Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sekretne_Drzwi

Związek na odległość i....ciąża.

Polecane posty

Gość Sekretne_Drzwi

Witajcie dziewczyny... Jestem ze swoim partnerem od 6 miesięcy. Mam dziecko z poprzedniego związku (małżeńskiego). Miesiąc temu dowiedziałam się,że jestem w ciąży. Szczerze mówiąc, nie planowaliśmy tego. Nie pomyślałam jednak nawet przez moment o aborcji, jesteśmy razem naprawdę szczęśliwi, mamy po 30 lat i przy tym mężczyźnie naprawdę poczułam, że żyję... bardzo chcę tego dziecka,mój partner zapewnia,że on również. Jest tylko jeden problem. Mieszkamy w dwóch różnych miastach oddalonych od siebie o 60 km. Widujemy się co weekend. Odkąd jestem w ciąży, czuję się z tym bardzo źle. Planujemy zamieszkać razem w ciągu najbliższych kilku miesięcy, ale jest mi bardzo ciężko z poczuciem, że jestem sama i będę sama do czasu aż będę już miała duży brzuch, nie będzie go przy mnie kiedy tak bardzo go potrzebuję. Często się przez to w ostatnim czasie kłóciliśmy, po prostu nie potrafię się odnaleźć w tej sytuacji. Zapronopowałam, że może do lata-do czasu aż moja córka skończy szkołę i ja dokończę swoją (studiuję)-mógłby zamieszkać z nami. Żebyśmy po prostu byli razem, żeby mnie wspierał i żebyśmy szli przez to wszystko razem. W odpowiedzi usłyszałam, że zmiana pracy w tym momencie jest zbyt ryzykowna,a dojeżdżanie codziennie 100 km w jedną stronę bez sensu. Wiem,że to nie byłoby proste, ale to tylko rozwiązanie tymczasowe. Zrobiło mi się bardzo przykro, czuję się naprawdę źle będąc sama,tym bardziej,że praktycznie od samego początku bardzo kiepsko znoszę ciążę, mam ciągłe mdłości, jestem osłabiona i czekam tylko na dzień, w którym choć trochę ten stan się poprawi. Bardzo go potrzebuję. Potrzebuję ojca mojego dziecka każdego dnia, jestem przecież w ciąży cały czas, a nie tylko w weekendy. Nie wiem już jak z nim rozmawiać. Czy któraś z was była kiedykolwiek w podobnej sytuacji? Jak sobie w niej poradziłyście? Jak się wszystko potoczyło? Dziękuję za odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
100 czy 60? 6 mcy z widywaniem co tydzień to żaden związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak moglas dac sobie zrobic dzieciaka?Ja jestem w podobnej sytacji. tez nas dzieli jakies 90 km i tez mam corke z poprzedniego zwiazku ale nie dam sobie zrobic dzieciaka.Jestes glupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sekretne_Drzwi
60 km ma z mojej miejscowości do swojej, dojazd do pracy to dodatkowe 40 km. Więc łącznie 100.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to po fakcie ale jak ten facet weźmie to na bary to tylko szczęście będziesz miała. Weekendowy sex to dla niego był i to darmowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co ma za prace?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak urodzisz też nie zamieszka z tobą! Dostaniesz od niego co najwyżej 300zł alimentów bo już załapiesz się na 500+

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes egoistka, myslisz tylko o sobie. Trzeba bylo pomyslec wczesniej. Dziwie sie takim kobieta co jedno malzenstwo i dziecko i teraz moglas sie cieszyc zyciem, spotykac z nim to Ty juz musialas sobie dziecko zrobic hmm tez mam 30 lat i dziecko i napewno gdybym sie rozstala z partnerem to nie myslalabym o kolejnym dziecku a gdyby sie ktos znalazl to bylabym ostrozna. ^ miesiecy i tylko weekendy- Ty tak naprawde go nie znasz. A moze ma swoja rodzine juz a nawet o tym nie wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mojego poznalam jak corka miala 2 5 roku. tez dzielila nas odleglosc. ok 90 km.na poczatku byly tylko weekendowe spotkania.Potem firma w ktorej pracowal z koncem roku zaczela zwalniac ludzi i moj podjal decyzje wspolnie ze mna ze przeprowadzi po ok 6 miesiecy.W tym roku mija nam 7 lat zwiazku.Od poczatku zabezpieczalam sie bralam tabletki. i nie dopucilabym do ciazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak będziesz się tak wykłócała o to, to ciebie zostawi i tyle będziesz go widzieć. Nie potrzebnie dałaś sobie zrobić dziecko. Oboje daliście ciała i musisz z tym sobie poradzić. Masz córkę w szkole, więc nie jest małym dzieckiem, spokojnie możesz sobie wymiotować i leżeć po południu, a ona da sobie radę. Ja mam dwu latkę, to jest masakra. Mąż późno z pracy wraca, ale ma teraz sezon, potem będzie lepiej. Leżę przy toalecie, a ona stoi nade mną i chce jeść tu i teraz, a ja gotować nie mogę, bo wymiotuję. Twoje dziecko już się samo ogranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sekretne_Drzwi
Dziecko nie było planowane, raz się nie zabezpieczyliśmy, wydawało nam się,że zdążył na czas,ale przeliczyliśmy się jak widać. Nie cofnę czasu, dziecko chce urodzić. Niekoniecznie potrzebuję komentarzy typu "jestes głupia", "weekendowy seks",zawarłam w poscie tylko informacje odnośnie tej konkretnej sytuacji, nie całego związku, skąd więc takie odważne wnioski. Jeśli ktoś z was doświadczył prawdziwych mdłości 24h/dobe w ciąży,wie o czym mówię. Moją córkę trzeba ze szkoły odebrać i rano zaprowadzić, musi miec co zjeść po szkole, trzeba zrobić zakupy i posprzątać mieszkanie. Więc pomoc bliskiej osoby jest bezcenna. Choćby w przyniesieniu zakupów czy pracach domowych,cokolwiek. Nie chodzi mi o zajmowanie się moją córką,ale o zrozumienie tego,że z uwagi na odmienny stan niedomagam i potrzebuję wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
samo to ze zostawia cie sama w tym czasie kiedy bardzo go potrzebujesz swiadczy o tym ze jest nie traktuje ci powaznie.Dla chcacego nic trudnego a on nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Slabo... znasz jego rodzine, znajomych? U mnie bylo troche inaczej, chociaz mieszkalismy w 1 miescie (ale nie razem). Troche mnie zbajerowal, a jak wpadka (po pol roku znajomosci), to juz dla niego to nie byl zwiazek.... Najlepsze, ze juz bedac w ciazy, ale nie wiedzac o tym bylismy na weselu znajomych. Jaki on byl szczesliwy, wzial wizytowke od pani fotograf, bo moze nam sie przyda, rozmowy ze mna o wspolnym zamieszkaniu, pytania jaki slub i wesele kiedys w przyszlosci chcialabym miec (uprzedzam, ze cywilny i bardzo skromny) - jakis czas pozniej test i szok, bo jednak on teraz dziecka nie chce (30+, stala praca), ale to ja mam decydowac. On nie moze mi nic obiecac... no i zdecydowalam, ale nie o tym jest ten watek. Uwazam, ze jak najszybciej spotkanie z jego rodzina aby sie sianem.nie wywinal. Jezeli nie chce slubu, to sprawa o alimenty - takie sprawy troche sie ciagna, wiec lepiej sie za to bierz. Nie daj sie na gladkie slowka. Niech kase zbiera na wyprawke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×