Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy mąż coś robi w domu?

Polecane posty

Gość gość
Autorko bez obrazy ale chyba lubisz być męczennicą. Moja mama taka była i jest. Smutne. Mieszkamy chwilę u moich rodziców i moja mama wiecznie do mnie no zrób temu chłopu kolację bo z pracy przyszedł i zmęczony. No podgrzej mu obiad itd. Jak mówię że mój mąż dwie rączki ma i ze tez jestem zmeczona po calym dniu to już wielka obraza. Mama twierdzi że tg zaniedbuje i sobie poszuka innej :/ serio? Znam kobiety które skakały chuchały a i tak facet je zdradził. To nie jest tak ze o niego nie dbam. Oczywiście zdarza się że nie gotuje obiadu nawet często. Ale mój mąż nie ożenił się z kucharka sprzątaczka i matka wychowują jego dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj robi sobie sam sniadania, kolacje ( zimne, bo do gotowania sie nie dotyka), dba o pranie i prasowanie swoich ciuchów, naprawia sobie garderobe typu przyszyć guzik czy zaszyc dziure, takze na maszynie, jak trzeba wlazi na dach, czysci rynny i wykonuje podobne "meskie" wymagajace sily prace, takze naprawy domowei drobne remonty, wypełnia PITy, robi cięzsze zakupy, dba o samochód, przycina galezie w ogrodzie, do których nie sięgam, kosi trawę, jak poproszę , cos wkopie ( reszta go w ogrodzie nie bawi). Wyjmuje naczynia ze zmywarki( ja wkladam), wynosi smiecie, odkurza, myje okna. Jak dzieci byly male, uczyl je pływania, jazdy na rowerze, nartach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj taki był. 8 lat z nim walczylam. Ewidentne było To że to wina jego mamy. Jak przestałam gotować ona mu obiadki robiła. Ja o suchym pysku a on codziennie najedzony. Jak zainterweniowalam tesciowa mi powiedziała że ja serce matki boli.... 35 lat facet a ja serce boli. No nic. Walczylam do upadlego tłumaczyłam itd teraz zdarza mu się zapombuec ale pilnuje się. Sprzata po sobie, jak ja jestem w pracy ogarnia zmywarke ( jestem tylko 1 godz dziennie w pracy) kupił mi irobota wiec nie musimy odkurzac, w soboty gotuje obiady. W tyg ja. Generalnie nauczył się. Chciałam go kiedyś zostawić z tej bezsilności ale to dobry chlop tylko przez matke rozpieszcziby. Aha dodam ze mamy 9 mies dziecko. Maz 3xtyg siedzi z nim jak ide na fitness

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem taka. Rozumiem on pracuje, jestem w domu to zrobię wszystko ale niech po sobie posprząta. Niby w ogrodzie tam robi ale jeszcze narzeka że poszłabym kość trawę bo mu się nie chce. Powiedziała że nie umiem niech sam zrobi. Przy autach też robi ale jak powiedziałam że trzeba kupić rowery żeby można było gdzieś jechać mówił że nie lubi rowerów, pojedzie za nami crossem. On robi fizycznie więc nie jest grubym leniem i rozumiem że może być zmęczony ale nie rozumiem jak można zostawić syf dla drugiego człowieka... Jak można ociekiwac że ktoś po tobie posprząta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Zrobilas glupote bedac z nim, wychodzac za niego, mieszkajac u jego rodzicow, godzac sie na wspolne zycie jako dzieci jego rodzicow a nie dwie odrebne rodziny, i robiac sobie z nim dziecko. Ale, ok, to bylo i nie cofniesz czasu, poza tym masz pewnie super dzieciaczka, wiec jest jakis plus. Ale teraz mozesz zmienic duzo. Tak jak wczesniej ci radzilam. Swoja droga, ja sie dziwie takim sytuacjom. O ile rozumiem, ze nie ma sie warunkow na calkowicie samodzielne zamieszkanie tylko pozostaje opcja jedni lub drudzy rodzice to ok. Ale na litosc boska! Czemu z was ludzie takie melepety w kwestii odrebnosci rodzin. Nie wiem... Wygoda wasza? Brak asertywnosci? Brak potrzeby samodzielnego zycia? Brak wyobrazni? Zamiast usiasc i najpierw razem ustalic warunki wspolnego mieszkania a potem poprosic rodzicow/tesciow na rozmowe i im to wyluszczyc czy sie na to godza czy nie, a wtedy wiecie czy np szukac stancji jakiejs, to wy jak te niemyslace owieczki idziecie na rzez. A powinno byc tak, jak w kazdej normalnej rodzinie, ktora tworzy odrebna komorke, albo jak u wspolokatorow wynajmujacych razem mieszkanie. 1. Rachunki - proporcjonalnie do ilosci osob w danym domu. 2. Udostepniona polka w lodowce tylko dla was, a najlepiej wlasna lodowka, jesli brak miejsca w kuchni, upchnac ja u siebie w pokoju. 3. Dyzury na wieksze sprzatanie pomieszczen wspólnych, typu lazienka, kuchnia, przedpokoj. 4. Wlasne zakupy, najwyzej trzymac u siebie a nie w kuchni,cale zakupy typu zarcie, chemia etc. 5. Wlasne gotowanie. 6. Wasz pokoj zamykany na klucz, sami dbacie o porzadek, o upranie poscieli, umycie okien w swoim pokoju. 7. Wlasny kosz na brudna bielizne, czyli sami sobie pierzecie, prasujecie i chowacie do szafek. To sa podstawy zdrowych ukladow kiedy dwie rodziny sa zmuszone mieszkac razem. A tymczasem wy drogie kobiety jak i wasi mezowie, wychodzicie z zalozenia ze jedno z was, to ktore wprowadza sie do tesciow bedzie "adoptowanym" przez nich dzieckiem, ktoremu razem z tym biologicznym dzueckiem nie pozwala sie dorosnac i byc samodzielnym, ktorym trzeba mowic jak maja zyc, kiedy sprzatac, o ktorej chodzic spac, co jesc, i pouczac i krytykowac niczym nieogarnietego osmiolatka. To nie tylko wina takiej kobiety synowej, ale niestety przede wszystkim jej meza, mezczyzny chlopca, synka swoich rodzicow, ktory "wciaga" swoja zone (niestety za jej przyzwoleniem) w uklad pt "Stan sie dzieckiem moich rodzicow". I tak oba dorosle osobniki, kobieta i mezczyzna, maz i zona, czyli odrebna rodzina, zamiast pokazac ze sa odrebni staja sie czescia rodziny swoich rodzicow, tesciow, piastuhac role tylko i wylacznie ich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś dodam jeszcze do swojego postu- maz mial tez w domu wiekszosc rzeczy podanych pod nos, bo mama nie pracowala zawodowo, ale ja sie akurat temu nie dziwie, bo jesli komus cos ktos poda, to nie ma motywacji,zeby sie wychodzic przed szereg :) . Kiedy jest potrzeba, kazdy wszytko i tak sam zrobi, prace domowe atrakcyjne nie są, ale nie trzeba do nich specjalnych umiejetności Same sie nie zrobia, ale nikt sie do tego nie rwie, bo nudne i powtarzalne i dla mnie to normalne. Przeciez wiadomo,ze kazdy sobie, gdy glodny, zabezpieczy jedzenie, i na ogol nie zarasta brudem. Wg mnie najlepsze jest dzielenie pracy nie pol na pol, raczej niech kazdy robi to, w czym jest lepszy, co bardziej lubi ,a takze kiedy druga strona nie ma w danym czasie na to sily ani mozliwosci ( i zauwazenie tego jest najwiekszym problemem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale my się wprowadziliśmy. Mieszkaliśmy tam podczas budowę. Mieliśmy wszystko swoje - kuchnia, łazienka, pokój, zakupy, wszystko ale oni poszli tam jak nas nie było w domu. Need pozwolił zamknąć na klucz "bo nie ma nic do ukrywania" wtedy właśnie z nimi zaczęły się problemy bo ja już byłam samodzielna i nie potrzebowałam ich pomocy. Robiłam obiad dla wszystkich bo wszyscy pracowali a ja byłam w domu. Później znalazłam pracę i przestałam. Ale teraz jesteśmy sami. I wszystko robię sama. Bez pomocy męża i jego rodziców. Tak prawdę mówiąc był taki czas ze chciałam rozwód bo wstawiał swoją matkę na pierwszym miejscu i myślał że to dla niej urodziłam dziecko. Nadal ma pretensje że nie chce jej ustąpić. Teraz widzimy się z nimi co drugi miesiąc a dla mnie najlepiej bybylo z nimi w cale się nie zobaczyc. Ale nie o tym temat. Także mieszkając osobno on dalej udziela info o naszym życiu. Ale trzeba to zmienić. Już zaczęłam ale tak jak mówiłam, chciałam się dowiedzieć czy inne kobiety też tak mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:47 dobra rada. Dzięki :) będę się starać żeby to wszystko było normalne. Bo ileż można? :p nie zatrudniamy się jako służąca tylko wyszłam za mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój tata to sobie nawet kanapki nie zrobi :/ ale to osobny temat :) No to teraz najwyższy czas zeby zacząć to powoli zmieniać. I masz nauczkę i ucz syna prac domowych. Mój 4 latek wie że jak zrobił bałagan to musi po sobie posprzątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to masz problem autorko z mezem, to piotrus pan,mamnicyc, ktory nie odcial pepowiny. Bo skoro nie dal zamknac gory waszej na klucz to cos nie tak. Ja bym stanela okoniem i powiedziała, ze w takim razie moi rodzice tez,beda mieli prawo grzebac****anoszyc sie podczas naszej nieobecnosci, bo ja nie mam nic do ukrycia przed swoimi rodzicami. Ciekawe czy bylby taki chetny zeby to twoi rodzice sie panoszyli gdy go nie ma w domu, poprzestawiali mu wszystko etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No synek już po sobie sprząta :D jak robi bałagan to zazwyczaj wszystko oddaje na miejscu. No właśnie. Taki był mój argument jak jego mamusia była na naszym koncie bankowym. Jemu nic nie przeszkadza jeżeli chodzi o jego rodzicach. Oni się dowiedzieli o ciąży przed tym jak mówiłam bo mieliśmy testy w siatce w naszym pokoju i grzebal jego tata. Jego mama grzebala po naszych zakupach, czytała paragony i faktury, grzebali w śmieci ale jak cos powiedziałam to było i tak zaraz się wyprowadzimy". Później na swoje wchodzili nam do sypialni (gdzie spał też synus) i aż mąż chowal prezerwatywy jak malolatek żeby nie widzieli jak ja już powiedziałam że nie ma dostępu do tego pokoju bo tam nie przyjmujemy gości. Obrazili się wszyscy. Mąż nie rozumiał mojej potrzeby prywatności. Widział tylko to że oni byli radośnie kiedyogli tam wejść. Poszli jak syn spał, budzili go i tez nie przeszkadzało mu to. A mnie już tak bo po co budzić dziecka? Jak płakał to jego mama biegła żeby być pierwsza tam a ja powiedziałam dosyć. Znowu Obrazili się. On jest wychowany dla rodziców zaczynam zauważyć a nie dla żony i dzieci. Ich zdania i sprawy są najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OMG e w gruncie rzeczy chodzi widzę o całokształt męża jako faceta a to nie sprzątanie po sobie to taki drobny element. Grubsza sprawa widzę. Lepiej by niestety nie zdołasz odciac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:11 to znaczy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn ze nie mogłabym być z takim facetem dla którego nie liczy się żona tylko zdanie rodziców. Skoro nie widzi problemu w ich zachowaniu. I taki który pępowinę ma grubszą niż moje udo. Ciężko z kimś takim żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, u mnie bylo tak. Kiedy okazalo sie ze zaraz po tym jak zamieszkalam z moim partnerem na wynajetym mieszkaniu, musimy zamieszkac razem z moja matka na wynajetym to usiedlismy, ustalilismy zasady i tyle. Wynajelismy wieksze mieszkanie razem z moja matka. I tak przez trzy lata, az odzyskala swoje i tam wróciła (nie bede posac czemu tak, ale wiedzielismy ze sytuacja sie rozwiaze i matka wroci.do siebie). Rachunki podzielilismy tak, ze kazdy po 1/3 za wynajem, zas rachunki za media podzielilismy miedzy siebie, bo matka i tak byla rencistka a miala wydatki zwiazane z odzyskaniem swojego mieszkania. Lodowka na pol, my dwie polki, ona dwie, my jesna komore na warzywa iowoce, ona druga, etc. Zlew mial dwie komory, jedna na nasze naczynia, druga na jej. My sobie gotowalismy, zmywalismy, ona sobie. My sobie ona sobie sniadania i kolacje. My sobie robilismy zakupy, ona sobie, oczywiscie wozilismy ja na zakupy, jezdzila razem z nami, ale kazdy sam za swoje zapelnial koszyk w sklepie. My dbalismy o porzadek w swoim pokoju, ona w swoim, czyli posciel, slanie lozek, firanki, mycie okien, etc. Kosze na brudy, my swoj, ona swoj i kazdy pral i prasowal i.choeal do szafek we wlasnym zakresie. Niby mielismy dyzury na sprzatanie wspolnych przestrzeni typu kuchnia, łazienka, przedpokoj, ale w wiekszosci to my to sprzatalismy, bo ona juz starsza i schorowana, to nawet jej okno umylam czy odkurzylam nie raz, nie dwa. Nikt nikomu w gary nie zagladal, nikt nikogo nie krytykował, nie wyliczal wody do kapania, nie czepial sie o gosci, a,kiedys nawet mielismy jednoczesnie, onaw swoim pokoju, my w swoim pokoju. Czasem w niedziele zabieralismy ja na miasto na obiad, albo razem z nia cos gotowalismy. Czasem wpadlismy do nie do pokoju na herbatke albo.ona do nas. Ale nie bylo przesiadywania, kazdy czul sie swobodnie w swoim pokoju, nie grzebalismy sobie nazwajem. Kazdy pukal, ona do nas my do niej i czekało sie na magiczne slowo "prosze". Zylismy przez te 3 lata jak serdeczni lokatorzy. Po tym czasie, matka wyniosla sie na swoje a my kupilismy dzialke pod budowe domu, azeby zaoszczedzic przenieslismy sie do domu mojej tesciowej. Dom w polowie pusty, tesciowa zajmuje gore, dol pusty niszczal, tesciowa miala dosyc ogarniania rachunkow i palenia w piecu. Bala sie tez sama mieszkac, to i ucieszyla sie, ze te kilka lat z nia pomieszkamy. Jak my sie wyniesiemy od niej to juz wiemy ze bratanek meza chetnie zajmie dolne mieszkanie, zczego teściowa tez zadowolona. Tylko ze pomimo iz to sa dwa oddzielne mieszkania kazde z kuchnia i lazienka, to tesciowej sie ubzduralo, ze my pojdziemy do jednego z pokoi na gorze a dol to bedzie salon i pokoj stolowy. Mysmy od razu wyluszczyli, ze jak mamy tam zamieszkac to albo w tym dolnym mieszkaniu albo wcale, i wynajmiemy cos mniejszego pod Warszawa najwyzej. Nie mogla.zrozumiec czemu chcemy oddzielnie, jej koronny argument to "a z twoja mama mieszkaliscie razem!". Na to my jej "mieszkalismy obok siebie, a skoro byla jedna kuchnia i jedna lazienka to sila rzeczy musielismy.sie tym dzielic, tu sa dwa osobne mieszkania, wiec jest mozliwosc oddzielenia.sie". Ona chyba myslala, ze stworzymy jedna wielka rodzine, wspolny dom, oczywiscie pod jej dyktando. No ale stanelo na naszym. Ona ma dla siebie gore, my dol. Kazdy sobie wszystko. A ona odzyla i. szczesliwa bo przejelismy rachunki wlacznie z paleniem w piecu. I teraz chyba docenia, ze lepiej jak kazdy ma oddzielnie wszystko. Nie wtracamy sie sobie nawzajem. Ona nam nie myszkuje, choc na wszelki wypadek zamykamy swoje dolne mieszkanie, bo tesciowa ma maniere isc daleko w ogrod, zamyka swoja gore, ale drzwi frontowych od wspolnej klatki schodowej juz niw, wiec z naszego kazdy moglby wszystko wyniesc gdybysmy nie zamykali. Da sie? Da sie. Tylko trzeba rozmawiac i wyciagac konsekwencje, i miec meza doroslego a nie mamincyca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki Wam. No da się ale nie z takim. Jak mąż potrafi powiedzieć rodzicom nie bez uzasadnienia czy wytłumaczen to się da ale mój mąż za wszystko ma wytłumaczenia a żeby postawić granicy juz nie ma mowy. Np święta. Przyjechali do nas w pierwszy dzień, źli byli ze nie spędziliśmy z nimi wigilię I jeszcze podczas kolacji dzwonili bo oni już skończyli (a my dopiero zaczęliśmy). Przynajmniej nie odebrał podczas jedzenia ale do rzeczy... I jak byli to - tu nie przesadzam- z 5 razy teściowa pytała mnie czy jedziemy do nich po czym pytał mojego męża dlaczego nie I jeszcze mojego brata... Mąż powiedzial że jedziemy do znajomych zamiast po prostu "bo tak". I to jest tak zawsze. Potem teść dzwonił dlaczego nie jechaliśmy do nich bo mama była smutna i czekała na nas a nie przyjechaliśmy (teść był w pracy). I tak za każdym razem. Pytają ileż tam razy, mówimy nie, oni chca uzasadnienie, mąż wymyśla i kłamie, teść albo teściowa później dzwoni jak im było przykro, zależy kto zaprasza. Nie wiem dlaczego mój mąż tak postępuje a nie inaczej ale nie chce żeby mój syn się nauczył takiego dziwacznego zachowania. Ja jestem ciekawa czy dorosnie I czy to wszystko minie czy taki po prostu będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko. Najczesciej w domu nic nie robią i wymagaja od zony aby im "matkowala" wlasnie maminsynkowie. To zawsze jakos idzie w parze. Czy to sie zmieni? Nie sadze. Prawdopodobnie albo będziesz sie z nim uzerac tak.do konca zycia, chyba ze wcześniej go zostawisz lub on ciebie bo biedaczek nie wytrzyma presji aby dorosnac, i wroci pod skrzydla mamusi ktora biednemu synkowi wszystko pod nos podstawi w przeciwienstwie do niedobrej zony. Szansa na jego trasformacje jest nikla. Moze jeszcze niewielka szansa, ze zrozumie jesli ty zaczniesz zachowywac.sie jak on, wymagac, fochowac sie, ze np prania ci nie.zrobil, i swoich rodziców postawic na piedestale, okazywac mu, ze twoi rodzice sa wazniejsi niz on. Czyli zastosowac metode lustra, stac.sie dokladnie taka osoba jaka on jest w stosunku do ciebie i waszego malzenstwa. Jesli to nie zadziala to chyba wiesz jaki bedzie final...albo godzisz.sie n to.co masz teraz albo rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój pracuje od 7 do 15. Dzieckiem się nie zajmie nawet 5min. Tylko się przywita ale nawet na ręce nie weźmie. Zje obiad i non stop grzebie po szafkach układa ściera kurze nawet 3 razy dziennie i tylko podłogę myje i zamiata i rozkazuje co ja mam posprzątać. Dopatrzy się nawet ze firana inaczej zapieta niż dzień wcześniej czy ze jakąś rzecz lekko przesunięta i już seria pytań czemu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:37 może to zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje przykłady w rodzinie i u znajomych bardzo różne. Jedni nie robią totalnie nic - tv, kanapa i wymogi, inni wręcz przeciwnie. Wpadają do domu po całym dniu pracy, odgrzeją se sami obiad i biegną bawić się z dziećmi , odrabiać z nimi lekcje, albo sprzątają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:07 dzięki za to. Te właśnie tak myślałam ale może jest jakaś nadzieja. Kocham go bo inne tematy z nim sa dobre ale zależy od dnia tak jakby. 14:44 no właśnie. Każdy robi jak im pasuje. Najgorzej jest jak ktoś porównuje swoje zachowania do zachowań kolegów. A mój mąż bardzo to lubi robić tylko że jego koledzy z pracy są albo bez zon/dzieci albo starsi i mają już odchowane dzieci. W ich przypadku mogę jeszcze zrozumieć ale mój mąż ma rodzinę i obowiązki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Mamy 2jke dzieci . Sprzata w miare mozliwosci, pomaga mi. Wstawal i wstaje do dzieci, ja tez. Czasem, jak nie idziemy w weekend do restauracji, ugotuje cos smacznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że robi. W końcu to też jego dom i jego dzieci a ja nie jestem gosposia. Ja gotuje w tygodniu on w weekendy ( pt,sob,niedz). Ja sprzątam w jednym tygodniu on w następnym. Ja robię kolacje on śniadania. W weekendy śniadania do łóżka :). Bawi się z dziećmi po pracy i kapie je. Ja czytam bajkę. Jeśli ja kapie to on czyta..... Jak można robić wszytko samemu a później narzekać że mężczyźni tacy feee że lenie. Jak chcecie tak macie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.28 normalnie sielanka rodzinna aż mnie mdli, nie wiem po co we dwoje kapac dziecko, rozumialabym gdyby oboje byli niepełnosprawni. Ciekawe czy chociaż z 50% w tej bajeczce prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robi zakupy ,wynosi śmieci, gdy mu przypomnę, gotuje w miarę możliwości,bałagani nie umie obsłużyć pralki,ale dba o samochod czego ja nie znoszę. Więc się uzupełniamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj ma to samo. Zrobi kanapki i wszedzie pelno okruchow, umyje rece to pelno wody na plytkach i mozna by bylo wyliczac. Nie chodzi zeby sprzatal dom ale za soba jakby posprzatal to jakos noe robilby sie tak szybko balagan a tak to jest wieczne sprzatanie a j nie jestem pedantyczna ale w balaganie nie zamierzam mieszkac ===no u mnie to samo, umywalka wiecznie zapluta po myciu zebów, jak sie goli to wszędzie pełożelu/pianki, jak mu mówie to na mnie drze ryja od czego ja jestem, mój tez cięzko pracuje i ja nie kaze mu za mnie sprzątać ale jakby po sobie rzeczy ogarniał to byłoby dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż został tak wychowany, że należy po sobie sprzątać. W jego rodzinnym domu domem zajmowali się wszyscy po trochu: on, jego siostra, mama i tata. Każdy miał swój " przydział". W moim było tak samo- gotował ten, kto szybciej wrócił do domu z pracy lub szkoły, ktoś inny zmył talerze; o porzadek każdy dbał intuicyjnie-" o, ubrudziłem umywalkę, trzeba umyc i przy okazji czemu by nie posprzątać lazienki". Dzielimy się z mężem obowiązkami bo funkcjonujemy w takim wzorcu od dziecka. Nie mamy ścisłego podziału obowiązków- dziś poodkurzam ja bo mam taką fazę, jutro zrobi to mąż bo zauważy sierść na dywanie. Ja nienawidzę piec więc ciasta piecze mój mąż. Mój mąż brzydzi się surowego mięsa więc gotuję ja. U nas to się sprawdza, działamy bardzo sprawnie, nie klocimy się o porządek w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×