich a wy użalacie się nad alkoholikami . Kiedyś dziewczyna pisała tutaj o adopcji . Ma córkę która była "wychowywana " przez parę alkoholików . Niemowlę 2 dni nie miało zmienianej pieluszki , wygłodzona , zaniedbana tak leżała sama w łóżeczku :( . Bo jak sie upili to zapominali ,ze maja dziecko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Okropne mamy spoleczenstwo. Tylko ja i ja. Nimt wiecej sie nie liczy. Nie podam reki cierpiacemu bo tylko ja, j anusz lub grazyna sie licze. Straszne to " Kpisz sobie ? Osobie która ma w d***e swoją rodzinę , niszczy ich psychicznie maja podawać rękę ? Najlepiej zrobić z alkoholików i narkomanów ofiary a cale winę za ich nałogi zwalić na rodzinę i społeczeństwo .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej zrobić z alkoholików i narkomanów ofiary a cale winę za ich nałogi zwalić na rodzinę i społeczeństwo . xxx Ależ wlasnie wszyscy tak robią! Moi ex teściowie też uważają że mój mąż pił przeze mnie. Ja nie piłam, pracowałam, dbałam o dom, nie ważne, jego picie to moja wina i koniec! Zapomnieli tylko że odkąd skończył 18 lat sami nalewali mu wódkę i zachęcali do siedzenia przy stole na imprezach rodzinnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć, to ja z 23.23, odpowiadam: Nie wiem dlaczego tak bronisz pijaków, którzy sami są sobie winni? Nie bronię pijaków, próbuję bronić osoby z otoczenia pijaków tj. Was i osoby które to czytają. -Zgadzam się tu z osobą, która pisała o nadwadze. Nad nią też byś się tak litowała? Tak - i podobnie jak alkoholikowi zaleciłabym jej leczenie pod opieką specjalistów od otyłość. W momencie kiedy jeszcze nie jesteś otyły - to wystarczy mniej żreć. Kiedy już zachorowałeś to wchodzą dodatkowe czynniki (np. gospodarka hormonalna) dlatego należy do sprawy podejść fachowo. Profesjonalny, etyczny lekarz nie zaczyna leczenia od oceny moralnej swojego pacjenta. Np. wyobraź sobie że idziesz do lekarza z grypą, a lekarz zamiast zapisać leki mówi "dobrze ci tak, chodziłeś w zatłoczone miejsca w sezonie grypowym, masz czego chciałeś". Albo przyjeżdża karetka do zawałowca i zamiast reanimować mówią: "i co, masz co chciałeś trzeba było tyle hamburgerów nie zjeść". Nawet jeśli mają rację co do przyczyny problemu - to nie jest leczenie i ani o krok nie przybliża do rozwiązania problemu. Najpierw się leczy, a jak sytuacja jest stabilna jest dopiero czas na profilaktykę. Wiele rodzin alkoholików popełnia (w dobrej wierze ten błąd): tłumaczą, proszą, wreszcie klną i obrażają alkoholika w ciąży -robią krzywdę SOBIE, wpadają w gorszy dołek emocjonalny, a alkoholik często nawet tego nie pamięta. :-) I po to to piszę, z litości nad Wam - rozwiążcie SWÓJ problem, a ten pijak to niech sobie sam znajdzie ośrodek odwykowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ojciec był/jest alkoholikiem. Wyprowadziłam się z domu dopiero w wieku 28 lat. O tym co przeżyłam w dzieciństwie to już sie nagadałam w swoim życiu i już mi się nie chce więcej. Teraz jestem na etapie patrzenia na to z dystansu ponieważ tak jak napisałam nie mieszkam z nim od 10 lat, a poza tym czasy się zmieniły. Kiedyś moja mama była z tym wszystkim całkowicie sama i temat alkoholizmu to było tabu i nie było takich grup wsparcia jak dzisiaj, poza tym ja i brat byliśmy mali, więc byliśmy niejako utrudnieniem dla mamy aby sie od ojca wyzwolić. Mama chyba bała się że sobie rady nie da całkiem sama z nami. Dziś jest już inna sytuacja. Ja i brat jesteśmy dorośli i możemy stawiać sie ojcu, mamy małżonków więc razem możemy zrobić zwartą grupę. Kiedyś ojciec tyranizował nas wszystkich, szalał i robił co chciał, np. grał muzykę w środku nocy na cały regulator noc w noc przez całe wakacje. To oczywiście kropla w morzu tego co się działo. Głównym problemem były awantury. Nikt mu nie mógł podskoczyć, nawet sąsiedzi sie bali i nie chcieli sie mieszać w to g****o. Odizolowali się. Teraz jak ojciec wpada w ciąg to już nie może rządzić, ani szaleć, tylko musi sie wyprowadzić na te ileś tygodni picia, nieważne gdzie, do kogo, ma sie wyprowadzić i nie może nic z tym zrobić bo wzywana jest policja a dom jest zamykany. Kiedyś panicznie się baliśmy jego powrotu z izby wytrzeźwień, teraz już jak jesteśmy dorośli to gramy inaczej. Najlepsze jest to że ja nie pragne jego śmierci, na swój sposób go kocham dlatego że w tym pijackim amoku gdzieś tam miał do nas dzieci słabość o ile sie nie stawialiśmy. Najlepsze jest to, że on po trzeźwemu jest/był spoko ojcem. Jest sporo wspomnień dobrych z nim tylko po prostu alkohol robi z jego mózgiem coś dziwnego kiedy jest pijany, traci jakby świadomość tego co wyrabia. Co do jakiejś aktorki która umarła i tego, że ludzie jej żałują to autorko za bardzo to bierzesz na poważnie. Ja nie brałabym tych słów w ogóle na poważnie, dla mnie to tylko slogany które ludzie wypisują bo tak wypada, a tak naprawdę to jutro zajmą się plotami na inny temat. Wypowiem się na temat świadomości ludzi którzy znają alkoholizm tylko ze słyszenia. Taka świadomość jest praktycznie zerowa i trudno się dziwić skoro się z tym nie spotkali ale na mnie osobiście wybitnie irytujące są komentarze ludzi z zewnątrz którzy myślą że alkoholik to jest taka osoba z którą wystarczy odbyć rozmowę i problem zostanie rozwiązany. Przykładowo alkoholik rozbije samochód i kogoś zabije to wtedy rodzina alkoholika jest obwiniana o tą sytuację że nie zabrała mu kluczyków. Ja bym kazała komuś takiemu kto jest szarpany, poniewierany, wydzierany z łóżka w nocy, zastraszany żeby warował 365 dni aby pijak nie wziął do ręki kluczyków od samochodu. Uda się takie kluczyki zabrać jeden raz a za to ten kto je zabrał to nocy nie prześpi bo alkoholik na to nie pozwoli, ale funkcjonować tak noc w noc ? Macie pojęcie jak wygląda takie życie. Ktoś napisze rozwieść się. Nie każda kobieta ma na tyle dobre zarobki i przebojowość by sie wyrwać z tego piekła. Moja mama tak jak napisałam użerała się z tym tematem w latach 80-tych i 90-tych gdzie nie mówiło się o tym, nie było żadnych grup wsparcia dla takich rodzin. Sytuacja takich rodzin szczerze mówiąc nadal jest ciężka, bo urzędy panicznie się ubezwłasnowalniać takie osoby tym bardziej że tacy alkoholicy to są niekoniecznie żule a często ludzie z wykształceniem pracujący z młodzieżą a też i lekarze. Bardzo ciężko jest kogoś takiego wysłać na przymusowe leczenie a nawet jeśli to i tak jest to niecelowe, bo ktoś kto w duchu nie chce się leczyć to przesiedzi tylko taką terapię jak kazanie w kościele i wróci do picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Okropne mamy spoleczenstwo. Tylko ja i ja. Nimt wiecej sie nie liczy. Nie podam reki cierpiacemu bo tylko ja, j anusz lub grazyna sie licze. Straszne to" xxx To nie jest choroba, to jest nałóg i styl życia, a alkoholicy to najwięksi egoiści jakich znam. Ja się wychowałam w rodzinie takich biednych "chorych" ludzi, niestety nie mogłam się stamtąd zwinąć w wieku 5 czy 10 lat, więc siedziałam w tym bagnie podczas, gdy moi chorzy rodzice niszczyli mnie i rodzeństwu psychikę. To jest dramat dla ludzi, którzy tkwią w tym bagnie, a nie dla "chorych" - mój tatko żył sobie jak lubił, nawalony przez 80 % życia, podczas gdy życie rodziny kręciło się wokół jego humorów i cyklu chlania. Facet robi co lubi, gdzie ta choroba i biedny człowiek, któremu trzeba pomóc? Im jest dobrze dopóki mają za co pić i nie znajdą się na bruku albo zdrowie nie wysiądzie. Szanuję ludzi, którzy przestali pić albo chociaż próbują się zmienić. Większość nie próbuje i nie liczy się z nikim innym w otoczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miało być urzędy panicznie się boją ubezwłasnowalniać takie osoby, tym bardziej że kiedy wytrzeźwieją potrafią gadać całkiem ze sensem i walczyć o swoje prawa, które nadal im przysługują. U nas osobiście ojciec niezwykle rzadko łapał za kluczyki do samochodu, chociaż zdarzało się. Wtedy udawało szarpaniną uniemożliwić to ale raz czy dwa było tak że gdzieś tam wsiadł za kierownicę niedaleko bo niedaleko ale jednak. Nie zawsze da się takiego człowieka też upilnować. Zaznaczam mamy do czynienia z dorosłą osobą, mężczyzną który jest fizycznie silniejszy od żony i może użyć przemocy. A dodatkowo dzieci chodzą do szkoły, żona musi chodzić do pracy. Znam jednak osobę gdzie alkoholik zabił człowieka bo wsiadł za kierownicę po pijaku. Był on lekarzem. Ktoś do jego żony rzucił tekst, coś w stylu "ale źle zrobiłaś że nie zabrałaś mu kluczyków". Ktoś taki nie ma ZIELONEGO POJĘCIA jak wygląda codzienność z alkoholikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez szanuje ludzi, ktorzy próbują walczyć z tym. Ale niestety - stara prawda, póki sami nie dojdą, ze to droga donikąd, póty nic z tego. Częstym i jedynym bodźcem jest sięgniecie dna - albo alkoholik ruszy, albo całkowicie sie zatraci i zapij****adz popełni samobójstwo. Ale o czym to ja chciałam - Wiecie co? Mi juz nawet nie szkoda tych kobiet co marnują zycie przy takich... Szkoda tylko dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wytresował wszystkich od dziecka, matka była głupią amebą marionetką, która tłumaczyła, że ojca trzeba szanować. Wbrew pozorom ojciec miał jakieś dziwne techniki manipulacji opanowane, czasem sobie myślę, że nadawałby się na guru, bo ciemny lud poszedłby za nim i wszystko mu oddał. Byliśmy w takim strachu wychowywani, że mieliśmy jakiś syndrom, nie sztokholmski ale taki wynikający z silnego strachu. Nie wiem czemu moi bracia nie próbowali nas bronić, ja byłam jedyną waleczną przeciw ojcu, ale nie miałam siły przebicia. Nie mieliśmy się gdzie wyprowadzić, matka miała najniższą rentę, plus była już tak schorowana, że nie utrzymałaby wynajmowanego mieszkania. A bracia jak poszli tak zaczęli.żyć własnym życiem. Ja też uciekłam z domu mając 18 lat, jeszcze będąc w szkole. Po tym pojawiło się po roku światełko dla matki, mogła wyprowadzić się od ojca, i wyniosła się, do mieszkania po zmarłej ciotce, co prawda w innym województwie ale już żyje w spokoju, biednie ale spokojnie. Ma dopłaty do czynszu, zasiłek pielęgnacyjny, renta ze względu na wiek przeszła w emeryturę, więc ma 800 zł emerytury, 200 zł alimentów od ojca, i 50 zł dopłaty do czynszu. Czasem my, jej dzieci, coś jej pomożemy. Więc można nazwać historię, że nastał happyend, po kilkunastu latach psychicznej tresury, agresji, gnębienia. Sama jak teraz o tym czytam to aż nie wierzę, że to prawda. A u ojca byłam jakieś 12 lat temu w mieszkaniu i już miał posród śmieci tylko korytarzyki porobione, a rupiecie po bokach sięgały sufitu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:24 strasznie mi przykro, że w taki sposób spędziłas dzieciństwo. Z drugiej strony bardzo się cieszę, że po latach utrapien wyswobodziliście się spod jarzma tyrana. Mam nadzieje ze uda ci się zbudować spokojny, szczęśliwy dom , bez powielania wzorców z przeszłości. Super ze mama odważyła się odejść i zmienić życie. Po tylu latach ludzie boją się zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie odpowiedziałaś mi, od kiedy alkoholizm jest chorobą? Od momentu pierwszego kieliszka, czy od momentu, kiedy już nie może bez niego żyć? Jeżeli od tej drugiej opcji, to czy wcześniej też był chory psychicznie? Czy ktoś mu siłą wlewał do gardła? Alkoholicy są świetnym manipulantami. Wiedzą jak grać na uczuciach innych. A gdy poziom alkoholu spada, to by własne dziecko sprzedali by tylko sobie łyknąć. Więc wybacz ale nie żałuję ich i mogę być januszem i grażynką w jednej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba by może uściślić co znaczy pojęcie choroba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie tylko kwestia kasy. Niestety taki jest mechanizm psychologiczny, że kobiety nie potrafią się uwolnić od alkoholików. Moja matka zarabiała sporo, znam zresztą takich więcej i tak siedzą z pijusem, mimo że mają z nim finansowo gorzej niż miałyby same. Oczywiście notorycznie straszą odejściem, ale kto w to uwierzy po 100 razie, a alkus musi być realnie na dnie, żeby się ogarnąć- prośby i groźby, to żadna motywacja. Tak czy siak dla kobiet mam umiarkowane współczucie, bo same się w to wpakowały i same świadomie siedzą w g.. po uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Najpierw wpadlam z deszczu pod rynne, bo wyszlam za psychola, alkoholika, lenia, nieroba, maminsynka, hipokryte i debila po prostu, ale po trzech latach ucieklam wraz z dzieckiem. Po kilku ladnych latach samotnego macierzynstwa, bedac juz swiadoma tego, ze zasługuje na normalne niepatologiczne zycie, B dac juz odmieniona osoba, w innym srodowisku z nowymi znajomymi, spotkalam swojego obecnego meza. Tworzymy szczesliwa rodzine, bez zadnej patologii, nalogow i odchylow psychicznych, uklad partnerski wypelniony troska i miloscia. Wychowujemy razem mojego syna, nasze wspolne dziecko i kolejne dziecko urodzi sie za kilka miesiecy. Moj maz jest aniolem, kims zupelnie innym niz ojciec*****erwszy durny maz. Takze ja swoje szczescie zbudowalam, i wiem, sie da pozegnac raz na zawsze z patologia, a swoje wlasne dzieci wychowac w atmosferze miłości, wsparcia i poczucia bezpieczenstwa i wartosci. Kazdemu zycze tak szczesliwej rodziny jaka sama stworzylam w zyciu doroslym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie wiem czemu moi bracia nie próbowali nas bronić, ja byłam jedyną waleczną przeciw ojcu, ale nie miałam siły przebicia" Są różne strategie radzenia sobie przez dziecko z alkoholizmem czy przemocą (Twój chyba nie pił akurat z tego co kojarzę). To jest wszystko opisane i sklasyfikowane, można poczytać w podręcznikach do psychologii. Tak naprawdę zarówno "bohaterstwo" jak i bierność i wycofanie przynoszą ten sam efekt, czyli żaden. A dziecko po prostu "wybiera" taką strategię, która dla niego jest najłatwiejsza psychologiczne - jeden się będzie miotał, drugi siedział we własnej głowie itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak. Wiem. Moj starszy brat tak bardzo byl bity i gnebiony, ze cale zycie bal sie ojca, a teraz sam jest juz grubo po 40stce, po prostu czuje do niego obrzydzenie, wstret, nienawisc, nie chce miec z nim kontaktu. Ostatnio spotkalismy ojca na pogrzebie ciotki, bo mamy normalny kontakt z jego rodzina. Starszy brat trakruje go jak powietrze, z dystansem, odzywa sie tez bez szacunku, jak do obcego nielubianego sasiada. I dobrze. Natomiast przez traumatyczne dziecinstwo stal sie człowiekiem wycofanym, bojacym sie zmian, czegos co wymagaloby od niego przyswojenia jakiejs nowej wiedzy. Niestety w swoim malzenstwie przyjal postawe ofiary, jego zona gnebila go psychicznie, pila, awantirowala sie, zdradzala. A on jak pokorne ciele to znosil tak jak kiedys moja matka od ojca znosila, i tak jak on od ojca znosil. Powielil wzorce. Zona go w koncu zostawila, a od dwoch lat go zwodzi, ze chce wrocic, brat na nia czeka. Przykre. Drugi brat zycie zaczal podobnie, tzn nie bal sie nigdy zmian, zawsze byl ryzykantem, wiec zyl raz na wozie raz pod wozem, ale zaczal tak budowac relacje z zona, ze ta zaczynala wchofzic w role naszego ojca, po jakims czasiw ocknal sie i mozna rzec ze nawzajem sie wychowali z zona. Dzis sa bardzo zgodnym malzenstwem, po wielu przejsciach ale bardzo sie kochaja. Jednak brat utrzymuje znikomy kontakt z ojcem, i bratowa kiedys mi sie zalila, ze moj brat nie umie przeciwstawic sie ojcu, i stanac w jej obronie, na szczescie bratowa tez ma swoja cierpliwość i pogonila mojego ojca tak, ze az mu buty spadly z wrazenia. Ja natomiast powielilam wzorzec, bo jak pisalam pierwszy maz to chodzaca patologia, ale ja od zawsze sie klocilam najpierw z ojcem, potem mezem. Tyle zlosci we mnie bylo, ze wszelkie poczucie krzywdy musialo u mnie wylac sie takze awantura, moze dzieki temu mialam na tyle sily by uciec od drugiego w swoim zyciu tyrana, nie dalam sie wpedzic w role biernej zahukanej ofiary. Moje zycie zmienilo sie o 180 stopni, ten maz jest inny, i ja jestem inna, bardziej lagodna, owszem klotliwa, ale nie wrzeszcze juz :). Co do dziecinstwa, wybaczylam, ale nie dla ojca tylko dla siebie, zeby sie nie zagnebiac sie, bo ten bol istnial juz tylko w mojej glowie, takie imbecyle jak moj pjciec*****erwszy maz, nie czuja wyrzutow sumienia, wiec ich to nie gryzie,och socjopatow gryzie co innego, to oni czuja sie skrzywdzeni, ojciec przez nieposluszna zone i niewdzieczne niedobre dzieci, a maz przez nieulegla zone wobec jego i jego rodzicow, tacy ludzie nawet umierajac umieraja z takim przekonaniem. A ja? Jestem wolna, psychicznie wolna. Czasem tylko lapia mnie wyrxuty sumienia, ze przez w sumie trzy pierwsze lata zycia mojego dziecka narazilam go na skrajna biede i patologie, ze nie przerwalam tego wczesniej. Moj syn niestety troche pamieta z tamtych lat. Przykre to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
choroba alkoholowa to nie przelewki, ale można z nią walczyć. Najważniejsze to podjąć terapię, warto też wspierać się odpowiednimi lekami. Więcej można poczytać tutaj http://esperal-katowice.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
choroba alkoholowa to nie przelewki, ale można z nią walczyć. Najważniejsze to podjąć terapię, warto też wspierać się odpowiednimi lekami. xxx Taaaaaa... Mój ex też jak już nie mógł chlac to faszerowal się psychotropami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
>>Ale nie odpowiedziałaś mi, od kiedy alkoholizm jest chorobą? Odpowiedziałam: u każdego próg jest inny, a żadna choroba nie zaczyna się "w momencie", chyba że wynika z urazu. Kiedy zaczyna się łysienie, od którego włosa? Od której kopii wirusa w organizmie zaczyna się przeziębienie? Czy jedna komórka nowotworowa to już rak? W której sekundzie powstaje zwyrodnienie stawu? Nie ma momentu, jednak to choroba. >>Czy ktoś mu siłą wlewał do gardła? Nie, ale co z tego? Np. owsików nikt nikomu siłą do tyłka nie wpychał, a jednak owsica to choroba (może wynikać z winy chorego, np. nieodpowiednia higiena, ale to nadal choroba wymagająca najpierw leczenia a potem dopiero profilaktyki). >>Alkoholicy są świetnym manipulantami. I z tym się zgadzam. >>Więc wybacz ale nie żałuję ich i mogę być januszem i grażynką w jednej osobie. Nikt Ci nie każe żałować. Proszę tylko, żebyś nie powielała szkodliwych mitów, bo możesz komuś nieświadomemu zrobić krzywdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie w 100%. Jakis kolejny MONDRY psycholog wymyslil stwierdzenie, ze alkoholizm jest choroba a moim zdaniem to wygoda, slaby charakter i brak kregoslupa moralnego. Alkoholik nigdy sie nie obwinia, nie ponosi konsekwencji, niszczy swoja rodzine i udaje ofiare. Moj sasiad pil i bil zone przez 25lat teraz zachorowal na raka( biedny, pokrzywdzony przez los)jak zwykle trzeba go obslugiwac i wysluchowac jego zalow. Alkoholik powinien dostac kulke w leb a nie finansowac jego "leczenia". Nie mam sentymentow do takich ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,21:21 poje/bało cię doszczętnie? Jest jedna duża luka w twoim myśleniu. W przeziębienie, czy raka nikt się świadomie nie pcha. Taka pełna empatii jesteś dla ochlapusów, to weź przygarnij któregoś i nim opiekuj jak chorym. Oczywiście weź takiego agresywnego, który doskonale wie co robi z nim alkohol. Alkoholizm to nie choroba, alkoholizm nie jest dziedziczny, a ponad 80% alkoholików pije bo lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość wczoraj a ja Ciebie proszę, żebyś ich nie usprawiedliwiała, bo dajesz im przyzwolenie, i usprawiedliwienie, że wszystko można zrzucić na chorobę. Idąc Twoim tokiem rozumowania, człowiek to taka upośledzona istota, która nie ma wpływu na swoje decyzje, bo wszystkiemu winna choroba. Nie decyzje, które podejmuje( w tym będę pił) ale choroba psychiczna. A to zakrawa na paranoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ona nie musi opiekować się agresywnym pijakiem. Wystarczy taki, który całymi dniami nocami będzie chlał i użalał się nad sobą i swoją dolą. Ona będzie mu prała, gotowała, myła go jak się porobi, bo jak tego nie zrobi to będzie w tym smrodzie siedziała. Jak nie będzie spała po nocach, bo będzie ją terroryzował, że się zabije. I za to wszystko jeszcze na koniec po gębie dostanie. Tak w wielkim skrócie wygląda życie bliskich z takim "biednym chorym".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak byłam ostatnio w domu, to mój tatko użalał się nad sobą belkotliwie jaki, to on biedny, słaby i chory i długo już nie pożyje.. Było to po 3 tygodniach nieprzerwanego picia. Od dziecka słucham tego użalania się i bokiem mi to wychodzi, powiedziałam coś w stylu: "nie jesteś chory, tylko pijany". Nawet nie wiecie jakie to wkurzające, bezczelne i obraźliwe dla ludzi rzeczywiście chorych słuchać czegoś takiego z ust kogoś kto jest zdrowy jak koń (statystycznemu człowiekowi dawno by zdrowie wysiadło, a ten nic) i po prostu lubi chlać. Oczywiście nie zawsze jest "chory" i płaczliwy, zależy od fazy, czasem władca świata, czasem agresor i sk.., czasem biedny miś itd. Przestać oczywiście nie zamierza - jestem jaki jestem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
>>Jest jedna duża luka w twoim myśleniu. W przeziębienie, czy raka nikt się świadomie nie pcha. Mnóstwo rzeczy, które na codzień robimy świadomie zwiększa ryzyko tych chorób. >>Taka pełna empatii jesteś dla ochlapusów, to weź przygarnij któregoś i nim opiekuj jak chorym. Rozumiem, że u Ciebie w domu mieszka już jakiś przygarnięty chory na raka po chemii (bywają agresywni) albo z Alzheimerem. W końcu to choroba. >>Alkoholizm to nie choroba, alkoholizm nie jest dziedziczny, a ponad 80% alkoholików pije bo lubi. A pozostałe 20% dlaczego pije? >>a ja Ciebie proszę, żebyś ich nie usprawiedliwiała, bo dajesz im przyzwolenie, i usprawiedliwienie, że wszystko można zrzucić na chorobę Tego nigdzie nie napisałam. >>człowiek to taka upośledzona istota, która nie ma wpływu na swoje decyzje" Tzn. nie zgadzasz się z tym i uważasz, że człowiek chory psychicznie może odpowiadać za swoje decyzje? >>Tak w wielkim skrócie wygląda życie bliskich z takim "biednym chorym". Bardzo słusznie - to właśnie powód, żeby z takim "biednym chorym" nie żyć, tylko ratować siebie. Wiele żon, dzieci, matek itd. żyje w takim piekle latami, właśnie dlatego, że nie chcą przyznać, że w ich rodzinie jest choroba alkoholowa. Wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza o uzależnieniu i o WSPÓŁUZALEŻNIENIU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wiedza o uzależnieniu i o WSPÓŁUZALEŻNIENIU." Człowieku zdecyduj się, w końcu alkoholizm to choroba czy uzależnienie? Chyba sam się zaplątałeś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zalamana. Już kiedyś tu pisałam z prośbą o radę ale nikt nie pomógł. Spróbuję jeszcze raz. Właśnie rozmawiałam przez telefon z moją matka. Znowu jest pijana. Ja już nie wiem, który to raz w tym tygodniu. Ona chyba pije codziennie. Ma 50 lat. Całe moje i brata dzieciństwo piła. Nie miała lekko, ojciec ja bardzo skrzywdzil i oszukał. Mimo tego, nie rozstała się z nim. Nadal są razem, żyją razem, on nic nie robi. Matka pracuje, brat pracuje choć sam też jest w złej formie. Pewnie pomyślicie sobie "patologia"... Nienawidzę alkoholików, alkoholizmu. Mam dość, mam bardzo mieszane uczucia. Jestem w 9 miesiącu ciąży, niedługo rodze a moja matka non stop się upija. Co nam zrobić? Żal mi jej i chciałabym pomoc ale czasem chce usunąć jej numer i przestać się odzywać. Co to da, że zrobię awanturę, co mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×